Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2017, 21:46   #170
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Zatem jeśli chcesz, mogę po nią posłać- rzekł ze spokojem. - Odpocznij i zrób coś z sobą, bo wyglądasz strasznie… - mówiąc to uśmiechnął się przyjaźnie.
- Tak, to będzie pomocne - stwierdziła i z wdzięcznością skinęła głową. - Chciałam jeszcze tylko prosić o wysłanie dwóch zbrojnych do mojej rodziny. Podczas pościgu za porywaczką ona nasłała na mnie dwóch swoich ludzi. Boję się, że mogą oni zasadzić się na moją rodzinę gdy mnie tam teraz z nimi nie ma… - nie wypowiedziała tego, ale jasnym było, że bała się o to, że mogą oni wymordować jej bliskich.
-Oczywiście. Jeszcze nim słońce pojawi się w zenicie dwoje paladynów uda się do twego domu- zapewnił rycerz -Idź teraz odpocząć. Venoro… Kiedy opuścisz bramy klasztoru nie powinnaś się tu pojawiać do czasu jak nie odnajdziesz swoich bratanków - ostrzegł ją - Przeor może będzie chciał cię osądzić i do tego czasu będzie chciał cię uwięzić w lochu…-

Kamień spadł jej z serca, bo już spodziewała się, że mogą być z tym jakieś problemy.
- Będę dozgonnie wdzięczna - powiedziała, uśmiechając się po raz pierwszy od dwóch dni. Nawet nie zmieniło tego ostrzeżenie jakie zaraz jej dał. - Mam jeszcze pytanie... Czy jest jakikolwiek sposób bym mogła nawiązać kontakt z Bractwem, do którego należeli mój mentor i dziadek? - zapytała. - Bo ja... Odnalazłam to miejsce z moich snów i znalazłam tam to… - wyprostowała się i wyciągnęła z sakwy wisiorek, który zaraz pokazała Augustowi. Pomagał on jej więc uznała, że powie mu wszystko czego się dowiedziała. - A moi rodzice przyznali, że od zawsze miałam te koszmary. Jedynie dziadek sprawił, że one zniknęły i za mnie miał je sir Morimond.
-To bractwo, to nic innego jak kilku podstarzałych dziwaków, którzy są tylko pamiątką po tamtym pokoleniu. Musiałbym popytać, lecz wątpię by jakiekolwiek informacje o nich były na wyciągnięcie ręki- wzruszył bezradnie ramionami. Mężczyzna wziął do ręki wisior, z wyrytym na nim słowem i spojrzał na Venorę -Nie mam pojęcia, co to może być…- pokręcił głową i oddał znalezisko nowej właścicielce.

Pokiwała głową, bo w sumie wnioskując po ich poprzednich rozmowach na ten temat, nie spodziewała się innej odpowiedzi po Auguście.
- Ja wiem tylko tyle, że jest tu napisane "Carson" - powiedziała, odbierając wisiorek. Zamiast jednak schować go do kieszeni, tym razem założyła go na szyję. - Czy, gdy już dostanę się na Smocze Wybrzeże, to w tamtejszych świątyniach Helma będę mogła liczyć na gościnę? Czy powinnam ich unikać tak jak wkrótce tego miejsca?
-Świątyniach Helma?- powtórzył unosząc lekko brew.
- Mam na myśli wyłącznie bezpieczny nocleg, dostęp do zbiorów ich bibliotek - wyjaśniła. - Słyszałam, że na dalekich wyprawach kapłani i paladyni tak czynią. Ale rozumiem, że to moja osobista misja, do tego wbrew woli zakonu i powinnam działać tylko na własną rękę.
-Ty nie rozumiesz. Ta część wybrzeża, to nic podobnego królestwu Cormyru. Portowe miasta po tamtej stronie morza, to państwa - miasta skorumpowanych i przesiąkniętych na wskroś złem polityków, czy gildii kupieckich. Nie wiem czy spotkasz tam kaplice jakiegokolwiek dobrego bóstwa, za wyjątkiem Tymory…- wyjaśnił jej naprędce.

Venora westchnęła boleśnie, bo aż serce ją zakuło.
- Idealne miejsce dla kultystów Bane'a… - skomentowała to po czym z cichym stęknięciem bólu podniosła się z krzesła. - Jeśli mi się powiedzie to wrócę i poddam się każdej karze jaka zostanie mi zasądzona - zapewniła Augusta. Duszkiem dopiła wino i odstawiła kielich. Pokłoniła się Augustowi z szacunkiem i opuściła jego gabinet. Najkrótszą drogą udała się do swojej celi. Wypicie alkoholu nieco ukoiło jej skołatane nerwy, więc idąc korytarzami już nie wyglądała jak zbite zwierzę.

Będąc u siebie, od razu zrzuciła z siebie wszystko co miała. Rzucając swoje ubranie na podłogę. Było pocięte, śmierdzące i brunatne od brudu, potu i zakrzepłej krwi. Broń - zarówno swój miecz jak i zdobyczną położyła na łóżku i przeszła do niewielkiej toaletki. Prawie dwa kwadransy zajęło jej podrowadzenie się do porządku. Wytarła w końcu ciało ręcznikiem po czym ubrała świeże szaty. Spojrzała na swoje odbicie w niewielkim lustrze. Zmęczenie i smutek biły od jej oblicza na pierwszy rzut oka. Nie mogła jednak odpocząć. Jeszcze nie. Musiała najpierw zobaczyć się z Albrechtem. Zostawiając więc wszystko w swojej celi wyszła by znaleźć kapłana.
Dobrze pamiętała drogę do celi czarnowłosego kapłana. Mężczyznę spotkała na miejscu. Gdy wkroczyła do jego komnaty czytał akurat książkę, lecz gdy tylko ją ujrzał wystrzelił z krzesła jak z katapulty.
-Venoro!- rzekł nie kryjąc zdziwienia tą wizytą.

Paladynka lekko się uśmiechnęła, ale zaraz jej mina wróciła do poprzedniej, która wyrażała zmartwienie i smutek. Rozejrzała się jeszcze po korytarzu, przyglądając się czy kogoś tam nie było, by po upewnieniu się w tym, dopiero wejść do środka. Zamknęła za sobą drzwi i weszła w głąb pokoju kapłana. Otworzyła usta by się przywitać, ale słowa ugrzęzły jej w ustach. Odchrząknęła.
- Wydarzyła się wielka tragedia - powiedziała wprost. Mówiła cicho, nie chcąc by to co miała powiedzieć zostało podsłuchane. Podeszła jeszcze bliżej niego i usiadła na krześle, bez pytania o zgodę. Ufała mu nie mniej niż Augustowi więc pokrótce opowiedziała mu co się wydarzyło. - ... I co gorsza, nie mogę uzyskać oficjalnego wsparcia i zapewne gdy w końcu wyjdzie to na jaw to najpewniej wydalą mnie z zakonu - wyżaliła mu się na koniec swego monologu.

-Ale jak to? Co ty pleciesz?- spytał z kamienną twarzą.
- Jeśli nie będzie mnie na przyjęciu przeora na cześć zwycięstwa oddziału dowodzonego przeze mnie to on się wścieknie... Mam też od niego zakaz opuszczania Cormyru do czasu moich prób planokrwistości i na czas badania cudu mojego wskrzeszenia - wyjaśniła w czym leżało sedno problemów. - O ironio, gdyby mi się wtedy nie udało to teraz nikt nie broniłby mi wyruszać - prychnęła na tą niesprawiedliwość losu.
-Ale gdzie ty w ogóle chcesz ruszać?- dopytywał.
- Porywaczka odpłynęła z moimi bratankami statkiem na południe. Smocze Wybrzeże - odparła.
-I masz zamiar ścigać kapłankę Bane’a w takim miejscu, tylko z pomocą tej całej harfiarki?- wzdrygnął się lekko.
- A czy mam inne wyjście? - odparła ze zbolałą miną. - To moja rodzina, małe dzieci oderwane od swojej matki... Co się z nimi stanie jeśli nie przyjdę im z pomocą? Zrobię to, choćbym miała przypłacić to życiem - stwierdziła z przekonaniem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline