Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2017, 21:24   #44
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Świątynia Pelora.

Brat nie musiał długo przekonywać Hlin co do swojego pomysłu. Udali się więc zamiast do karczmy, prosto do tutejszej świątyni. Kapłanka zaprowadziła ich na zaplecze i zaczęła swoją kapłańską gadkę, co dla krasnoludki było całkiem zrozumiałe i choć sama wyznawała innego boga, to z grzeczności wysłuchała.
- Sądzę, że nasi kompani są wyekwipowani na drogę i nie ma co im głowy zawracać o zdanie, tylko kupić cztery mikstury leczenia. Co jak co, ale to na pewno zawsze się przyda. Nawet przy dwóch kapłanach - stwierdziła z przekonaniem Hlin i wyciągnęła rękę po złoto, które ze sprzedaży żelastwa, trzymał teraz przy sobie jej brat bliźniak.
Henk wcale nie protestował. Zwyczajnie wyciągnął mieszek ze złotem i wręczył siostrze do ręki.
- Niech będzie, więc tak jak już mówiłam, cztery mikstury leczenia ran - stwierdziła z zadowoleniem Hlin i przekazała kapłance mieszek zawierający w sobie dwieście złotych monet. Piegowata kobieta uśmiechnęła się szeroko i zaraz podeszła do półki na której kurzyło się wiele buteleczek o wielobarwnej zawartości. Pochwyciła najpierw dwie i podała Hlin prosto do plecaka, który krasnoludna otworzyła, a następnie jeszcze dwie. Kapłanka przyjęła z radością pieniądze, dziękując za wsparcie jakie dali świątyni oraz obiecując, że będzie się modlić za ich wyprawę.

- Całkiem miła kobiecina - skomentowała Hlin, gdy wyszli już ze świątyni i znaleźli się na ulicy, a kapłanka Pelora machała im energicznie na do widzenia. - Chyba najwyższy czas się czegoś napić - powiedziała do brata.
-No ba! Miło by było!- odparł dziarsko krasnolud -A najlepiej będzie jak jutro roztrzaskamy kilka łbów!- dodał.
- Mam jeszcze trochę bimbru to nie trzeba będzie się sikaczami z karczmy raczyć - na potwierdzenie słów wyciągnęła z plecaka bukłak ze wspomnianą cieczą. - Też nie mogę doczekać się jutra, oby było dużo powodów do sięgania po broń - dodała z nadzieją w głosie.

Pierwsza noc w karczmie (jakiś czas przed podróżą)

Rodzeństwo wróciło do swoich kompanów, którzy już zajadali się i zapijali. Krasnoludy zasiadły przy stole i zajęły się tym co dostali od karczmarki. Piwem co prawda nie wzgardzili, ale już pod trzecim kuflu widać było, że działa ono na bliźniaki jakby wodę w siebie wlewały. W końcu Hlin sięgnęła do swojego plecaka i wystawiła trzy butelki z magicznym napojem.
- Kupiliśmy za złoto ze sprzedaży resztek z goblinów. Mamy cztery takie. Jedną zostawiam sobie i po jednej niech weźmie każdy kto nie jest kapłanem - poleciła krasnoludka. - Zawsze jest to zabezpieczenie jak się kapłan wyprztyka z leczących czarów.

Gdy mikstury zniknęły z blatu, Hlin ponownie sięgnęła do plecaka, teraz jednak wyciągając z niego tylko bukłak. Odkorkowała go i pociągnęła z niego. Czując smak prawdziwego krasnoludzkiego bimbru od razu się uśmiechnęła. Podała bukłak bratu.
- Jak kto chce spróbować to proszę, częstować się. Ale ostrzegam, dla niekrasnoludów jest zwykle za mocny - zaśmiała się.

Po kolacji od razu poszli na spoczynek do pokoju. Wspólnie z Henkiem zdjęli z siebie swoje zbroje po czym Hlin wyszła do łaźni. Ciepła woda była dla niej niepotrzebną fanaberią i rozpieszczaniem, więc obmyła się dwoma wiadrami zimnej wody, szorując się z kurzu i potu. Wróciła do pokoju orzeźwiona, akurat na tyle by zabrać się za czyszczenie broni i pancerza.

W drodze do Zapadłej Cytadeli

Rankiem, tuż po śniadaniu i ledwo co przed wyruszeniem w drogę, Hlin zakupiła prowiantu dla siebie i brata tak by mieli co jeść przez najbliższe kilka dni.
Marsz do celu jak zawsze był nudny i się dłużył, dla kogoś kto tylko wyczekiwał akcji. Kransoludka raz po raz spoglądała w niebo, jakby grożąc mu, by tylko nie próbowało zacząć padać. Chyba to nawet poskutkowało, bo deszcz ich nie złapał.

Hlin zaśmiała się gdy Aurelio przeczytał co było nabazgrane tymi dziwnymi znakami.
- No po prostu strach się bać - sarknęła z rozbawieniem. - To sobie nazwę wszarze wymyśliły... - pokręciła głową.

Spojrzała na Dahlię i uśmiechnęła do niej pocieszająco.
- Spokojnie kruszynko, trzymaj się blisko za plecami tych co wiedzą jak walczyć, to nawet włos ci z głowy nie spadnie - stwierdziła i spojrzała na Morna. - Mogę iść pierwsza - odparła mu w temacie schodzenia w dół, po linie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline