Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2017, 19:22   #350
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Niziołka wzięła głęboki wdech i zawinęła zająca do tobołka -Nie to nie- odparła i rzuciła na ziemię nieopodal leżącej już w gęstej trawie pumy. Wielki kot ziewnął i spojrzał na Młota.
-Nie musisz się o nic martwić. Midnight ma tak czuły i doskonały słuch, że nawet sobie tego wyobrazić nie potrafisz. Słyszy najmniejsze szmery. No i porusza się bezszelestnie. Hm… Ciekawe, czy usłyszałaby sama siebie?- Dilla wyglądała jakby zastanawiała się na poważnie.
- Z pewnością - przyznała jej rację panna Oakenfold, z nutką rozbawienia w głosie. - Dobrej nocy Dillo i dziękuję, że mi towarzyszysz - dodała zadowolona tym, że niziołka nie będzie rozpalać ogniska. Młot w obecności pumy nie miał ochoty się kłaść, więc stanął blisko posłania swojej pani i w ten sposób zamierzał odpoczywać.

Niziołka odwróciła się do Venory plecami i po chwili już chrapała. Do świtu panna Oakenfold przebudziła się kilka razy. Być może to podświadomie rozsądek nakazywał Venorze, a może strachliwe reakcje Młota na obecność pumy. Panna Oakenfold zbudziła się kolejny raz. Od razu spojrzała na śpiącą obok niziołkę, następnie uniosła wzrok do góry gdzie nocne niebo powoli nabierało barw, a na sam koniec na legowisko wielkiego kota. Rycerka błyskawicznie przebudziła się, gdy poczuła strach swojego wierzchowca. W tym samym momencie dostrzegła też kryjącą się w trawie pumę, która czaiła się do skoku, wprost w kierunku Venory. Puma skoczyła, a Venora nie była w stanie nawet sięgnąć po miecz. Kobieta była pewna, że kot właśnie zagryza jej wierzchowca, błyskawicznie skoczyła na nogi i ujrzała czarne futro bestii tarzające się po ziemi z łuskowatą poczwarą, kilka kroków od zadu Młota.


Stwór strącił pumę z siebie i podniósł się na nogi, panicznie kręcąc głową dookoła.
To wydarzyło się tak szybko, że przez chwilę Venora nie wiedziała w którą stronę tak naprawdę ma zamachnąć się mieczem. Obnażyła ostrze Pożogi i stanęła na nogi.
- Dilla wstawaj! - syknęła paladynka i tak jak stała, rzuciła się szarżą na intruza.
Cios miecza lekko ranił potwora w bok, lecz ten nie wyglądał na zrażonego do dalszej walki. Stwór podniósł ludzką dłoń, która nagle stanęła w płomienia. Osobnik zamachnął się błyskawicznie w kierunku twarzy Venory. Gorący policzek sprowadził paladynkę na ziemię. Nie mogła pozwolić przeciwnikowi na rozpędzenie się.
Rycerka odruchowo już skupiła się na określeniu aury napastnika. I ku jej zaskoczeniu nie był on przesiąknięty złem jak się tego spodziewała. Odskoczyła od niego.
- Czego chcesz?! - warknęła do skrzydlatego, z mieczem przygotowanym do ataku.

-Chce jeeeeść…- syknął plując się przy tym obrzydliwie -Ten pies wygląda na smacznego…- wskazał szponiastą łapą Młota.
-To nie pies ty przeklęty bydlaku! Wynoś mi się stąd, bo wytrę włócznię o twoje łachy!- pogroziła osobnikowi Dilla.
- Na bogów, czym to jest... - Venora skomentowała wygląd stwora, który faktycznie, zgodnie ze słowami niziołki, wyglądał jak abominacja i daleko mu było do dostojeństwa jakie posiadały smoczydła, nawet te złe. Co dziwne ta istota wydawała się być zupełnie głupia.
- Nie mamy tu jedzenia dla ciebie, wynoś się jeśli życie ci miłe - powiedziała paladynka unosząc miecz, w gotowości do zaatakowania.
-Widzę jedzenie! Widzę!- krzyczał wskazując wierzchowca. Venora kątem oka dostrzegła jak Midnight zachodzi półsmoczydło od tyłu i gotuje się do skoku.
-Wynoś się! Wynoś bo upuścimy krwi!- krzyknęła niziołka.
Młot zapienił się i stanął na tylnych nogach wierzgając ostrzegawczo przednimi kopytami.
- Tylko tknij mojego wierzchowca a tego srogo pożałujesz! - zagroziła Venora nie pozwalając jeszcze swojemu ogierowi atakować.

Nagle po lesie i okolicy poniósł się przeraźliwy okrzyk smoka. Venora już poznała jego właściciela i rozpoznała bez większych problemów. Smok zawył jeszcze dwa krótkie razy, a półsmoczydło czmychnęło czym prędzej między drzewa kompletnie zapominając o Młocie i jego pani.
- O nie... - Venora prędko doskoczyła do swoich tobołków. - To zielony smok. Wczoraj w południe prawie mnie zeżarł - ostrzegła niziołkę i zaczęła zakładać na siebie płyty elfiego pancerza. - Pomóż mi proszę, musimy się stąd wynosić - dodała wiążąc już pierwszą nagolenicę.
-Cicho, cicho! niziołka przyklękła na jedno kolano -Słyszysz?- spytała rozglądając się. Ryk gada ucichł, lecz Venora usłyszała dźwięk trzepoczących skrzydeł. Dźwięk nabierał na sile i intensywności, aż po chwili nad ich głowami przefrunęła dość liczna zgraja takich półsmoczydeł, pędząc w południowym kierunku.

Venora raz po raz nerwowo spoglądała w kierunku, z którego dobiegały te odgłosy. Była zdeterminowana jednak najpierw przywdziać swoją zbroję nim cokolwiek innego zacznie robić.
- Jak spotkałam tego zielonego poprzednim razem - zaczęła i sięgnęła po drugą nagolanicę. - Był ranny, ktoś go popędził. Widziałam jedynie błyskawicę, którą ktoś wystrzelił nim smok na dobre zniknął - opowiedziała niziołce. Trzepot skrzydeł w końcu ucichł, zanim Venora założyła swój pancerz.
-Prawie świta. Masz rację, ruszajmy stąd czym prędzej…- syknęła Dill.
Paladynka po zasznurowaniu ostatniego wiązania wyprostowała się i spojrzała na południe.
- Znasz te okolice? Wiesz może dokąd udali się? - zapytała towarzyszkę. Nie stała jednak bezczynnie tylko schyliła się po siodło i przywołała Młota, który w nerwach truchtał w koło obozowiska.

-To raczej nie po drodze do świątyni Ilmatera…- zamyśliła się na moment -A może ruiny Insygni Kossutha?- wzruszyła ramionami.
- Pozostaje mieć nadzieję, że nie lecą do Ilmaterytów - skomentowała rycerka zapinając pasy siodła i sięgając po ogłowie. Ogier grzecznie pochylił łeb by ułatwić swojej pani narzucenie tego wszystkiego. - Niestety nie mam czasu na zwiedzanie - dodała. - Dobrze, że przynajmniej udało mi się przespać - powiedziała ale już do samej siebie.
-Czyli, teraz gdzie się wybieramy?- spytała lekko zbijając Venorę z tropu.
Panna Oakenfold zamarła w bezruchu.
- Chcesz iść ze mną? - zapytała, spoglądając niepewnie na Dillę.
-Nie chcę, ale widziałam cię bez zbroi. Jesteś mizernym chuderlakiem. Jak byś sobie poradziła beze mnie w tej okolicy?- odpowiedziała pakując się błyskawicznie.
Paladynka skrzywiła się, ale nie chodziło o słowa komentujące jej posturę, czy poradność gdy nie ma na sobie pancerza. Chodziło o warunki jej próby. Zamyśliła się nad tym co powiedział jej Simon i Michael o jej wędrówce.
~ Niebianin mówił, że nie mogę zabrać ze sobą żadnego z moich kompanów... ~ pomyślała przyglądając się niziołce. ~ Czy to też tyczy się napotkanych na drodze osób? ~ westchnęła nie będąc pewna odpowiedzi na to pytanie. A tak bardzo nie chciała znów iść sama.
- Powinnam podróżować sama. Tego wymaga moja próba... - powiedziała szczerze Venora, przyznając jaki jest powód jej wahania.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline