Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2017, 18:54   #190
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Pożoga znów chybiła i czarnowłosa paladynka zaczynała się zastanawiać w duchu, czy Tymora już przestała jej sprzyjać. Niedźwiedź zrobił szybki krok do przodu i uderzył obiema łapami w pierś Venory powalając ją z łoskotem na plecy. Jej ciało zaczynało odmawiać posłuszeństwa. Piekąca rana na nodze, poobijane (o ile nie popekane) żebra, rozciętą i obficie krwawiąca rana na głowie, a teraz jeszcze to. Kompletnie bezbronna i pozbawiona sił leżała tak, patrząc bez emocji na ciemne sklepienie komnaty. Świat wokół niej zawirował, a rycerka usłyszała znajomy rechot półorka. Dostrzegła go, dopiero gdy podszedł nieco bliżej.
-Chyba nie myślałaś, że uda ci się mnie zabić?- spytał pewny swego, lecz nie puszczał ranionego uda.
-I co chcesz mi teraz powiedzieć?- spytał pochylając się nieco bardziej. Venora przez sekundę pomyślała by zamachnął się mieczem, lecz półork był za daleko, by chociażby próbować.
Venora nie odezwała się. Nie zamierzała się poddać mimo to. Zamierzam nie poddać się do ostatniego tchnienia. Położyła dłonie na swojej piersi, lecząc się.
-Ho!- krzyknął półork patrząc z rozbawieniem na desperacki krok paladynki - Myślisz że ci to pomoże? Niebawem trucizna dotrze do twojego serca, a wtedy wyzioniesz ducha…- rzekł z satysfakcją.
Paladynka spojrzała na niego kątem oka, po czym zaczęła recytować modlitwę do Helma by ją uzdrowił.
Widząc to szaman wartko złapał oburącz swoją laskę i obrócił nią, szpicem w stronę​ rycerki. Venora spojrzała mu w oczy i już miała wypowiedzieć ostatnie frazy modlitwy, gdy promieniujący ból przeszył całe jej ciało. Półork wbił drzewiec w brzuch służki Helma patrząc jej w oczy z zadowoleniem.

~***~



Wiatr delikatnie smagał koronami drzew. Venora złapała za rękę swego dziadka zwracając na siebie jego uwagę.
-Dziadku, dlaczego on świeci?- spytała, wskazując palcem jednego z rycerzy zebranych w kręgu, gdzieś w lesie. Venora znała ten gaj i znała twarze rycerzy. Widziała również wysokiego człeka o łysej czaszce.
-Widzisz? To dar od wspaniałego Helma, to dar strażnika wiesz?- powiedział opiekuńczym tonem, po czym uśmiechnął się do niej ciepło.

~***~

-Na bogów! Pavel! Pavel!- krzyk kobiety niósł się echem po salonie, kiedy blada jak mąka wbiegła do środka domu. -Szybko! Ratujcie mojego syna! Belki! Przygniotły go belki!-

Venora pamiętała jak przez mgłę ten smutny dzień, kiedy jej najstarszy brat zginął w nieszczęśliwym wypadku. Panna Oakenfold widziała twarz brata, ale dopiero teraz dotarło do niej, że kiedy jej ojciec i dziadek zrzucili belki z ciała Pavla, to jego skóra lśniła w taki sam sposób jak ciało tamtego rycerza w gaju.
- Zabrał mi mojego najstarszego syna! - krzyczał z rozpaczą Gerwin, lecz wtedy dziadek Venory położył mu dłoń na ramieniu, szepcząc mu coś na ucho.

~***~

Gdy odzyskała świadomość ból częściowo ustąpił. Nie czuła pieczenia w nodze, ani potłuczonych kości. Ból, który odczuwała był zupełnie inny niż przed chwilą. Rycerka podniosła rękę do twarzy, zdziwiona, że w ogóle może to zrobić. Wtedy też dostrzegła złotą aurę, otaczającą jej skórę. Dopiero teraz doszło do niej, że dokładnie to samo ujrzała w swej wizji. Gdy odwróciła wzrok w bok dostrzegła odchodzącego półorka, a to oznaczało że była nieprzytomna zaledwie krótką chwilę.
Paladynka nie rozumiała co się z nią stało. Ale to nie miało teraz znaczenia. To co było ważne, to dokończenie tego co zaczęła i nic innego jej nie interesowała. Spróbowała sięgnąć po miecz i ostrożnie wstać.

Kobieta bez większych problemów złapała za rękojeść Pożogi. Kiedy płyty jej zbroi ocierając się o siebie, lekko szczęknęły, półork stanął jak wryty, a chwile później, odwrócił się i z niedowierzaniem spojrzał na żywą rycerkę.
-Przecież… Przecież cię zabiłem…- warknął i ruszył energicznie w jej kierunku kuśtykając w celu zadania ostatecznego ciosu. Zraniona noga spowolniła szamana na tyle, że rycerka zdążyła powstać nim ten do niej się zbliżył.
Venora skupiła się w sobie, próbując ponownie obudzić w sobie dodatkową energię. Bez słowa, przybrała postawę bojową i ruszyła na półorka, robiąc pokaźny zamach mieczem.

Krew zielonoskórego trysnęła na zakurzoną posadzkę. Jego ciało upadło pod nogi paladynki, tuż po tym jak celnie się na niego zamierzyła. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy poczuła satysfakcję, że w końcu go pokonała. Półork nareszcie padł trupem, a ona mogła skupić się na sobie samej. Venora czuła przeraźliwy pisk w uszach, a oczy zaszły jej mgłą. Kobieta ponownie osunęła się na ziemię, znów tracąc resztki swych sił. Ostatnim co zobaczyła był biegnący w jej kierunku Albrecht.
-Na Helma… Co ci się stało…- syknął spoglądając na potwornie rozorany policzek i skroń rycerki. Paladynka próbowała mu odpowiedzieć, ale nie była w stanie, z jej ust wydobył się jedynie jęk bólu. Czuła jak jej świadomość odpływa i pomimo starań nie była w stanie temu przeciwdziałać. Żywiła jeszcze nadzieję, że z Rickiem jest dobrze. Bo jeśli on umrze, to jej szanse na uratowanie bratanków mogły zostać pogrzebane razem z młodym wojownikiem. Chwilę później straciła przytomność.

~***~

Venora na chwilę odzyskała przytomność, gdy otulona własnym śpiworem, pod błękitnym niebem, Albrecht obmywał twarz rycerki, a ona czuła wszechobecny ból. Kiedy otworzyła oczy po raz kolejny, ból jaki pamiętała zdawał się być teraz słabszy. Niebo nad jej głową było gołe i całe usłane błyszczącymi gwiazdami. Venora skierowała powoli wzrok na Ricko. Młodzieniec żył i smacznie spał, obok ogniska, opatulony kocem. A ten widok wyraźnie uspokoił paladynkę, która od razu zaczęła szukać wzrokiem kapłana.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline