Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2017, 08:33   #370
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Co masz na myśli?- spytał kierując się powoli w kierunku wyspy z wieżą Talosyty.
- Żywię nadzieję, że kapłan nie będzie w bojowym nastawieniu - odpowiedziała. - A czy mogę zadać ci osobiste pytanie? - zapytała zaraz.
-Osobiste pytanie?- powtórzył po paladynce zerkając na nią kątem oka “przez ramię” -Słucham-
- Z początku założyłam, że jesteś samicą, po tym jak chciałeś odzyskać jajo. Więc zaczęłam się zastanawiać czy dla smoków to typowe gdy to samiec zajmuje się młodymi? - powiedziała co ją zaintrygowało.
-Podejrzewam, że to jajo jest starsze od ciebie, lecz smok przychodzi na świat kiedy uzna, że nadszedł ten czas, a nie kiedy ktoś go oczekuje. To jedyne co mi pozostało po pięknych czasach mej młodości. Mam nadzieję, że mój potomek nie uśnie na wieczność w skorupie…- odpowiedział niezwykle szczerym tonem.
To co jej powiedział, w ocenie Venory, było bardzo smutne i choć ciekawiła ją przeszłość jej towarzysza to uznała, że skoro jajo było jedynym co mu zostało z dawnych, chyba lepszych czasów, to musiało mu się coś bardzo złego w życiu wydarzyć. Ale gad wydawał się być pogodzony ze swoim losem. Nie mniej paladynka dowiedziała się czegoś o czym nie uczono jej w zakonie.
- Kto wie, może ostatnie jego przygody rozbudzą w nim chęci do wyjścia ze skorupy? - pocieszyła go Venora.

-Tego nie wiedzą nawet bogowie- mruknął pod nosem. Niedługo potem smok dopłynął do niewielkiej zatoczki, będącej częścią wyspy. Sama wyspa była bardzo mała i nieprzyjazna. Masa ostrych głazów, chłostanych nieustannie przez fale otaczała wyspę dookoła. Z zatoczki do wieży prowadziła udeptana ścieżka, którą Qayphiarth skierował się do celu. Wieża miała dziesięć metrów wysokości. Niewielki budynek przylegający do południowej ściany wieży musiał być jakimś magazynem lub zwyczajnie mieszkalną kondygnacją całej budowli, choć widać było, że od lat nikt tu nie prowadził prac konserwatorskich. Venora nie zsiadając z grzbietu gada rozglądała się uważnie. Póki co nikt nie wyszedł im na powitanie (choć Venora tego nie oczekiwała), a wyspa wyglądała na opuszczoną.
-Coś tu cicho…- mruknął smok zbliżając się do mieszkalnej części wieży.
- Saranis wspominał, że dość dawno był w poselstwie u kapłana... - odezwała się rycerka. - Może... Może on już po prostu nie żyje? - sama zdziwiła się na własne myśli, bo przecież nie było to wykluczone, a wraz ze śmiercią Dariusa mogły zniknąć pilnujące tego miejsca żywiołaki. - Skupię się teraz na wyczuwaniu zła. Przynajmniej tyle mogę zrobić. Na wszelki wypadek jednak zejdę już z twojego grzbietu, żeby w razie ataku nie krępować cię - dodała i zaczęła ostrożnie zsuwać się po jego boku.

-A co to do ciężkiej cholery za zwiedzanie?!- usłyszeli nagle męski głos ze szczytu wieży. Mężczyzna zerkał na Venorę i smoka, ledwie wychylony, że trudno było mu się dokładniej przyjrzeć.
- Szukam kapłana Dariusa - odparła głośno i wyraźnie panna Oakenfold zadzierając głowę by spróbować dostrzec osobę, której głos słyszeli. Niestety za wiele nie widziała i by coś zobaczyć to musiałaby cofnąć się kilka metrów w tył albo poprosić Qayphiartha by ją podsadził. Jednak ten drugi pomysł nie wydawał się być najlepszy z uwagi na zły stan wieży, która wyglądała jakby i bez pomocy smoka opierającego się o nią chciała się zawalić. Dlatego też czarnowłosa na razie czekała na to co odpowie jej ta osoba z góry.
-Lorda Grzmiącej Wieży - Dariusa!- poprawił ją mężczyzna -Czym sobie zasłużyłem na tę niebywale dziwną wizytę?- krzyknął.
- Oho, zapowiada się ciekawie... - mruknęła z ironią paladynka tak by tylko jej towarzysz ją dosłyszał. - Jestem lady Venora Oakenfold. Czy mógłbyś zejść na dół byśmy nie musieli się wydzierać na cały las Semberholm? Chciałabym z tobą porozmawiać - zaproponowała.

-Nie! Nie mógłbym! Wynocha mi stąd, inaczej pokażę wam taki huragan, że do końca życia go popamiętacie!- krzyknął.
- A nie martwisz się, że zdmuchniesz nią swoją wieżę? Zrobisz sobie tylko krzywdę - zauważyła rycerka. - Szukam błękitnego kamienia z zatopionej świątyni Helma. Doszły mnie wieści, że dobrze wiesz gdzie on jest. Pomóż mi go znaleźć, a odejdziemy stąd zostawiając cię w spokoju - dodała.
Darius wzdrygnął się nerwowo i teatralnie odszedł od barierek na szczycie psiocząc coś pod nosem. Venora spojrzała na smoka, a ten rozejrzał się profilaktycznie dookoła. W końcu mężczyzna pojawił się we frontowych drzwiach przybudówki wieży. Miał na sobie zieloną szatę oraz złote naramienniki. Jego krok był dziwny i pokraczny, jakby kulał. Na czarnych, uczesanych do tyłu włosach widniały spore pasma siwizny.
-Kim ty myślisz, że jesteś by mi jakieś żądania stawiać?- pogroził jej palcem. Venora czuła od niego zło. Negatywna energia, którą emanował była raczej wpojonymi od dziecka dogmatami w zakonie Talosa. Venora podejrzewała, że dusza Dariusa nie była tak spaczona, jak na przykład diabła czy demona.


-I po cholere zabrałaś ze sobą to bydle?!- krzyknął pokazując palcem na smoka, który ze zdziwienia aż otworzył szerzej oczy.
Paladynka wyraźnie nie była zadowolona z tego jak odnosił się on do smoka. Stanęła przed gadem, naprzeciw kapłana.
- Masz ten kryształ, prawda? - Venora od razu przeszła do konkretów.
-Oczywiście, że go mam!- krzyknął bez namysłu, jakby nie uznawał ani jej, ani tym bardziej smoka za zagrożenie. -I możesz tylko o nim śnić!- dodał szybko.
- Jesteś w takim razie w posiadaniu własności zakonu Helma - paladynka odparła spokojnie na to, nie zrażona jego tonem. - Proszę cię uprzejmie o przekazanie mi go - dodała.
-Zakonu Helma?- spytał zaskoczony. -Więc w takim razie wybacz mi najmocniej już po niego idę!- pokłonił się i ruszył w kierunku drzwi do budynku.
~ To poszło gładko... ~ ucieszyła się panna Oakenfold, która uznała, że jej słowa i obecność smoka skutecznie przekonały kapłana, że nie warto się spierać o przedmiot, który dla niego nie ma zapewne żadnej wartości i wyłącznie się kurzy gdzieś na regale pomiędzy książkami.

Paladynka kątem oka spojrzała na Qayphiartha i wzruszyła ramionami. Pewnym krokiem ruszyła za Dariusem, by zatrzymać się dopiero w przejściu do wnętrza wieży i zajrzeć do jej środka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline