Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2017, 22:45   #392
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Czarnowłosą cieszyło, że Batlhazaar nosił ze sobą unikalną w wyglądzie i przeznaczeniu broń.
- No w końcu mam ze sobą świetnego tropiciela - odparła paladynka z mrugnięciem oka. - Chodźmy. Mam nadzieję, że żaden nie będzie kombinować. Dobrze, że Virgo mnie przyuczył z wyceniania broni i pancerza - westchnęła spoglądając na wieżę. Skinęła głową na jaszczura i ruszyła przodem. - Myślę, że jak wrócimy do Suzail to magiczna kolczuga, ta w twoim rozmiarze, może być już naprawiona - wspomniało jej się. - Dobrze by było, żeby chroniło cię coś więcej niż tylko ta skórzana kurtka i twoje łuski.
-Ta…- burknął pod nosem. Nagle drzwi przed nimi się otworzyły i ujrzeli małego chłopca z tubą na zwoje i listy. Chłopiec skinął głową Venorze i czmychnął w kierunku serca miasta. Sekundę później w drzwiach pojawił się dość niski i krzepki mężczyzna w nietypowej jak na te regiony zbroi.


Pełny pancerz o eleganckich zdobieniach, był sporo wart.
-Mogę pomóc?- spytał nieco zdziwiony.
- Eeee... - rycerka była zaskoczona napotykając ciężkozbrojnego wojownika. - Powiedziano mi, że tu jest najlepsze miejsce na sprzedaż magicznych przedmiotów i jest też duży wybór ich zakupu... - odpowiedziała już pewnym siebie tonem głosu, uśmiechając się przyjaźnie do nieznajomego.
-Jestem Balerick. Dobrze trafiłaś… Tyle, że mój pracodawca właśnie dostał ważną wiadomość i nie jestem pewien, czy przyjmie cię pani?...- zasugerował by się przedstawiła.
- Oh, tak gdzie moje maniery... - czarnowłosa zarumieniła się zdając sobie sprawę, ze swojego złego zachowania. Widać wiele dni spędzone na uganianie się po lesie i trakcie na bezludziu zrobiło swoje z jej wychowaniem. - Jestem lady Venora Oakenfold, paladyn zakonu Helma z Suzail - przedstawiła się w końcu, tak jak należało na samym początku.

-Paladyn? Helma? Oh zapraszam do środka, gdyby to nie było ważne, pewnie byś tu nie zawitała- odsunął się od drzwi, otwierając je szeroko. Venora w pierwszej chwili chciała zaprzeczyć, w końcu była tu zupełnym przypadkiem, a nie wiedzona ważną misją, ale skoro już otworzył przed nimi drzwi... Krótki korytarz zamienił się w spore pomieszczenie, gdzie znajdowało się wiele książek, elementów pancerzy i kilka nietypowych sztuk broni. W środku znajdowało się wiele skrzyń oraz trzy odnogi korytarza prowadzące do osobnych pomieszczeń. We wschodnich drzwiach pojawił się mężczyzna w czarodziejskiej szacie.
-Musimy wyjść, kogo sprowadziłeś do kramu?- rzekł tonem z pretensją do Balericka.
- Och, przepraszam za najście... Ja tylko chciałam sprzedać magiczne przedmioty które zalegają mi w torbie, a sklepikarz którego odwiedziłam nie miał już złota za które mógłby je kupić - wytłumaczyła się Venora, gdy poczuła się winna, że jednak się tu wprosiła. Spojrzała na wojownika, później znów na maga. - Przyjdę później - dodała przepraszającym tonem.

Mag kiwnął głową odprawiając Venorę
-Szybko! Musimy udać się do siedziby miejskiej straży! Klaren został posądzony o atak na strażnika miejskiego! Ponoć jego niedźwiedź zarżnął dwoje ludzi przed dziedzińcem świątyni Oghmy!- krzyknął zdenerwowany czarodziej.
Paladynka zainteresowała się tym.
- Czy... Mogę jakoś pomóc? - zapytała, bo było to silniejsze od niej, nawet jeśli była pewna, że Balthazaara to może rozzłościć, że znowu się miesza w czyjeś sprawy. Mag spojrzał na rycerkę wymownie, po czym skierował spojrzenie na Balericka.
-To lady Venora. Paladyn w służbie Helma. Przybyła tu by handlować- wyjaśnił.
-Wybacz mi pani moje chłodne powitanie, lecz jestem przekonany, że straż popełniła błąd. Klaren był opiekunem lasu. Nie mordercą!- zacisnął dłoń w pięść.
- Dobrze... Ale gdyby była potrzeba mojej asysty w jakikolwiek sposób, to zatrzymałam się na dzisiejszy dzień w szynku "Błogosławiony poranek" - odpowiedziała mu, uważnie się przyglądając czarodziejowi. - Dobrze więc... Jak mówiłam, wrócę tu później, może nawet jutro o świcie, tuż przed tym jak wyruszę w dalszą drogę - dodała i skierowała się do wyjścia.

Czarodziej wyszedł z magazynu wartkim krokiem, lecz nie ciężkozbrojny wojownik
-Pójdź pani z nami. Spojrzysz na sprawę na chłodno, straże nie będą śmiały cię nie zaprosić na osąd…- przekonywał ją Balerick. Venora czuła na sobie również wzrok Balthazaara, choć nie wyglądał na rozzłoszczonego.
- Niech będzie, dla mnie to żaden problem, prowadźcie - odpowiedziała z powagą i skinęła głową. Spojrzała zaraz na smoczydło, upewniając się czy nie mruczy czegoś z niezadowoleniem pod nosem. O dziwo tak nie było. - Chodź - powiedziała do niego.
Balerick wyszedł na zewnątrz, a panna Oakenfold i smoczydło tuż za nimi. Mężczyzna nawet nie fatygował się zamykać na zamek drzwi. Marszem przebyli miasto aż dotarli do murowanego budynku, skąd słychać było potworne krzyki i ujadanie.
-To on! Sierżancie! Otwórzcie drzwi! Natychmiast!- krzyczał mag, uderzając w frontowe drzwi, lecz nikt ich nie trzymał i jeden ze strażników wpuścił ich do środka. Czarodziej znał drogę do lochu, skąd słychać było krzyk i płacz. Venora i reszta udali się do podziemi, mijając po drodze kilku strażników.

Na dole ujrzeli kilka cel, a w jednej z nich, szarpiąc kratę wił się mężczyzna o północnych rysach twarzy, w futrze i lekkim odzieniu, mimo chłodnawej aury. Szarpał kraty rękami ile miał sił w ramionach, a całemu zajściu towarzyszyła grupka strażników, którzy obserwowali zrozpaczonego druida.


Venora spojrzała pytająco na maga, ale nim ten cokolwiek mógł odpowiedzieć, paladynka skierowała wzrok na strażników.
- Jestem lady Venora Oakenfold, paladyn z zakonu Helma w Suzail - przedstawiła się niezwłocznie. - Proszę zostawić nas chwilowo samych z więźniem, chcemy z nim pomówić w spokoju - dodała tonem dowódcy.
-Ależ pani!- zaprotestował jeden ze zbrojnych. -Toż to nasz więzień! na mocy nadanej nam przez króla Azouna i królewską regentkę! Zaklinam cię pani, nie mieszaj się w tę sprawę- rzekł stanowczo.
Rycerka uśmiechnęła się uprzejmie.
- Zakon Helma jest ceniony przez koronę w sprawach ochrony - zwróciła mu uwagę. - Nie chcę nikomu wchodzić w drogę, a jedynie was wspomóc w dociekaniu prawdy - dodała nieustępliwie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline