Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2017, 12:54   #418
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka dyskretnie rozejrzała się, dla upewnienia, że nikt ich nie podsłucha. W końcu spojrzała na Klarena.
- Bulwin prawie nas zabił, gdy ja i szmoczydło go znaleźliśmy w jego jaskini, w której odprawiał modły do Malara - zaczęła tytułem wstępu. - Z pomocą przyszła nam czarna kapłanka, z którą mam osobisty układ po tym jak kilka dni temu oszczędziłam jej życie po naszej ostatniej walce. Choć jest kultystką Bane'a to on się od niej odwrócił. Ja chce jej pomóc, ale ona potrzebuje czasu do namysłu. Dlatego mam wielką prośbę, że gdy ją napotkasz w lesie, nie atakuj jej jeśli sama nie będzie miała wrogich zamiarów. W końcu miała swój duży wkład w uwolnienie ciebie, a to już pierwszy krok na jej drodze by stać się lepszą istotą - powiedziała wprost.
-Rozumiem- odparł druid. -Niech będzie. Muszę wrócić doglądać gaju. Pewna rodzina żbików potrzebowała mojej pomocy. No i muszę zmienić opatrunek małej sowie- odszedł kilka kroków, ale zatrzymał się po chwili i odwrócił w kierunku rycerki -Dziękuję- powiedział i ruszył na północ. Venora odprowadziła go wzrokiem.

-I co teraz? - usłyszała głos Balthazaara zza pleców.
- Idziemy się w końcu przespać - odparła paladynka spoglądając w rozgwieżdżone niebo.

~***~

Po tym jak paladynka wyjaśniła strażnikom, że nie znalazła w domostwie już niczego niepokojącego, przestrzegła jeszcze by w przypadku znalezienia magicznych przedmiotów od razu informowali maga Madericka. Jeszcze przez chwilę rycerka zastanawiała się czy nie zostać, dopilnować wszystkiego, ale groźne spojrzenie Balthazaara wodziło za nią. Dlatego więc paladynka odpuściła i w towarzystwie jaszczura wróciła do gospody.

Z ulgą przekroczyła próg karczmy i poprosiła o butelkę wina, od zaspanej gospodyni, która wyszła otworzyć im drzwi. Venora była niezmiernie zmordowana tą nocą. W swoim pokoju najchętniej padłaby na podłodze tak jak stała, w pełnym rynsztunku. Ale udało jej się zmusić do rozebrania. Wszystko ją bolało i na całym ciele miała pełno sińców. Co chwilę syczała niczym wąż, gdy zdejmując kolejny element zbroi coś ją zabolało. Przynajmniej umilała sobie ten czas popijając wino wprost z butelki.


Elementy zbroi, jej miecz i tarcza w końcu spoczęły na podłodze, a wolna od nich Venora usiadła na skraju łóżka. Złożyła ręce do modlitwy, otulając w dłoniach symbol swego boga.
Chwilę myślała o Agness i sytuacji w jakiej znalazła się ta kobieta. Pojawiła się w jej głowie nieśmiała myśl czy podobnie by skończyła i ona, gdyby nie troskliwa opieka sług Helma, którą była otoczona od samego początku. Aż zimny dreszcz ją przeszedł.
- Zrobię wszystko by wykazać się wartą twojej troski o mnie - powiedziała wbijając spojrzenie w święty symbol.

Paladynka modliła się do Helma długo i gorliwie. Dopiero gdy resztki sił ją opuściły, padła na łóżko i zdążyła już tylko okryć się kocem, nim sen ją pochłonął.

8 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Highmoon

Kiedy Venora w końcu zeszła do biesiadnej izby, jej kompani już tam czekali. Balthazaar siedział podpierając głowę na rękach. Był równie zmarnowany nocnymi harcami, co siedzący obok Dundein i niziołek. Z całej grupy to Venora wyglądała najbardziej świeżo i żwawo.
-Na Moradina… Cóż to była za noc… Nie wiedziałem, że będę w stanie zainspirować opowieściami o przodkach tylu ludzi…- pokręcił głową.
-I jednego niziołka…- wtrącił się mały wynalazca.
-O właśnie… dowiedziałem się czegoś o moich kuzynach!- zaaferował się Dundein. -Ich siedziba jest niedaleko stąd. To zaledwie kilka godzin pieszej wędrówki. Te krasnoludy strzegą podziemnego przejścia na drugą stronę gór. Gdyby nas przepuścili... -
-Zaoszczędzilibyśmy dwa dni drogi…- burknął Balthazaar.
-Dokładnie! To bezpieczna droga, bo oni trzymają nad nią pieczę cały czas!- wyjaśnił kapłan, czekając na reakcję Venory.
- Czyli to jest nam po drodze, tak? - dopytała, bo wciąż była nieco zaspana i nie wiedziała czy dobrze kojarzy. - Dobrze, ale wyruszymy jutro o świcie, dziś jeszcze muszę uzupełnić zapasy mikstur, napisać skargę na dowódcę straży i takie tam... - westchnęła i pomasowała sobie dłonią obolały bark, który tej nocy prawie przetrącił jej niedźwiedziołak. - Dundeinie, wyleczyłeś Balthazaara? No i mi też by się trochę przydało, bo zużyłam całą swoją ozdrawiającą moc dziś rano - smoczydła o to nie pytała, bo i tak by jej nie odpowiedział.

Krasnolud pogładził się dłonią po warkoczu z brody i wymienił z niziołkiem zdziwione spojrzenia.
-W zasadzie… To gdzie byliście cały dzień?-
-No i noc…- dodał Lusian.
Venora pokręciła głową i zaraz roześmiała się.
- Wszystko przespaliście - mruknęła rozbawiona i jej spojrzenie spoczęło na Balthazaarze. - Nie zmienisz się, co? - rzuciła do niego i wróciła wzrok na Dundeina. - Wylecz go, proszę - powiedziała i rozsiadła się wygodniej na ławie, opierając łokciami o blat stołu. - Wy balowaliście, a my likantropy i kultystów Malara wyganialiśmy z miasta - odpowiedziała w końcu na pytanie. Duindein zaśmiał się gromko, ale widząc poważną minę Venory i smoczydła, sam przestał się śmiać.
-Yyy… Ale jak… jak to?- nie dowierzał.
- Najpierw go ulecz, a potem wszystko opowiemy - odparła Venora i przeciągnęła się. - Cóż poradzić, los kieruje mnie w miejsca gdzie roi się od kłopotów. A tu jeden kultysta Malara żył sobie jak pączek w maśle udając handlarza. Wkupywał się w łaski wszystkich możnych i władczych to uspana była ich czujność

Dundein wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Balthazaarem, który przyzwolił w ten sposób na uleczenie go. Krasnolud poprosił Moradina o błogosławioną moc, a Wszechojciec nie żałował swemu wyznawcy leczniczej magii. Po kilku chwilach smoczydło wyglądało na w pełni zdrowe i gotowe na nowy bój. Dundein rozsiadł się wygodnie na ławie przy stoliku, zastanawiając się czy w ogóle jest głodny.
-No to opowiadaj- odezwał się niziołek.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline