Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2017, 20:08   #444
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Agness milczała. Choć panna Oakenfold słyszała jej oddech zza drzwi, to jednak czarna kapłanka nie miała najwidoczniej jeszcze ochoty modlić się do jakiegokolwiek boga. Czas mijał nieubłaganie. Zmęczenie coraz bardziej dawało się Venorze we znaki. W końcu znów usłyszała ciężkie kroki smoczydła i towarzyszącego mu Ilithida. Stwór z mackami na twarzy stanął na przeciwko siedzącej rycerki i poruszył nerwowo wszystkimi, czterema mackami.
W głębi serca Venora bała się, że swoimi ostatnimi działaniami rozzłościła Helma i nie miała co liczyć teraz na ratunek.
~ Tyle przetrwać by zginąć w tak parszywy sposób... ~ przeszło jej przez głowę, a na myśl o tym, że przez to wszystko życie nie tylko ona straci, ale i jej towarzysze... Dundein już zapłacił życiem za jej błędy... Łzy napłynęły jej do oczu i nie była w stanie powstrzymać by popłynęły po jej policzkach.

- A żebyś miał niestrawność po zjedzeniu mojego mózgu i zdechł! - warknęła na niego rozsierdzona paladynka.
~Nie martw się o moją niestrawność…~ usłyszała w swojej głowie, a łupieżca patrzył jej głęboko w oczy raz po raz poruszając przy tym zwisającą z policzków macką.
Nastała cisza a zza rogu wyłonił się drugi z łupieżców. Illithidzi wymienili krótkie spojrzenia, po czym skierowali wiercący wzrok w Balthazaara. Ten wyrwał z miejsca i błyskawicznie doskoczył do celi, gdzie uwięziona była Agness. Venora kątem oka widziała, jak smoczydło wymierza skrępowanej kapłance potężne razy pięścią w twarz. Venora przypomniała sobie jak Żelazny tak samo ją traktował i nie mogła wytrzymać tego widoku z perspektywy obserwatora. Kiedy Agness przestała protestować smoczydło zaczęło odrywać wielkimi łapskami płyty zbroi czarnej kapłanki. Wraz z kawałkami zbroi z jej ran tryskała krew, a ból jaki się pojawił na jej obitej twarzy był pewnie nie do opisania kobiecie.



Smoczydło zrzuciło ostatni skrawek napierśnika i złapało Agness za włosy ciągnąc ją z celi pod nogi łupieżców. Ten, który przemówił do Venory złapał rękę kapłanki, za drugi oplótł mackami jej głowę i część twarzy. Oczy kobiety zaszły łzami, a Venora bezradnie wszystkiemu się przyglądała.
Paladynka rzuciła się na łupieżców, ale kajdany sprawiły, że tylko sama poczuła większy ból w i tak już odrętwiałych ramionach. Venora chciała zrobić cokolwiek, by tylko się uwolnić. Szarpała się mimo bólu, warcząc i krzycząc przy tym niczym osoba obłąkana. Przeszło jej przez myśl, że chciałaby ich oślepić, choćby tyle zadać im bólu…
I wtedy cela rozświetliła się silnym światłem, na samym środku pomieszczenia. Moc Venory skoncentrowała objawioną moc w świetlistą, pulsującą kulę energii. Oczekiwany efekt powiódł się i dwójka łupieżców zasłoniła twarz górnymi mackami, lecz nim panna Oakenfold zdążyła cokolwiek zrobić poczuła na policzki potężny kopniak kolanem Balthazaara. Zapiszczało jej w głowie i przewróciła się na bok chwilę mierząc mętnym wzrokiem schwytaną Agness i bezmyślnego Balthazaara.

Nagle coś zwróciło uwagę illithidów, gdyż oboje spojrzeli na siebie i w głąb korytarza, którym tu przybyli. Mniejszy z łupieżców poluźnił uścisk swoich macek na twarzy Agness i odszedł znikając w półmroku, a tuż za nim ruszyło opętane smoczydło. Agness leżała na ziemi ciężko dysząc.
~Co mówiłaś o niestrawności?...~ usłyszała w głowie głos potwora, który podciągnął czarną kapłankę blisko szczęk i zatopił potężne kiełki w czaszce kapłanki. Po jej szyi popłynęła obficie krew, a oczy w sekundę zgasły z życia.
Venora obserwowała wszystko, lecz dopiero teraz odzyskała odrobinę sił po potężnym kopniaku Balthazaara. Łupieżca wypuścił trupa kapłanki, który bezwładnie padł na posadzkę i kołyszącym krokiem podszedł do Venory przyciskając jej głowę do podłogi, swoją nogą.
Potwór dotknął śliską i kościstą dłonią skroń Venory
~Moja niestrawność nie skończy się na twojej głowie… ~ syknął illithid i oplótł mackami głowę bezbronnej rycerki.
Panna Oakenfold nagle poczuła jak stwór grzebie jej swoją mocą w pamięci. Wspomnienia z dzieciństwa, z początków jej paladyńskiej misji i wiele innych w sekundę przewinęło jej się przez głowę.

Łupieżca niespodziewanie odsunął się o dwa kroki od Venory patrząc na nią z niedowierzaniem i niemożliwym do ukrycia dystansem. Illithid zawinął pelerynę swej szaty i zniknął w korytarzu.
Po kilku chwilach, kiedy rycerka odzyskiwała resztki sił dostrzegła kilku ciężkozbrojnych krasnoludów gotowych do boju. Jeden z brodaczy od razu doskoczył do Venory i podniósł jej głowę.
-Sir! Żyje!- krzyknął, a w komnacie pojawił się stary krasnolud w srebrnej zbroi.
-Podajcie jej leczniczy napar!- polecił swym podwładnym.
-Gdzie odeszli?! Ilu ich było?! Mów dziecko!- zwrócił się bezpośrednio do rycerki podchodząc do niej na wyciągnięcie ręki.
Venora była zalana łzami i nie mogła oderwać wzroku od martwego ciała Agness. Wydawała się być nieobecna, ale tak naprawdę to walczyła ze sobą, by zapanować nad rozpaczą. W końcu spojrzała na krasnoluda.
- Dwóch... - wydusiła z siebie, łamiącym się głosem.- Dwóch łupieżców... Opętali smoczydło... Nie wiem gdzie są - pokręciła głową i znów zalała się łzami niczym małe dziecko.
-Odkuj ją i uspokój!- polecił jednemu z swoich żołnierzy, po czym wraz z pozostałymi ruszył na poszukiwania illithidów.

~***~

Krasnoludy wróciły do komnaty, gdzie przebywała Venora po niespełna godzinie. Był to spory oddział tarczowników, ten sam który spotkali po drodze, nie tak daleko od szczeliny prowadzącej do tego miejsca.
-Wiedziałaś o istnieniu tej jaskini?!- spytał gromko stary, brodaty dowódca oddziału. -Czy może przypadkiem ją odnaleźliście?-
Paladynka siedziała pod ścianą, okryta kocem, który dał jej ten z brodaczy, który z nią został.
- A jak wy się tu znaleźliście? - odpowiedziała pytaniem, nie podnosząc spojrzenia na nich.
-Jakiś psion nas ostrzegł. Nie widzieliśmy go, wkradł się do mojego umysłu. Na twoje szczęście traktujemy poważnie nawet takie alarmy…- odparł chłodno. -Illithidzi zniknęli. Nie ma po nich śladu- dodał zerkając spod żelaznego hełmu na Venorę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 18-12-2017 o 22:35.
Mag jest offline