Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2017, 19:04   #212
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Kiedy weszliśmy tam do jaskini usłyszałem głos. Diabelskie podszepty, które zbałamuciły moją wolę. Kiedy demon opętał moje ciało, czułem… Czułem jakbym przeniósł się do samej Otchłani. Widziałem czerwone, bezkresne, jałowe pustynie. Umęczone dusze, które ukradły demony. Słyszałem ich krzyki, płacz… To było niczym aria umęczonych. Ich duchy snuły się bez celu patrząc bezmyślnie w czerwony piach pod sobą… Czułem taki smród, którego nie da się opisać słowami... - kapłan wziął głęboki wdech -Poczułem taki ból, jakiego nie możesz sobie wyobrazić. Widziałem torturowanych, widziałem gwałcone dzieci, kanibalizm, śmierć i cierpienie na każdym kroku. Nie potrafię o tym nie myśleć. Nie potrafię zapomnieć o tamtych straconych duszach… To jakiś obłęd- Helmita pokręcił głową.
Panna Oakenfold westchnęła ciężko. Doskonale rozumiała to o czym mówił.
- Jestem w stanie sobie wyobrazić co czułeś - stwierdziła z przekonaniem w głosie. - Każdej nocy, kiedy nawiedzają mnie koszmary, widzę właśnie to co ty widziałeś. Koszmary są tak żywe jakbym była tam naprawdę. Czy te wizje wracają do ciebie, gdy śpisz? To przez nie nie możesz spać? - zapytała.
-Krzyki słysze na okrągło. Zapach piekieł czuje z każdym powiewem wiatru na twarzy. A kiedy śnię… Tego się nie da opisać. Jakbym znów tam był…- pokręcił głową.

Tego się nie spodziewała. Mocno ją to zmartwiło, bo śnić o tym to jedno, ale słyszeć i widzieć non stop to już było zupełnie co innego.
- Musimy prędko coś z tym zrobić, bo długo tak nie pociągniesz - stwierdziła w zamyśleniu. - To było nierozważne Albrechcie by nie mówić mi o tym. Co jeśli demon zostawił na tobie swoje piętno? Historia zna wielu rycerzy i kapłanów, którzy odwrócili się od swego boga przez podstęp czartów - powiedziała. - Rankiem pomówię z Okhe w tej sprawie, spróbujemy znaleźć sposób by ci ulżyć. Choć nie, lepiej z tym nie zwlekać. Ubieraj się - stwierdziła nagle. Kapłan spojrzał na nią spod byka
-Jestem zmęczony. Poczekajmy z tym do rana…- rzekł, lecz bardziej proszącym aniżeli rozkazującym tonem.
Venora przyglądała mu się wnikliwie. Widać było po nim zmęczenie, a to, że się nie postawił jej tylko potwierdzało jak wycieńczony musiał być.
- No dobrze, ale spróbuj się od tego odciąć. Mi pomaga modlitwa, wspominanie miłych chwil - poradziła mu. - Wiesz, będąc w rodzinnym domu dowiedziałam się, że miałam koszmary już od najmłodszych lat. Ale mój dziadek znalazł sposób by miał je za mnie ktoś inny. To dlatego wszyscy uważali sir Morimonda za dziwaka. Wizje o końcu świata. Sny pokazujące jak nasz świat przemienia się w piekło, które widziałeś - wyznała mu by nie czuł się osamotniony w tym co odczuwał. - Nie pozwól by to cię zniszczyło - poprosiła. Albrecht nie odpowiedział jej nic. Położył się na łóżku i odwrócił do niej plecami, zawijając w wielki kłębek.
Venora wstała ze swojego miejsca i podeszła do niego.
- Nie jesteś z tym sam - powiedziała ciepłym tonem głosu, kładąc dłoń na jego ramieniu. Nie chcąc już go dłużej męczyć, wyszła i wróciła do swojej izby.
~ Helmie, miej go w opiece. Teraz potrzebuje ciebie bardziej niż kiedykolwiek ~ pomyślała przyklękając na krótką modlitwę. Ergon spał w najlepsze, co bardzo ucieszyło Venorę. Paladynka wkrótce przebrała się w koszulę do spania i ułożyła na łóżku przy swoim bratanku. Tym razem zasnęła od razu.

16 dzień Przypływu lata 1372 roku rachuby Dolin. Posiadłość Okhe

Pianie koguta, nie pozwoliło pospać nikomu w posiadłości Okhe. Ptaszysko skrzeczało przeraźliwie i irytująco, że aż chciało się w niego czymś cisnąć przez okno. Ergon jeszcze drzemał, ale nie było potrzeby by wstawał tak wcześnie. Szykując się do wyjścia z izby, rycerka słyszała krzątające się osoby na zewnątrz.
Venora szybko ubrała się i zawiązała buty. Cicho, tak by nie zbudzić chłopca wyszła za drzwi z zamiarem zobaczenia jak po nocy czuje się kapłan. W jadalni krążyła starka i młoda dziewczyna, która pomagała podać do stołu jedzenie. Helmitę Venora zauważyła w ogrodzie. Siedział bez zbroi (co mogło ją zdziwić) na stopniu, na tarasie patrząc w kierunku wschodzącego słońca.


Podeszła do niego powoli by nie zaskoczyć go swoim pojawieniem się.
- Długo już tu siedzisz? - zapytała. - Przespałeś się choć trochę?
-Tak. Przespałem się kilka godzin i nawet dobrze się czuję…- odrzekł posyłając rycerce ciepły uśmiech będący świadectwem tych słów.
- To dobrze - wyraźnie się ucieszyła. - Głosy nadal cię męczą? Tylko szczerze mów - dopytała zaraz.

-Nie, chyba mi w końcu przeszło…- wstał i się rozciągnął -Chodźmy zjeść zaproponował.
- Dobrze, ale najpierw chciałam pomówić o tym co mi przekazała kapłanka - odparła, wciąż przyglądając mu się wnikliwie. - Potwierdziła, że kultystka ma do dyspozycji tuzin zbrojnych ze sobą. To będzie trudna przeprawa, biorąc pod uwagę, że jest nas tylko troje. Ale jeśli tylko uda nam się ich dopaść z zaskoczenia to może się to nam udać. Okhe też zaproponowała, że zabierze Ergona do Suzail najbliższym transportem swojego statku. To będzie za pięć dni. Uznałam, że to dobry pomysł. Sama będę spokojniejsza, muszę to tylko jeszcze wyjaśnić małemu.
-Więc powinniśmy czym prędzej za nimi ruszyć… - warknął Helmita.
- Dopiero ruszymy jak pewne będzie, że mają Netira - stwierdziła kręcąc głową. - Nie możemy atakować bez podstaw. To ich teren, musimy działać ostrożnie. Jeśli zadziałamy za wcześnie to mogę już nigdy nie mieć szansy go odbić. W tej chwili czekamy na wieści od kontaktu Okhe. - powiedziała, ale ton jej głosu zdradzał, że najchętniej zrobiłaby dokładnie tak jak to mówił kapłan, ruszyła teraz, natychmiast.

Rozmowę przerwała im kilkuletnie dziewczynka, wybiegająca wesoło z salonu. Dziecko kompletnie zignorowało rozmawiającą parę, trzymając w ręku piękny szafir, wielkości paznokcia. Zaraz za nią na tarasie pojawiła się Okhe.
-Konna wyprawa, wiozła ze sobą tyle oręża, że możnaby nim legion uzbroić. Mieli na drugim wozie klatkę z kilkoma dzieciakami…- Okhe wypaliła bez ogródek.
Venora powiodła wzrokiem za dziewczynką, nieco zaskoczona tym co dziecko niosło w ręku. Spojrzała w końcu na Albrechta, a następnie na kapłankę.
- No to... Będzie ciekawie - odparła paladynka nie tracąc zapału mimo wieści o uzbrojeniu przeciwnika. - Czyli już wiemy gdzie są? Możemy wyruszyć w przeciągu kwadransu - zapewniła zaraz.
-Wasze konie są gotowe do drogi- oznajmiła -Co z chłopcem? Co jeśli nie zdążycie do czasu wyruszania?- dopytywała.
- Bez zwlekania zabierz go do Suzail. Tam niech twoi ludzie skontaktują się z moim wujem Gordonem Oakenfoldem, który mieszka w stolicy i odwiezie go do rodziców. Wytłumaczę to Ergonowi, żeby nie sprawiał problemów w drodze - zapewniła paladynka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline