Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2017, 09:38   #291
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Sybill i Axim cz. 1

Po czasie na posiłek oraz rozmowę z kompanami, Axim bez zbroi, za to z przypasanym Wyzwolicielem wyszedł z baraków. Nim to jednak uczynił, zapytał Walkirię czy chciałaby mu towarzyszyć.
Znajdując się z nią na zewnątrz, zaczerpnął świeżego powietrza.
- Chciałem porozmawiać Kadle przed wyruszeniem w dalszą drogę - wyjaśnił jej, opierając dłoń na głowicy miecza.

Sybill chętnie zgodziła się mu towarzyszyć. Jedyny moment wahania miała spoglądając na Rozpruwacza, martwiąc się, że może zacząć rozróbę. Wierzyła jednak, że Agako i Balkazar będą w stanie nad nim zapanować. Wyszła więc za Janrarem. Ubrana była w świeżą tunikę, darowaną jej przez młodą kleryczkę, którą wspierała rannych z oddziału Kandla. Arunsun coraz częściej łapała się na tym, że bez zbroi i broni czuła się bardzo nago, choć tak było wygodniej.
- O czym będziesz z nim mówił? - zapytała. Byli teraz sami więc bez skrępowania zbliżyła się do niego i przytuliła na krótką chwilę. - Hymm, nie wiem czy powinnam z tobą iść do Kadla. Zapewne ma mi za złe sprowadzenie Agako. Nawet rozumiem go… - zmartwiła się.

Mężczyzna objął ją ramieniem w pasie i pociągnął delikatnie do siebie. Drugą ręką odgarnął jej włosy z twarzy, by móc swobodnie zaglądać jej w oczy.
- Pomyślałem, że może coś wiedzieć na temat Lorda Roberta Wyzwoliciela. Jeszcze do końca nie rozumiem dlaczego, ale zależy mi na poznaniu jego historii - odparł pogodnie Axim i nachylił się, by odetchnąć zapachem jej ciała.
- Kadle… wydaje mi się, że wiele stracił. Jak my wszyscy. Jest patriotą, więc nie dziwi mnie jego zachowanie. Zieloni są uosobieniem jego nienawiści - zagaił, gładząc jej policzek kciukiem. - Sam miałem do niedawna podobnie, jednak przy tobie, najdroższa… nabrałem szerszej perspektywy - kiwnął głową i posłał jej delikatny uśmiech. - Musimy przekonać go, że orkowie, gobliny i pozostali zwierzoludzie są tak naprawdę tylko narzędziami w rękach potężniejszych istot. Żołnierzami, których możemy wykorzystać w naszej sprawie. A jestem przekonany, że twoi wyznawcy są wierniejsi niż niejeden żołdak, który uważa się za człowieka oddanego koronie. - Przemawiając do niej, starał się poświęcać jej jak najwięcej uwagi. Wiedział, że musi wykorzystać jak najlepiej tę chwilę luzu. Później przyjdzie czas walki, gdzie czułości zostawia się daleko na dnie serca.

- Agako zabiła jego syna, a on był tego świadkiem - odparła mu Sybill ze smutkiem malującym się na jej twarzy. - Co gorsze ona nie wykazała skruchy, gdy on jej to wykrzyczał. Nawet nie próbowała milczeć - kleryczka spuściła wzrok. - Sądzę, że on i tak lepiej to znosi niż gdybym ja... - urwała zdanie, ale oczywistym było, że dalsze jej słowa miały brzmieć "ja była na jego miejscu". Przygryzła wargę, spoglądając na Axima. - Obiecaj mi... Że nigdy więcej nie zrobisz takiej głupoty jak ta dzisiejsza. Że nigdy więcej MI tego nie zrobisz - mówiąc to miała zmartwioną minę.

Jarnar otworzył usta, jakby chciał od razu odpowiedzieć, jednak zamknął je zaraz i tylko westchnął cicho. Dłonią trzymającą ją w pasie przesunął lekko i pogłaskał po plecach, zbierając przez chwilę myśli.
- Ja… Nie chciałem ściągać na ciebie zagrożenia. Uznałem, że ostatnim, co mogę zrobić, to odciągnąć tamtych zielonych od ciebie, najdroższa… ale przepraszam cię za to. Postaram się już nie powtórzyć tej głupoty. Dobrze? - spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się pocieszająco.

Sybill położyła dłonie na jego piersi.
- Przyrzeknij, że tego więcej nie zrobisz - powiedziała, wnikliwie wpatrują się w jego oczy swym płomiennym spojrzeniem. - Przyrzeknij, że nigdy nie zostawisz mnie z tym samą - po jej słowach i determinacji z jaką to mówiła, jasnym było, że Janrar pełnił bardzo ważną rolę w życiu Walkirii. Jego brak mógł mieć więc destrukcyjny wpływ na młodą i zagubioną w nowej roli Arunsun.
Ex wojskowy przedłużył chwilę oczekiwania na jego odpowiedź, odwzajemniając głębokie spojrzenie. Objął jej twarz w swoich dużych, szorstkich dłoniach, jakby trzymał najwspanialszą figurkę z kruchej porcelany. Widać było, że nie nawykł do takiej delikatności, choć starał się jak mógł.
- Przyrzekam, że cię już więcej nie zostawię… moje serce - odezwał się cicho, tak jakby mówił najbardziej sekretną rzecz na ziemi i chciał, by tylko Sybill mogła ją usłyszeć.

Walkiria uśmiechnęła się promiennie po tym zapewnieniu. W pełni wierzyła w jego słowo i teraz radość wykwitła na jej twarzy. Przytuliła się też zaraz do Janrara, obejmując go za szyję.
- Dziękuję ci - mruknęła cicho, prosto do jego ucha i zacieśniła uścisk ramion. - I dziękuję Wszechstwórcy, że dał nam ten czas, który teraz możemy wspólnie dzielić - dodała. Najchętniej trwałaby w tej pozie w nieskończoność. Nie mieli jednak nawet godziny czasu. Musieli się śpieszyć, jeśli chcieli się przygotować do kolejnego zadania, danego im by być kolejny krok bliżej do odbicia zamku wraz z królem.
Najemnik nie kwapił się do przerywania tych czułości. Sam objął ją ramionami w pasie, przytulając do siebie jeszcze mocniej i unosząc lekko. Miał poczucie, jakby trzymał cały swój świat w rękach. Tak bardzo piękny i delikatny, można powiedzieć, że nie pasujący do srogiego żołdaka. Jednak to przy tej kobiecie, a nie na polu bitwy było mu najlepiej. I powoli zdawał sobie z tego sprawę. Mimo wszystko nie mógł zapomnieć, że każde uczucie miało swoją cenę.
- Po tym wszystkim… - zaczął cicho, chowając twarz w jej włosach i rozkoszując się bliskością jej ciała. - zabiorę cię stąd. Pokażę odległe prowincje, w których dawniej bywałem. W miejscach, gdzie będziemy mogli być sami. Może… może wreszcie mógłbym się gdzieś osiedlić - zagaił z namysłem. - Często myślałem o własnym domu w górach. Uprawiać ziemię, hodować zwierzęta. Zostawić wojaczkę młodym. Zaznać w końcu pokoju... - Sybill mogła poczuć, jak Axim odpływa w kontemplowaniu.

Wizja rozliczona przez niego sprawiła, że i ona dała się ponieść marzeniom. Tak bardzo, że nawet zaczęła rozważać by tu i teraz uciec stąd i znaleźć miejsce, o którym opowiadał Axim. Ona sama nie znała innego życia niż to które wiodła w zakonie, gdy jeszcze jako małe dziecko trafiła razem z siostrą. Sybill nawet nie pamiętała życia w wiosce z której pochodziła, bo była zbyt młoda. Arunsun nie miała okazji zaznać rodzinnego ciepła, a jedyną namiastką rodziny była dla niej starsza siostra, która choć starała się zajmować Sybill to jednak miała swoje obowiązki, których z czasem tylko przybywało.
Zaraz jednak rozsądek zabrał swój głos. Była Walkirią, więc została przeznaczona walce. Mogła marzyć o spokojnym sielskim życiu, ale była mieczem, a ich nie przetapia się by mieć stal na kosę czy widły. Ale czy na pewno... ?
Zamyślona nad tą kwestią ze zdumieniem spostrzegła, że stal jest niczym dusza, można z niej wykuć miecz, pancerz, tarczę, ale również narzędzia codziennego użytku, jak choćby te potrzebne na roli. Ogień natomiast miał zdolność przywrócenia każdego żelastwa do jego pierwotnej formy. Tak jak ogień Wszechstwórcy działa na dusze... Jak zadziałał na nią samą, zmieniając ją z prostej kleryczki w Walkirię, jego symbol i zbrojne ramię, niosące jego słowo i nawracające niewiernych.

- Tak - odezwała się w końcu Sybill, przerywając ciszę i wtulając się w Axima mocniej. - Gdy to się skończy to znajdziemy dla siebie miejsce, gdzie nikt nie będzie nam zakłócał spokoju - powiedziała z przekonaniem w głosie.
Axim cofnął głowę i objął twarz Walkirii w dłoni, spoglądając na nią z mieszanką ekscytacji oraz ulgi w oczach. Uśmiechnął się do niej promieniście, nie jak stary zabijaka ale prawie jak młodzik, który pierwszy raz umówił się z niewiastą na spacer. Nachylił się i pocałował ją czule.
- Dziękuję - szepnął jej do ust.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 12-06-2017, 10:27   #292
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Sybill wspięła się na palce by mocniej przylgnąć ustami do jego i wydłużyć pocałunek. W tym momencie miała ogromne pragnienie by znaleźć się z Aximem tylko we dwoje w namiocie stojącym gdzieś na uboczu. Niestety musieli oszczędzać siły, więc musiało to poczekać na dłuższą chwilę spokoju.
- To co… - odezwała się gdy zrobili przerwę na oddech po długim, soczystym pocałunku. - Wracamy czy idziemy do Kandla dowiedzieć się tego co chciałeś? - mówiąc to, dłonią przejechała po jego boku, aż położyła ją na rękojeści jego miecza.
Mężczyzna westchnął przyjemnie i obdarzył ją błogim uśmiechem. Wszystko, jego zachowanie ale też emocje, które Sybill jako Walkiria potrafiła odczytywać, wskazywało na to, że jest przy niej szczęśliwy.
- Może jeszcze uda nam się go złapać… - odparł po chwili zastanowienia. - Chodźmy. Może dowiemy się czegoś ciekawego - mrugnął do niej z uśmiechem.
Kleryczka odsunęła się nieco od niego i delikatnie pochwyciła jego dłoń. Janrar najlepiej widział jak zmieniło się nastawienie Arunsun, bo razem byli w tym bagnie od początku, od pierwszej misji, na którą Sybill wybrała się by nie wrócić już żywa. Teraz uczucie do Axima odmieniło ją do tego stopnia, że znów zaczęła mieć marzenia i chęci by je spełnić.
- No to chodźmy - powiedziała z szerokim i szczerym uśmiechem.

Najemnik uśmiechnął się do siebie, obejmując jej dłoń. Wyglądało to tak, jakby dawno nie miał okazji z kimś chodzić pod rękę. Nie oponował, tylko pociągnął ją za sobą. Kierował się w stronę bramy, bowiem spodziewał się tam spotkać Kadle.

Kadle robił obchód murów wraz dowódcami kilku formacji, wskazując palcami budynki i miejsca, które trzeba zdobyć przed zachodem słońca, aby wróg nie przełamał się przez słabsze linie obrony. Był w pobliżu dzwonnicy, gdy udało się im go dogonić.
Jarnar zaprowadził Sybill aż pod wieżę. Tam dopiero puścił jej dłoń i rozejrzał się, przez chwilę obserwując poczynania taktyka.
- Panie Kadle mógłbym zająć chwilę? Chciałem zapytać o Lorda Roberta - odezwał się najemnik.
Arunsun stanęła nieco z tyłu, za Aximem, przysłuchując się rozmowie mężczyzn.
- Co chcesz wiedzieć? - skinął głową dwójce ze swojego pierwotnego oddziału zza czasu werbunku do Czerwonych Lisów.
- Mógłbyś mi tylko pokrótce opowiedzieć, kim on był?
- Mam nadzieje, że jeszcze jest. - Odpowiedział w zamyśleniu Kadle. - Robert należał do szlacheckiej rodziny, ale jako jeden z nielicznych jej reprezentantów wyrósł na porządnego człowieka, bez tych szlacheckich manier i spaczeń. Brał udział ze mną, królem i innymi wojownikami w licznych wyprawach wojskowych i dyplomatycznych. Jerzy nadał mu lordowskie zaszczyty i powierzył sprawowanie opieki nad miastem. Jego główne siły broniły bramy, ale niestety atak nastąpił od wnętrza zamku z tego co mówiła ocalała służba. Mogę jedynie wyobrazić sobie że pospieszył wraz z gwardią na pomoc królowi w zamku. Jeśli uda nam się utrzymać dzielnice warto będzie odwiedzić jego posiadłość i zbadać jego losy. Póki co, skoncentrujcie się na aktualnym zadaniu, potrzebujemy natychmiastowej pomocy Lysandera jeśli mamy przeżyć następne godziny.

- Zrozumiałem, dziękuję - odparł Axim i skinął taktykowi głową. Następnie zerknął na Sybill, jakby upewniając się, czy sama nie chce odezwać się do Kadle.

Arunsun wystąpiła przed Janrara i wbiła płomienne spojrzenie w Kandla.
- Chciałam się tylko upewnić czy dotarła do ciebie informacja o ożywieńcach. Kapłan który nam towarzyszy, Olaf, wspomniał że martwi kapłani z tutejszej świątyni zostali ożywienie i grasują w okolicy, jednego z nich grupa Olafa zabiła - powiedziała Walkiria.
- Ktoś musiał ukraść coś cennego ze świątyni i uruchomił magię obronną tego miejsca. Kilku ożywionych magią martwych kapłanów nie będzie problemem. Z tego co wiem to działają bardziej na zasadzie golemów słuchających zakodowanych magicznie rozkazów, raczej nie kierują się jakąś świadomością czy strategią. - Kadle pogładził się po siwej brodzie.
- Propo strategii, widzę że Wszechstwórca obdarzył cię mocami, których jeszcze nie widziałem u żadnej kapłanki powołanej do prób Walkirii. W wolnej chwili będziesz musiała opowiedzieć mi więcej o zdolnościach jakimi się posługujesz. Dobrze by było poznać ich limity, aby móc je lepiej wykorzystać na polu bitwy. Czy moc jaką się posługujesz pozwala ci na kontrolowanie tych orków, których pozyskałaś? Jak długo zostają w Twojej mocy? Czy mogłoby się udać za pomocą orczycy wycofać jakąś część orków z miasta? Nawet jeśli by było to tylko jej plemię to wróg i tak by stracił dużą część sił. Hmmm, tak będziemy musieli się nad tym zastanowić w wolnej chwili, a teraz ruszajcie już zanim będzie za późno dla nas wszystkich.
- Jeszcze raz dziękujemy - skwitował Axim i skinął na Sybill, by z nim wróciła.

Arunsun pokręciła głową w odpowiedzi Janrarowi i wyciągnęła dłoń na znak by jeszcze chwilę poczekał. Walkirię zainteresowało to o czym powiedział Kandle w temacie ożywieńców. Chciała dopytać się o coś w tym temacie, ale postanowiła najpierw odpowiedzieć na jego pytanie i rozwiać jego wątpliwości. Zastanowiło ją też to co powiedział o jej poprzedniczkach. Ona sama zakładała, że wszystkie Walkirie cechowały się tymi samymi mocami, podobnych towarzyszy przyciągały, ale słowa stratega przyniosły jej zwątpienie w to. A sugestia by poznać granice jej umiejętności bardzo przypadła Sybill do gustu. Choć czy można było zakładać, że posiadała jakieś granice, skoro moce pochodziły bezpośrednio od samego boga?
- Kadle, orkowie nie są pod moją mocą. To Wszechstwórca pokazał im jedyną słuszną drogę, na której podążanie należy poświęcić swoje życie - odparła mu tonem wyjaśnienia z pewnością w głosie. - Balkazar i orki wskrzeszone wtedy wraz ze mną na arenie oraz teraz Agako, mają pełne moje zaufanie. Natomiast na Rozpruwacza przyjdzie czas by spłynęło na niego oświecenie. Lecz z jego strony nie należy spodziewać się krzywdy - dodała. - A wracając do tematu świątyni. Co mogło być tam przechowywane?
- To pytanie powinno być skierowane do kolegów Olafa, ale biorąc pod uwagę takie skrajne zabezpieczenia zgaduje, że jakaś relikwia, może artefakt Grungniego. Więc mówisz, że to bóg na nich wpłynął, ciekawe, warte dalszych obserwacji jeśli damy radę.
Sybill skinęła głową.
- Wszechstwórca jest panem wszystkiego, a my jedynie jego tworami. On chce równowagi i tworzenia. Zniszczenie jest jedynie dopuszczalne, gdy ma to na celu odbudowanie czegoś lepszego. On chce harmonii między rasami, a nie walki. Kandle, jeśli chcesz to mogę obdarzyć cię oświeceniem Wszechstwórcy - stwierdziła na koniec z pełną powagą wymalowaną na twarzy.
- Jeśli pozwolisz wolałbym zostać przy wolności własnego osądu i wiary. Lubię się łudzić, że mamy jakąś wolność w kwestii intensywności naszej wiary, ale jeśli oświecisz jakąś potężną istotę i możesz gwarantować za jej współpracę to chętnie przygarnę na front. Ludzi ubywa nam z każdą minutą.

- To zrozumiałe - wtrącił się Axim. - Na nas już chyba pora. Wracajmy do obowiązków.
Sybill jeszcze chwilę mierzyła wzrokiem stratega. Jego wiara była zachwiana, powinna coś z tym zrobić. Zdawała sobie jednak sprawę, że wielu potrzebowało dowodów, przykładów za którymi mogli podążać niczym owce za pasterzem. Była więc pewna, że już wkrótce Kadle dostanie swój przykład i przestanie wątpić.
- Tak, masz rację - powiedziała Arunsun, spoglądając na Axima i uśmiechając się promiennie do niego. - Wracajmy - dodała i skinęła z szacunkiem głową do Kadla, pozostawiając jego wypowiedź bez komentarza.

Po chwili Walkiria i jej rycerz niespiesznie, tak by skraść jeszcze kilka chwil na osobności, udali się w drogę powrotną do namiotu. Przed dołączeniem do pozostałych Sybill jeszcze ostatni raz ucałowała Axima w usta.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 12-06-2017, 12:21   #293
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Wojna wciąż wrzała w mieście, gdy ruszyliście murami na południe do dzielnicy Umów. Zaklęcie przyśpieszenia od Bjorfa wygasło. Wróciliście do swoich bazowych punktów ruchu (3PR i1A). Co jakiś czas spotykaliście mniejszy orczy patrol na murach, który nie był dla was wyzwaniem. Po godzinie czasu dotarliście na miejsce. Przed wami stały 4 orki, a za nimi wznosiła się wieża obronna z 4 goblinami na szczycie. Po zdobyciu wierzy będzie można zejść na bruk i rozejrzeć się po tej części miasta.

Na wschodzie górował jeden olbrzymi budynek, który musiał należeć do królewskich gołębników. Za budynkiem na południowym wschodzie rozpoczynał się obszar zdominowany zielenią. Prowadził on do obszarów leśnych wewnątrz murów miasta, gdzie główne siły orków założy wartownię skupiającą siły wszystkich plemion. Zostaliście ostrzeżeni przez Agako, że co jakiś czas mogą z tamtego kierunku nadciągać siły wroga, które zmierzają na pole bitwy w dzielnicy Bram. Orczyca uważa, że najlepiej byłoby schować się przed patrolami pozwalając przejść im dalej.

Tymczasem zieloni na murach zauważyli waszą grupę i zajęli pozycje bojowe.

Mapa:



Brąz - Balkazar
Fiolet - Sybill
Niebieski - Axim
Jasnoniebieski -Draug
Pomarańcz - Bjorf
Zielony - Esmond
Czerwony - Rag
Cielisty - Edgar
Szary - Kargul
Żółty - Olaf
Jasnozielony - Ryfui
Biały - Grzmot
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 12-06-2017 o 12:23.
Ranghar jest offline  
Stary 12-06-2017, 13:57   #294
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Skończył się odpoczynek, trzeba było zabrać się do pracy. W końcu za to im płacili, prawda?

Wędrówka przez miasto nie dostarczyła zbyt wielu wrażeń i Esmond nie musiał używać magii, oszczędzając ją na poważniejsze wyzwania. A takim była załoga obronnej wieży.

Tu czterej wrogowie, tam czterej... Esmond był przekonany, że z jego towarzysze rozprawia się z orkami w mgnieniu oka. Większym wyzwaniem zdały mu się stojące na szczycie wieży. Esmond postanowił ich uśpić. Wszak kto śpi, nie walczy.
Chwycił księgę i nie wysuwając się na czoło grupy rzucił odpowiedni czar.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-06-2017 o 14:08.
Kerm jest offline  
Stary 12-06-2017, 22:50   #295
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Axim z nowymi siłami ochoczo ruszał na kolejną misję. Krocząc ramię w ramię z oddziałem najemników przez chwilę poczuł się jak przed wielu laty, kiedy służył jeszcze w wojsku. Ponad tuzin najemników tworzyło już całkiem niezła grupę szturmową. Kilku zahartowanych wojowników, wsparcie magów oraz broni zasięgowej. Praktycznie uzupełniali się na każdej płaszczyźnie. Gdyby przyszło im wziąć udział w regularnych potyczkach na froncie, prawdopodobnie udałoby im się utrzymać niejeden przyczółek.

- Trzymać szyk! - zawołał tubalnym głosem Axim, wznosząc nad głowę magiczne ostrze. - Łucznicy i magowie, ognia! Reszta, marsz na wroga! - zakomenderował odruchowo.
Samemu dając przykład pozostałym, miarowym krokiem ruszył przed siebie.

Ruch: 3x w dół → zwykły atak w przeciwnika przed nosem
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 13-06-2017, 10:40   #296
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Jaki szyk do cholery? Przecież my kompletnie nie potrafimy współpracować jako jednostka! - pomyślał Balkazar. Następnie nad głową Kargula zwrócił się do harpii, której towarzystwo ostatnio było mu nadzwyczaj miłe.
- Ryfui. Możesz zrobić zwiad pobliskich budynków z powietrza? Z tego co pamiętam to szukamy gółębnika, a te ptaki lubują sobie półki skalne. Strzelam, że będzie to dach tamtego wysokiego budynku. Tylko zrób to w miarę bezpiecznie. Szkoda by było jakbyś się uszkodziła. - W oku orka pojawił się charakterystyczny błysk.

Akcje:
Wstrzymuję się aż osoby zdolne do walki dystansowej zadziałają (żeby nie przesłonić im celów), a następnie - 3x S, zwykły atak w orka używając młota Urakka i tarczy (Stare topory Balkazar jak zwykle ma przewieszone na plecach)
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 13-06-2017, 14:38   #297
 
Miss Thread's Avatar
 
Reputacja: 1 Miss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie cośMiss Thread ma w sobie coś
Edgar poczuł przypływ adrenaliny. Rozejrzał się wokół. Teren wyglądał na możliwy do opanowania, ale tylko dzięki temu, że było ich sporo. Spojrzał na kompanów. Jakim cudem aż tylu przeżyło nie wiedział, ale ważne, że nadal stanowili grupę. Axim zagrzewał ich do walki, choć to Sybill była tak na prawdę ich przywódczynią. Balkazar coś tam zaburczał pod nosem, ale odsłonił Edgarowi widok, tak, żeby strzała mogła mknąć spokojnie. Reszta już też gotowa była do walki. Brakowało mu Aceli. Miał poczucie, że ją zawiódł. Ale to nie był dobry czas na wspominki. Postanowił sam się zagrzać do walki:
- No to wio! Walmy w zielone ścierwo, żeby nam się za szybko do pyska nie dorwały!
Po czym wyciągnął strzałę i przymierzył. Miał wielką nadzieję, że choćby jednego orka utłucze. Wypuścił pierwszą strzałę tak, żeby ominąć Balkazara i Sybill. Strzała zatrzepotała.
 
Miss Thread jest offline  
Stary 14-06-2017, 03:43   #298
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Grzmot założył topór na ramię i przeciągnął się. Nie udało mu się powstrzymać ziewnięcia. Od czasu odpoczynku pod bramą nie udało im się napotkać żadnego ciekawego wyzwania. Ledwie kilka machnięć toporem i zielone pokraki leżały martwe jak strachy na wróble. W oddali zaś słychać było odgłosy bitwy.
- Eh, Grzmot mógł zostać przy bramie. Przynajmniej działo by się coś ciekawego – westchnął olbrzym odrzucając pustą manierkę. Drugą którą wygrał w siłowaniu się na rękę z jednym z żołnierzy. To był chyba największy plus całej tej wyprawy bo pod miastem o dobrą gorzałkę było cholernie ciężko. Teraz trzeba było liczyć tylko na kogoś kto stanowiłby wyzwania i dzień można by zaliczyć do udanych. Gorąca krew buzowała w jego żyłach, gdy zaciskał miarowo palce na stylisku topora. Już nie mógł się doczekać.

Po dotarciu na miejsce trochę się zawiódł. Kilku orków i z sześciu gombasów to dla ich drużyny było tyle co splunąć. Nawet nie warto było się zatrzymywać. Pewnie by nawet ruszył na nich z biegu, z szaleńczym uśmiechem na ustach, ale słowa Axima go zatrzymały. Był wojownikiem z północy ale nawet wśród barbarzyńców doceniało się doświadczenie i zdolności, które ten żołnierz z pewnością posiadał. Chcąc nie chcą zaatakował więc w formacji, dopiero w ostatniej chwili przyspieszając by z rozpędem wpaść w zielonoskórych.
- Tylko zostawcie trochę zabawy dla wojowników – sapnął po pierwszej salwie. – Te zielonoskóre paskudy nie zaznały jeszcze porządnego wpierdolu, więc Grzmot chętnie nadrobi ich braki w wyszkoleniu.
Podniósł do góry swoją broń i wrzasnął cały czas zbliżając się do przeciwnika:
- Słyszycie pokraki!? To jest Orko-tłuk! Podejdźcie bliżej, to zobaczycie, co zrobi z waszymi paskudnymi ryjami!

Ruch
3x w dół i atak w Orka
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 14-06-2017, 13:43   #299
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Pokrzepieni gorącym posiłkiem i wyleczeni miksturami leczącymi trochę odetchnęli. Trzeba było wracać do tego do czego ich wynajęto.

Wyglądało na to, że tym razem czeka ich typowa walka na murach. Wąsko i na ograniczonych terenie. ale miało to swoje dobre strony. Złe niestety też. Axim przejął chwilowo rolę dowodzącego tym ich górnolotnie zwanym oddziałem. Nie potrafili walczyć i współpracować w szyku bo nigdy nie było ani czasu ani okazji na to, żeby coś takiego przećwiczyć. W jednym ma rację. Trzeba było najpierw wykorzystać przewagę ataków dystansowych.

Chwytając ponownie z łuk usłyszał z lewej strony furkot strzały. Nie musiał spoglądać w tamtą stronę, żeby wiedzieć, że Edgar już rozpoczął zabawę. Przesunął się lekko w prawo tak żeby móc posłać strzałę między murem a stojącym przed nim wojownikiem. Napiął cięciwę i wycelował w przeciwnika na wprost.
- Axim ani drgnij. - Powiedział pewnym głosem i zwolnił cięciwę. Lotki zafurkotały i strzała pomknęła w kierunku celu.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 14-06-2017, 23:21   #300
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- A mogę, i nie tylko... - Uśmiechnęła się Harpia do Orka, ukazując rządki małych kiełków.
- Uważaj na siebie - Położyła na chwilę dłoń na ramieniu Krasnoludki, po czym wzbiła się w powietrze, lecąc na pobliski budynek. Stamtąd powinna mieć dobry widok na okolicę, a co za tym i szło, na ewentualnych wrogów, którymi mogła się zająć.

Z dala od wszelkich toporów i wrogich ostrzy, tak, tak mogła wojować...




Ruch: 3x Prawo, lądowanie na niebieskim dachu, strzał w jednego z Goblinów na wieży
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172