30-09-2017, 15:43
|
#24 |
| Elliot z satysfakcją wymalowaną na twarzy przyglądała się jak Harrigan zwinął się z bólu. Gdyby chłopak był sam to biłaby się z nim honorowo, jednak skoro sam zaczął od rzucania się na nich w mocno przeważającej liczbie z tymi swoimi koleżkami to Mouser nie miała skrupułów.
- Taki z ciebie cienias, że ze mną nie masz szans! - odkrzyknęła nadal bojowo nastawiona Elliot na piskliwe groźby Butcha. Doszła do swojego roweru jako ostatnia i poczekała aż jej przyjaciele ruszą. Chciała mieć pewność, że żaden z kolegów Harrigana nie próbuje dosadzić się do kogoś z jej paczki. Posyłając groźne spojrzenie Butchowi w końcu i ona ruszyła, a zrobiła to oczywiście widowiskowo, tylnym kołem zakręciła dwa razy w miejscu, wzniecając za sobą kurz.
Musieli się zatrzymać, głównie przez wzgląd na Em, która nie powinna się przecież przemęczać. Elliot uważnie przyjrzała się siostrze i dopiero wtedy spojrzała na Tobyego, a później na Jimmyego.
- Świetna robota Jim - pochwaliła kolegę, którego wkład w starciu ze starszymi chłopakami był bardzo duży. - Jak chcecie mogę was nauczyć paru ciosów - zaproponowała ze szczerym entuzjazmem. - O, to by był świetny pomysł! Wtedy Butch na pewno by dał wam spokój - klasnęła w dłonie, bardzo przekonana o słuszności tego rozwiązania.
W gorącej wodzie kąpana Elliot miała problem z ustaniem w miejscu, gdy czekali na swoją kolej w punkcie sprzedaży warzyw. Gdy stanie ją zaczęło męczyć, usiadła na ramie swojego roweru. W końcu zostali skierowani na tyły by odebrać przygotowaną dla Gardnerów skrzynię. A ta była duża i nieporęczna. El w pierwszej chwili nawet nie zwróciła uwagi na stracha na wróble i dopiero spojrzała na niego gdy Toby się odezwał.
Mouser skinęła mu głową.
- Ja mam takie głupie sny jak oglądam Opowieści z Krypty. Paskudny jest ten ususzony trupek - prychnęła, krzywiąc się na wspomnienie jego facjaty. - A ty masz swoje, bo czytasz tyle tych horrorów - mrugnęła do Gardnera. Po tych słowach stanęła w lekkim rozkroku i w mgnieniu oka, niczym bohater westernu, sięgnęła dłonią do kabury, wyciągnęła z niej pistolet, wycelowała i nacisnęła kilkukrotnie spust. Parę plastikowych kulek poleciało rozstrzelać strach na wróble, trafiając w okrywający kij czarny materiał.
- Jakby miał dziś ożyć to przynajmniej zdjęłam mu już kilka hapeków - stwierdziła z rozbawieniem i wyszczerzyła zęby w zadziornym uśmiechu. Schowała pistolet na powrót do kabury. - No to zabieramy dynie i wracamy. Chyba najwygodniej będzie położyć skrzynię na ramach dwóch rowerów i tak przeprowadzić je do twojego domu - zaproponowała, podstawiając od razu swój rower.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |
| |