Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2017, 19:11   #428
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Panna Oakenfold westchnęła i odwróciła się w kierunku smoczydła i byłej kultystki.
- Wracajcie do karczmy, Tam się spotkamy - odezwała się Venora, tonem nie dającym miejsca na dyskusję. W milczeniu poczekała, aż jej towarzysze opuszczą budynek i wtedy spojrzała na krasnoluda.

- Przepraszam najmocniej. Zupełnie nie wzięłam pod uwagę, że mogę w ten sposób urazić ciebie. Faktycznie, na twoim miejscu pewnie zareagowałabym dokładnie tak samo - wytłumaczyła się paladynka, z pokorą pochylając głowę. -Ta kobieta... Bóg któremu służyła odwrócił się od niej po tym jak przy naszym kolejnym spotkaniu znów przegrała ze mną walkę. W zamian za oszczędzenie życia nakazałam jej przysiąc, że będzie mi lojalna do końca swoich dni - wyjaśniła. - Jednakże nasze losy są dużo bardziej powiązane niż tylko ta przysięga. Wierzę, że to mój bóg, Helm doprowadził do naszego spotkania, bym jej pomogła... - westchnęła przeciągle. - Jeszcze raz bardzo ciebie przepraszam za moje zachowanie

-I ty wierzysz, że będzie ci wierna i nie wbije noża w plecy, żeby odzyskać przychylność patrona tyranii, plugawego Bane’a?- uniósł brew nie mogąc się nadziwić. - Odeślij ją do diabła to was przepuszczę - powiedział szorstkim tonem mentora i opiekuna.
Rycerka pokręciła głową. Nawet nie miała mu tego za złe, bo tak po prawdzie to nakładając na nią to ultimatum troszczył się o naiwne dziewczę, które jego zdaniem stało tu teraz przed nim. Czasem jej dziewczęca aparycja potrafiła być prawdziwą kulą u nogi.
- Ten rok jest dla mnie wyjątkowo trudny. Los rzuca mi wyzwania w każdej postaci, a mój bóg wymaga ode mnie czynienia rzeczy niemożliwych. Mimo tego, że wciąż mam zaledwie osiemnaście wiosen to stoczyłam już walki z wieloma demonami, stawiałam czoła smokom, a na dalekim Smoczym Wybrzeżu nawet beholderowi, jak i wypędziłam Zhentarimów z miasta Ilipur, w którym teraz, z mojego rozkazu, została tam założona ostoja Helma.- wzięła głęboki wdech i kontynuowała.

-Prowadziłam też wojsko do walki z zalewem goblinów nękających wiele wsi. Ja i moi towarzysze nawet przyczyniliśmy się do uratowania tutejszych okolic przed zalewem nieumarłych. Zabiliśmy tych, którzy zwali się Ligą Nekromantów i posłali hordy zmarłych by zabijały bezbronnych. W moim własnym zakonie zostałam zaatakowana przez chromatyczne smoczydło, które przybyło na grzbiecie czerwonego smoka. Przeciwnik ten był tak pyszny, że zrobił to za dnia, szturmując mury katedry. To było moje drugie spotkanie z tym potworem, pierwsze prawie przypłaciłam życiem, a drugie... Patrzyłam mu prosto w ślepia, gdy wbijałam mu miecz prosto w serce - opowiadała nie odrywając wzroku od oczu krasnoluda. - Sprzymierzając się z morskim smokiem zwycięsko wyszłam z walki z potężnym kapłanem Talosa mieszkającym na wyspie w Toni Yeven. I wreszcie w mieście Highmoon dzięki nam życie zachował tamtejszy druid oskarżony za to, że jego zwierzęcy towarzysz prawie zabił strażników miejskich, a okazał się w tym maczać palce kultysta Malara mający do dyspozycji przeklęty przedmiot dający władzę nad wszystkimi bestiami. I wreszcie moja misja. Helm stawia przede mną niemożliwe do pokonania, ale jest zawsze przy mnie by pomóc mi - mówiła dalej nie dając krasnoludowi wejść jej w słowo, a tę sztukę paladynka posiadała rozmawiając ze swoimi przełożonymi.

- Więc jeśli twój warunek podyktowany jest troską o mnie to proszę zaufaj mi. Ta kobieta, którą chcesz bym porzuciła... Ona sama przejrzała na oczy. Jak uważasz, kto jest bardziej niebezpieczny? Były kultysta porzucony przez swego boga, nad którym pilną pieczę sprawuje ktoś kto pokaże mu nową drogę, czy ten sam kultysta zostawiony samemu sobie?
-Co jesteś w stanie dla niej poświęcić? Jaki masz powód by tak szczerze w nią wierzyć? Nie rozumiem tego.- odparł nieustępliwie.
- Porzuciłam dla niej choćby osobistą urazę, po tym jak porwała moich bratanków i wywiozła za Smocze Morze - odpowiedziała rycerka. - Ale masz rację, jest większy powód dla którego oszczędziłam jej życie zamiast zatopić ostrze mojego miecza w jej trzewiach, jak to robiłam z każdym kto atakował mnie, a później błagał o litość... - mina Venory zrobiła się poważna. - Wielu spośród mojego zakonu wierzy, że jestem wybrańcem Helma, osobą która ma powstrzymać nadejście Ery Smoków, zapobiec przebudzeniu Tiamat i tym samym sprawić by nie nastał koniec naszego świata. Mam sny i koszmary, które naprowadzają mnie na różnie ważne miejsca... i osoby. Oszczędziłam ją, bo gdy miałam zadać ostatni cios rozpoznałam ją, jej znamię. To ona, w moich wizjach o końcu świata, była pozbawiona tego zła, które w niej jeszcze siedzi i stała u mojego boku, jako jeden z najwierniejszych towarzyszy. Ona również ma te koszmary o świecie rządzonym przez złe smoki i teraz rozumie, że nie były one zsyłane przez Bane'a, jak to jej wmawiali kultyści -

-Do prawdy? I jesteś gotowa za nią oddać życie?- spytał unosząc wysoko brew.
- Jestem gotowa dać jej szansę i ponieść konsekwencje jeśli okaże się, że będę tej decyzji żałować - odparła mu bez zawahania.
-Pytam czy przelejesz za nią krew!- krzyknął w końcu zaciskając dłoń w pięść.
Venora miała skonsternowaną minę nie rozumiejąc do czego zmierza krasnolud.
- Krew przelewam wyłącznie by niszczyć zło i chronić słabych - odparła paladynka spokojnym tonem mimo jego krzyków.
-Nie jesteś gotowa do poświęceń w imię tego wyimaginowanego sojuszu. Nie wydam zgody na waszą przeprawę.- odparł spokojnie i odwrócił się w kierunku krasnoludzkiego boga bitew.
Paladynka zmarszczyła brwi i pokręciła głową.
- Czego ode mnie oczekujesz? Że stoczę z tobą walkę i gdy wygram to wydasz pozwolenie? - powiedziała do niego, nie zrażona tym, że odwrócił się do niej tyłem.
-Na przykład! Jeśli wygrasz udowodnisz, że jesteś świadoma ryzyka jakie podejmujesz wprowadzając służkę tyranii do swojego domu. Jeśli zaś przegrasz, udowodnisz że te twoje opowieści to jakaś brednia!- rzekł łapiąc za topór. Venorze przez głowę przeszła myśl, że krasnolud być może jest szalony, bo na pewno nie zachowuje się normalnie i logicznie.

Venora pokręciła głową z niedowierzaniem w to co słyszy. Ale skoro był on wyznawcą krasnoludzkiego boga wojny, chodź było to bóstwo dobre i praworządne to wyznawca mógł dążyć do bitek by "sprawdzać się" przed swym bogiem.
- Niech tak będzie. Stoczę z tobą pojedynek - zgodziła się. - Gdzie ma odbyć się ta walka?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline