Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2017, 23:08   #386
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Dziękuję - mruknę Panna Oakenfold do niebianina, biorąc w dłonie księgę. Poczuła ekscytację mając ją w rękach. Na ten moment czekała odkąd przeczytała list od Morimonda, który przyniósł jej Balthaazar. Tyle dekadni minęło od tamtego momentu, tak wiele walk w międzyczasie stoczyła, by móc zagłębić się w treść zapisaną na tych pożółkłych stronach. Opanowała ją trema nie mniejsza jak podczas szykowania się do walki z trudnym przeciwnikiem. Venora rozejrzała się po bibliotece za jakimś krzesłem, przy którym mogłaby usiąść. Dostrzegła stolik ze stojącym przy nim zdobionym fotelem, który wyglądał na całkiem wygodny i zaraz tam podeszła. Rozsiadła się i położyła księgę na blacie. Założyła na głowę diadem i zaczęła czytać od miejsca w które wskazał jej Michael jako ważne.

Cytat:
(...) Mówi się, że wizje Halanisa Krwawoustego były jednymi z najgorszych jakie opowiedziano i zapisano w historii Myth Drannor. Elfi magowie przez wiele dekad ignorowali dramatyczne opowieści jednego z najlepszych magów wieszczenia w elfim królestwie. Jedni twierdzili iż Halanis postradał zmysły, a perfekcyjnie opanowana magia wieszczenia spaczyła jego umysł i zatarła granicę między pojmowaniem prawdy a sennymi marami.
Nie było jednak tajemnicą, że śnił każdej nocy podczas medytacji, co było niezwykłą rzadkością pośród długowiecznego ludu, pięknych elfów. Każdy ze snów zapisywał na pergaminie, a jego przywołane sługi ryły ów zapiski w kamiennych kolumnach na dworku Halanisa.
Arcymag przewidział wiele kataklizmów. Jego umysł ujrzał upadek Myth Drannor na długo przed tymi wydarzeniami. Wiele razy opowiadał o mrocznych elfach, o złych smokach i demonach, ale jego krewniacy nie dawali wiary. Elfy były zaślepione potęgą Mythalu i uwierzyli, że jest on niezniszczalny, a moc chroniąca królestwo nigdy nie minie.

Jego wizje dotyczyły różnych okresów w historii Torilu, lecz bez wątpienia przed śmiercią najczęściej opisywał sny dotyczące końca ery ludzi, pod rządami boga – arcyczarta Tiamat. Pięciogłowa smoczyca stała się tematem jego notatek na okres kilku lat.
Odnalezione w ruinach królestwa zapiski świadczyły, że duchowni Correlona nawet badali sprawę i modlili się do swego boga o mądrość. Matka smoków wtenczas była strąconym i uśpionym demonem, którego aura pozostawała w ukryciu przed czujnością Larethiana.
Być może właśnie wtedy wizje Halanisa zostały ostatecznie odrzucone i skreślone. Krwawousty widział w swoich wizjach, że Tiamat zrozumiała, iż jej sprzymierzeńcem jest czas. Bogini smoków ukryła się, pozwalając innym o sobie zapomnieć. Elfi arcymag wieszczenia widział w snach, jak demon o pięciu, smoczych łbach budzi się do życia po wiekach letargu, z jeszcze większą żądzą mordu i pustoszenia. Jej krzyk miał zbudzić wszystkie uśpione smoki i służące im stworzenia.

Świat miał utonąć w morzu ognia, krainy i królestwa miały pogrążyć się w mroku i zmienić w ogromne pustkowia raz na zawsze. W swoich wizjach Halanis nie dostrzegał żadnego ratunku, aż do czasu gdy w swej sennej marze nie ujrzał drobnej istoty, której losy zaplanowali bogowie. Opisywał ją jako drobne dziecię o charakterze przywódcy i lidera jakiego jeszcze świat nie widział. Sam Halanis nazwał przybysza wybrańcem, a w prowadzonych notatkach opisywał go jako istotę o śniadej cerze, od której biła anielska aura, budząca zaufanie i szacunek.
Krwawousty przewidywał, że wybraniec jest kluczem do zniweczenia planu Tiamat. Pogrążony w swoich wizjach elf opuścił wspaniałe kolegium wysokich magów i udał się na poszukiwanie ratunku. Nikt już nie prowadził notatek z wizji i proroctw elfiego arcymaga, lecz pogłoski i szczątkowe informacje świadczyły o zawiązaniu paktu z rycerskim zakonem. Prawdopodobnie były to jedyne osoby, które zawierzyły Halanisowi na słowo. Ich celem stało się przygotowanie świata na powrót arcydemona oraz próba zapobiegnięcia tych wydarzeń (...)
Venora wzięła głęboki oddech kiedy skończyła czytać. Zmrużyła oczy analizując w głowie tą treść.
- A więc tak powstało bractwo, do którego należał dziadek i sir Morimond - skomentowała paladynka, gdy odsunęła się od księgi. W jej opinii owy wieszcz wydawał się być wiarygodny. Przewidział w końcu coś czego nikt się nie spodziewał i nie brał nawet w najgorszych snach pod uwagę. Ale dla panny Oakenfold tak naprawdę wystarczyło to co w opisie zgadzało się z jej własnymi snami. Czarnowłosa uniosła wzrok na niebianina.
- Simon uważa, że to o mnie mowa jako wybrańcu? - zapytała go. - Opis tej osoby jest dość mglisty. Ja pasuję do niego ze względu na wspomnienie niebiańskiego pochodzenia i tego o zaufaniu - dodała z przekonaniem co do opinii jaką jej osoba miała. - Tylko, że brak mi śniadej cery - stwierdziła na koniec, opierając się wygodnie plecami na fotelu. Jej obliczu było daleko od bycia śniadym. Jej bladą cera, prawie w porcelanowym odcieniu dodatkowo podkreślały włosy czarne jak krucze pióra. Za śniadą można było ją uznać jedynie gdy wracała z walki, umorusana kurzem, potem i tym czymkolwiek krwawili jej przeciwnicy.

-To tylko słowa z kroniki. Nie można tego traktować dosłownie- odparł Michael, odbierając od rycerki księgę. Niebianin zapakował ją starannie i odłożył do kufra -Ale udało ci się przejść bardzo ważną i trudną próbę- dodał przez ramię. -A to wystarczający dowód by Simon mógł myśleć, że to ty jesteś wybrańcem- dodał na koniec.
- A co Ty o tym myślisz? - bez skrępowania zapytała skrzydlatego.
-Myślę, że spełniasz wszystkie warunki z przepowiedni. Z resztą twoje czyny i przeżycia są jasnym dowodem, że bogowie mają co do ciebie jakieś plany- niebianin zamknął kufer i odwrócił się do niej.
Venora, pogrążona w myślach o sobie samej, oparła głowę o zagłówek fotela i wbiła spojrzenie w sufit.
- A to na pewno. W końcu to co się dzieje moim udziałem w przeciągu ostatnich miesięcy nie jest normalne. To każdy kto miał ze mną okazję podróżować może stwierdzić - zgodziła się z Michaelem, kierując na niego swój wzrok. Powoli podniosła się z miejsca i z niepewnie rozejrzała się wkoło. W tej chwili nie miała pomysłu jak zabrać się do ratowania świata przed jego końcem, ale coś musiała zadecydować.
- Jutro, z samego rana, wyruszę do Suzail. Później zobaczę co mi los rzuci pod nogi - powiedziała i skrzyżowała ręce przed sobą.

-Myślę, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują- odpowiedział ze spokojem, mierząc Venorę wzrokiem od stóp do głów.
Paladynka wyraźnie speszyła się jego zapewnieniem, a to z powodu okoliczności przy jakich spotykała go najczęściej. Dla niej jego słowa nawiązywały właśnie do tych momentów kiedy przedwcześnie opuszczała Faerun.
- Będę starać się być tak ostrożna jak to tylko możliwe - zapewniła Michaela i lekko pokłoniła mu się. Nie chcąc by ta rozmowa zeszła na tory jej umierania, Venora nie czekała tylko szybkim krokiem przemierzyła bibliotekę by wyjść z niej.

Odetchnęła gdy zamknęła za sobą drzwi i znalazła się na korytarzu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline