Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2017, 23:17   #56
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Emma wreszcie postanowiła się odezwać. Dave przydeptał wypalonego peta i skupił się na jej głosie przygłuszanym pojedynczymi trzaskami krótkofalówki.
- Jak myślisz Anthony? To co tam możemy znaleźć warte jest ryzyka? Wątpię, żeby miejscowi podzielili się czymkolwiek darmo, a raczej niewiele możemy im zaoferować.
- Jak to się mówi, dwoje to para a troje to już tłum. Myślę, że w trójkę powinniśmy zapukać do tamtych ludzi. Jak się coś spierdoli to nawet ja nie pomogę wam gdy będzie nas dzielił mur - odezwała się blondyna. - Bo iść to tam musimy, za to nam płacą - stwierdziła zaraz.

Emma zajęła stanowisko przez lunetę obserwując jak jej ekipa podjeżdża pod bramę

Sahara powoli toczyła się po zarośniętej drodze, kiedy podjechała całkiem blisko rozległ się przeciągły gwizd z wartowni nad bramą. Po chwili zza osłony nad bramą wychylił się na oko 13 letni chłopak z Mosinem, nie celował w was ale trzymał broń w gotowości.
- Kim jesteście i czego chcecie? - krzyknął kiedy podjechaliście na jakieś 30m do bramy. Była to solidna brama, przedwojenna blacha obecnie dodatkowo podparta jakimiś belkami tak że tylko jedna połowa wyglądała na ruchomą. Na bramie był napis:

No Treesspasing
KEEP OUT

Oraz poodbijane dziecięce rączki, nad bramą znajdowała się wartownia jak w jakimś forcie albo średniowiecznym grodzie, z wartowni do przodu wystawała pojedyncza stalowa rura na której wisiała krowia czaszka. Słowa na powitanie nie były może szczególnie przyjazne ale przynajmniej przechodziły od razu do rzeczy.
Dave wysunął się z samochodu, ostrożnie kładac dłonie na drzwiach i dachu. Wyuczony manewr mający zapobiec nerwowym ruchom. Wiedział doskonale, że spusty kiepsko współgrają z nerwowymi ruchami. Trzymając cały czas dłonie na widoku starał się przybrać jak najmilszy wyraz twarzy. Rozmowę wolał zostawić kobietom, zwłaszcza jeżeli chodziło o dzieci.

- Dzieciak na straży? - skomentowała Alice, marszcząc brwi w zaskoczeniu. Wychyliła się lekko w bok i wyprostowała by przyjrzeć uważniej. Teraz dopiero dostrzegła, że odbite dłonie są mniejsze od dłoni dorosłej kobiety, a co dopiero mężczyzny. Jej kompani milczeli najwidoczniej zaskoczeni widokiem jeszcze bardziej niż ona. Halsey odchrząknęła.
- To co, ja mam gadać? - mruknęła do Anthonego i Dave'a. - A obiecywałam sobie, że nie dam się wrobić w bycie rzecznikiem... - narzekała pod nosem i otworzyła drzwi auta, wychodząc z niego. Karabin zawiesiła na ramieniu, robiąc sobie wolne ręce, których dłonie od razu uniosła lekko do góry w geście mówiącym, że nie ma złych zamiarów.

- Jestem Alice, a to moi koledzy Anthony i Dave. Jesteśmy z Kolei Nowojorskich - przedstawiła ich donośnym głosem. - Przybyliśmy, żeby dogadać się co do wymiany dóbr. Interesują nas takie rzeczy jak podkłady kolejowe, żwir.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline