Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2017, 19:33   #414
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Agness... Że też ze wszystkich istot na tym świecie... - mruknęła zirytowana paladynka kręcąc głową. Tymora zaiste miała poczucie humoru, o czym rycerka miała już nieraz okazję na własnej skórze się przekonać i widok czarnej kapłanki wywołał w niej mocno mieszane uczucia. Panna Oakenfold była jednak zbyt zmęczona i zrozpaczona by jakkolwiek skomentować to. - Co tu robisz? Bulwin cię tu chyba nie skierował? - zapytała Venora i znów zaczęła się szarpać, starając oswobodzić. Ciężko jej było jakkolwiek ocenić zamiary kultyski Bane’a, bo choć wyznawczynie wrogich sobie bóstw miały ze sobą prywatny układ, to zło bijące od kapłanki niezmiennie poddawało w wątpliwość by ta przyszła tu z dobrymi zamiarami.
Ostatki sił opuściły paladynkę, kiedy kolejny raz zaparła się bez większego skutku. Agness przyklęknęła na jedno kolano i spojrzała Venorze głęboko w oczy. Czarna kapłanka pokręciła głową, sięgnęła za pas gdzie trzymała kilka małych bukłaków ze skóry, odkorkowała jeden i wypiła go. Banenitka wstała i postawiła nogę na większym kawałku skały, obok głowy Venory. Zaparła się ramionami i aż poczerwieniała na twarzy
-Pomóż mi na dziewięć piekieł…- fuknęła i pchnęła głaz raz jeszcze.

Spory kawał sklepienia stoczył się w końcu z kupy gruzu i przede wszystkim przygniecionej rycerki. Elfi pancerz panny Oakenfold miał kilka zadrapań, ale na szczęście wytrzymał i nie uległ.
- Dziękuję - Venora odsapnęła z ulgą i powoli zaczęła się podnosić. Ostrożnie stanęła na nogach, które miała zdrętwiałe jak prawie całe jej ciało. Paladynka rozejrzała się po jaskini i podeszła do miejsca największego zawaliska gdzie podejrzewała, że był przysypany jaszczur.
- Nie wiem co tu robisz, ale skoro już tu jesteś, pomóż mi odkopać mojego towarzysza - rzuciła do czarnej kapłanki i zaczęła rękami odgarniać kamienie. Venora była przekonana, że to smoczydło ją odepchnęło i uchroniło przed zasypaniem. Miała ściśnięte gardło, bo obawiała się, że odkopią już tylko martwe ciało. - Balthazaar, wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz cię wyciągniemy - powiedziała głośno i spojrzała ponaglająco na Agness.

Agness nie wyglądała na zadowoloną ale zaraz dołączyła do Venory. Kobiety w pocie czoła przerzucały kamienie odkrywając coraz więcej z zasypanego miejsca. W pewnej chwili musiały razem pochwycić wielki kawał sklepienia jaskini.
- Jest! - Venora wskazała wystającą spod gruzu rękę pokrytą miedzianymi łuskami. Paladynka z nowym pokładem zapału odgarniała kamienie. W końcu obie ściągnęły największy głaz z pleców smoczydła i Venora natychmiast do niego doskoczyła, ale nim mogła sprawdzić co z nim, Balthazaar już zaczął się podnosić groźnie przy tym warcząc.
- Żyjesz! - Venora niezmiernie się ucieszyła i ledwo się powstrzymała by go wyściskać. Powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem. Złapała go za ramię. - Ona nam pomogła - wyjaśniła nim ten zdecydował się rzucić na kultystkę.

-Po cholerę, żeś tu przylazła?!- warknął złowrogo.
-Mam swoje powody!-
-W dupie mam twoje powody, spierdalaj, bo tym razem już cię nie pozwolę oszczędzić!- syknął, wiodąc ręką ku rękojeści miecza.
-Spróbuj szczęścia!- odparła unosząc buzdygan i tarczę. Zrobiło się gorąco.
- Balthazaar odpuść - Venora stanęła pomiędzy nim, a kultystką. - Bulwin nam uciekł i nie wiadomo ile czasu nam zostało. Daliśmy mu się podejść... - czarnowłosa spojrzała na Agness. - Ale wypadałoby, żebyś wyjaśniła to co tu robisz?
-Śledziłam cię. To proste- odparła niespodziewanie, krzyżując ręce na piersi.
- Po co? - Venora zmarszczyła gniewnie brwi.
-Kiedy się ostatnio widzieliśmy wspomniałaś, że kiedyś kultyści Bane’a będą ci służyć. A potem mnie oszczędziłaś. Zaintrygowało mnie to- wzruszyła ramionami.
Venora była wyraźnie zaskoczona motywami Agness.
- Wiesz chyba że nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg? - odparła paladynka, ostrożnie dobierając słowa. Miała powiedzieć coś jeszcze ale pokręciła tylko głową. - Nie ma czasu na to, musimy się spieszyć zanim zacznie świtać. Balthazaar, chodź - po tych słowach ruszyła do wyjścia. - Dasz radę go wytropić? Ślad powinien być świeży

-Kim był ten wielkolud?!- burknęła czarna kapłanka, przytrzymując ich jeszcze krótką chwilę.
- Jaki wielkolud? O czym ty... Bulwin się przemienił w bestię? - Venora wbiła wyczekujące spojrzenie w kultystkę.
-Tylko jeden facet wyszedł z tej jamy, od czasu jak tu się dostaliście- wyjaśniła wzruszając ramionami.
- W którym kierunku się udał! Mów! - ponagliła ją czarnowłosa.
-W kierunku miasta. A gdzie mógł się udać?- spytała z ironią w głosie. -Może powiesz mi kim jest w końcu?- dodała.
- To kultysta Malara. Skoro idzie do miasta i nie zabrał mi tego paskudztwa... Nie spodziewa się nas. Prędko! - spojrzała na Balthazaara i machnęła na niego ponaglająco.
-To się kurwa zdziwi…- zakręcił młyńca wielkim mieczem i schował do pochwy z niebywałą łatwością.

~***~

Droga powrotna do Highmoon minęła im błyskawicznie. Teraz, kiedy już znali trasę dotarli do gaju i palisady dużo szybciej. Nigdzie nie było widać Bulwina, ale Balthazaar czuł jego zapach. Znacznie silniejszy i wyraźniejszy powiódł smoczydło i towarzyszące mu kobiety prosto pod dom handlarza. Po za Bulwinem ktoś dostrzegł Agness i biegiem ruszył ostrzec straże o czarnej kapłance w Highmoon. Mieli mało czasu, zanim pojawią się tu zbrojni.
- Balthazaar, naprawdę nie będę ci tym razem bronić odgryzienie mu głowy - powiedziała w złości rycerka. Choć zmęczona była co nie miara to przyspieszyła kroku by dostać się do malaryty czym prędzej, póki mają element zaskoczenia.- Nie powinnaś była za nami iść - syknęła Venora do Agness. Spojrzała na nią kątem oka i pokręciła głową, bo to naprawdę komplikowało wszystko. Paladynka już miała czarne myśli co do tego jak będzie musiała się tłumaczyć z obecności kultystki Bane'a u jej boku.
Smoczydło skinęło głową do Venory i rozpędził się, znacznie wyprzedzając towarzyszące mu kobiety. Smoczydło uderzyło z barka w drzwi wyłamując je z zawiasów. Drzazgi posypały się po całej posadzce salonu. Bulwin był zaledwie kilka kroków od Balthazaara, gdy ten wpadł do jego domostwa. Handlarz miał na sobie płaszcz i buty, a to znaczyło że dobrze się krył ze swoimi dziwacznym spędzaniem czasu w jaskini.

-Jak wam się udało wydostać?!- krzyknął. Balthazaar zawinął młyńca mieczem w powietrzu i natarł, a Bulwin błyskawicznie napiął całe ciało. W jedną sekundę porosła je sierść, kości mu się przestawiły, a ciało nabrało likantropicznej formy.

- Bierzcie go! - krzyknęła Venora, a jej broń zalśniła, gdy natchnęła w klingę boską energię. Z Pożogą w jednej ręce i Bastionem Rycerza w drugiej, Paladynka rzuciła się szarżą na Bulwina.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline