Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2017, 19:19   #390
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Jeśli tylko będą mieli wolne izby to mi pasuje - stwierdziła Venora i spojrzała na smoczydło. - A ty masz nie szczerzyć zębów na ludzi - nakazała mu i ruszyła przodem.
Przed wejściem zostawiła prowadzonego za uzdę Młota, nawet nie kłopocząc się przywiązywaniem go do palika. Pierwsza skierowała się do drzwi i przekroczyła próg rozglądając się za właścicielem tego przybytku lub jego pracownikami.
Smoczydło buchnęło parą z nosa, lecz nie skomentowało słów rycerki. Czworo kompanów udało się wprost do przybytku. W biesiadnej izbie siedziało zaledwie troje gości. Półelf w podróżnym odzieniu oraz rozprawiający ze sobą przy innym stoliku człowiek i krasnolud. Gdy w progu pojawił się Balthazaar rozmówcy zamilkli. Za szynkwasem pojawiła się stara kobieta, lecz na jej twarzy gościł ciepły i przyjazny uśmiech
-Widzę, że wróciliście z dalekiej… Podróży…- odezwała się do Venory, lecz większą uwagę skupiła na smoczydle.
Panna Oakenfold była mocno zdziwiona reakcją starowinki, ale było to pozytywne zaskoczenie. Kątem oka spojrzała na jaszczura by zaraz skupić uwagę na kobiecie.
- Tak i daleka wciąż jest przed nami - odparła jej odwzajemniając uśmiech. -Potrzebujemy pokoi na jedną noc oraz posiłków dla trzech osób... Nie, dla czterech, on je za dwóch - paladynka mówiąc to skinęła głową lekko na smoczydło.

Jego gadzi łeb obrócił się w kierunku rycerki, po czym spojrzał na gospodynię. Balthazaar mimo zakazu ukazał swoje zębiska w karykaturze uśmiechu. O dziwo nie zrobiło to wrażenia na starszej kobiecie
-Polecam dziczyznę- zaproponowała -mamy również elfie wino. Przysięgam na powodzenie mojego interesu, że to trunek prosto z Evermeet!- zachęcała do kupna egzotycznego alkoholu.
- Hymm, chętnie spróbuję- zainteresowała się paladynka, która zdążyła się już rozsmakować w dobrych winach. - Obiad proszę przygotować za około dwie godziny, bo chcemy się przed posiłkiem jeszcze chwilę rozejrzeć po mieście. Gdy tylko się zakwaterujemy i przebierzemy - dodała i poklepała się po napierśniku.
-Potrzebujecie jakiś wskazówek?- dopytywała -Wszystko będzie gotowe zgodnie z poleceniem lady- dodała szybko.
- W sumie to tak. Mój towarzysz szuka swojego krewniaka - skinęła na Dundeina. - Harimdora z Mithrilowej Hali. Zna może pani go? Jest kupcem

-Harimdor?- spytała zdumiona -Nie pokazywał się w Highmoon wiele dekadni. Dawno temu skłócił się z burmistrzem, który nie słuchał jego rad w kwestiach obronności. Krasnolud zabrał ze sobą wszystkich krewniaków, którzy chcieli za nim pójść i udali się w góry na południowy zachód. Nie wiem dokładnie gdzie. Powinniście popytać wśród jego krajaków…- skinęła głową nieznacznie na krasnoluda siedzącego w tyle biesiadnej.
Venora spojrzała na Dundeina.
- Przykro mi, że nie będziesz miał okazji się z nim spotkać - powiedziała ze współczuciem do krasnoluda i wróciła spojrzeniem na kobietę. - Dziękuję za informację. Które pokoje możemy zająć? - dopytała nieco niecierpliwie. Nic dziwnego, bo po całym dniu lenienia się, wylegiwania w ciepłej wodzie, gdy w końcu znów musiała nosić pancerz to plecy jakoś tak bardziej jej zesztywniały niż zwykle. A może tylko rozleniwiła się?
-Na piętrze, korytarz w prawo. Jest tam pięć pokoików. Możecie sobie wybrać- oznajmiła i wyjęła spod lady klucze.
Rycerka poprawiła sobie torbę na ramieniu i wzięła je od niej. Spojrzała na swoich towarzyszy i szybkim krokiem ruszyła ku schodom.
- Chodźcie - rzuciła przez ramię, ponaglając ich.

~***~


Był już prawie środek dnia i miasteczko w pełni tętniło życiem. Venora lekkim krokiem przemierzała uliczki zadowolona, że mogła wreszcie odpocząć od swojej zbroi płytowej. Oczywiście Pożoga wiernie towarzyszyła jej przy pasie, bo choć znajdowali się w bezpiecznej strefie, jaką czyniły miejskie mury to jednak paladynka bez oręża w zasięgu ręki czuła się źle.
Panna Oakenfold z zainteresowaniem przyglądała się kolorowym straganom, które wyrastały tuż przed frontem domostw, gdzie można było kupić chyba wszystko. Nawet skusiła się na dwie słodkie bułki. Kierowała swoje kroki na drugą stronę miasta, gdzie na wielkim placu znajdował się Główny Rynek Highmoon. Nikt jednak nie zaczepiał jej, choć niosła spory pakunek rzeczy na sprzedaż. Wszyscy schodzili jej z drogi, a to za sprawą osoby towarzyszącej służce Helma. Sporo wyższy od niej jaszczur skutecznie zniechęcał kogololwiek do zbliżenia się. Venora raz po raz zerkała w stronę smoczydła by w razie niezastosowania się do jej zalecenia, móc szturchnąć Balthazaara łokciem pod żebra.
Dundein został w szynku, rozmawiając z przebywającym tam krasnoludem, a Lusian został w pokoju, chcąc zdrzemnąć się, bo był wykończony drogą i noclegiem pod gołym niebem. Nic dziwnego, biedak po latach spędzonych w niewoli na nowo musiał przyzwyczajać się do otwartej przestrzeni i życia na wolności.

- Ta kobieta z szynku wydaje się ciebie znać - zagaiła Venora do Balthazaara, gdy w drodze na rynek minęli kolejną grupkę mieszkańców wyglądających na zaniepokojonych obecnością smoczydła w mieście. Panna Oakenfold miała nadzieję, że nie dojdzie do interwencji straży. I dlatego właśnie tak starała się pilnować zachowania swojego towarzysza, ani nie odstępować go nawet na krok.
-Może i mnie zna. W swoim życiu zwiedziłem wiele krain, wiele miast i wsi. Spotkałem setki osób i wiele z nich przekonało się, że nie taki czart straszny jak go malują- wzruszył ramionami. -Patrzaj…- wskazał palcem szyld nad drzwiami jednego ze sklepów -Magiczne błyskotki Donisa- przeczytał zerkając kątem oka na Venorę.
Paladynka powiodła wzrokiem we wskazanym kierunku.
- Możemy spróbować tu - zgodziła się. - W sumie jesteś na tyle charakterystyczną osobą, że nic dziwnego, że ktoś po dziesięciu, dwudziestu czy nawet więcej latach cię rozpoznał - pociągnęła dalej temat, gdy skręcili już ku drzwiom sklepu ze świecidełkami.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline