Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2017, 13:59   #180
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

Większość chat tutaj była licha i drewniana. Tylko co dziesiąty budynek miał kamienne ściany, lecz każdy należał do jakiejś gildii, bądź cechu. Ludzie nie zwracali zbyt wielkiej uwagi na podróżujących za wozem Cormyrczyków. Grupka dość szybko przebiła się przez miasto i przejechała przez otaczającą je palisadę kierując się na południowy wschód. Kiedy miejski gwar ucichł Okhe odwróciła się do jadących za nią Helmitów i przywołała ich gestem ręki. Tamci zrównali się z powozem a kobieta przemówiła -Moja posiadłość znajduje się u zbocza wzgórz, kilkanaście mil stąd. Mało kto mnie tam niepokoi, więc będziecie tam bezpieczni. Widzicie, moje wpływy sięgają znacznie dalej niż do stolicy waszego królestwa. Niestety jeden z głównych szlaków wiedzie przez góry, w których od dekad zamieszkują giganci. Nie jestem jednak na tyle głupia by próbować z nimi walczyć. Mam zamiar zaproponować im układ, być może zwyczajnie zgodzą się zapewnić bezpieczeństwo moim karawanom za rozsądną zapłatę- wyjaśniła bez ogródek -Giganci nie niepokoją okolicznych wiosek i wolałabym żeby tak zostało. To dzięki ich “przywódcy” Huldronie Posępnym. Chcę wysłać do niego mojego przedstawiciela, który zaproponuje im mój układ, lecz ścieżka w góry ostatnimi czasy stała się niebezpieczna. Przyda się ktoś kto bezpiecznie doprowadzi mojego posłańca w góry. Myślę, że wy nadacie się idealnie…-

Paladynka uważnie słuchała słów rudowłosej. Sama nie miała dobrych doświadczeń ze wspomnianą rasą, lecz była to raptem jedna istota i przez jej pryzmat nie należało oceniać całej rasy.
- Rozumiem, że w tym czasie pani będzie zbierać informacje w mojej sprawie - odparła jej Venora z naciskiem, bo choć zdawała sobie sprawę, że nie od razu będzie jej dane działać to mimo wszystko wadziła jej konieczność zajęcia się innym tematem. Rozumiała jednak układ - przysługa, za przysługę i nie zamierzała się o to kłócić. Zadanie jak najbardziej jej odpowiadało, skoro miało ono służyć zaprowadzeniu porządku na szlaku. - Giganci, tak? Z ostatnim jakiego napotkałam nie miałam najlepszych relacji. Skończył zabity mieczem mojego brata - wspomniała na głos wydarzenia spod Grumgish. - Ale cóż, z pewnym krasnoludem udało nam się przekonać trolla do współpracy, więc myślę, że mamy szansę wspomóc pani posłańca.
-Nie zawracajcie sobie tym głowy…- mruknęła -Traktacje zostawicie mojemu posłańcowi. Chcę byście zapewnili mu bezpieczeństwo i to cała wasza robota- wyjaśniła -Tak. Ja niezwłocznie roześlę ludzi by dowiedzieli się czegoś więcej o Banenitach z Pomocnej Dłoni- dodała.
- Dziękuję - Venora skinęła głową, a następnie powróciła na tyłu powozu.

~***~

Kompani zawędrowali około godzinę drogi od portu. Okolica była bardzo malownicza i pozornie przyjazna. Na południowym wschodzie rozciągały się potężne masywy górskie, a większość terenu wokół była pasmem wzgórz i wzniesień ciągnących się wiele mil. Nieco cieplejszy klimat niż w Cormyrze sprawił, że na skroni Venory pojawiły się kropelki potu, lecz to było akurat do przewidzenia. W końcu znajdowali się bliżej południa. Posiadłość Okhe mieściła się u podnóża niewielkiego wzgórza, na którym znajdował się mały wodospad, opadający do jeziorka. Wszędzie dookoła było zielono i pięknie, pomijając fakt zwisających z drzew wisielców.
-A to co?- pierwszy uwagę zwrócił Albrecht.
-Złodzieje. Być może przysłani przez konkurencyjne organizacje. A może wydawało im się, że skoro gildią zarządza kobieta to jest zbyt słaba by ukarać ich występek. Tutaj nie ma rycerzy chroniących takie dworki. Tutaj sami bronimy swoich włości i sami wymierzamy sprawiedliwość. Im szybciej się z tym pogodzicie tym lepiej dla was…-
Venora jedynie mocniej zacisnęła dłonie na lejcach, a jej wierzchowiec zarżał groźnie.


Gdy w końcu dotarli na miejsce ujrzeli duży dom, oraz kilka mniejszych budynków rozsianych na około po sporym terenie.
-Służba zaprowadzi was do waszych komnat. Dawno nikt tam nie nocował więc niech was odrobina kurzu nie zrazi- syknęła rudowłosa. Woźnica zatrzymał powóz i kobieta zeszła ostrożnie, a po chwili za nią zeskoczył brodacz, posyłając Venorze chłodne spojrzenie, które ledwie zauważyła.
-Przygotujcie się. Jutro o świcie wymarsz w góry- wtrącił brodacz, równając się z swoją panią.
-Venoro- Gritta podeszła bliżej rycerki -Jeśli nie masz nic przeciwko ja udam się do Ilipur i zacznę szukać na własną rękę. Może uda mi się czegoś dowiedzieć…- zaproponowała.

Paladynka przyjrzała się uważnie elfce. Prawda była taka, że to właśnie na jej kontaktach mieli opierać powodzenie misji odbicia chłopców z rąk kultystów. Teraz jednak mieli zaoferowaną pomoc ze strony kapłanki Kossutha, jej kontaktów i wpływów. Ale... Venora jej nie ufała. W tym miejscu nikomu nie należało ufać i zawsze patrzeć czy ktoś nie stoi ci za plecami. Choć więc bardzo nie podobało jej się, że Gritta miałaby sama chodzić po takim miejscu jak Ilipur to było to konieczne, by nie tracić cennego czasu gdy okaże się że Okhe wyłącznie wykorzysta Helmitów do własnych celów, a sama nie wywiąże się ze swojej części umowy.
- Dobrze - odparła rycerka. - Ale bądź bardzo ostrożna, nie ryzykuj. Obiecaj mi to - mówiąc to patrzyła elfce prosto w oczy. - Pamiętaj, że bez ciebie sobie nie poradzę tu - dodała z powagą.
-Oczywiście. Nie musisz mnie instruować jak to zrobić dobrze- uśmiechnęłą się i puściła Venorze oczko -Zjem coś i ruszę od razu-
-Zabierz mojego konia. W górach pewnie i tak się nie przyda i musiałby zostać tutaj- stwierdził Albrecht, na co Gritta skinęła głową.
-Niech tak będzie- odparła
-A ty jak się czujesz?- Helmita spojrzał na Venorę.

- Bywało gorzej - odpowiedziała paladynka wymijająco, ale zgodnie z prawdą. W końcu już raz umarła. - Na razie wolę myśleć, że za sprawą Tymory trafiliśmy na statek Okhe, a z interwencji Helma zechciała ona mi dopomóc - westchnęła cicho.
-Co myślisz o tych gigantach?- spytał.
- W walce to cięzcy przeciwnicy - wspominając walkę z gigantką aż żebra ją rozbolały. - Ale idziemy tam rozmawiać, a tego jeszcze nie próbowałam. Powinno jednak być łatwiej niż z trollem - uśmiechnęła się mimowolnie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline