Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 00:18   #131
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
"Pewnie mecz jest nudny" przeszło jej przez myśl czytając wiadomość. Zanużyła się głębiej w wannie, przez co zamoczyła włosy. Telefon miała wodoszczelny a i producent twierdził, że i unoszący na powierzchni wody, więc nie zamartwiała się tym, że go utopi. Uśmiechając się szeroko i zaczęła pisać odpowiedź.
Cytat:
Jeszcze jak. W delegacji siedzę, dopiero niedawno udało mi się dotrzeć do hotelu. Ciągle czekam na kolację
Wysłała.
Nie minęło więcej jak dwie minuty, gdy otrzymała odpowiedź.
Cytat:
Napisał Will
Pokazywali Cię w BBC
Telefon wypadł jej z ręki i zanurkował w głębię czeluści kąpieli. Pomimo gorącej wody Erika poczuła zimny dreszcz na plecach. Nie tak to miało wyglądać, miała mu powiedzieć osobiście... "Czemu do cholery puszczali to w BBC?!" w zmartwieniu przygryzła wargę, myśląc o tym jakie zdanie teraz musiał mieć o niej Will. Czuła się parszywie z tego powodu, szczególnie, że on sam zaufał jej i przyznał się do bycia NO. Sięgnęła ręką pod pianę i znajdującą się pod nią wodę. Wyciągnęła telefon, przetarła szybkę i zaczęła intensywnie myśleć nad odpowiedzią.
Cytat:
Nie chciałam, żeby tak to wyszło... Chciałam Ci powiedzieć o tym osobiście...
Wysłała i w napięciu czekała na odpowiedź.

Ta nie przychodziła przez kolejne dziesięć minut.

Węgierka porządnie się zmartwiła z tego powodu. Obawiała się, że mógł poczuć się dotknięty przez to, że zataiła przed nim tą informację, może nawet bał się teraz co z nim się stanie, skoro spotykał się z osobą, która była pieprzonym Nadzorcą, najwyżej postawionym członkiem Światła w całej Europie. Wynurzyła się z wody, siadając wyprostowana w wannie i wpatrywała wyczekująco w ekran telefonu. Gorączkowo zastanawiała się czy jest sposób, żeby to odkręcić... Otworzyła nową wiadomość.
Cytat:
Próbowałam ci powiedzieć, ale nie potrafiłam. Bałam się, że Cię to odstraszy... : (
Nie zastanawiając się wiele nad tym co napisała, wysłała wiadomość.
Cytat:
Napisał Will
Myślę, że tak czy siak musimy pogadać.
Ta przyszła w tym samym momencie, gdy wysłała swoją. Chwilę później dostała kolejną.
Cytat:
Napisał Will
Zrozumiały powód ; )
Erika przygryzła wargę w niepewności czy powinna odczuć ulgę. Wystukała więc swoje pytanie.
Cytat:
Jesteś bardzo na mnie zły?
Wysłała i zamknęła oczy. Otworzyła je dopiero gdy usłyszała sygnał nowej wiadomości.
Cytat:
Napisał Will
Może trochę... Ale mi przechodzi.
Erika uśmiechnęła się lekko. Odrobinę lżej jej się zrobiło. Zamyśliła się nad tym co mu napisać by go zapewnić, że nie grozi mu żadna represja z jej strony, a w związku z jej stanowiskiem.Miała nadzieję, że pamięta co mu obiecała.
Cytat:
Postaram się Ci to jakoś wynagrodzić. Ale obiecuję, że jak się spotkamy to opowiem Ci więcej o sobie
Wysłała, ale zaraz skrzywiła się i zaczęła pisać kolejna wiadomość.
Cytat:
I jeśli uznasz, że Cię to jednak przerasta to ja zrozumiem
Z bolącym sercem posłała tego SMSa. Posmutniała zaraz, bo zdała sobie sprawę z tego, że nie powinna była tak bezmyślnie podchodzić to nowej znajomości, do TAKIEJ znajomości, bo nie tylko sama się mogła teraz zawieść, ale również jej syn będzie to przeżywał. Była wręcz zła na siebie samą, że zachowała się jak nierozważna nastolatka, która dała się ponieść euforii.
Nie doczekała się odpowiedzi. Zamiast tego, telefon zawibrował informując ją o przychodzącym połączeniu od niego.

Zaskoczyło to ją. Na tyle, że telefon znów wylądował w kąpieli. Szybko go znalazła i sięgnęła po ręcznik by go wytrzeć. Gdy aparat został pobieżnie osuszony, Lorencz odebrała połączenie.
- Hej… - odezwała się niepewnym tonem głosu.
- Hej - odparł. Po tym powitaniu nastąpiła pomiędzy nimi chwila ciszy. - W sumie to dzwonię, bo chciałem cię usłyszeć - powiedział w końcu. - Przekonać się, że to nadal ty - dodał i była pewna, że się uśmiechnął.
Nie wiedzieć czemu te słowa bardzo ją wzruszyły.
- Will, ja naprawdę nie chciałam żebyś w ten sposób się o tym dowiedział - westchnęła ciężko. - Wiem, nie miałam prawa tego zatajać - dodała zaraz, nie dając mu chwili na wypowiedź. - Ale jest mi z tobą tak dobrze, że nie chciałam ciebie do siebie zrazić, mówiąc wprost o swojej pracy. Samolubnie sobie pomyślałam, że może jak mnie najpierw poznasz bez tej całej zbroi, taką jaką sama siebie wolę... - zaczęła się tłumaczyć, ale głos ugrzązł jej w gardle i nie była w stanie mówić dalej.
- Wiem - odparł uspokajającym tonem, w którym wybrzmiało również zrozumienie dla jej postawy. Ponownie na chwilę zapadła cisza, po której powiedział: - Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę - a głos miał pełen pasji.

To zapewnienie i ton jakim je wyznał, sprawiło, że poczuła się znacznie lepiej i jakby wielki ciężar spadł jej z barków, a na sercu zrobiło jej się ciepło.
- Ja też - odparła nie ukrywając tęsknoty w głosie. - Najchętniej teraz bym wsiadła w samolot... Teraz przynajmniej sam wiesz, czemu nie mogę tak po prostu zrobić po swojemu - mruknęła z rezygnacją. - Ale w weekend na pewno będę - zapewniła go.
- Będziecie - poprawił ją.
Powiedzieć "awww" było w tej chwili najbardziej odpowiednie. Erika westchnęła z rozczuleniem w głosie.
- Tak, będziemy - odpowiedziała mu bez najmniejszego zawahania. - Zak już chyba pół Budapesztu poinformował, że jedzie na mecz - dodała z lekkim rozbawieniem.
- Czyli już wiem, czemu ultrasi tak bardzo podenerwowani chodzą... Dotarły do nich wieści o nadciągającej konkurencji. - zażartował.
Erika zaśmiała się po jego słowach nie chcąc na głos komentować, że owszem jest gotowa zrobić wiele by mu wynagrodzić zatajenie informacji o swojej pracy, ale robienie z jej syna piłkarza nadal nie podlegało negocjowaniu.
- Will, dziękuję ci za wyrozumiałość - odezwała się po chwili milczenia.
- Zależy mi na tobie Erika. Choć początkowo rzeczywiście byłem podłamany, to jednak twoje powody, dlaczego tak zrobiłaś, są dla mnie zupełnie jasne.

- Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy - powiedziała z zadowoleniem w głosie Węgierka. - Mam taką ochotę cię teraz przytulić - stwierdziła. - ... I nie tylko - dodała bardzo wymownym tonem, kończąc wypowiedź tęsknym westchnięciem.
- Nie mogę się doczekać - zapewnił ją gorliwie.
Oboje na chwilę pogrążyli się w marzeniach o tym co ich czeka za kilka dni.
- Tak jeszcze chciałem zapytać… Czy po tym wystąpieniu w telewizji uda ci się zachować anonimowość?
Chciała już go zapytać czy chodzi mu o obawę, że przy okazji może sam zostać ujawniony w związku z tym. Ale nie mogła o tym rozmawiać przez telefon.
- Nie pierwszy raz pokazują mnie w telewizji - odparła, chyba nawet trochę wymijająco.
- I nie miałaś w związku z tym problemów z życiem prywatnym? - dopytał.
- Nie, raczej nie - zamyśliła się i się trochę skrzywiła. - No może z raz, jak mnie rodzice widzieli w wiadomościach, gdzie pokazano mnie w rejonie, który w jakiś sposób ucierpiał... - odparła już w całkiem bardzo zawoalowany sposób. Matka ciągle jej wypominała to jak prawie z ojcem zawału dostali gdy zobaczyli zjęcia jej zbroi z Chicago, jakaś postronna osoba cyknęła jej telefonem fotę w momencie kiedy wylądowała po spotkaniu z Desolatorem.
- Dopóki to nie jest najazd fotoreporterów na okolicę zamieszkania, to chyba da się przeżyć. A znając brukowce nie odpuściły by sobie twojej nagiej fotki - zaśmiał się odrobinę nerwowo.

W tym samym momencie rozległo się delikatne pukanie do drzwi łazienki i głos Nuke:
- Kolacja już stygnie szefowo.
Erika zaśmiała się pod nosem z jego komentarza. Spojrzała też w kierunku drzwi.
- Zaraz wychodzę - powiedziała do Nuke i wróciła do rozmowy z Rushem. - Muszę kończyć, moja ochrona już woła mnie na kolację - westchnęła.
- Racja, lepiej nie jeść samemu, jeśli mięso jest za świeże może uciec z talerza - odparł poważnym tonem.
Rozbawił ją tym. Jeszcze nie rozłączając się zaczęła wstawać z wanny, przy akompaniamencie plusków wody. Usiadła na brzegu.
- Zadzwonię jeszcze po jedzeniu do ciebie - obiecała.
- Nie obiecuję, że będę w stanie odebrać - oznajmił. - Już teraz ledwo trzymam się świadomości... Wiesz, musiałem się odstresować trochę po wieczornym wydaniu magazynu informacyjnego...
- Piłeś biedaku? - stwierdziła ze współczuciem w głosie. - To może już pomówimy jutro, co? - zaproponowała. - Nie wiem tylko o której będę mogła zadzwonić...
- Po prostu daj znać, postaram się być dostępny jak tylko wstanę - zapewnił ją słabym głosem.
- Postaram się nie dzwonić wcześniej jak po południu - odparła z lekkim rozbawieniem. - Weź sobie może jakąś miskę, póki jeszcze kontaktujesz. Będziesz miał mniej sprzątania w razie czego.
- Poradzę sobie. Lata praktyki… Ups... Nie powinienem tego mówić…

Węgierka pokręciła głową słysząc jak mężczyzna zaczyna się gubić w słowach.
- Wiem. Dobranoc Will - powiedziała.
- Dobrej nocy Erika, do jutra, to jest do soboty, do jutra w znaczeniu, że jeszcze rozmawiać będziemy, wiesz… Dobranoc - podsumował w końcu swoją wypowiedź.
Obdarzona chciała go jeszcze pociągnąć za język, ale opamiętała się. William był pijany i jeszcze przez przypadek mógłby powiedzieć coś co, w razie podsłuchu jej połączenia, lepiej żeby nie zostało wypowiedziane.
- Jeszcze raz przepraszam za wszystko - dodała. - Śpij dobrze. Już niedługo się zobaczymy.
- Papaa… - wydał z siebie ostatnie tchnienie w tej rozmowie i się rozłączył.

Erika wpatrywała się w wyświetlacz telefonu, a na jej twarzy pojawił się smutek. Poczucie winy jej nie opuszczało. Do tego zaczęła rozmyślać nad reakcją Williama. On się bał. Nie dziwiło jej to. Potrafiła to zrozumieć. Tylko czego konkretnie się obawiał? Jej? Zostania ujawnionym ze swoim kryształem? Rush, wnioskując po tym jak ostrożny był, musiał nie raz sparzyć się w kontaktach z innymi Obdarzonymi. Nie chciał się zarejestrować, a po ostatnich wydarzeniach i problemach z przeciekami informacji w systemie SPdO czy nawet samego Światła to Lorencz nawet się nie dziwiła mu. Zastanawiało ją ile mocy mógł posiadać. Może pozyskiwał je od tych, którzy przychodzili do niego w celu zabicia? Erika widziała blizny na jego ciele, choć starała się ich nie zauważać.
Zastanowiło ją czemu w takim razie czytał on z pomocą okularów. Drobna sprawa, ale teraz zwróciła na to uwagę, jak gdy poznali się w samolocie czytał on z parą na nosie. Czyżby tylko na pokaz? Udawać zwykłego człowieka, żeby zmylić innych, którzy tak jak on mogli dostrzec subtelne różnice w zachowaniu i sposobie bycia po których on sam twierdził, że rozpoznał w Lorencz Obdarzoną…

William Rush był wielką zagadką. Ale to było jednym z tych elementów jego osobowości, które ją w nim ekscytowały. wydawał się być kimś kto w życiu przeszedł swoje, ale mimo to nie złamało go to, był przy niej pełen życia i sprawiał wrażenie kogoś kto jak czegoś się podejmuje to robił to z pełnym zaangażowaniem. Goździk, muzyka w restauracji. Dbał o te drobne rzeczy. No i jeszcze to z jaką czułością ją dotykał, czy z jaką troską zajmował się jej synem...
Erika pragnęła poznać tego Obdarzonego jeszcze bardziej.

Węgierka odłożyła telefon na umywalkę, wypuściła wodę z wanny i zaczęła się wycierać. Po kilku minutach wyszła z łazienki owinięta w hotelowy szlafrok.
- Kolacja wystygła - oznajmiła Nuke, która swoje danie już zdążyła i wyminęła się z Eriką w drodze pod prysznic. Lorencz skinęła jej głową i weszła do salonu będącego częścią wspólną apartamentu.


Tam na blacie oddzielającym aneks kuchenny od reszty pomieszczenia, czekała jej kolacja. Zdjęła metalowe przykrycie z talerza i wzięła w dłoń widelec. Czując zapach pieczonego łososia ze szpinakiem, suszonymi pomidorami i mozzarellą w końcu zauważyła, że jest bardzo głodna. Nic dziwnego, przemiana wzmaga apetyt.
Myślami wciąż były przy Williamie. Zajadając się i popijając białe wino, zaczęła wyceniać czasochłonność rzeczy, które jeszcze musiała zrobić przed weekendem. Była środa, więc zakładając, że jutro wrócą do Niemiec, później posiedzi nad papierologią do nocy, podobnie w piątek…
Lorencz pokręciła głową. W piątek musiała wyjść najpóźniej o piątej. Co by się nie działo, musiała, bo inaczej nie wyrobi się ze wszystkim, by być na czas w Budapeszcie i później jeszcze wylecieć do Londynu. Była podwójnie zmotywowana by ten weekend się udał, bo nie chciała zawieść na raz dwóch mężczyzn, na których jej zależało.

- Najwyżej Vinca wyślę w teren. W końcu jest moim zastępcą - stwierdziła na koniec z determinacją, spoglądając na telefon. Sięgnęła po niego i wystukała ostatnią wiadomość.
Cytat:
Bardzo Ciebie lubię : *
[media]http://www.youtube.com/watch?v=Ugo22i15BTs[/media]
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline