Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2017, 10:27   #292
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Sybill wspięła się na palce by mocniej przylgnąć ustami do jego i wydłużyć pocałunek. W tym momencie miała ogromne pragnienie by znaleźć się z Aximem tylko we dwoje w namiocie stojącym gdzieś na uboczu. Niestety musieli oszczędzać siły, więc musiało to poczekać na dłuższą chwilę spokoju.
- To co… - odezwała się gdy zrobili przerwę na oddech po długim, soczystym pocałunku. - Wracamy czy idziemy do Kandla dowiedzieć się tego co chciałeś? - mówiąc to, dłonią przejechała po jego boku, aż położyła ją na rękojeści jego miecza.
Mężczyzna westchnął przyjemnie i obdarzył ją błogim uśmiechem. Wszystko, jego zachowanie ale też emocje, które Sybill jako Walkiria potrafiła odczytywać, wskazywało na to, że jest przy niej szczęśliwy.
- Może jeszcze uda nam się go złapać… - odparł po chwili zastanowienia. - Chodźmy. Może dowiemy się czegoś ciekawego - mrugnął do niej z uśmiechem.
Kleryczka odsunęła się nieco od niego i delikatnie pochwyciła jego dłoń. Janrar najlepiej widział jak zmieniło się nastawienie Arunsun, bo razem byli w tym bagnie od początku, od pierwszej misji, na którą Sybill wybrała się by nie wrócić już żywa. Teraz uczucie do Axima odmieniło ją do tego stopnia, że znów zaczęła mieć marzenia i chęci by je spełnić.
- No to chodźmy - powiedziała z szerokim i szczerym uśmiechem.

Najemnik uśmiechnął się do siebie, obejmując jej dłoń. Wyglądało to tak, jakby dawno nie miał okazji z kimś chodzić pod rękę. Nie oponował, tylko pociągnął ją za sobą. Kierował się w stronę bramy, bowiem spodziewał się tam spotkać Kadle.

Kadle robił obchód murów wraz dowódcami kilku formacji, wskazując palcami budynki i miejsca, które trzeba zdobyć przed zachodem słońca, aby wróg nie przełamał się przez słabsze linie obrony. Był w pobliżu dzwonnicy, gdy udało się im go dogonić.
Jarnar zaprowadził Sybill aż pod wieżę. Tam dopiero puścił jej dłoń i rozejrzał się, przez chwilę obserwując poczynania taktyka.
- Panie Kadle mógłbym zająć chwilę? Chciałem zapytać o Lorda Roberta - odezwał się najemnik.
Arunsun stanęła nieco z tyłu, za Aximem, przysłuchując się rozmowie mężczyzn.
- Co chcesz wiedzieć? - skinął głową dwójce ze swojego pierwotnego oddziału zza czasu werbunku do Czerwonych Lisów.
- Mógłbyś mi tylko pokrótce opowiedzieć, kim on był?
- Mam nadzieje, że jeszcze jest. - Odpowiedział w zamyśleniu Kadle. - Robert należał do szlacheckiej rodziny, ale jako jeden z nielicznych jej reprezentantów wyrósł na porządnego człowieka, bez tych szlacheckich manier i spaczeń. Brał udział ze mną, królem i innymi wojownikami w licznych wyprawach wojskowych i dyplomatycznych. Jerzy nadał mu lordowskie zaszczyty i powierzył sprawowanie opieki nad miastem. Jego główne siły broniły bramy, ale niestety atak nastąpił od wnętrza zamku z tego co mówiła ocalała służba. Mogę jedynie wyobrazić sobie że pospieszył wraz z gwardią na pomoc królowi w zamku. Jeśli uda nam się utrzymać dzielnice warto będzie odwiedzić jego posiadłość i zbadać jego losy. Póki co, skoncentrujcie się na aktualnym zadaniu, potrzebujemy natychmiastowej pomocy Lysandera jeśli mamy przeżyć następne godziny.

- Zrozumiałem, dziękuję - odparł Axim i skinął taktykowi głową. Następnie zerknął na Sybill, jakby upewniając się, czy sama nie chce odezwać się do Kadle.

Arunsun wystąpiła przed Janrara i wbiła płomienne spojrzenie w Kandla.
- Chciałam się tylko upewnić czy dotarła do ciebie informacja o ożywieńcach. Kapłan który nam towarzyszy, Olaf, wspomniał że martwi kapłani z tutejszej świątyni zostali ożywienie i grasują w okolicy, jednego z nich grupa Olafa zabiła - powiedziała Walkiria.
- Ktoś musiał ukraść coś cennego ze świątyni i uruchomił magię obronną tego miejsca. Kilku ożywionych magią martwych kapłanów nie będzie problemem. Z tego co wiem to działają bardziej na zasadzie golemów słuchających zakodowanych magicznie rozkazów, raczej nie kierują się jakąś świadomością czy strategią. - Kadle pogładził się po siwej brodzie.
- Propo strategii, widzę że Wszechstwórca obdarzył cię mocami, których jeszcze nie widziałem u żadnej kapłanki powołanej do prób Walkirii. W wolnej chwili będziesz musiała opowiedzieć mi więcej o zdolnościach jakimi się posługujesz. Dobrze by było poznać ich limity, aby móc je lepiej wykorzystać na polu bitwy. Czy moc jaką się posługujesz pozwala ci na kontrolowanie tych orków, których pozyskałaś? Jak długo zostają w Twojej mocy? Czy mogłoby się udać za pomocą orczycy wycofać jakąś część orków z miasta? Nawet jeśli by było to tylko jej plemię to wróg i tak by stracił dużą część sił. Hmmm, tak będziemy musieli się nad tym zastanowić w wolnej chwili, a teraz ruszajcie już zanim będzie za późno dla nas wszystkich.
- Jeszcze raz dziękujemy - skwitował Axim i skinął na Sybill, by z nim wróciła.

Arunsun pokręciła głową w odpowiedzi Janrarowi i wyciągnęła dłoń na znak by jeszcze chwilę poczekał. Walkirię zainteresowało to o czym powiedział Kandle w temacie ożywieńców. Chciała dopytać się o coś w tym temacie, ale postanowiła najpierw odpowiedzieć na jego pytanie i rozwiać jego wątpliwości. Zastanowiło ją też to co powiedział o jej poprzedniczkach. Ona sama zakładała, że wszystkie Walkirie cechowały się tymi samymi mocami, podobnych towarzyszy przyciągały, ale słowa stratega przyniosły jej zwątpienie w to. A sugestia by poznać granice jej umiejętności bardzo przypadła Sybill do gustu. Choć czy można było zakładać, że posiadała jakieś granice, skoro moce pochodziły bezpośrednio od samego boga?
- Kadle, orkowie nie są pod moją mocą. To Wszechstwórca pokazał im jedyną słuszną drogę, na której podążanie należy poświęcić swoje życie - odparła mu tonem wyjaśnienia z pewnością w głosie. - Balkazar i orki wskrzeszone wtedy wraz ze mną na arenie oraz teraz Agako, mają pełne moje zaufanie. Natomiast na Rozpruwacza przyjdzie czas by spłynęło na niego oświecenie. Lecz z jego strony nie należy spodziewać się krzywdy - dodała. - A wracając do tematu świątyni. Co mogło być tam przechowywane?
- To pytanie powinno być skierowane do kolegów Olafa, ale biorąc pod uwagę takie skrajne zabezpieczenia zgaduje, że jakaś relikwia, może artefakt Grungniego. Więc mówisz, że to bóg na nich wpłynął, ciekawe, warte dalszych obserwacji jeśli damy radę.
Sybill skinęła głową.
- Wszechstwórca jest panem wszystkiego, a my jedynie jego tworami. On chce równowagi i tworzenia. Zniszczenie jest jedynie dopuszczalne, gdy ma to na celu odbudowanie czegoś lepszego. On chce harmonii między rasami, a nie walki. Kandle, jeśli chcesz to mogę obdarzyć cię oświeceniem Wszechstwórcy - stwierdziła na koniec z pełną powagą wymalowaną na twarzy.
- Jeśli pozwolisz wolałbym zostać przy wolności własnego osądu i wiary. Lubię się łudzić, że mamy jakąś wolność w kwestii intensywności naszej wiary, ale jeśli oświecisz jakąś potężną istotę i możesz gwarantować za jej współpracę to chętnie przygarnę na front. Ludzi ubywa nam z każdą minutą.

- To zrozumiałe - wtrącił się Axim. - Na nas już chyba pora. Wracajmy do obowiązków.
Sybill jeszcze chwilę mierzyła wzrokiem stratega. Jego wiara była zachwiana, powinna coś z tym zrobić. Zdawała sobie jednak sprawę, że wielu potrzebowało dowodów, przykładów za którymi mogli podążać niczym owce za pasterzem. Była więc pewna, że już wkrótce Kadle dostanie swój przykład i przestanie wątpić.
- Tak, masz rację - powiedziała Arunsun, spoglądając na Axima i uśmiechając się promiennie do niego. - Wracajmy - dodała i skinęła z szacunkiem głową do Kadla, pozostawiając jego wypowiedź bez komentarza.

Po chwili Walkiria i jej rycerz niespiesznie, tak by skraść jeszcze kilka chwil na osobności, udali się w drogę powrotną do namiotu. Przed dołączeniem do pozostałych Sybill jeszcze ostatni raz ucałowała Axima w usta.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline