Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2017, 22:25   #108
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
cz 1 / 2

Budapeszt

Nie mogła uwierzyć że ten czas tak szybko jej uleciał między palcami. Ledwo dwa dni temu spotkali się w tym miejscu, jako całkiem obce sobie osoby, które zaryzykowały, nie robiąc sobie jakichkolwiek nadziei że coś z tego będzie, a teraz...

Rozstawali się z trudem, bo żadne tego nie chciało, jednak obowiązki, praca, rzeczywistość wchodziła im w drogę. Wciąż nie wiedzieli o sobie za wiele, ale przez ten krótki czas, uczucie jakie między nimi powstało, rozpaliło się pochłaniając ich w pełni. Było to niesamowite i fascynujące zarazem.

Erika jak ognia unikała myślenia tego co będzie jutro, gdy jego już przy niej nie będzie. Dobrze znała to uczucie, ale na szczęście był to już oswojony wróg, z którym wiedziała jak postępować. Wiedziała też, że mimo to i tak nie będzie jej łatwo.

- A może jednak zostaniesz jeszcze jeden dzień? - mruknęła do ucha Williama. W jej tonie głosu była wyraźnie wyczuwalna nadzieja.
- Wiesz, że nie pragnę niczego innego - odpowiedział. - Jednak na ile jestem wyjątkowo asertywny wobec moich przełożonych, to wiem gdzie jest granica, za którą zaczyna się drażnienie lwa. Muszę tam wrócić - westchnął z rezygnacją.
Węgierka posmutniała, ale zaraz wymusiła na sobie uśmiech.
- No tak i jeszcze żona czeka - zażartowała sobie i mrugnęła do niego.
Zmarszczył brwi nie rozumiejąc o co jej chodzi, aż wreszcie przewrócił oczami.
- Pozostawię to bez komentarza - westchnął teatralnie. - Nie mogę się już doczekać naszego następnego spotkania. Tym razem przylatujecie oboje do mnie - zastrzegł sobie.

- Oczywiście - nieco się rozchmurzyła. Już tyle razy się upewniała czy na pewno jest pewien, że chce by przyleciała ze swoim synem, że już tym razem nie zapytała. Po prostu, w końcu, przyjęła do wiadomości, że on naprawdę darzy sympatią Izsaka.
- Co by się nie działo to przyjedziemy - zapewniła go gorliwie. Wagi tych słów jednak mężczyzna nie mógł ocenić, ani tym bardziej przewidzieć jakie okoliczności mogłyby im przeszkodzić. Erika co prawda nadal nie wiedziała jak bardzo zatajenie swojej pozycji w Świetle było nie fair w stosunku do Willa, ale tego już nie było czasu nadrobić. Obiecała sobie, że spróbuje następnym razem.

W głośnikach po raz kolejny rozległo się wezwanie dla pasażerów British Airways do stawienia się na pokładzie samolotu. Mężczyzna westchnął ciężko.
- Muszę iść. Lot o własnych siłach wzbudziłby zainteresowanie, na którym niekoniecznie mi zależy - mrugnął do niej.
- Oh, a więc potrafimy latać - odparła szeptem. Sama doskonale wiedziała jak działa system informowania o dostrzeżeniu niezidentyfikowanego obiektu latającego. Przez krótką chwilę zapragnęła wyciągnąć od niego odrobinę więcej informacji. Uśmiechnęła się niepewnie. W końcu jednak zrezygnowała.
- Uważaj na siebie, dobrze? - powiedziała z troską w głosie, wpatrując mu się w oczy.
- Ty też - po tych słowach pocałował ją w czoło i zarzucił na ramię swój plecak. Praktycznie cały bagaż mieścił się mu w podręcznym.
- Do zobaczenia Erika - odwrócił się i przeszedł przez kontrolę osobistą. Pomachał jej jeszcze na pożegnanie i chwilę później zniknął jej z oczu.

Smutek rósł w niej odkąd wyszli z jej mieszkania. Lecz jeszcze póki przy niej był, to była w stanie go wypierać. Teraz jednak poczuła jak ma ściśnięte gardło, a łzy cisną się jej do oczu. Spojrzała w sufit i wzięła natychmiast głęboki oddech. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia. Skupiła się na tej czynności, by się nie rozkleić. Za cel postawiła sobie dojście do auta i tam dopiero zamierzała sobie odpuścić.

Z zamyśloną miną dotarła na parking i bez trudu odnalazła swoje auto, które bardzo wyróżniało się na tle czarnych i szarych sedanów. Otworzyła drzwi i wsiadła do środka. Odetchnęła ciężko, wbijając wzrok w podsufitkę. Tkwiła tak przez jakiś czas, myśląc o tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnich kilku dniach. I o dziwo poczuła się lepiej, nawet uśmiechnęła. Bo choć teraz rozstali się, to nie robili tego na zawsze. Chcieli znów się zobaczyć, Erika nie wątpiła nawet trochę w to, że William odwzajemniał jej uczucia. Nawet odrobina obawy nie wkradła się w jej serce co do tego, że mężczyzna może zechcieć się wycofać.

Obdarzona wyprostowała się, usadawiając wygodniej w fotelu i włączyła silnik. Razem z nim rozbrzmiało radio, a w nim ustawiona playlista z przenośnej pamięci.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ZDXXi19_7iE [/media]

Węgierka wyciągnęła z torebki telefon i z melancholijnym uśmiechem, wystukała wiadomość.
Cytat:
Już za Tobą tęsknię
Bez zawahania wysłała. Odłożyła telefon na siedzenie pasażera i zapięła pasy. W słodko-gorzki nastroju wyjechała na ulicę. I choć nie miała na to ochoty to skierowała się do swojego mieszkania. Z odrobiną rozbawienia pokręciła głową na myśl o tym, że jeszcze nigdy nie pozwoliła żadnemu mężczyźnie rozpanoszyć się tak w swoich 4 kątach jak Rushowi.
Ale niczego nie żałowała. Przy nim czuła, że żyje. Chciała tego więcej.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline