Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2017, 23:25   #270
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Czyli mogę wrócić do swojej celi mieszkalnej... ? - dopytała paladynka, by mieć pewność. Rycerz skinął jej głową spokojnie.
Venora od razu poczuła się lepiej. Widząc, że mężczyźni są równie zmęczeni jak i ona, zdecydowała odpuścić sobie rozpatrywanie ich uznając, że przy kolejnym spotkaniu będzie miała przecież do tego okazję.
Pokłoniła się przed nimi i wyszła.
Będąc na korytarzu rycerka skierowała kroki na zewnątrz, idąc prosto do budynku koszar, gdzie znajdowała się jej komnata. Ale w połowie drogi wspomniała sobie, że ciężko będzie jej zdjąć samej pancerz a i tak był on z przydziału świątynnego. Dlatego zatrzymała się i zmieniła kierunek.
~ Znajdę jeszcze siłę na rozmowę z Virgiem ~ uznała, a przy okazji będzie miała osobę do pomocy przy ściąganiu żelastwa. ~ To był długi, szalony dzień ~ pomyślała idąc do magazynu.


Na miejscu ujrzała opustoszały magazyn i od razu skierowała się na zaplecze. Tam Virgo siedział wygodnie na stołku przy niewielkim, okrągłym stole. Kulejący kapłan popijał wino ze srebrnego pucharu, a gdy ujrzał w progu młodą rycerkę od razu się ożywił.

- Witaj ponownie - Venora uśmiechnęła się i podeszła do niego. - Pomyślałam sobie, że w końcu oddam tą zbroję - powiedziała wesołym tonem i poklepała napierśnik pancerza. Położyła zaraz tarczę na pustej skrzyni i zaczęła odwiązywać miecz, a po nim buzdygan od pasa. - Chyba jeszcze nie widziałam nigdy by było tu tak pusto - dodała rozglądając się po pomieszczeniu.
-Ani ja…- potwierdził kapłan -Ale to pokazało jak niewielki mamy zapas tutaj…- zasmucił się nieco.
-A właśnie! Twoja zbroja! Odwiedziłem kilka razy tego zapitego krasnoluda… za każdym razem, kiedy pojawiałem się w jego domu był w gorszym stanie, ale zbroja za to prezentowała się lepiej i lepiej…- wspomniał.

- To chyba dobrze… - sama nie wiedziała czy się z tego cieszyć czy nie, bo nie czuła się dobrze słysząc, że krasnolud zatraca się mocniej w pijaństwo. - Pomożesz mi z tym? - skinęła na zbroję. - Ledwo już stoję po dzisiejszym dniu. Jej, jakby ktoś mi powiedział, że zabije dziś smoczydło to byłabym cholernie sceptyczna - uśmiechnęła się wciąż zadowolona z siebie.
-Jak tego dokonałaś?- spytał, zabierając się za odplątywanie rzemieni trzymających elementy pancerza na ciele rycerki.
- Nie mam pojęcia - odparła mu z rozbawieniem. - Chyba jedynym logicznym wytłumaczeniem jest to, że Tymora musiała być zadowolona z ofiary jaką złożyłam jej w Marsember - dodała. - Żelazny był tak pełen pychy, że przybył tu po mnie na grzbiecie czerwonego smoka… - pokręciła głową. - Marret go mocno sponiewierała, ja początkowo jedynie ograniczałam się do leczenia jej... Ale kiedy i ona poległa to nie było wyjścia. Mając wyłącznie miecz i paladyńskie moce udało mi się go dobić. Patrzyłam mu w oczy kiedy umierał, gdy dociskam miecz wbity w jego pierś - mówiąc o tym sama była zafascynowana swoim czynem.

-Walczyłaś u boku lady Marret?- spytał zdumiony kapłan -Kiedy przestaniesz zaskakiwać?- spytał kręcąc głową. Po kilku chwilach napierśnik półpłytowej zbroi był już ściągnięty. Virgo podniósł go i przyjrzał się prześwitującemu przez dziury światłu lampy.
-Na niewiele się zda, ale nic. Zaniosę go do tego zapitego krasnoluda. Niech ma zajęcie…- zaśmiał się mężczyzna -Gdzie się teraz udasz? Co poczniesz?- spytał -I co z Albrechtem?- przypomniało mu się o jej kompanie.
Venora pozbawiona ciężaru na ciele przysiadła się na skrzyni stojącej najbliżej stolika, przy którym wcześniej siedział Virgo. Już miała mu odpowiedzieć po kolei na każde z pytań, gdy te ostatnie zbiło ją z tropu. Poczuła pieczenie na policzkach i nie dość, że się zarumieniła to jeszcze na jej obliczu widoczne było zmieszanie.
- Musiał zostać w Ilipur… - zaczęła odwracając spojrzenie. - Ale już powinien mieć się dobrze… - dodała w zamyśleniu licząc ile to już dni minęło odkąd statek Okhe wypłynął z Marsember. - Niestety w ostatniej walce, z beholderem, został zamieniony w kamień - wyznała ze zbolałą miną. - Ale w Marsember znalazłam zwój, który go powinien odmienić. Mam taką nadzieję… - dodała z zawstydzeniem i wbiła spojrzenie w stolik. - Jeden kapłan, który dziś zeznawał przeciw mnie, wspomniał o uczuciach jakie Albrecht do mnie ma. Chcieli mi udowodnić, że go uwiodłam… - Venora zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. - Ale ja naprawdę nie wiedziałam, on nic mi nigdy nie powiedział…

Virgo z powagą przyjął krótki raport paladynki, ale kiedy wspomniała o uczuciu kapłana do niej, rozpromienił się. Na jego ustach pojawił się niewielki uśmiech -Czyli krótko mówiąc ktoś go odczaruje i dołączy do ciebie tutaj?-
Rycerka wzruszyła ramionami.
- Znaczy... Tak, zwój miał trafić w ręce Okhe, kapłanki Kossutha, z którą nawiązałam sojusz będąc na Smoczym Wybrzeżu. Ale nie wiem czy Albrecht wróci - stwierdziła z ubolewaniem. - Tuż przed walką, która doprowadziła ostatecznie do zniszczenia gildii wspierającej kultystów Bane'a Albrecht wspomniał, że będzie to okazja, żeby wprowadzić Helmitów do Ilipur. Chciałam go odwieść od tego, przekonać, że najpierw musimy wrócić tu, wysłać misję zgodnie z zasadami kościoła. Nawet się zgodził ze mną… - westchnęła ciężko. - Ale wtedy okazało się, że gildią rządzi beholder... Zabiliśmy go, ale Albrecht został w trakcie walki spetryfikowany. Więc teraz możliwe jest, że po prostu tam zostanie i przystąpi do swojego planu…

-Gdybyś miała znaczyć na mieczu każdego pokonanego przeciwnika, to beholder liczyłby się jako jedna kreska?- zapytał uśmiechając się pod nosem Virgo.
- To nie jest tak, że sama z nim walczyłam i go pokonałam - odparła Venora. - Była ta kapłanka Kossutha, dwóch jej wojowników, Harfiarka Gritta, Albrecht, Balthazaar oraz kilkunastu najemników, którzy pracowali na usługach tamtej gildii, ale udało mi się ich przekonać do walki po naszej stronie - wyjaśniła. - ... Ale sądzę, że dałabym za niego tyle kresek ile ma oczu - odpowiedziała na koniec z rozbawieniem.
-A przypomnij mi kim jest Balthazaar?- Virgo zmarszczył brwi.
- To smoczydło, jest wojownikiem - odpowiedziała. - Dobre smoczydło, potomek miedzianego, może spiżowego smoka, nie takie jak Żelazny - wyjaśniła prędko. - Przysłał go sir Morimond, żeby chronił mnie... Tak jakby. Nawet nie wiesz jak mnie wystraszył kiedy pojawił się akurat w momencie kiedy z Albrechtem i jego niebiańskim pomocnikiem szturmowaliśmy kultystów… - pokręciła głową wspominając tamtą chwilę. - On wrócił ze mną do Cormyru. Rozstaliśmy się na błoniach Suzail. Czeka aż uporządkuję swoje sprawy tu i wtedy ma mnie zaprowadzić do kogoś o kim pisał w swoim liście Morimond.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline