Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2017, 21:19   #412
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- To by ich zabił i nawet się przy tym nie spocił - odparła mu Venora nie odpuszczając, a w jej głosie aż biła pewność co do tego. - Widziałam na własne oczy do czego są zdolni druidzi i jak zachowują się ich zwierzęcy kompani. Co więcej nawet jednego druida z lasu Hullack moi towarzysze wkurzyli i nas również oplątał. Ale krzywdy nie zrobił. Klaren nie jest złą istotą i co do tego mogę dać swoje słowo. Cokolwiek opętało jego niedźwiedziego towarzysza chciało pozbyć się go na dobre, wykorzystując zaufanie jakie mieli ludzie do spokojnego przecież zwierza, by nieść zepsucie w te lasy z rąk kultu Malara, bo przed tym jedynie druid może was ochronić
-Jeśli nie podoba ci się wyrok sędziego możesz się do niego udać. Szkoda, że nie zdążysz, przed wykonaniem wyroku. Ale może twój kolega z lasu będzie w stanie cię teleportować…- zaproponował zuchwale.

Venora zmrużyła gniewnie oczy.
-Tak, bo panu wyrok się podoba. I co? Tak wygląda w tym mieście sprawiedliwość? - zapytała patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - Olewczy stosunek do stosowania prawa. Jak się kogoś nie lubi to nie szuka dowodów, a te które nie odpowiadają, bo przemawiają na korzyść oskarżonego, ignoruje się. To jest haniebne zachowanie kogoś kto ma stać na straży prawa - mówiła nie odrywając spojrzenia. - Odwaliłam robotę, która była pana obowiązkiem. Zapewnienie bezpieczeństwa miasta. Uznał pan druida za winnego, a prawdziwy odpowiedzialny temu zajściu nadal jest wolny i zapewniam, że skoro interesuje się przeklętym przedmiotem to nie szykuje niczego dobrego
-A my tu na niego poczekamy- odparł podchodząc do drzwi. Oficer otworzył drzwi na oścież i skinął głową w stronę korytarza. -Już późno. Moja służba zaraz się kończy- dodał, oczekując wyjścia Venory.

~ Co za dupek! ~ pomyślała paladynka.

- Czyli podsumowując. Będzie pan siedział z założonymi rękami, zignoruje pan dowody, znaleziska w domostwie Bulwina, jego zniknięcie akurat w takim momencie? Jak również to, że był widywany w opuszczonej wieży, w której znajdował się przeklęty przedmiot. To, że ostrzeżony przez swojego lokaja akurat teraz przepadł. Jak również to, że woń mazi której używa handlarz do trzymania wnętrzności i różnych części ciała w słojach była w miejscu, z którego wyskoczył niedźwiedź druida? - odparła nie ruszając się z miejsca i siląc się na spokojny ton.
-Venoro… Ale to nie są żadne argumenty… Mógł tam być. Przecież często chodził na spacery do lasu. A zapach był silny i intensywny. Dlatego twój przyjaciel go wyczuł.- odezwał się burmistrz, chcąc załagodzić sytuację. -Znalezisko w domu Bulwina to niewątpliwie dziwna rzecz, o której trzeba z nim pomówić. Ale widziałem gorsze eksponaty w domach możnych-
-A w wieży nikt go nie widział. Jesteśmy w wolnym królestwie i każdy może spacerować gdzie chce- wtrącił oficer.

- Ah, rozumiem. Czyli w przypadku handlarza to są spekulacje i pomówienia, natomiast z wyrokiem druida nie można już poczekać do czasu przesłuchania Bulwina? Jako paladyn w stanie wymusić mówienie prawdy na przesłuchiwanym - wzruszyła ramionami. - Ciekawe jak zareaguje dumny sędzia Tyra gdy przekażę mu informację, że wydał błędny wyrok, bo straży nie chciało się wykonywać swoich obowiązków - po tych słowach wyszła z pomieszczenia, bo nie była już pewna, że zapanuje nad sobą. Ciężkim żołnierskim krokiem ruszyła przez korytarz, nie zwracając na nikogo uwagi. Poszła wprost do lochów, gdzie czekał druid i smoczydło. Venora spojrzała na tego drugiego.
- Chodź. Mamy mało czasu - rzuciła do niego i od razu wyszła, by nie musieć tłumaczyć druidowi, że jeśli do świtu nie wydarzy się cud to zostanie okaleczony.

~***~

Jak postanowili, tak też zrobili. Swoje kroki skierowali prosto do gaju, a konkretnie do miejsca, gdzie Balthazaar w niedalekiej przeszłości wyczuł zapach formaliny i piżma. Mieli wyjątkowe szczęście, gdyż tuż przed zachodem niebo się rozpogodziło i choć było chłodno, gwiazdy i Selune w pełni rozświetlały cały gaj. Teraz wyglądał bajecznie i tylko brakowało migrujących do Evermeet elfów.
-Co mówiła ta kapłanka Chutanea’i?- spytało smoczydło rozglądając się dookoła.


- Wspominała, że go widziała kilka razy jak spacerował po gaju - odparła Panna Oakenfold i spojrzała na swojego łuskowatego towarzysza. Nie miała zadowolonej miny, ale przynajmniej już nie wyglądała jak gradowa chmura. Zimne powietrze sprawiło, że Venora zdążyła już ochłonąć po tym jak rozzłościła ją rozmowa z dowódcą straży. Teraz miała wielką ochotę wyżyć się fizycznie na czymś, najlepiej na jakiejś bardzo złej istocie. A dowódca mógł być pewny, że paladynka nie odpuści mu tego niedopatrzenia i napisze list do sędziego Tyra, opisując jego podejście do stanowiska.
- Może wejdźmy głębiej w las... - zaproponowała Venora. - Ale ostrzegam, że praktycznie wyzbyłam się mikstur leczenia i zużyłam prawie całą moją objawioną moc. Co oznacza, że musimy uważać by nie oberwać za mocno - przestrzegła go.
-Chyba sobie jakoś poradzimy- puścił jej oczko i sięgnął po swój dwuręczniak, by być gotowym na natarcie w każdej chwili.
-W którą stronę?- spytał Balthazaar.
- Jak ja wybiorę to na pewno znajdziemy kłopoty - odparła, ale lekko się uśmiechnęła. - Może spróbujesz powęszyć? W końcu smród tej mazi chyba jest dość wyraźny - zaproponowała.
-Padało wcześniej. To mi nie pomoże. Ale mogę spróbować- odparł.

~***~

Minęły trzy godziny. Smoczydło spokojnie i konsekwentnie węszyło i szukało jakichkolwiek śladów. W końcu gadzi łeb podniósł się, a Balthazaar znieruchomiał.
-Czuję. To świeży trop. I czułem ten sam zapach w willi Bulwina…- rzekł i padł na kolana próbując znaleźć drogę. Do świtu mieli jeszcze kilka godzin, lecz nie zapowiadało się by trop kończył się gdzieś blisko. Venora ruszyła za kompanem ufając jego umiejętnościom tropienia. Godzinę później dotarli do polanki, na końcu której znajdowała się jamka schowana pod kilkoma, wielkimi głazami.
- To oczy dookoła głowy i wchodzimy tam. Idę przodem, jeśli mamy do czynienia z likantropem to lepiej jak mnie będzie gryźć, bo jestem odporna na ich klątwę - zarządziła i ostrożnie zaczęła wchodzić do wnętrza jamy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline