Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2017, 12:01   #260
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora oparła się o kraty. Tkwiła od paru dni w bezruchu, a mimo to czuła się wykończona.
- Źle się czuję siedząc tu, zupełnie bezczynnie... To wszystko jest takie frustrujące... - mruknęła. - Czy wiadomo już kiedy mnie wypuszczą? - zapytała podnosząc wzrok na oczy Aleksandra.
-Jutro w południe odbędzie się przesłuchanie w obecności samego przeora…- odparł ze spokojem.
- Przesłuchanie? - zdziwiła się. - Znaczy, że ja będę przesłuchiwana przez niego? Gdzie?
-Tu w świątyni. W komnacie na górnym piętrze katedry- odrzekł starzec. Aleksander spuścił wzrok -Podobno August proponował ci ucieczkę…-
Panna Oakenfold uśmiechnęła się nieznacznie i lekko skinęła głową.
- Nie mogłabym - odparła kręcąc głową.

-Wiesz, co cię może spotkać? Wiesz jaki może paść wyrok?- dopytywał i chyba zarazem sugerował, że może Venora powinna rozważyć tę opcję jeszcze raz.
Uniosła brwi zaskoczona, ale i niepewna czy on akurat to ma na myśli. W końcu spuściła wzrok.
- Wiem... Ale ucieczka teraz, dałaby przeorowi ciężki do podważenia argument co do mojej rzekomej winy - westchnęła. - No i tym schańbiłabym dobre imię mojej rodziny, a sama do końca swoich dni byłabym skazana na omijanie stolicy, może nawet zmuszona do opuszczenia królestwa... Nie chcę tego... Nie chcę, żeby moi bratankowie się wstydzili mnie - uniosła smutne spojrzenie. Doskonale też zdawała sobie sprawę z tego, że konsekwencje jej ucieczki ponieśliby wszyscy, którzy by jej w tym pomogli, a na to nie mogła pozwolić. - Uczyliście mnie wszyscy, że trzeba stawiać czoła przeciwnościom. Ja ich mam całe mnóstwo, lecz je przetrwałam. Może... I tym razem tak będzie?
Człek skinął głową -Rozumiem. Dobrze. Będziemy tam z tobą- pocieszył ją spokojnym tonem.
- Czemu on mnie tak nienawidzi? - zapytała nagle, z rozżaleniem w głosie mając na myśli przeora.

-Ja…- stęknął -Ja… Przeor… przeor to trudny człowiek…- podsumował.
- Przecież sama wróciłam, nie stawiałam oporu przy zatrzymaniu ani nie przysporzyłam nawet najmniejszego problemu… - żaliła się. - A on mnie traktuje gorzej jak tego goblina. Wszystko zostało mi zabrane, zakazano komukolwiek przychodzić do mnie pod groźbą kar…
Aleksander westchnął tylko ciężko i położył jej dłoń na ramieniu by dodać otuchy. Wkrótce jego czas minął i musiał zostawić Venorę samą.

Paladynka ponownie wróciła usiąść na pryczy. Po wizycie Kryspina, który pomimo obietnic już więcej się nie pojawił, dwóch strażników wstawiło do jej celi to prowizoryczne łóżko. Po paru dniach spędzonych na siedzeniu na drewnianej ławce było ono całkiem wygodne. Venora skuliła się na nim.

Zastanawiała się co by Morimond teraz zrobił gdyby jeszcze żył. Uśmiechnęła się smutno gdy stwierdziła, że jej mentor pewnie wywołałby awanturę na całe Suzail. Tak bardzo teraz za nim tęskniła. Nawet nie miała okazji by choćby chwilę pomodlić się nad jego grobem... I jeśli przeor dopnie swego to długo już nie będzie miała na to sposobności.
~ Nie mogę myśleć pesymistycznie, szczególnie nie teraz ~ zganiła się w myślach, ale ciężko było mieć inne podejście będąc zamkniętym tu na dole, za kratami. Naprawdę chciała wierzyć, że to wszystko ma jakiś sens, że nie bez powodu została zamknięta i jest dla niej cień szansy na pozytywne zakończenie, by najwspanialszych lat młodości nie straciła w tym mroku...
Bardzo ceniła sobie, że były osoby, które dla niej były gotowe ponieść karę, by tylko ją stąd wydostać, choćby nawet podstępem i bezprawnie. Ale dlatego tym bardziej nie mogła się na to zgodzić, bo skoro ją przeor wtrącił do lochu za tak błachy występek jak nie pojawienie się na kolacji, to co dopiero czekało osoby oskarżone o umożliwienie jej ucieczki.
~ Chyba od razu stryczek by dostali... ~ pomyślała ponuro.

Panna Oakenfold próbowała sobie wytłumaczyć czemu wcześniej nie dostrzegała jaką osobą jest przeor. W sumie to on o jej istnieniu chyba dowiedział się, albo zainteresował, gdy odniosła sukcesy w Grumgish.
~ Po co ja się zgodziłam wtedy dowodzić... ~ użalała się nad sobą. Ale odpowiedź znała doskonale. ~ Bo ktoś inny mógłby zrobić to źle... ~ skuliła się jeszcze bardziej.
Wszystko co robiła, czyniła by jak najlepiej wypełniać obowiązki rycerza, na którego została pasowana kilka miesięcy temu. Sumiennie wypełniała dogmaty swego boga i nigdy nie skalała się kłamstwem. Jeśli przeor nie odpuści to jaki przekaz to będzie miało dla innych Helmitów w zakonie?
~ Czy to o to chodziło Albrechtowi, gdy mówił o tym, że sam najlepiej wie czym jest wierna posługa Helmowi? ~ zastanowiło ją to teraz, tak samo jak to czy jej obecność w tym miejscu mogła być częścią planu jaki miał co do niej Helm. Tylko czemu miało by służyć trzymanie jej w zamknięciu i zupełnym odosobieniu?
~ Na pewno wyraźnie teraz widzę kto jest mi sojusznikiem, a kto wrogiem w zakonie... ~ przyszło jej na myśl. Ogólnie zawsze jej się wydawało, że jest raczej lubiana tu przez wszystkich. Dobre zdanie o niej mieli zarówno rówieśnicy, z którymi przez te lata się szkoliła, jak i nauczyciele, którzy nie raz widzieli jak dziewczyna będąc na granicy własnej wytrzymałości zalewała się łzami, ale mimo to nie poddawała się i dążyła do celu jakim było stanie się rycerzem.

Im dłużej Venora się nad tym wszystkim zastanawiała tym bardziej zagubiona się czuła. Przez chwilę nawet przyszła jej do głowy myśl, czy może sam Helm nie jest zadowolony z zaślepienia Wielkiego Przeora Grimila i... Rzuca Venorze to wyzwanie. W końcu paladyn nie tylko toczy boje swym orężem, ale również musiał potrafić wykazać się dyplomacją, która przecież mogła zdziałać jeszcze więcej. Ale jak ona, młoda i niedoświadczona niewiasta miała tego dokonać?
~ Ale czy takie myślenie nie podchodzi pod bluźnierstwo? ~ skonsternowała się.

Venora okryła się cała kocem, starając się odciąć od tych niepokojących rozmyślań. Wróciła do tego co w ostatnim czasie było jedyną skuteczną metodą na ukojenie jej nerwów. Modlitwa. I jak zwykle modliła się za braci wysłanych do Tilvertoon, by wrócili żywi, o Albrechta by był zdrów i wkrótce doczekał się wsparcia z zakonu, za Okhe by nigdy nie poprzestawała na próbach uczynienia Ilipur lepszym miejscem. Panna Oakenfold modliła się za każdą dobrą duszę, którą napotkała na swej krótkiej, ale krętej drodze rycerza.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 04-08-2017 o 12:11.
Mag jest offline