Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 15:42   #394
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Dajcie mi przestrzeń. Chcę z nim porozmawiać na spokojnie. Bez krzyków - powiedziała spoglądając znacząco po dowódcy straży i magu, by zostali przy wejściu do sali. Następnie pewnym krokiem paladynka zbliżyła się do młodzieńca i przysiadła na prostym taborecie stojącym tuż przy leżance. Uważnie przyjrzała się mu.
- Witaj. Jestem Venora. Przyprowadzono mnie tu bym ciebie uleczyła. W zamian szczerze opowiesz mi jak to się stało, że tu się znalazłeś. Dobrze? - powiedziała cichym i ciepłym tonem głosu.
Chłopak był zdziwiony osobistą interwencją nieznajomej paladynki w jego sprawie. Spojrzał badawczo na swego sierżanta, następnie na smoczydło i dopiero na koniec kiwnął Venorze głową.
-Tak pani- zgodził się. Venora przelała na młodzieńca objawioną moc, a na jego twarzy pojawiła się wyraźna ulga. -Dziękuję moja pani…- obdarował ją szczerym uśmiechem.
-Mów chłopcze jak było- z tyłu głos zabrał Balerick, widząc jak czarodziej zaczyna się pieklić.

-Właściwie nie ma wiele do opowiadania. Dostaliśmy przydział na patrol północnej wyrwy. Tak nazywamy miejsce, gdzie brakuje fragmentu palisady na rzecz gaju- wyjaśnił pannie Oakenfold. -Kiedyś w tym miejscu, do Highmoon wdarła się grupa mrocznych elfów…- syknął chłopak.
-Od tamtej pory gaj patrolują nasi ludzie- rzekł chłodno sierżant zza pleców Venory. -Mówiłem, że miejsce druidów jest poza miastem, ale wy musieliście sprosić tu tego śmierdzącego…- mundurowy znów zaczął się nakręcać, lecz chłodne spojrzenie smoczydła skutecznie go uspokoiło.
-Przechodziliśmy obok kaplicy Shaundakula, kiedy pomiędzy drzewami pojawił się niedźwiedź. Wiedzieliśmy, że to pupil druida. Nigdy nie stwarzał problemów, więc uznaliśmy, że nie ma sensu łapać za broń. Myliliśmy się, a zwierz tocząc z pyska pianę, rzucił się na mnie…- chłopak spojrzał na Venorę, a następnie na czarodzieja. -Nie mieliśmy wyjścia Madericku… Musieliśmy go zabić, skoro zagrażał nam, to mógł zagrozić obywatelom…-

-Ty masz wyrzuty sumienia? To nasza robota! Chronimy mieszczan przed takimi incydentami! Zdechł bo zasłużył!- wypalił znów sierżant.
-A co z Klarenem? On też was zaatakował?- wtrącił czarodziej Maderick.
-Tak. Tak jakby. Kiedy towarzyszący mi w patrolowaniu strażnik zawołał na alarm, wsparły nas dwa patrole. W ruch poszły kusze. Niedźwiedź padł, a kilka chwil później z gaju wyłonił się druid. Krzyczał coś w nieznanej mi mowie, wymachiwał rękami. Próbowaliśmy go uspokoić, ale jego moc sprawiła, że z gleby wydarły się korzenie okolicznych drzew i wszystkich nas spętały. A to jest już przestępstwo… - wyjaśnił.
-Jak go pojmaliście?- Balthazaar zbliżył się do polowego łóżka.
-Klaren nie zauważył, że jeden z naszych zdążył odskoczyć przed jego pułapką. Kiedy druid próbował uleczyć niedźwiedzia, strażnik podszedł i ogłuszył go obuchem w głowę- wyjaśnił.
-A powinien skrócić o głowę!- dodał stanowczo sierżant.


Panna Oakenfold miała strapioną minę. Z tego co opowiadał jasno wychodziło, że druid stracił panowanie nad swoim zwierzęciem i nie był w stanie go odwołać.
- Czy macie wyznaczone terytoria, gdzie kończy się miasto a zaczyna rejon będący pod ochroną druida? - zapytała paladynka uleczonego, zastanawiając się jeszcze nad powodem dla którego niedźwiedź mógł wpaść w złość.
-Rejon chroniony przez druida?- spytał zdumiony sierżant. -To my jesteśmy od ochrony! On jest od sadzenia nasion i szukania wnyków przy ścieżkach!- warknął mężczyzna. -Wieczorem będzie tu goniec z wyrokiem sędziego. Jutro o świcie wymierzymy sprawiedliwość. Myślę, że to będzie stryczek- odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie. Paladynka powiodła za nim wzrokiem, po czym pokręciła z niezadowoleniem głową.

-Musimy coś zrobić! Klaren to dobry człowiek…- wtrącił się Maderick.
-Nie wiem… Nie wiem czy to ważne, ale kiedy niedźwiedź na mnie biegł… Przez sekundę wydawało mi się, że jego oczy lśniły czerwienią…- odezwał się strażnik.
- Mógł być, więc pod wpływem złego uroku... - skomentowała rycerka. - Dziękuję ci, to bardzo ważne dowiedzieć się co się tak naprawdę wydarzyło. Jeśli sobie coś jeszcze przypomnisz to przyjdź do mnie, znajdziesz mnie w szynku Błogosławiony Poranek - dodała i poklepała go po ramieniu. Wstała od leżanki i spojrzała po pozostałych. - Wróćmy do druida - stwierdziła. - Nie dobrze, że stało się co się stało, ale musimy dojść do sprawiedliwości i zapewnić, żeby na przyszłość takie rzeczy się już nigdy nie wydarzyły

Kompani wartko udali się do budowli, gdzie siedzibę miała miejska straż.
-Chcesz zająć się tą sprawą?- spytał Balthazaar półszeptem.
- To nie kwestia tego co chce, tylko tego co powinnam - odparła mu z powagą rycerka. Szła tuż obok smoczydła by móc swobodnie z nim mówić. - To bardzo trudna sprawa... - mruknęła pod nosem. - Rozumiem rozgoryczenie dowódcy, w końcu to jego obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom... No i wydaje się, że strażnicy zareagowali właściwie, niezależnie od powodów dla, których zwierzę wpadło w szał. Druid próbował wszystko załagodzić. W sumie to sam na własnej skórze poczułeś coś takiego, wtedy jak z Dzikiem rzucilibyście się sobie do gardeł, gdyby Srebrny Sokół nas wszystkich nie spętał roślinami. Ale wiadomo, że często opiekunowie lasów mają problem w relacjach z mieszkańcami miast... Pewnie gdyby druid nie został ogłuszony to zapanowałby nad zwierzęciem, pewnie nawet uleczył strażnika chcąc naprawić szkody po swoim pupilu... Ale to jest już tylko gdybanie. Mamy co mamy... Choć uważam, że kara śmierci jest mocno przesadzona, to nie można tej sprawy zostawić bezkarnie, bo mieszkańcy stracą zaufanie do władz i poczucie bezpieczeństwa... Szczególnie, że wszystko miało miejsca przy miejskich murach - westchnęła ciężko i wbiła spojrzenie w niebo.

Venora zmarszczyła brwi. - Tyle, że jeśli faktycznie ktoś rzucił urok na towarzysza druida to może się okazać, że jest tu większy problem pogrzebany niż się wszystkim wydaje. Nie tak daleko jesteśmy przecież od miejsca gdzie walczyłam z kultystką Bane'a, a i chłopak wspomniał o problemach z drowami jakie ma miasto - spojrzała na Balthazaara. - W tej chwili chyba jedyne co może uniewinnić druida to znalezienie tego co doprowadziło do furii niedźwiedzia - dodała i smoczydło mogło się już spodziewać, że ich udział w tej sprawie najpewniej nie będzie się kończył na rozmowie z druidem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline