Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2017, 11:56   #342
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka spuściła wzrok. Czuła się rozdarta. Zupełnie jakby po długim biegu znalazła się na rozstaju dróg i musiała szybko podjąć decyzję co dalej, zanim dopadnie ją to co ją goniło przez ten czas. Venora naprawdę chciała się dowiedzieć tego co miał jej do przekazania mędrzec, ale też obawiała się tej wiedzy. Najbardziej bała się tego, że nic jej się nie rozjaśni, a tylko jeszcze bardziej namiesza jej w głowie. A już teraz po samych snach miała mętlik taki, że ledwo trzymała się zdrowych zmysłów.
- Tylko kłopoty masz przeze mnie - powiedziała, przerywając ciszę wywołaną jej chwilą zadumy. Podparła ręce na biodrach. - Tak, zasłużyłeś sobie na odpoczynek. Cieszy mnie gdy widzę ciebie takiego radosnego. Zmieniłeś się w ostatnich dniach - zauważyła. - Zrobiłeś się fajniejszy - dodała, spoglądając na niego z lekkim uśmiechem.

-Fajniejszy? - powtórzył zdziwiony, że aż mu się źrenica zwężyła -Pamiętaj, że nadal potrafię komuś odgryźć twarz…- skomentował zerkając na nią kątem oka. W ogrodzie było kilka drzew owocowych, był też skrawek ziemi gdzie uprawiano pomidory, dynie, a nawet truskawki.
Spokojnym krokiem przemaszerowali długość ogrodu, aż dotarli do miejsca gdzie znajdowały się ogromne, lekko zaniedbane żywopłoty, a pomiędzy nimi na środku placyku z ułożoną kostką brukową znajdował się posąg anioła. Kobieta o kręconych włosach miała spokojny wyraz twarzy, lecz kamienne oczy zdawały się uważnie lustrować całe otocznie.
Venora przez krótką chwilę obserwowała posąg, aż w końcu odezwał się Balthazaar
-Tobie również postawią w końcu posągi, o ile nie zginiesz gdzieś na trakcie...-


Venora spojrzała zaskoczona na smoczydło.
- A co z twoimi słowami, że żaden ze mnie wybraniec? - zapytała go z lekkim rozbawieniem. Ponownie przyjrzała się posągowi. - Sama niczego bym nie zrobiła... To tylko ozdoba czy pomnik kogoś? - zapytała na koniec.
-A nie widzisz podobieństwa a tą pierzastoskrzydłą niewiastą, która wbiła półorczycę w ziemię?- jaszczuroczłek wzruszył ramionami -Wybraniec, czy nie takim odważnym głupcom jak ty stawia się pomniki. Wybraniec, czy nie uratowałaś swoją determinacją wiele istnień i wielu zawdzięcza ci życie- skomentował bez widocznych emocji.
Panna Oakenfold przyjrzała się mu. Widziała jak w trakcie ich podróży jaszczur ekscytuje się ich walkami i teraz nawet zabawne dla niej było to jak usilnie stara się nie okazywać emocji, udawać że ma to wszystko w nosie. Sytuacja z jej zaginięciem w lesie jasno dawała do zrozumienia, że Balthazaar przejmuje się nie mniej niż ona.
- Masz rację, dokonaliśmy niemożliwego, udało nam się powstrzymać armię nieumarłych, zaprowadzić spokój... - uśmiechnęła się promiennie. - Zachodzę w głowę jaki to będzie miało wpływ na pozostałych... Orkowie może wrócą na swoje tereny i przestaną najeżdżać ludzkie osiedla... Albo chociaż rzadziej będą to robić - rozmarzyła się. - Ale obiecuję, że jak będą mi stawiać pomnik to poproszę żeby i ciebie obok dali - mrugnęła do niego z rozbawieniem.

Na wspomnienie o ich wybawcy z ostatniej bitwy Venora przekrzywiła głowę, kierując spojrzenie znów na posąg.
- Tak szybko to wszystko się działo... Hymmm, no faktycznie! - stwierdziła, ale miała zmieszaną minę. - To jest... ona? - dopytała z niepewnością w głosie. - To o niej mówiłeś wtedy co się ze mną droczyłeś nie chcąc powiedzieć o kogo ci chodzi? Jak jej na imię?
-Nazywa się Xaya- rzekł spokojnie -Lecz nie o niej mówiłem akurat- dodał
-A o kim?- usłyszeli głos zza pleców i odwrócili się by ujrzeć wysokiego i postawnego mężczyznę o łysej czaszce. Venora zdębiała na krótką chwilę. Widziała go w swoich snach, tam w lesie gdzie prowadził ją jej dziadek. To właśnie z tym osobnikiem rozmawiał w gaju. Mężczyzna był jeszcze wyższy od Balthazaara, a to był nie lada wyczyn. Jego oczy były śnieżnobiałe a całe ciało momentami zdawało się lśnić jakby odbijało słoneczne promienie.
-No proszę… Najmłodsza z rodu Oakenfold…- rzekł wielkolud. -Pamiętam cię z czasów kiedy byłaś podrostkiem- rzekł bardzo dziwnie brzmiącym głosem. Na szczęście w bardzo przyjaznym tonie.

Venora kompletnie zaniemówiła. Wbiła spojrzenie błękitnych oczu w twarz mężczyzny i wpatrywała się tak nie wiedząc jak się powinna zachować. Teraz już aż tak wysoki nie był, jak z jej dziecięcych wspomnień, lecz nadal górował nad nią swoją sylwetką.
- To ty... - wydusiła z siebie czarnowłosa i zamrugała oczami. - Ty sprawiłeś, że przestałam mieć koszmary... - nie wiedziała czy się mu pokłonić, wyciągnąć rękę, a może wyłącznie skinąć głowę. Dlatego po prostu stała niczym kołek. Ale przynajmniej jego przyjazne nastawienie sprawiło, że choć nieco niepewnie to jednak w końcu uśmiechnęła się. - Już nie najmłodsza. Mój brat ma dwóch synów - stwierdziła.
-Tak…- skomentował spokojnie -Już nie najmłodsza… W końcu się spotykamy, choć już się widzieliśmy jakiś czas temu- uśmiechnął się.
Venora pokiwała głową.
- Pamiętam ciebie, jakieś dwa miesiące temu miałam sen, w którym mój dziadek zaprowadził mnie do ciebie. Niedawno nawet byłam w tamtym miejscu, gdzie się spotkaliśmy. Świtający Gaj, tak mój ojciec mówił, że się to miejsce nazywało - powiedziała i sięgnęła dłonią do szyi zdejmując z niej wisiorek. Pokazała go mężczyźnie. - Tam też znalazłam to. Napis to imię mojego brata. Co to jest? - zapytała.

-Wisior. Każde z was taki otrzymało- wyjaśnił jej. -Nie wiem co widziałaś w swoich snach, ale o nieco inną sytuację mi chodziło. Nieważne z resztą. Słyszałem od waszego brodatego kompana, że mieliście trudną podróż...- uśmiechnął się pogodnie. Aura otaczająca go była nie do opisania. Aż chciało się z nim rozmawiać i pogłębiać znajomość. Venora miała tysiąc pytań i wiedziała, że ten osobnik może jej udzielić wielu odpowiedzi.
- Każde z nas? Ja nie przypominam sobie, żebym taki miała... - zasępiła się, zastanawiając się czy może jako dziecko zgubiła go. - Carson chyba musiał pewnie tam go zostawić przypadkiem... - pokręciła głową i schowała wisiorek, z powrotem wieszając go sobie na szyi. Miała tyle pytań, że musiała się mocno skupić, aby je pojedynczo wyciągać. - Kiedy się jeszcze widzieliśmy? - zainteresowała się żywo i bynajmniej nie uznała tego za "nieważne".
-Kiedy umarłaś- odparł szybko i konkretnie.
- Oh... - Venora zaczerwieniła się i od razu spuściła wzrok. Teraz, gdy o tym wspomniał to tamten niebianin faktycznie wyglądał jak on. - Przepraszam za tamto... Naprawdę starałam się nie umrzeć... - powiedziała zawstydzona.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline