Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2017, 15:22   #256
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Chloe, ojciec Glaive oraz Ocaleniec - część 1

Panna Vergest siedziała na stercie desek, odpoczywając. Sztylet już dawno, po szybkich oględzinach i pobieżnym oczyszczeniu z krwi, został schowany. Była zmęczona tym co jeszcze chwilę temu się wydarzyło na korytarzu, a do tego bardzo niezadowolona, że nie udało się pojmać Gliniaca. Nie okazywała jednak swego zezłoszczenia tym faktem i w milczeniu obserwowała dwójkę Muriellów, która była przez najbliższe godziny niezdatna do niczego.
Uwagę Chloe przykuło zachowanie jej ojca, który z zainteresowaniem przyglądał się pieczęci.
- Coś ci to mówi ojcze? - zapytała dziewczyna, przerywając milczenie.

- Ten… ten znak, córko… - odezwał się przejętym głosem kapłan pochłonięty obserwowaniem pieczęci. Jednocześnie wykonał ruch otwartą dłonią, jakby chciał przetrzeć znalezisko, jednak na odległość.
- To język pradawnych. Współcześnie nieużywany. Relikt przeszłości tak ja ta pieczęć… Te słowa w dosłownym tłumaczeniu oznaczają “Gniazdo”. Tylko gniazdo czego? - Cicerone pogładził brodę, faktycznie zafascynowany znaleziskiem. - Tutaj czegoś brakuje, jakby... klucza? - wskazał ręką kształt na środku pieczęci.

Chloe zmarszczyła brwi.
- Gniazdo? - powtórzyła po duchownym. - Te rzeźby o smoczych kształtach zwykło się nazywać smoczymi jajami. Artefaktami. Myślisz, że to może chodzić o smocze gniazdo? Umiesz czytać ten język? - ostatnie pytanie zadała z dużym zainteresowaniem.

- Smocze gniazdo… - powtórzył duchowny, jakby smakując te słowa. - Owszem, lilium. Wszyscy Cicerone potrafią się nim posługiwać - skinął zgodnie głową do swojego dziecka. Następnie nachylił się lekko, próbując przyjrzeć się lepiej miejscu na klucz. A była to mała, owalna wnęka, która miała w sobie symetryczne wycięcie.

“Praeterea sanctus pignus” widniało na nim małymi literkami. Co można było przetłumaczyć jako “Przejdzie tylko strażnik” lub ktoś “uświęcony”. Theseus mógł się domyślać teraz, że ciała leżących na ziemi nieboszczyków, którzy pewnie kopali ten tunel, wybranymi nie byli. Naruszyli pieczęć i bardzo źle się to dla nich skończyło.

- Tak czy inaczej, czas nam się powoli kurczy. - zauważył słusznie Eldritch i zaniepokoił się dźwiękiem, który doleciał go z drugiego korytarza. Chloe też go usłyszała. Jakby szuranie, a potem powolne kroki. Ktoś wcale nie bacząc na to ile hałasu robi szedł od strony domu maga. Tyle, że podziemiami.

- Chwytajcie broń. Mamy gości. - powiedział Eldritch dobywając rapier.
Cicerone obejrzał się na Ocaleńca i odsunął się od pieczęci. Profilaktycznie złapał za łopatę, stając obok mężczyzny.
- Co to? Kto to? - dopytywał cicho, wpatrując się w głąb korytarza. Chloe pozostała na swoim miejscu, kładąc jedynie dłoń na rękojeści sztyletu, ze wzrokiem wbitym w miejsce skąd dochodziły odgłosy.

Z ciemności wyłonił się szarawy wielkolud. Chwiejnym krokiem wyszedł z korytarza i się zatrzymał. Wszyscy rozpoznali w nim golema, który wyglądał na poturbowanego. Jego kamienne ciało było całe w piachu i glinie oraz zwisających korzonkach. Rozpalone ogniem oczy omiotły badawczo bohaterów a następnie pomieszczenie w którym się znalazł. Jego uwagę przykuli związani Muriellowie.
- Przetrzymywanie obywateli Szuwarów wbrew woli i bez specjalnego nakazu szeryfa jest zabronione. - Zabrzmiał głos - Proszę tu poczekać. Na pewno ktoś zaraz się zgłosi.
Vince klęknął przy jednym z nieboszczyków przyglądając mu się uważnie przez chwilę. Później jeszcze obdarował krótkim spojrzeniem pozostałych dwóch.
Tymczasem z góry dobiegły jakieś hałasy rozróby. Golem na chwilę się rozproszył. Myśli o ile je miał, gdzieś uciekły.
- Obowiązki wzywają. Proszę niczego nie dotykać i pozostać na miejscu. Obecnie, pomimo okoliczności, wydaje się to najbezpieczniejszym miejscem.
Znów doleciał jakiś wrzask z gospody.

- To... Ten golem, ten nieruchomy konstrukt, którego wy... wieźliśmy wtedy nocą? - zapytała Chloe, niedowierzając własnym oczom. - Co on... Przecież powinien leżeć w piwnicy Rodolpha... Jak się tu dostał? - Dziewczyna spojrzała pytająco na ojca, ale wtedy przypomniało jej się, że duchowny przyszedł tu sam. - No tak - pokręciła głową. - Mógł przyjść tu przez dom maga, tak jak Bik - powiedziała, dzieląc się z towarzyszami swoimi przemyśleniami.
- Eld, pokaż proszę ojcu Glaive swój medalion i broszę. Tą na której masz runy, może to ma znaczenie, może ojciec je odczyta - zasugerowała panna Vergest po czym wstała ze swojego miejsca i podeszła do golema.

- Ta dwójka jest podejrzana o współpracę z przestępczością zorganizowaną oraz atak z zamiarem wyrządzenia krzywdy na mieszkańca Szuwar - powiedziała dziewczyna. - Vince, powiedz nam, skąd się tu wziąłeś? - zapytała. - Gdzie jest Rodolphe?
- Pan Trottier przebywa obecnie prawdopodobnie na powierzchni miasteczka, panienko. Muszę tam zmierzać, gdyż jak ostatnio go widziałem, wydał mi bardzo jasno brzmiące polecenie. Niestety, uległem czarowi bojowemu.
Kamienny wielkolud na chwilę jakby się zamyślił lub starał sobie przypomnieć co właściwie się stało. Rozejrzał się jeszcze raz i uniósł palec do góry w geście pouczenia.
- Obecnie muszą wykonać pilnie rozkazy, ale proszę przemieścić się w strefę gdzie jest więcej powietrza. Przebywanie tutaj może być groźne. - Vince schował dłoń, nachylił swoją wielką twarz i zapytał z troską - Czy jest ktoś z obywateli Szuwar, kto jest w stanie za państwa poręczyć?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline