Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2017, 12:02   #368
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora pamiętała mniej więcej kierunek, w którym powinni się udać, by dotrzeć do kamiennej budowli na powierzchni. Saranis zapewne wyczekiwał jej powrotu. Przynajmniej taką miała nadzieję. Rycerka ciągnęła smoka za rogi w zależności od tego, w którą stronę miał zmienić kierunek. Ku jej zdziwieniu była to skuteczna metoda na pilotowanie ogromnego gada. W końcu minęli pierwsze patrole istot jak Saranis, a niedługo później dotarli do kopuły na powierzchni.
Qayphiarth wyłonił się z wody z ogromnym impetem wyrzucając w powietrze masę wody. Gdy Venora otworzyła oczy i rozejrzała się wokół ujrzała przerażonych mieszkańców Toni oraz Saranisa i kilku jego przybocznych na powierzchni, którzy na widok smoka o mało co nie rzucili się do ucieczki. Wszyscy zaniemówili.

Paladynka puściła się smoczego grzebienia i zsunęła się po jego przedniej łapie na ziemię, po czym przeszła tak by stanąć przed gadem. Powiodła spojrzeniem po tubylcach, zatrzymując je na chwilę na Saranisie. Następnie odwróciła się do smoka. Uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Serdecznie dziękuję ci za pomoc - skinęła mu z wdzięcznością głową i znów stanęła przodem do tubylców, kierując wzrok na tego, który zabrał ją na wyprawę. - Zostawiliście mnie tam samą... - powiedziała mrużąc oczy w niezadowoleniu tym faktem, świdrując Saranisa spojrzeniem.
-Mój przyjaciel szukał twojego oręża…- tłumaczył się prędko Saranis. - I trafił…- podniósł wzrok na gada -Na niego. Musieliśmy się wycofać. Byłem pewien, że jeśli tego nie zrobimy wszyscy skończymy w jego brzuchu! Jak to się stało?...- znów zerknął nieśmiało na gada.

Venora uniosła brew w zdziwieniu i pokręciła głową.
- Czyli jeszcze lepiej, zostawiliście mnie bez żadnego ostrzeżenia na pożarcie przez smoka - skrzyżowała ręce przed sobą. Na chwilę zamilkła wpatrując się w Saranisa. - Zabiłam demona i jak widzicie nie tylko was ten fakt cieszy - skinęła na Qayphiarth. - Znaleźliście chociaż mój miecz? - spojrzała wyczekująco na Saranisa.
-Tak! Oczywiście!- mężczyzna zdawał się dopiero teraz docenić zaradność rycerki. Kilka chwil później jedna z jego towarzyszek przyniosła miecz owinięty wilczą skórą. Saranis wziął go ceremonialnie do obu rąk i wyciągnął przed siebie pozwalając Venorze odebrać miecz.
-Żadne z nas nie jest doświadczonym wojakiem, czy strategiem. Wybacz mi najmocniej- odezwał się w końcu Saranis.
-Kto ma klucz do komnaty teleportów?!- zagrzmiał smok zniżając łeb do ziemi, po czym zbliżył się o trzy metry do Saranisa.
-Jest w wieży kapłana, na północno-wschodnim brzegu Toni. Stara wieża znajduje się na wyspie. Kiedyś musiałem z nim pertraktować i widziałem taki sam kamień, jakie zapamiętałem z komnaty, pod zatopioną świątynią!- odpowiedział Saranis.
-Dotrzemy tam w godzinę…- smok spojrzał na rycerkę.

Venora wyraźnie rozpogodziła się widząc swój miecz. Wzięła go w ręce.
~ Myślałam że już cię nie odzyskam ~ powiedziała w myślach do Pożogi, którą dążyła olbrzymim sentymentem.
Wyciągnęła z magicznej torby pochwę miecza, uważała ją u pasa i schowała w niej miecz.

Paladynka podniosła spojrzenie na smoka i skinęła mu twierdząco głową, po czym skierowała wzrok na Saranisa.
- Powiedz mi więcej o tej osobie? Jakiego boga wyznaje, czy jest tam sam? - zapytała.
-To sługa Talosa- odparł Saranis. -Wiele istot z powierzchni, które zamieszkują te okolice oddaje mu różnego rodzaju dary, by prosił swojego patrona o spokojną pogodę- wyjaśnił. -Gdy wizytowałem w poselstwie, strzegły go żywiołaki oraz żelazny gigant. To było kilka lat temu i możliwe, że skład jego ochrony się zmienił- wyjaśnił szybko.
-Darius…- warknął smok. -Słyszałem o nim…- skomentował gad.
- Rozumiem... - pokiwała głową Venora. - Jeśli chodzi o jaskinię w której krył się demon to mimo jego śmierci nie jest tam bezpiecznie. Rezyduje tam jeszcze jakiś silny upiór, więc nie radzę tam zaglądać. - przestrzegła Saranisa. - Gdy wrócę to postaram się z nim rozprawić - dodała po chwili zamyślenia nad tym kiedy znajdzie na to czas.

Wiadomość o tym kim jest osoba posiadająca potrzebny jej przedmiot była dobra w ocenie paladynki. Liczyła że uda jej się dojść do porozumienia z owym Dariusem.
- Dobrze więc, nie traćmy czasu. Muszę jak najszybciej zobaczyć się z kapłanem - stwierdziła spoglądając na Qayphiartha.
-Ruszajmy- odparł, po czym błyskawicznie zawinął się do tyłu i wskoczył z potężnym pluskiem do wody. Smok wystawił wielki łeb ponad powierzchnię wody oczekując aż Venora do niego dołączy.
- Mam nadzieję, że teraz gdy nie ma demona spokój na długo tu zagości - powiedziała na koniec rycerka spoglądając po tubylcach, zatrzymując wzrok na Saranisie. - Wisior jeszcze będzie mi potrzebny. Użyczę go jeszcze przez jakiś czas. Nic więcej za zgładzenie demona od was nie chcę. Gdy dotrę do portalu to zostawię wisior w sali, tak byście mogli go stamtąd odebrać
-Powodzenia Venoro z zakonu Helma- pożegnał ją Saranis. Paladynka wdrapała się na zmoczy kark i złapała kolców na głowie gada, a zanurzył się i zaczął rozpędzać się, wymachując ogonem i łapami.

~***~

Panna Oakenfold spędziła większość podróży “przytulona” do smoczego grzbietu. Każda próba podniesienia głowy, skutkowała nieprzyjemnym tarciem powodowanym oporem wody. Kiedy dotarli na miejsce smok wyłonił się z wody z takim samym impetem jak tam u Saranisa. Dopiero teraz Venora mogła w końcu się wyprostować. Wieża na wyspie wyglądała posępnie, ale nie wiedzieć czemu pozornie nie przypominała siedziby Talosyty. Inaczej to sobie rycerka wyobrażała.
-Co zamierzasz zrobić?- spytał gad płynąc już powoli i spokojnie w kierunku wyspy.

Venora z zatroskaną miną wpatrywała się w wieżę zastanawiając co dalej.
- Zdałam sobie sprawę, że pomylił mi się Talos z Tempusem i teraz już nie wygląda to tak dobrze jak na początku - przyznała i skrzywiła się. Widać zmęczenie zbierało swoje żniwa i miała nieco przytłumione myśli. Ale skoro jednak już tu była to nie widziała powodu by się wracać. Rozejrzała się po wyspie. - Chyba najpierw przed tym spotkaniem odpocznę. Tak na wszelki wypadek - stwierdziła nie widząc jeszcze komitetu powitalnego.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline