|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-06-2017, 09:38 | #291 |
Reputacja: 1 | Sybill i Axim cz. 1 Po czasie na posiłek oraz rozmowę z kompanami, Axim bez zbroi, za to z przypasanym Wyzwolicielem wyszedł z baraków. Nim to jednak uczynił, zapytał Walkirię czy chciałaby mu towarzyszyć.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
12-06-2017, 10:27 | #292 |
Reputacja: 1 | Sybill wspięła się na palce by mocniej przylgnąć ustami do jego i wydłużyć pocałunek. W tym momencie miała ogromne pragnienie by znaleźć się z Aximem tylko we dwoje w namiocie stojącym gdzieś na uboczu. Niestety musieli oszczędzać siły, więc musiało to poczekać na dłuższą chwilę spokoju. - To co… - odezwała się gdy zrobili przerwę na oddech po długim, soczystym pocałunku. - Wracamy czy idziemy do Kandla dowiedzieć się tego co chciałeś? - mówiąc to, dłonią przejechała po jego boku, aż położyła ją na rękojeści jego miecza. Mężczyzna westchnął przyjemnie i obdarzył ją błogim uśmiechem. Wszystko, jego zachowanie ale też emocje, które Sybill jako Walkiria potrafiła odczytywać, wskazywało na to, że jest przy niej szczęśliwy. - Może jeszcze uda nam się go złapać… - odparł po chwili zastanowienia. - Chodźmy. Może dowiemy się czegoś ciekawego - mrugnął do niej z uśmiechem. Kleryczka odsunęła się nieco od niego i delikatnie pochwyciła jego dłoń. Janrar najlepiej widział jak zmieniło się nastawienie Arunsun, bo razem byli w tym bagnie od początku, od pierwszej misji, na którą Sybill wybrała się by nie wrócić już żywa. Teraz uczucie do Axima odmieniło ją do tego stopnia, że znów zaczęła mieć marzenia i chęci by je spełnić. - No to chodźmy - powiedziała z szerokim i szczerym uśmiechem. Najemnik uśmiechnął się do siebie, obejmując jej dłoń. Wyglądało to tak, jakby dawno nie miał okazji z kimś chodzić pod rękę. Nie oponował, tylko pociągnął ją za sobą. Kierował się w stronę bramy, bowiem spodziewał się tam spotkać Kadle. Kadle robił obchód murów wraz dowódcami kilku formacji, wskazując palcami budynki i miejsca, które trzeba zdobyć przed zachodem słońca, aby wróg nie przełamał się przez słabsze linie obrony. Był w pobliżu dzwonnicy, gdy udało się im go dogonić. Jarnar zaprowadził Sybill aż pod wieżę. Tam dopiero puścił jej dłoń i rozejrzał się, przez chwilę obserwując poczynania taktyka. - Panie Kadle mógłbym zająć chwilę? Chciałem zapytać o Lorda Roberta - odezwał się najemnik. Arunsun stanęła nieco z tyłu, za Aximem, przysłuchując się rozmowie mężczyzn. - Co chcesz wiedzieć? - skinął głową dwójce ze swojego pierwotnego oddziału zza czasu werbunku do Czerwonych Lisów. - Mógłbyś mi tylko pokrótce opowiedzieć, kim on był? - Mam nadzieje, że jeszcze jest. - Odpowiedział w zamyśleniu Kadle. - Robert należał do szlacheckiej rodziny, ale jako jeden z nielicznych jej reprezentantów wyrósł na porządnego człowieka, bez tych szlacheckich manier i spaczeń. Brał udział ze mną, królem i innymi wojownikami w licznych wyprawach wojskowych i dyplomatycznych. Jerzy nadał mu lordowskie zaszczyty i powierzył sprawowanie opieki nad miastem. Jego główne siły broniły bramy, ale niestety atak nastąpił od wnętrza zamku z tego co mówiła ocalała służba. Mogę jedynie wyobrazić sobie że pospieszył wraz z gwardią na pomoc królowi w zamku. Jeśli uda nam się utrzymać dzielnice warto będzie odwiedzić jego posiadłość i zbadać jego losy. Póki co, skoncentrujcie się na aktualnym zadaniu, potrzebujemy natychmiastowej pomocy Lysandera jeśli mamy przeżyć następne godziny. - Zrozumiałem, dziękuję - odparł Axim i skinął taktykowi głową. Następnie zerknął na Sybill, jakby upewniając się, czy sama nie chce odezwać się do Kadle. Arunsun wystąpiła przed Janrara i wbiła płomienne spojrzenie w Kandla. - Chciałam się tylko upewnić czy dotarła do ciebie informacja o ożywieńcach. Kapłan który nam towarzyszy, Olaf, wspomniał że martwi kapłani z tutejszej świątyni zostali ożywienie i grasują w okolicy, jednego z nich grupa Olafa zabiła - powiedziała Walkiria. - Ktoś musiał ukraść coś cennego ze świątyni i uruchomił magię obronną tego miejsca. Kilku ożywionych magią martwych kapłanów nie będzie problemem. Z tego co wiem to działają bardziej na zasadzie golemów słuchających zakodowanych magicznie rozkazów, raczej nie kierują się jakąś świadomością czy strategią. - Kadle pogładził się po siwej brodzie. - Propo strategii, widzę że Wszechstwórca obdarzył cię mocami, których jeszcze nie widziałem u żadnej kapłanki powołanej do prób Walkirii. W wolnej chwili będziesz musiała opowiedzieć mi więcej o zdolnościach jakimi się posługujesz. Dobrze by było poznać ich limity, aby móc je lepiej wykorzystać na polu bitwy. Czy moc jaką się posługujesz pozwala ci na kontrolowanie tych orków, których pozyskałaś? Jak długo zostają w Twojej mocy? Czy mogłoby się udać za pomocą orczycy wycofać jakąś część orków z miasta? Nawet jeśli by było to tylko jej plemię to wróg i tak by stracił dużą część sił. Hmmm, tak będziemy musieli się nad tym zastanowić w wolnej chwili, a teraz ruszajcie już zanim będzie za późno dla nas wszystkich. - Jeszcze raz dziękujemy - skwitował Axim i skinął na Sybill, by z nim wróciła. Arunsun pokręciła głową w odpowiedzi Janrarowi i wyciągnęła dłoń na znak by jeszcze chwilę poczekał. Walkirię zainteresowało to o czym powiedział Kandle w temacie ożywieńców. Chciała dopytać się o coś w tym temacie, ale postanowiła najpierw odpowiedzieć na jego pytanie i rozwiać jego wątpliwości. Zastanowiło ją też to co powiedział o jej poprzedniczkach. Ona sama zakładała, że wszystkie Walkirie cechowały się tymi samymi mocami, podobnych towarzyszy przyciągały, ale słowa stratega przyniosły jej zwątpienie w to. A sugestia by poznać granice jej umiejętności bardzo przypadła Sybill do gustu. Choć czy można było zakładać, że posiadała jakieś granice, skoro moce pochodziły bezpośrednio od samego boga? - Kadle, orkowie nie są pod moją mocą. To Wszechstwórca pokazał im jedyną słuszną drogę, na której podążanie należy poświęcić swoje życie - odparła mu tonem wyjaśnienia z pewnością w głosie. - Balkazar i orki wskrzeszone wtedy wraz ze mną na arenie oraz teraz Agako, mają pełne moje zaufanie. Natomiast na Rozpruwacza przyjdzie czas by spłynęło na niego oświecenie. Lecz z jego strony nie należy spodziewać się krzywdy - dodała. - A wracając do tematu świątyni. Co mogło być tam przechowywane? - To pytanie powinno być skierowane do kolegów Olafa, ale biorąc pod uwagę takie skrajne zabezpieczenia zgaduje, że jakaś relikwia, może artefakt Grungniego. Więc mówisz, że to bóg na nich wpłynął, ciekawe, warte dalszych obserwacji jeśli damy radę. Sybill skinęła głową. - Wszechstwórca jest panem wszystkiego, a my jedynie jego tworami. On chce równowagi i tworzenia. Zniszczenie jest jedynie dopuszczalne, gdy ma to na celu odbudowanie czegoś lepszego. On chce harmonii między rasami, a nie walki. Kandle, jeśli chcesz to mogę obdarzyć cię oświeceniem Wszechstwórcy - stwierdziła na koniec z pełną powagą wymalowaną na twarzy. - Jeśli pozwolisz wolałbym zostać przy wolności własnego osądu i wiary. Lubię się łudzić, że mamy jakąś wolność w kwestii intensywności naszej wiary, ale jeśli oświecisz jakąś potężną istotę i możesz gwarantować za jej współpracę to chętnie przygarnę na front. Ludzi ubywa nam z każdą minutą. - To zrozumiałe - wtrącił się Axim. - Na nas już chyba pora. Wracajmy do obowiązków. Sybill jeszcze chwilę mierzyła wzrokiem stratega. Jego wiara była zachwiana, powinna coś z tym zrobić. Zdawała sobie jednak sprawę, że wielu potrzebowało dowodów, przykładów za którymi mogli podążać niczym owce za pasterzem. Była więc pewna, że już wkrótce Kadle dostanie swój przykład i przestanie wątpić. - Tak, masz rację - powiedziała Arunsun, spoglądając na Axima i uśmiechając się promiennie do niego. - Wracajmy - dodała i skinęła z szacunkiem głową do Kadla, pozostawiając jego wypowiedź bez komentarza. Po chwili Walkiria i jej rycerz niespiesznie, tak by skraść jeszcze kilka chwil na osobności, udali się w drogę powrotną do namiotu. Przed dołączeniem do pozostałych Sybill jeszcze ostatni raz ucałowała Axima w usta. |
12-06-2017, 12:21 | #293 |
Reputacja: 1 | Wojna wciąż wrzała w mieście, gdy ruszyliście murami na południe do dzielnicy Umów. Zaklęcie przyśpieszenia od Bjorfa wygasło. Wróciliście do swoich bazowych punktów ruchu (3PR i1A). Co jakiś czas spotykaliście mniejszy orczy patrol na murach, który nie był dla was wyzwaniem. Po godzinie czasu dotarliście na miejsce. Przed wami stały 4 orki, a za nimi wznosiła się wieża obronna z 4 goblinami na szczycie. Po zdobyciu wierzy będzie można zejść na bruk i rozejrzeć się po tej części miasta. Na wschodzie górował jeden olbrzymi budynek, który musiał należeć do królewskich gołębników. Za budynkiem na południowym wschodzie rozpoczynał się obszar zdominowany zielenią. Prowadził on do obszarów leśnych wewnątrz murów miasta, gdzie główne siły orków założy wartownię skupiającą siły wszystkich plemion. Zostaliście ostrzeżeni przez Agako, że co jakiś czas mogą z tamtego kierunku nadciągać siły wroga, które zmierzają na pole bitwy w dzielnicy Bram. Orczyca uważa, że najlepiej byłoby schować się przed patrolami pozwalając przejść im dalej. Tymczasem zieloni na murach zauważyli waszą grupę i zajęli pozycje bojowe. Mapa: Brąz - Balkazar Fiolet - Sybill Niebieski - Axim Jasnoniebieski -Draug Pomarańcz - Bjorf Zielony - Esmond Czerwony - Rag Cielisty - Edgar Szary - Kargul Żółty - Olaf Jasnozielony - Ryfui Biały - Grzmot Ostatnio edytowane przez Ranghar : 12-06-2017 o 12:23. |
12-06-2017, 13:57 | #294 |
Administrator Reputacja: 1 | Skończył się odpoczynek, trzeba było zabrać się do pracy. W końcu za to im płacili, prawda? Wędrówka przez miasto nie dostarczyła zbyt wielu wrażeń i Esmond nie musiał używać magii, oszczędzając ją na poważniejsze wyzwania. A takim była załoga obronnej wieży. Tu czterej wrogowie, tam czterej... Esmond był przekonany, że z jego towarzysze rozprawia się z orkami w mgnieniu oka. Większym wyzwaniem zdały mu się stojące na szczycie wieży. Esmond postanowił ich uśpić. Wszak kto śpi, nie walczy. Chwycił księgę i nie wysuwając się na czoło grupy rzucił odpowiedni czar. Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-06-2017 o 14:08. |
12-06-2017, 22:50 | #295 |
Reputacja: 1 | Axim z nowymi siłami ochoczo ruszał na kolejną misję. Krocząc ramię w ramię z oddziałem najemników przez chwilę poczuł się jak przed wielu laty, kiedy służył jeszcze w wojsku. Ponad tuzin najemników tworzyło już całkiem niezła grupę szturmową. Kilku zahartowanych wojowników, wsparcie magów oraz broni zasięgowej. Praktycznie uzupełniali się na każdej płaszczyźnie. Gdyby przyszło im wziąć udział w regularnych potyczkach na froncie, prawdopodobnie udałoby im się utrzymać niejeden przyczółek. Ruch: 3x w dół → zwykły atak w przeciwnika przed nosem
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
13-06-2017, 10:40 | #296 |
Reputacja: 1 | - Jaki szyk do cholery? Przecież my kompletnie nie potrafimy współpracować jako jednostka! - pomyślał Balkazar. Następnie nad głową Kargula zwrócił się do harpii, której towarzystwo ostatnio było mu nadzwyczaj miłe. - Ryfui. Możesz zrobić zwiad pobliskich budynków z powietrza? Z tego co pamiętam to szukamy gółębnika, a te ptaki lubują sobie półki skalne. Strzelam, że będzie to dach tamtego wysokiego budynku. Tylko zrób to w miarę bezpiecznie. Szkoda by było jakbyś się uszkodziła. - W oku orka pojawił się charakterystyczny błysk. Akcje: Wstrzymuję się aż osoby zdolne do walki dystansowej zadziałają (żeby nie przesłonić im celów), a następnie - 3x S, zwykły atak w orka używając młota Urakka i tarczy (Stare topory Balkazar jak zwykle ma przewieszone na plecach)
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
13-06-2017, 14:38 | #297 |
Reputacja: 1 | Edgar poczuł przypływ adrenaliny. Rozejrzał się wokół. Teren wyglądał na możliwy do opanowania, ale tylko dzięki temu, że było ich sporo. Spojrzał na kompanów. Jakim cudem aż tylu przeżyło nie wiedział, ale ważne, że nadal stanowili grupę. Axim zagrzewał ich do walki, choć to Sybill była tak na prawdę ich przywódczynią. Balkazar coś tam zaburczał pod nosem, ale odsłonił Edgarowi widok, tak, żeby strzała mogła mknąć spokojnie. Reszta już też gotowa była do walki. Brakowało mu Aceli. Miał poczucie, że ją zawiódł. Ale to nie był dobry czas na wspominki. Postanowił sam się zagrzać do walki: - No to wio! Walmy w zielone ścierwo, żeby nam się za szybko do pyska nie dorwały! Po czym wyciągnął strzałę i przymierzył. Miał wielką nadzieję, że choćby jednego orka utłucze. Wypuścił pierwszą strzałę tak, żeby ominąć Balkazara i Sybill. Strzała zatrzepotała. |
14-06-2017, 03:43 | #298 |
Reputacja: 1 | Grzmot założył topór na ramię i przeciągnął się. Nie udało mu się powstrzymać ziewnięcia. Od czasu odpoczynku pod bramą nie udało im się napotkać żadnego ciekawego wyzwania. Ledwie kilka machnięć toporem i zielone pokraki leżały martwe jak strachy na wróble. W oddali zaś słychać było odgłosy bitwy. - Eh, Grzmot mógł zostać przy bramie. Przynajmniej działo by się coś ciekawego – westchnął olbrzym odrzucając pustą manierkę. Drugą którą wygrał w siłowaniu się na rękę z jednym z żołnierzy. To był chyba największy plus całej tej wyprawy bo pod miastem o dobrą gorzałkę było cholernie ciężko. Teraz trzeba było liczyć tylko na kogoś kto stanowiłby wyzwania i dzień można by zaliczyć do udanych. Gorąca krew buzowała w jego żyłach, gdy zaciskał miarowo palce na stylisku topora. Już nie mógł się doczekać. Po dotarciu na miejsce trochę się zawiódł. Kilku orków i z sześciu gombasów to dla ich drużyny było tyle co splunąć. Nawet nie warto było się zatrzymywać. Pewnie by nawet ruszył na nich z biegu, z szaleńczym uśmiechem na ustach, ale słowa Axima go zatrzymały. Był wojownikiem z północy ale nawet wśród barbarzyńców doceniało się doświadczenie i zdolności, które ten żołnierz z pewnością posiadał. Chcąc nie chcą zaatakował więc w formacji, dopiero w ostatniej chwili przyspieszając by z rozpędem wpaść w zielonoskórych. - Tylko zostawcie trochę zabawy dla wojowników – sapnął po pierwszej salwie. – Te zielonoskóre paskudy nie zaznały jeszcze porządnego wpierdolu, więc Grzmot chętnie nadrobi ich braki w wyszkoleniu. Podniósł do góry swoją broń i wrzasnął cały czas zbliżając się do przeciwnika: - Słyszycie pokraki!? To jest Orko-tłuk! Podejdźcie bliżej, to zobaczycie, co zrobi z waszymi paskudnymi ryjami! Ruch 3x w dół i atak w Orka
__________________ you will never walk alone |
14-06-2017, 13:43 | #299 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Pokrzepieni gorącym posiłkiem i wyleczeni miksturami leczącymi trochę odetchnęli. Trzeba było wracać do tego do czego ich wynajęto. Wyglądało na to, że tym razem czeka ich typowa walka na murach. Wąsko i na ograniczonych terenie. ale miało to swoje dobre strony. Złe niestety też. Axim przejął chwilowo rolę dowodzącego tym ich górnolotnie zwanym oddziałem. Nie potrafili walczyć i współpracować w szyku bo nigdy nie było ani czasu ani okazji na to, żeby coś takiego przećwiczyć. W jednym ma rację. Trzeba było najpierw wykorzystać przewagę ataków dystansowych. Chwytając ponownie z łuk usłyszał z lewej strony furkot strzały. Nie musiał spoglądać w tamtą stronę, żeby wiedzieć, że Edgar już rozpoczął zabawę. Przesunął się lekko w prawo tak żeby móc posłać strzałę między murem a stojącym przed nim wojownikiem. Napiął cięciwę i wycelował w przeciwnika na wprost. - Axim ani drgnij. - Powiedział pewnym głosem i zwolnił cięciwę. Lotki zafurkotały i strzała pomknęła w kierunku celu.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
14-06-2017, 23:21 | #300 |
Wiedźma Reputacja: 1 | - A mogę, i nie tylko... - Uśmiechnęła się Harpia do Orka, ukazując rządki małych kiełków. - Uważaj na siebie - Położyła na chwilę dłoń na ramieniu Krasnoludki, po czym wzbiła się w powietrze, lecąc na pobliski budynek. Stamtąd powinna mieć dobry widok na okolicę, a co za tym i szło, na ewentualnych wrogów, którymi mogła się zająć. Z dala od wszelkich toporów i wrogich ostrzy, tak, tak mogła wojować... Ruch: 3x Prawo, lądowanie na niebieskim dachu, strzał w jednego z Goblinów na wieży
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |