Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 21:32   #398
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Rany jakie odniósł strażnik były bardzo poważne. Kapłan Oghmy nie był w stanie w pełni go uzdrowić, ale na jego szczęście dziś miałam do dyspozycji całą swą objawioną moc leczenia. Chłopak jest już zdrów i zapewne wrócił już do swoich bliskich - odpowiedziała Venora. - Właśnie rzecz w tym, że nawet poszkodowany nie spodziewał się ataku, bo zwierzę również w jego opinii było spokojne. Dlatego zastanawiamy się, czy ktoś może rzucił na niedźwiedzia zły urok, który mogłby go doprowadzić do szaleństwa
-Myślałam, że zwierzęcy towarzysze druidów są odporni na nie dzięki mocy druidycznej magii. Nie wiem, czy w mieście jest ktoś, kto byłby w stanie zaszkodzić opiekunowi gaju. Kiedyś gdy szukałam złotego aloesu dostrzegłam z ukrycia jak potężne i stare drzewa na jego rozkaz miażdżą bandę hobgoblinów, na północ stąd. Jeśli ktoś chciał mu zaszkodzić, to wybrał bardzo wyrafinowany i skuteczny środek- zauważyła elfka.
- Sądzę, że ktoś mógł spoić jakąś trutką niedźwiedzia - rycerka kątem oka spojrzała na Balthazaara, by znów skupić uwagę na kapłance. - Druid wspominał nam by pytać w gaju zwierząt. Niestety on jest zamknięty w areszcie, a ja ani żaden z moich towarzyszy nie ma umiejętności rozmowy ze zwierzętami - wzruszyła ramionami. - Znasz może kogoś takiego?

-Nawet jeśli pomówicie z wiewiórkami, czy kamieniem, to kto ci pani uwierzy- kobieta również spojrzała na Balthazaara.
-To nie ona- burknął i tak jak wcześniej obrócił się na pięcie opuszczając kaplicę.
-O co chodzi?- spytała zdumiona kapłanka.
~ Zaczynam podejrzewać, że sprawia mu przyjemność stawianie mnie w niezręcznej sytuacji~ westchnęła paladynka.
- Razem z moim jaszczurzym towarzyszem odwiedziliśmy miejsce skąd wyskoczył niedźwiedź. On wyczuł tam woń, która nie pasowała do lasu. Sprawdzamy czy to nie była woń eliksiru, którego on nie kojarzy. Niewykluczone, że jeśli to była mikstura to ta osoba musiała skądś ją nabyć, ewentualnie po zapachu spróbowalibyśmy ustalić jakiego rodzaju ona była - Venora wyjaśniła jej na spokojnie. - Też uważam że "słowa" wiewiórki czy wilka są mało wiarygodne, ale jeśli by naprowadziły na ślad, nowy trop to by mi wystarczyło

-Rozumiem. Niestety nie wiem jak mogę wam pomóc. Jeśli coś usłyszę to na pewno cię znajdę pani, tylko gdzie?- odparła elfka.
-Najlepiej proszę się udać z tym do czarodzieja Mandricka. Ja niestety mam ograniczony czas i dziś po prostu pomagam na ile jestem w stanie. Może zostanę tu jeden dzień dłużej, ale mam swoje obowiązki, które każą mi wyruszać w drogę - powiedziała z ubolewaniem paladynka. - Mam tylko nadzieję, że władze miasta nie wydadzą przedwczesnego wyroku. Bo na ten moment sprawa wygląda poważnie
-Może powinniście spytać Bulwina, widziałam go kilka razy jak spacerował po gaju jakiś czas temu, może on wam coś podpowie- zasugerowała z serdecznym uśmiechem.
- A gdzie mogę go o tej porze spotkać? - Venora żywo zainteresowała się.
-Problem w tym, że on może być daleko stąd. Regularnie jeździ po całych krainach i handluje. Czasami nie ma go tu dekadniami- wyjaśniła. -Pytajcie w jego domu. Może ktoś ze służby z wami pomówi-
Panna Oakenfold pokiwała głową.
- Tak zrobimy. Dziękuję za rozmowę - odpowiedziała jej i skierowała się do wyjścia z kaplicy.

Smoczydło spojrzało na rycerkę dociekliwym wzrokiem. -No i?- spytał w gwoli formalności.
-Poszukamy niejakiego Bulwina... A później chyba zostanie już nam tylko odwiedzenie Mandricka i powiedzenie mu wszystkiego co już wiemy... Może jeszcze później pomówię z dowódcą straży - wzruszyła ramionami. Skrzyżowała ręce przed sobą. - Chodźmy, musimy się z tym wyrobić przed zmierzchem. Nie wypada nachodzić ludzi po nocy w domu
Dłuższą chwilę szukali domostwa Bulwina, aż w końcu natrafili na miejskiego strażnika, który kojarzył ich z interwencji w lochach. Mężczyzna od razu pokierował grupę do ich celu. To był duży dom z dachem z czerwonej dachówki i sporym ogrodem. Znajdował się nieco na uboczu, na południowym zachodzie Highmoon.
-Jest magazynek- smoczydło wskazało palcem drewnianą budowlę. -Czyli trafiliśmy dobrze-

Drzwi frontowe były z dębu, wzmocnione stalowymi okuciami. Na środku znajdowała się masywna kołatka w kształcie głowy wyverna. Balthazaar od razu złapał za nią i kilka razy uderzył, a echo poniosło się po wysokich komnatach. Po chwili usłyszeli wartkie kroki i drzwi lekko się uchyliły ukazując półmrok i puste wnętrze.
-Nie szukamy ludzi do pracy- rzekł niski, gardłowy głos starszego człowieka w stroju kamerdynera.

- Jestem lady Venora Oakenfold z zakonu Helma. Szukamy pana Bulwina, pilnie chcemy z nim pomówić - odezwała się paladynka z przyjaznym uśmiechem, który kontrastował z widokiem stojącego za jej plecami smoczydła. - Możemy wejść?
-Nie! Sir Bulwin śpi! Wrócił nad ranem z dalekiego południa. Był w podróży wiele dni i zapewne kolejne kilka spędzi na spacerowaniu pomiędzy balią z ciepłą wodą, a swoim łożem- odpowiedział bez emocji staruszek.
Panna Oakenfold uciszyła się na wspomnienie o mężczyźnie, które potwierdzało, że jest on obecny.
- Proszę go obudzić. To ważna sprawa dla miasta, a ja nie zajmę mu wiele czasu - odparła paladynka z przekonaniem w głosie.
-Powiedziałem nie! Umówić się trza!- warknął zatrzaskując drzwi przed zdziwionym Balthazaarem.
- Dziwne - Venora zmarszczyła brwi. - Eh, chodźmy więc do Mandricka - stwierdziła i odwróciła się od drzwi. Uniosła spojrzenie by dostrzec wieżę maga i ruszyła przed siebie, machnięciem ręki ponaglając smoczydło.

-Czuje smród niedźwiedziego futra…- smoczydło rozejrzało się wokół. -Trzeba tu będzie wrócić…- warknął do niej.
Venora zatrzymała się w miejscu.
- A... ten drugi zapach co wtedy wyczułeś? - zapytała. -... Może obejdziesz dookoła posesję? - zasugerowała. Balthazaar pokręcił głową i pochylił się by obwąchać glebę.
-Nie. Nie wiem. Być może wywietrzało- wzruszył ramionami. -Teraz do maga?- spytał.
Skinęła głową.
- Tak do maga - potwierdziła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline