Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2017, 22:33   #166
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Rycerka skupiła się na jego osobie. Jakaś wewnętrzna paranoja nie dawała jej spokoju. Nie wyczuła jednak od niego spaczenia złem. Zupełnie nic.
Venora spuściła spojrzenie na trzymany przez niego kubek. Wahała się, bo powinna odmówić, ale odmowa może urazić pielgrzymów. Jeśli się napije, a woda została zatruta to nie skończy się to dla niej dobrze. Ale przecież była to cudowna studnia, której woda potrafiła leczyć. Tyle że do tego musiała być potrzebna wiara, a w Venorze było zbyt wiele zwątpienia. Ona niezłomnie wierzyła jedynie w Helma. Oraz Tymorę, która zdawała się raz po raz spoglądać troskliwie na służkę Pana Obowiązku.

Panna Oakenfold westchnęła cicho i lekko pokręciła głową, odsuwając się jeszcze o krok od kapłana i spuściła spojrzenie w dół.
Mężczyzna zdawał się nie chować urazy, gdyż od razu po tym odwrócił się do pielgrzymów i wręczył kubek najbliższemu, który nie lękał się spróbować. Kapłan wręczył kolejnemu i następnemu, a kiedy woda w kubku się skończyła zaczerpnął z wiadra i podawał dalej, a żadnemu z pielgrzymów nic się nie działo.
Paladynka przez jakąś chwilę przyglądała się temu, by w końcu zwrócić się do Grity.
- Ja zostanę tu z nimi do czasu ich odejścia, powrotu z pielgrzymki - oznajmiła. - Ty jeśli chcesz iść to nie będę nalegać byś ze mną została. Choć nie ukrywam, że byłoby to miłe - dodała z lekkim uśmiechem.
-Siedzimy w tym razem, jak mogłabym cię teraz zostawić?- spytała odpowiadając podobnym uśmiechem.


- Dzięki - odparła i rozejrzała się po okolicy. - O tam - wskazała ręką drzewo dające duży cień. W okolicy niego grzecznie skubał sobie trawkę Młot. - Odpoczniemy sobie - zaproponowała i ruszyła przodem.
Stając pod pniem rozłożystego drzewa Venora rzuciła na ziemię zdobyczną broń, po czym sama usiadła obok. Oparła się plecami o drzewo i skrzyżowała na piersi ręce.
- Wygląda na to, że nam się udało - zagaiła do Gritty.
-Ano chyba się udało- odparła - mówiłam że się uda, od samego początku… - puściła oczko rycerce - dobrze się spisałyśmy- pochwaliła towarzyszkę.
- Tak, zrobiłyśmy co w naszej mocy - zgodziła się z nią Venora. - Kiedy tu się już skończy to chciałabym żebyś w moim imieniu zdała raport w stolicy przed moim przełożonym. Ja mam urlop i wolałabym go nie przerywać, szczególnie że dawno z rodziną nie miałam okazji spędzić czasu.
-Nie będzie z tym żadnego problemu… Powiedz mi tylko, gdzie dostarczać ci informacje? Do kwatery w świątyni, czy tutaj, do rodzinnego domu?- spytała harfiarka. Venora była zadowolona z faktu, że agentka z wdzięczności obiecała być informatorem -Ano jeszcze jedno. Jeśli będziesz chciała mnie znaleźć to pytaj o “Uschnięty bluszcz” w szynku “Żeliwny kocioł” w dzielnicy handlowej Suzail- dodała instrukcje jak ją znaleźć.

Rycerka skinęła jej głową po czym zamyśliła się nad odpowiedzią.
- Najlepiej do świątyni. Tu bardzo rzadko zaglądam więc tak będzie wygodniej. Co prawda coraz częściej jestem wysyłana w teren, ale gdybyś mnie nie zastała to pytaj o moich przyjaciół, kapłana Albrechta lub Virgo. Ich wszyscy znają więc każdy cię do jednego z nich pokieruje. W każdym razie ta dwójka na pewno nie zapomni dostarczyć mi tego co przyniesiesz - stwierdziła Venora.

Obie kobiety rozmawiały ze sobą dłuższy czas. Pielgrzymi zakończyli swe modły jakiś czas po zmierzchu. Wtedy też duchowy przewodnik grupy podszedł do rycerki i pobłogosławił ją za poświęcenie nie swojej sprawie.
-Zwą mnie Angus przedstawił się robiąc lekki pokłon -Ilmater uczy, że cierpienie i ból są nieodłącznym towarzyszem naszego życia i zabrania nam się tego lękać wyjaśnił siadając pod drzewem nieopodal Gritty.
-A co, gdyby woda była zatruta?- wtrąciła elfka -Nie była, bo mój pan zesłał mi was- odrzekł.
-Nie wiesz czy nie była. Nawet nie zdążyłyśmy sprawdzić czy jest zatruta...- wzruszyła ramionami.
-Niezbadane są wyroki boskie. Jestem całkowicie oddany woli mego boga. Gdyby chciał bym umarł w męczarniach, przyjąłbym to ze spokojem...- odrzekł spokojnym tonem.

-Byli tu kultyści Bane'a. Venora ich pokonała- wskazała ręką rycerkę.
-A ja jestem jej za to wdzięczny- odparł ciepłym tonem. Angus zdawał się być fanatykiem dogmatów swej wiary. Mężczyzna ślepo zawierzał losowi i woli Ilmatera, lecz niektóre religie tak już miały i nawet argumenty o braku rozsądku nie mogły nic w tych przypadkach zdziałać.
Kapłan cierpiących w końcu pożegnał się z rycerką i harfiarką, po czym wrócił do swych pielgrzymów, którzy odpoczywali po długiej i męczącej podróży.
-Odpoczniemy tu do rana, a o świcie ruszymy z powrotem na południe. Nie musicie tu czekać. Nic nam już nie grozi. Teraz kiedy pielgrzymka dobiegła końca i mogę w końcu przemawiać, będę w stanie rzucić zaklęcia. Nie musicie się przejmować, ani też nas asekurować. Chyba, że chcecie się dołączyć do modlitwy do Ilmatera. On kocha wszystkich, nawet jeśli walczysz dla innego boga...- zaproponował.
- Życzę wam w takim razie powodzenia - odparła mu Venora, dając do zrozumienia, że ich drogi w tym momencie się rozejdą. - Będziemy się więc zbierać - dodała i spojrzała na elfkę. - Zapraszam cię na obiad… Znaczy na kolację i nocleg - zaproponowała jej, kierując swoje kroki do wierzchowca.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline