Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2017, 19:25   #424
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
9 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Szumiąca dolina

Nikt nigdy nie podważał pracowitości krzepkiego ludu. Brodaci rzemieślnicy tak samo w Królestwie Wielkiej Rozpadliny, jak i w każdej twierdzy Srebrnych Marchii również tutaj zakasali rękawy do ciężkiej pracy czasem nawet i jeszcze przed świtem. Venora otworzyła oczy, zbudzona dudnieniem z kuźni. Pogoda nie rozpieszczała. Niebo znów było ciemno od burzowych chmur, a wiatr kołysał okiennicami i szumiał między górskimi szczytami. Venora czuła, że czeka ją długi dzień i nie mogła sobie pozwolić nawet na odrobinę lenistwa. Trzeba było zbudzić wszystkich kompanów, zjeść śniadanie i kupić wszystko na drogę. A potem już wystarczyło tylko uzyskać zgodę od trzech krasnoludów by przejść pod górą, skąd idealnie prosta droga do stolicy Comyru.

Paladynka usiadła na łóżku i zaspanym spojrzeniem powiodła po pokoju. Wstała z pościeli nim naszła ją ochota do ponownego położenia się w niej. Półprzytomnie zaczęła ubierać się. Szczęśliwie magiczny pierścień sprawiał, że znacznie szybciej się wysypiała i gdy tylko senność z niej uleciała to poczuła się całkiem rześko. Na razie nie spoglądała w kierunku pancerza i jedynie przytroczyła do pasa Pożogę. Zarzuciła na plecy płaszcz i torbę na ramię. Rzuciła ostatnie spojrzenie na pokój i z niego wyszła. Zamknęła za sobą drzwi na klucz, a następnie przeszła do pokoju obok, który zajmowała Agness i zapukała w nie.
- Wstawaj, czas zrobić zakupy - odezwała się rycerka i nie czekając na jej odpowiedź ruszyła w głąb korytarza. Tam znajdował się pokój zajmowany przez męską część drużyny. Venora zawahała się chwilę czy konieczne jest budzenie ich, ale ostatecznie uznała, że muszą i tak zejść na śniadanie. Zapukała więc głośno w drzwi.
- Pobudka - rzuciła i złapała za klamkę.

Dundein spał na swym łóżku, zwinięty w koc. Lusiana, pod kocem nawet nie było widać, przez smukłe i filigramowe kształty, a Balthazaar siedział na ziemi, opierając się plecami o ścianę. Jego gadzie oko spojrzało w kierunku Venory -No proszę. Mamy tu porannego ptaszka…- skomentował ukazując swoje żółte i wielkie zębiska w imitacji uśmiechu.
-Zaraz dołączymy na dole- oznajmił i potrząsnął łóżkiem Dundeina.
Venora zmrużyła oczy w pytającym tonie.
- Ty spałeś? Na podłodze, a nie w łóżku? - zapytała smoczydło, unosząc brwi.
-Nie…- odparł lekko zmieszany jej dociekliwym pytaniem. Był świadom, że jeśli jego towarzyszka chciała poznać prawdę, potrafiła go dręczyć tak długo aż w końcu jej powie lub mocno się zirytuje.
-Słyszysz kurduplu?!- warknął w stronę śpiącego Lusiana -Ruszaj dupę!-
- Spałeś choć trochę czy całą noc tak siedziałeś? - dopytywała dalej Venora, przyglądając się mu wnikliwie spojrzeniem błękitnych oczu.

-Czemu miałbym niby nie spać? Wypiłem wczoraj więcej tego cholernego, ciemnego piwska niż ty na oczy widziałaś…- pokręcił głową i ruszył w kierunku wyjścia z izby na korytarz ciągle przy tym pochylając głowę, by nie uderzyć w sufit.
Venora przewróciła oczami i ruszyła za smoczydłem.
- Jak ci jedno łóżko było za mało to trzeba było złączyć z tym drugim, a nie spać na deskach - powiedziała do pleców Balthazaara, gdy schodzili po schodach do sali jadalnej.
-Przecież mówię, że spałem normalnie…- burknął i zamilknął, gdy w biesiadnej izbie ujrzał czekającą na nich Agness. -Świetny początek dnia…- skomentował.
- Będziesz się musiał przyzwyczaić do niej, bo trochę czasu z nami spędzi - odparła mu panna Oakenfold. - Masz zapotrzebowanie na jakiś sprzęt? - zapytała zmieniając temat na dużo przyjemniejszy. - Bo skoro jesteśmy u krasnoludów to warto zaopatrzyć się w dobry ekwipunek w ich sklepach
-Znajdę coś dla siebie, nie martw się- odparł siadając na drugim końcu stołu, z dala od czarnej kapłanki. Agness powitała Venorę skinieniem głowy i bladym uśmiechem.
-A gdzie reszta twojej kompanii?- zagadała.
- Już wstają - odparła Venora uśmiechając się do niej przyjaźnie. - Na razie nie ma dla nich pośpiechu, najpierw i tak musimy kupić dla ciebie zbroję, a ja muszę uzupełnić zapasy mikstur - wspominając o nich skrzywiła się, bo wciąż miała w ustach niesmak jak dwa dni temu piła jedną po drugiej.

Śniadanie zjedli w milczeniu, podczas którego Balthazaar i Agness usilnie nie spogladali w swoich kierunkach, skupiając się na jedzeniu. Venora nikogo nie zamierzała zmuszać do lubienia się, więc zwyczajnie ignorowała ich zachowanie. Paladynka głodna nie była i czekając aż wojowniczka skończy posiłek, wypiła jedynie kubek zaparzonych ziół, które ponoć miały sprawić, że przestanie ją boleć głowa.
Gdy talerze zostały opróżnione kobiety od razu udały się do wyjścia z karczmy. Jeszcze nim wyszły na zewnątrz, paladynka dostrzegła jak w sali pojawił się Dundein i Lusian, którzy zasiedli obok smoczydła.

~***~

-To od którego miejsca zaczynamy? Idziemy po prostu do kuźni?- Agness spojrzała kątem oka na Venorę.
-Tak, chodźmy od razu do płatnerza. Zawsze będzie miał czas, żeby wprowadzić drobne poprawki - zgodziła się paladynka rozglądając za kimś kto mógłby im wskazać drogę w odpowiednie miejsce. Na szczęście nie musiała długo szukać, ani nawet pytać. Szyld i rytmiczne dudnienie młota z łatwością doprowadziło Venorę na miejsce. Był to niski, kamienny budynek przeznaczony dla typowego krasnoluda. Brodacz nie zauważył dwóch obserwatorek stojących w progu jego kuźni, gdy akurat nogą tłoczył powietrze do pieca.
Krasnolud miał szerokie barki i wielkie przedramiona. Jego łysiejąca czaszka odbijała jaskrawe płomienie i rozżarzony kawał stali.
-W czym mogę pomóc?!- spytał przyglądając się czerwonemu kawałkowi metalu.


Było tu przyjemnie ciepło i można było się ogrzać po krótkim spacerze po nieprzyjemnym chłodzie jaki panował na zewnątrz. Venora wyprostowała się i mogła puścić poły płaszcza którym szczelnie była opatulona.
- Potrzebuję pancerza, dokładnie to pełnej zbroi płytowej dla mojej towarzyszki - powiedziała rycerka rozglądając się po pracowni, by na koniec skinąć głową na stojącą za jej plecami Agness.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline