Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2017, 18:54   #296
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Minęła dłuższa chwila nim wszyscy wrócili na swoje miejsca i zasnęli. Venora znów pozostała sama ze swoimi myślami. Nie bez powodu wybrała pierwszą wartę. Chciała się mentalnie przygotować do kolejnego starcia z koszmarami, jakie zapewne miały ją nawiedzić po raz kolejny. Cały czas rozprawiała nad tym od czego są one zależne i czy w ogóle coś je wywołuje, czy po prostu tak miała i już jej miało pozostać.
~ A miałam nadzieję, że na dobre się ich pozbyłam ~ westchnęła i uniosła spojrzenie na sklepienie wykarczowanej kryjówki. ~ Ciekawe czy dożyję takiego wieku by się do nich przyzwyczaić ~ pomyślała sceptycznie.
By dłużej nie myśleć o tym, przyklękła i złożyła dłonie do modlitwy, prosząc Helma o zesłanie jej wsparcia, jak co dzień to robił w swej hojnej łasce.

Czas wlókł się powoli, senność zaczynała coraz bardziej jej dokuczać. W końcu uznała, że nadszedł koniec jej warty i wstała. Rozprostowała się cała i rozejrzała po obozowisku. Już miała zamiar podejść do Balthazaara i go obudzić, ale uznała, że powinien on odpocząć porządnie, więc lepiej będzie jak zostanie dla niego ostatnia warta. Chwilę jeszcze się wahała by obudzić któregoś z żołnierzy, ale przecież oni nawet nie będą widzieć co mają przed sobą w ciemnościach. Dlatego podeszła do Jarreda i go szturchnęła.
- Wstawaj, twoja kolej - mruknęła i upewniwszy się, że krasnolud się wybudził, odwróciła się na pięcie, idąc do swojego posłania. Odpięła Pożogę i ułożyła się na swoim posłanu, miecz kładąc tuż obok siebie, mając zaciśniętą dłoń na jej rękojeści. Z klingą leżącą blisko niej, czuła się nieco pewniej. Może tym razem w koszmarze nie będzie pozbawiona broni.
Z obawami kłębiącymi się w jej głowie, Venora w końcu zasnęła.

16 Dzień Słonecznego zenitu. Las Hullack

Rankiem zbudził ją Balthazaar, który przejął ostatnią wartę. Rycerka czuła się wypoczęta i wyspana. Promienie słoneczne przebijały się przez gęste chaszcze otaczające grupkę dookoła. Dzik od samego rana był małomówny i nie zwracał na siebie wielkiej uwagi. Krasnolud zbudził się tuż po pannie Oakenfold, dobudził swoich ludzi i wszyscy zjedli szybki posiłek, a następnie ruszyli dalej. Las wydawał się tak samo piękny i malowniczy jak poprzedniego dnia. Grupa maszerowała na wschód. Piechurzy milczeli, podobnie jak przewodzący nimi brodaty wojownik. W końcu po kilku godzinach trudnej przeprawy dotarli na miejsce, gdzie ziemia zdawała się zapaść o kilka metrów jak po wielkim trzęsieniu ziemi. Venora od razu przypomniała sobie jaskinie Podmroku i podejrzewała, że to może być jednym z powodów takiego ukształtowania terenu. Przypominało to wielki, naturalny labirynt.


-Idziemy tam?- spytał jeden z żołnierzy. Trasa wiodła kompanów na wschód przez te dziwaczne tereny.
- Nie zgubimy się tam? - zapytała Venora, sceptycznie przyglądając się widokowi jaki przed sobą miała.
-Pani!- odezwał się jeden z żołnierzy -Słyszałem o tym miejscu. Ten labirynt ciągnie się na wiele mil…- wyjaśnił zbrojny. Balthazaar miał w poważaniu decyzje Dzika, lecz opinia Venory znacznie bardziej go interesowała. Smoczydło wyczekiwało jej werdyktu.
Paladynka zignorowała natarczywie wpatrujące się w nią smoczydło.
- Obejdziemy to. Więcej czasu stracimy krążąc w tym miejscu niż idąc dookoła - stwierdziła bez chwili zawahania. Dopiero teraz spojrzała na Balthazaara i zmrużyła oczy.
~ Świetnie, najpierw wyciąga mnie w te lasy i teraz ja mam mówić w którym kierunku mamy iść ~ przeszło jej przez myśl, ale powstrzymała się by tej uwagi nie powiedzieć na głos.
-Jak to obejdziemy?!- krasnolud zorientował się, że nie bierze udziału w ustalaniu tak ważnych szczegółów wyprawy -Nie mam czasu błądzić po tej przeklętej puszczy dekadniami!- rzekł i jak gdyby nigdy nic zeskoczył na skalną półkę metr niżej. Z niej zeskoczył kolejny metr niżej i po chwili był już na dnia labiryntu -Kompania! Na co wy tam kurwa czekata?!- zakrzyknął za zbrojnymi, którzy jeden po drugim minęli Venorę i ruszyli w ślad za krasnoludem.

- I po co ja się wogóle wybieram do tego całego mędrca... Powinnam zajmować się poważnymi sprawami, a nie tłuc drugi dekadzień na trakcie… - rycerka niezadowolona z decyzji żołnierzy, pomarudziła sobie chwilę pod nosem, unikając patrzenia na Balthazaara. - Mam nadzieję, że nie czeka tam na nas żaden minotaur, czy zasadzka orków… - kręcąc głową zsiadła z konia i zaczęła rozglądać się za ścieżką najbezpieczniejszą dla ich wierzchowców, by podążyć za żołnierzami.
Długo nie musiała szukać. Kilkanaście metrów dalej rycerka znalazła prowizoryczne stopnie z poukładanych kamieni i głazów. Młot wydawał się zupełnie spokojny. Wierzchowiec Balthazaara również, w końcu aura paladynki działała na każdą istotę znajdującą się w jej towarzystwie.

~***~

Kolejne trzy godziny błądzenia pomiędzy skalnymi występami i opadającymi zewsząd korzeniami pojedynczych drzew doprowadziły ich do nikąd. Dzik podniósł z ziemi skrawek materiału który rozerwał sobie na swoich pasiastych bryczesach, gdy zahaczył nogą o jeden z ostrych kamieni.
-Psia mać! Już tu byliśmy!- warknął brodacz.
- Mówiłam, że tak będzie… - jęknęła Venora zła na siebie, że dała się na to namówić. Rozglądała się wkoło. - Trzeba zacząć oznaczać drogę, którą przebyliśmy - spojrzała pod nogi. - Kamienie układać w specyficzny sposób, z oznaczeniem, w którą stronę poszliśmy na rozwidleniu - zaproponowała rozwiązanie.
-No chyba nie ma wyjścia...- odrzekł rozgoryczony krasnolud, ciężko dysząc. Maszerujący z tyłu zbrojni również skorzystali z tej chwili postoju rozsiadając się na większych kamieniach.
-Ej ty, jaszczur...- krasnolud wskazał palcem Balthazaara -A może byś się wspiął na drzewo i spróbował coś wypatrzeć?- zaproponował. Smoczydło nie było zbyt skłonne do wykonywania tego typu poleceń, a na pewno nie od takiego osobnika jakim był Dzik. Coś jednak w duszy podpowiadało mu, że może akurat to jest wyjście i powinien chociaż spróbować.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline