Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2017, 16:17   #134
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Steven Erikson - Malazańska Księga Poległych

31/12


Cytat:
"Malazańska Księga Poległych" Stevena Eriksona składa się z dziesięciu tomów podzielonych na dwie książki, w zależności od wydania.

Pełna lista pierwszego wydania wygląda następująco:
  1. Ogrody Księżyca
  2. Bramy Domu Umarłych
  3. Wspomnienie Lodu: Cień Przeszłości
  4. Wspomnienie Lodu: Jasnowidz
  5. Dom Łańcuchów: Dawne Dni
  6. Dom Łańcuchów: Konwergencja
  7. Przypływy Nocy: Misterny Plan
  8. Przypływy Nocy: Siódme Zamknięcie
  9. Łowcy Kości: Pościg
  10. Łowcy Kości: Powrót
  11. Wicher Śmierci: Imperium
  12. Wicher Śmierci: Ekspedycja
  13. Myto Ogarów: Miasto
  14. Myto Ogarów: Początek
  15. Pył Snów: Wymarsz
  16. Pył Snów: Pustkowie
  17. Okaleczony Bóg: Szklana Pustynia
  18. Okaleczony Bóg: Kolanse

Drugie wydanie natomiast nie jest już porozdzielana na dwie książki:
  1. Ogrody Księżyca
  2. Bramy Domu Umarłych
  3. Wspomnienie Lodu
  4. Dom Łańcuchów
  5. Przypływy Nocy
  6. Łowcy Kości
  7. Wicher Śmierci
  8. Myto Ogarów
  9. Pył Snów
  10. Okaleczony Bóg

Fani doskonale wiedzą jak trudno jest dorwać niektóre książki drugiego wydania, zaś cena kompletu potrafi osiągać zawrotną kwotę 700 zł.
Mam jednak dobrą wiadomość dla tych, którzy chcieliby posiadać swoje egzemplarze. Wydawnictwo MAG ogłosiło, iż w 2018 roku wystartuje druk trzeciego wydania książek ze świata Malazańskiej od Eriksona, w którego skład będzie wchodziła nie tylko podstawowa dziesiątka. Następne będą książki autorstwa Esslemonta, również w tym samym uniwersum.

Jak widać powyżej, mnie udało się dorwać pierwsze wydanie. To tyle tytułem nietypowego wstępu, który skądinąd będzie mi potrzebny w dalszej części po to, by wszyscy orientowali się w skali tego, co zamierzam przedstawić.

Recenzji tej serii podjął się jako pierwszy Marek Rewik. Warto zapoznać się z jego opiniami przed kontynuacją czytania mojej.
  1. Ogrody Księżyca ([recenzje] Wyzwanie 2017 - 12 książek w 12 miesięcy)
  2. Bramy Domu Umarłych ([recenzje] Wyzwanie 2017 - 12 książek w 12 miesięcy)

Zauważyliście pewnie niezwykle wysoką ocenę przeczytanych obecnie części. Muszę zaznaczyć, iż wyjątkowo tym razem nie jest to wypadkowa jak w przypadku tetralogii Tada Williamsa. Ma to jednak swoje uzasadnienie, o którym później.

Odnośnie historii wypowie się znacznie lepiej oddelegowany do tego celu człowiek.

Cytat:
Napisał Stefan 'Siara' Siarzewski
Mają rozmach, (...).
W istocie tak jest. Steven Erikson już w "Ogrodach" zamachał rękami tak, że wiatr świszczał jeszcze w "Domu" i podejrzewam, że będzie odczuwalny w "Łowcach".

Nowe wątki otwierają się praktycznie przez cały czas. Część z nich jest oczywiście domykana, ale sporo pozostaje otwartych i są one podejmowane dopiero w kolejnych częściach. Niejednokrotnie autor powraca również do tych zamkniętych, by przedstawić je w zupełnie innym, nawet zmieniającym wszystko świetle.

Postacie ważne potrafią okazać się mniej istotnymi niż te pozornie błahe. Wszystko w połączeniu z mnogością bohaterów, a każdy bądź prawie każdy ma swoje tajemnice. Każdy ma swoją przeszłość. Część z nich knuje intrygi. Pojawiają się intrygi w intrygach. Bohaterowie żyją i umierają, zaś jedna niezwykłość goni drugą. Występują tu wielkie czary tuż obok tych małych i każde z nich objawia się nie tylko machaniem rękami wypluwającymi kule ognia. Magia manifestuje się także przez wydarzenia, przedmioty czy stworzenia.

Ponadto Erikson się nie pieści. Od razu wrzuca czytelnika na głęboką wodę i bez wyjaśniania niczego operuje pojęciami takimi jak "grota" czy "ascendenty". Naturalnie można się domyśleć czym one są, a w toku czytania nabiera się całkowitej pewności o słuszności własnych przypuszczeń.

Przeczytane przeze mnie książki mają jedną wadę, a przynajmniej tak o tym myślałem na początku. Obecnie wcale nie jestem już tego taki pewien i tendencja rozpoczyna marsz ku zalecie. Otóż wolno się to czyta. Serio. Bardzo wolno. Zwykle nie mam wielkich problemów z połknięciem 50-100 stron za jednym posiedzeniem. W wakacje około 100 we "Wspomnieniu Lodu" robiłem czytając cały dzień.

Przechodząc jednak do skrótowego omawiania poszczególnych części, "Ogrody Księżyca" mnie nie zachwyciły. Podobały mi się, owszem, lecz niczego mi nie urwały. Wszystko było napisane epicko, z rozmachem i na tyle interesująco, iż od razu zabrałem się za część drugą. Jeśli czytaliście moje poprzednie recenzje, to wiecie, że to już coś znaczy.

Sprawa z "Bramami Domu Umarłych" miała się już zupełnie inaczej. Porwało, pochwyciło i cześć. Słusznie Marek Rewik napisał, że jeden z wątków książki to bitwy, owszem, dość dokładnie opisane. Nie jest to jednak sztuka dla sztuki. Wszystko ma tam swój cel i dzieje się z jakiegoś powodu. To nie jest zapychacz jak w niektórych filmach akcji, gdzie potyczki i strzelaniny są wstawione dlatego, że linię fabularną bez tego można by było streścić w produkcji krótkometrażowej, a zamysłem jest długometrażówka.

Od części drugiej moja opinia o serii tylko rośnie. Pokochałem postać Coltaine'a (ten od naparzanek), gęba uśmiecha się sama jak widzę imiona ze składu Podpalaczy Mostów, a szczególnie Szybkiego Bena, Skrzypka i Sójeczkę. Uwielbiam postać Kruppego czy Pani Zawiści. Chociaż każda postać zyskuje przy bliższym poznaniu.

Muszę jednak przyznać, że nieco słabiej czyta mi się "Przypływy Nocy". Nie chodzi tutaj bynajmniej o to, iż książka jest gorsza niż poprzedniczki. Po prostu brakuje mi starych znajomych i nie przepadam za retrospekcjami, natomiast cała pozycja jest jedną retrospekcją względem pozostałych. Wiem jednak, że po jej zakończeniu będzie brakowało mi przykładowo Tehola Beddicta i Bugga.

W poczet zarówno zalet jak i wad mogę zaliczyć dwie wkurzające postacie. Pierwsza była postać kobieca, którą miałem ochotę dobić, bo się biedaczka męczyła z życiem. Druga to człowiek-yolo i to jest jego najdokładniejsza definicja. "Urugalu, bądź świadkiem!" i w środek bitwy. "Urugalu, bądź świadkiem!" i szarża na magów. Nie przeszkadzałoby mi to jednak, gdyby był po prostu niepoprawnym kretynem. Zamiast tego jest kretynem, który "z własnej ignorancji uczynił oręż" działający na skalę atomową. Wszystko mu się w taki sposób udaje.

Występują tu także wątki romantyczne (dokładnie dwa) i kupuję je. Są bardzo ludzkie. Szczególnie ten późniejszy. Nie jest to wątek w stylu: "kocham cię, kocham, o nie, jak mogłeś/łaś to zrobić, już cię nie kocham". Nie jest to ponadto oś, tylko pewien przewijający się w tle element. Czasem ważniejszy, czasem mniej ważny.

Pora kończyć przydługi tekst.
Skoro seria nie jest idealna, to dlaczego tak wysoka ocena? Dlatego, że mimo wszystko odcisnęła się na mnie bardziej niż wiele innych, którym dałem maksymalną notę. I stała się ważna.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 29-12-2017 o 16:29.
Alaron Elessedil jest offline