Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2017, 19:58   #49
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Blondynka przebrana za Hana Solo spojrzała kątem oka na siostrę, a następnie na kolegę. Wzięła głęboki oddech.
- Jim, rozumiem ciebie doskonale - odpowiedziała mu. - Ale biegając teraz po całym mieście i szukając Molly, Aleca czy inne osoby, szybko sami stracimy siły i do tego narazimy się na zauważenie nas przez kruka i zesłanie na nas gościa z worem, stracha i cholera wie co jeszcze... - Mouser szczerze powiedziała co myśli. - Czy nie masz przeczucia, że Toby wysyłając nas do swojego domu robił to celowo? Może tam jest właśnie odpowiedź na pokonanie tych stworów? Ja właśnie tak czuję. A jeśli nam się uda znaleźć na tą odpowiedź to uratujemy całe miasteczko, nie tylko pojedyncze osoby - dodała na koniec z przekonaniem w głosie blondynka. Spojrzała po wszystkich, by zobaczyć jak oni zareagują na jej zdanie.

- El on był przerażony, nie wiemy nawet czy kazał nam pójść po dziadka może sądził, że umiera i chciał żebyśmy przekazali, że ich kocha ? Na pewno uratujemy Tobiego i pozostałych, ale muszę mieć przy sobie brata, bo jeśli Alec zginie przez to, że pójdziemy po tego starego wariata, który pewnie uciął sobie drzemkę to nigdy sobie tego nie wybacze… - Murzynek wciąż upierał się przy swoim - OK nie ma co tracić czasu najpierw chodźmy po Molly skoro jest niedaleko a potem najwyżej sam wrócę się do domu po młodego zgoda ?- Na samą myśl o bieganiu samemu po tej przemienionej okolicy zatrząsł się ze strachu, ale nie mógł zostawić Aleca samemu.

- Dobrze słyszałam co mówił... - odburknęła Mouser zaciskając ze złości dłonie w pięści. Spojrzała zaraz na Butcha i w końcu złapała jego dłoń, którą wyciągnął ku niej. W jej oczach widoczna była determinacja i przekonanie co do tego co jej właśnie przyszło do głowy.
- Pójdziecie wszyscy razem - powiedziała do osiłka. - Znajdziecie Molly i Aleca. I będziecie ostrożni. Macie ich chronić - skinęła głową na April, Emily i Jima. - Jak coś stanie się moim przyjaciołom i siostrze to cię znajdę i nakopię ci w tyłek tak, że będziesz żałował, że nie złapał cię dziad z worem - przestrzegła i dopiero wtedy puściła jego dłoń, dobijając z nim umowy. - Spotkamy się w warsztacie mojego taty, tam powinno być bezpiecznie, a od podwórka drzwi powinny być otwarte - stwierdziła, jednoznaczne dając do zrozumienia, że sama wybiera się do domu Gardnerów.
- Dziękuję - Powiedział Jimmy i gdyby nie to, że bał się wyjść na babę, to pewnie popłakałby się z ulgi. Martwił się o Elliot, ale jeżeli ktoś miałby sobie poradzić w pojedynkę to stawiał na nią.
- Spoko, ale miejcie oko na Em - odparła z powagą w głosie i nie chcąc tracić ani chwili więcej wskoczyła na swój rower.

- Chyba ci rozum odebrało! - zaprotestowała Emily, chwytając mocno z rękaw kostiumu siostry. Księżniczka Leia wbiła nieustępliwe spojrzenie w najbardziej sławnego przemytnika galaktyki. - Nigdzie nie jedziesz sama! Idę z tobą! - syknęła przez zaciśnięte zęby.
Elliot zrobiła skruszoną minę, objęła jedną ręką siostrę.
- Sama ciebie nie ochronię, będziesz z nimi bezpieczna - szepnęła jej do ucha. - Ja dam sobie radę sama, słowo honoru. Tak będzie szybciej - zapewniła ją i puściła. - Poza tym musisz ich wprowadzić do warsztatu. Wiesz gdzie tata trzyma zapasowy klucz. Zrobię wszystko, żeby być tam przed wami i przygotować cokolwiek co nam będzie potrzebne w walce z tymi kreaturami - pokręciła głową bo sama nie wierzyła, że naprawdę mówi o tym.

Emily wyglądała na wściekłą, ale nie skomentowała słów siostry. Elliot nie czekała, aż jej bliźniaczka znajdzie mądry argument za tym by została, który ją na pewno by przekonał, więc póki uważała swoją decyzję za właściwą, pochwyciła za kierownicę i depnęła mocno na pedał, wystrzeliwując na rowerze na przód.

Mouser, nisko pochylona nad ramą czerwonego BMXa pomknęła przez rozświetlony dyniowymi latarniami chodnik, wzbijając w górę za sobą kłęby kurzu i pomarańczowych liści.
" Oby przeczucie mnie nie myliło. Oby przeczucie mnie nie myliło. Oby... " zaklinała się w myślach, gdy uważnie rozglądała się przed siebie, by nie dać niczem się zaskoczyć. Stawiała na szybkość, więc bez krążenia, prostą drogą jechała do domu Gardnerów.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline