Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2017, 19:04   #427
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Kochankowie cz. 1

Po trudach ostatniej bitwy jedyne czego Walkiria w tej chwili chciała, to spędzić kilka chwil spokoju, by odetchnąć od tego, co było już za nią i jej towarzyszami i przygotować się na kolejne starcia, które musiały się wydarzyć. Sybill z zadowoleniem przyjęła zgodę Axima na towarzyszenie jej. Para wspólnie opuściła karczmę "Studnia Rdzy", która była im w ostatnich dniach domem. Arunsun lekko trzymała dłoń na ramieniu mężczyzny, nie powstrzymując się przed okazywaniem swojego przywiązania względem niego. W końcu to był ich czas wolny i nie musiała się tak bardzo powściągać ze swoimi uczuciami.
- Tak po prawdzie to sama nie wiem co chciałabym kupić - zaczęła rozmowę Arunsun. - Chyba przydałyby mi się magiczne przedmioty, które zwiększyłyby moją magiczną moc... Mogłabym wtedy więcej życia wyciągać z przeciwników - zamyśliła się po tych słowach.

Axim szedł raźno z Walkirią u boku. Dla własnej wygody rycerską zbroję zostawił w tawernie, przechadzając się w przeszywanicy, którą nosił pod spodem. Do pasa z kolei miał przytwierdzonego Wyzwoliciela. Magiczne ostrze promieniowało delikatnie światłem bijącym z ogromnych kamieni szlachetnych weń zatopionych.
- Może jakieś pierścienie? Albo amulet? Z pewnością nie zaszkodzi ci więcej biżuterii - zaproponował, zaglądając w płomieniste oczy Sybill, obdarzając ją przy tym ciepłym i oddanym uśmiechem.
Walkiria zaśmiała się lekko. Przybliżyła się do mężczyzny, od którego niezmiennie czuła ciepło jakie towarzyszyło uczuciu, jakim ją obdarzał.
- Tak, świecidełek nigdy za wiele dla kobiety? - odparła z rozbawieniem i mrugnęła do niego. Spojrzała na swoją dłoń na której miała już dwa pierścienie. - Kiedyś gardziłam kobietami, które obsypują się złotem. Przynajmniej moje mają większy sens, niż tylko wzbudzenie zazdrości u innych dam dworu - westchnęła i posmutniała. - Wiesz... Ja naprawdę myślałam, że nie wyjdziemy z tego cało... A to wszystko przez moją decyzję. Gdybym nie rozdzieliła tych orków... Dobrze, że rozeszło się to po kościach i udało się wykonać zadanie - pokręciła głową.
Najemnik przysunął się bliżej Sybill i cmoknął ją delikatnie nad uchem.
- To nie twoja wina. Nie mogłaś przewidzieć ich zachowania. Poza tym wciąż jesteś świeżo upieczoną Walkirią. Minie trochę czasu, nim opanujesz swoje moce, a w tym władanie nad wszystkimi rasami ku chwale Wszechstwórcy - odpowiedział pocieszająco i uśmiechnął się do niej szerzej.
- Najważniejsze, że wszyscy wyszliśmy z tego żywi, a do tego udało nam się uratować tego żałosnego arystokratę. - Na wspomnienie lorda Windsorrowa skrzywił się lekko.
- Szkoda tylko, że nie udało nam się zabić tego... - Arunsun powstrzymała się w ostatniej chwili od użycia przekleństwa. - Mam tylko nadzieję, że ten goblin, którego puściłam sprawdzi się w roli. Oraz by Agako się powiodło w tym, cokolwiek sobie tam umyśliła... Jej ufam - - dodała na koniec, spoglądając na Axima.

- Nie martw się, najdroższa. Prędzej czy później dopadniemy Rozpruwacza. O ile już nie wyzionął ducha. Skubany miał mnóstwo szczęścia, że przeżył odrąbanie ręki i upadek z trzeciego piętra - mruknął pod nosem Axim, kręcąc głową.
- Jednak nie myśl o tym teraz. Skupmy się na tej odrobinie czasu, jaki możemy spędzić prywatnie. Co zamierzamy robić po zakupach? - zagaił, po czym ponownie nachylił się do jej ucha. - Bo ja na pewno mam dobre plany na wieczór - szepnął.
Sybill westchnęła przeciągle i w końcu się rozpogodziła.
- Przyznaj się, wypatrzyłeś sobie jakieś młode dziewczę do towarzystwa - zażartowała sobie, a w ślad za tym przysunęła się do niego bliżej, całując znienacka w policzek. - Jestem wdzięczna ci, że mnie w tym wszystkim wspierasz - dodała uśmiechając się do niego promiennie. Nie czekając na jego odpowiedź, korzystając z chwilowego zakłopotania mężczyzny, pociągnęła go za sobą i zaraz znaleźli się między straganami kupców. Spojrzenie Sybill zatrzymało się na stoisku z orężem.
- Chyba tego nie potrzebujemy? - spojrzała na Jarnara, a następnie na jego miecz, który wisiał mu u pasa.
Mężczyzna rzucił fachowym okiem po stosie mieczy, toporów oraz młotów, zatrzymując się na chwilę. Widocznie broń działała na żołnierza jak biżuteria na kobietę z dworu i nie mógł się powstrzymać przed chwilą zadumy.
- Nie, u mnie w porządku. Wystarczy, że noszę dwa miecze - odparł rozbawiony, wspominając swój oręż legionisty, który zostawił w tawernie razem ze zbroją.
- Myślę jednak nad nową tarczą - kiwnął głową i zerknął za siebie, jakby chciał dostrzec przewieszony za plecami stalowy puklerz. - Ta już trochę przeżyła, a dodatkowo nie była pierwszego sortu - westchnął, po czym ponownie skupił uwagę na Sybill.
- Zdecydowanie - Walkiria powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem. - Większa tarcza byłaby dla ciebie bardziej odpowiednia - zgodziła się z nim. - Jakaś duża i porządna tarcza... - dodała i zaczęła się przyglądać temu co oferuje płatnerz.

- Poczekaj, skarbie - rzucił Axim, kładąc jej dłoń na ramieniu i zaraz żywo pochylił się nad stoiskiem, przeglądając kupkę metalu. Sprawdzał jedną tarczę za drugą, wreszcie zatrzymał się na którejś.
- Ile pan za nią chce? - zawołał do sprzedawcy, przykuwając jego uwagę. Starszy krasnolud o długiej, poszarpanej brodzie i ogorzałej twarzy zbliżył się do najemnika i zerknął na trzymany przez niego przedmiot.
- To będzie osiemdziesiąt złotych, szanowny panie - odparł płatnerz z błyskiem w oku. Axim pokiwał głową i zdjął swoją starą tarczę, podając ją krasnoludowi.
- Dam tą na wymianę, co pan na to? - zaproponował Jarnar. Płatnerz przez moment oglądał wręczony mu puklerz z każdej strony, wreszcie westchnął, niezbyt przekonany.
- Zejdę panu piątaka z ceny, może być? - odpowiedział sprzedawca.
- Jak najbardziej - Axim przytaknął ochoczo i zaraz też wyciągnął sakiewkę, odliczając podaną kwotę. Już po chwili najemnik był z powrotem u boku Sybill, uśmiechając się do niej promieniście, najwidoczniej zadowolony z zakupu.

- Więc jak, kontynuujemy zakupy, szanowna pani? - zagaił z uśmiechem, po czym ucałował jej dłoń.
Ta zabawa w "normalność" bardzo odpowiadała Walkirii. Mogła przez ten krótki czas udawać, że nie jest nikim znaczącym, ot tylko zwykłym najemnikiem rozglądającym się po straganach.
- Tak... Kiedy przebierałeś tu, sama też się przyjrzałam, ale niczego lepszego niż to co mam, nie znalazłam. Za to tam widziałam magiczne błyskotki - wskazała Arunsun, po czym ruszyła przodem.

Sprzedawca widząc jej ogniste spojrzenie, zgiął się w pół, kłaniając przed nią.
- Witaj wspaniała Walkirio - wyjąkał, choć nie ze strachu, a wrodzonej niezdolności do płynnego wysławiania się.
Sybill skinęła mu głową i bez słowa zaczęła się rozglądać po jego towarach.
- Wezmę ten... ten... i... ten - sięgnęła po trzy pierścienie, każdy wykonany z innego metalu szlachetnego i ozdobiony kolorowym drogocennym kamieniem.
- Oh... To... To będzie... Sto osiemdziesiąt... - wydukał sprzedawca.
Walkiria sięgnęła po swoją sakiewkę i wysypując z niej nieco monet, odliczyła sumę.
- Niech Wszechstwórca ma cię w swej opiece - powiedziała na odchodne Sybill, zabierając swoje zakupy. Odwróciła się na pięcie i spojrzała na Axima. Ten jednak stał już przy innym straganie, również z pierścieniami. Właśnie kończył transakcję, kiedy spostrzegł Sybill i zaraz ruszył w jej stronę.
- No to chyba będzie tyle... - mruknęła, ale ponad ramieniem mężczyzny dostrzegła coś co ją zainteresowało. Ruszyła w tamtym kierunku i kiedy Jarnar do niej dołączył mógł zobaczyć co to było. Stragan od którego dochodził skrzek zwierząt. A przy nim Sybill stała przyglądając się klatkom, w których owe stworzenia były zamknięte.

- Podoba mi się ten kruk - wskazała ptaszysko, które wyglądało na nieco chorowite. Miało ono chyba białe pióra, ale w tej chwili umorusane było mocno w sadzy czy innym brudzie.
Najemnik stanął za ramieniem Sybill, obserwując uważnie kruka. Jako iż na zwierzętach nie znał się tak dobrze, jak na orężu, wydawał się lekko zagubiony.
- Cóż, bez dwóch zdań jest wyjątkowy… co akurat pasuje do ciebie - odparł, uśmiechnięty. - Tylko czy chcesz go zabierać ze sobą na misję? - zapytał.
- Hymmm... Zawsze możemy go wykorzystać jako wezwanie wsparcia - zaproponowała Arunsun i wyciągnęła rękę do klatki. Ptaszyna skuliła się przez co kobieta cofnęła dłoń. - Jest chory... Albo tak bardzo nieszczęśliwy z powodu zamknięcia - stwierdziła.
- Myślę, że powinnaś się nim zaopiekować. W tak ciężkich czasach zapominamy o tych najmniejszych i najsłabszych - skwitował najemnik, przenosząc spojrzenie z Sybill na kruka-albinosa.
- Masz rację, wezmę go - ucieszyła się, że Axim podziela jej zdanie. Od razu sięgnęła do mieszka i wyciągnęła z niego pięćdziesiąt monet. Bez najmniejszych negocjacji ceny wręczyła pieniądze sprzedawcy, który akurat opowiadał innemu kupującemu o właściwościach jego żab i węży.
- Tego tam biorę - powiedziała Sybill wskazując na kupkę piórek sklejonych nieszczęściem, jaką w tym momencie był wybrany przez nią ptak.
Sprzedawca mocno się zdziwił, ale pieniądze przyjął bez zawahania.
- Tak tak, będzie pani zadowolona, tak - zapewnił ją trochę nerwowym tonem.

Kleryczka wróciła się po klatkę z krukiem i zabrała ją.
- Myślę, że jak go umyję mydłem to będzie wyglądał znacznie lepiej - stwierdziła, gdy odchodzili od straganu gdzie dokonała zakupu. - Podejrzewam, że sprzedawca próbował go czernić sadzą.
- Mogło tak być. Niestety żaden targ nie obejdzie się bez krętaczy - mruknął Axim i wyciągnął rękę po klatkę, oferując pomoc w jej noszeniu.Sybill bez słowa przekazała mu swój ostatni zakup i para ruszyła dalej w tłum, szukając nowego celu.
- To gdzie teraz, płomyczku? Odwiedzałaś już dzisiaj świątynię Wszechstwórcy? - zapytał, zainteresowany.
Sybill wyraźnie spodobało się to jakim zdrobnieniem ją określił.
- To wspaniały pomysł - ucieszyła się na jego propozycję.- Najpierw jednak wróćmy do karczmy zostawić zakupy - zarządziła i tam też się skierowali.

- Muszę ci się przyznać, że teraz wstyd mi za to, jak dawniej podchodziłam do swojej wiary... Trochę traktowałam Wszechstwórcę jak czynnik, który za wszelką cenę utrudnia mój żywot... - wyznała mężczyźnie cichym szeptem, tak by nikt nie podsłuchał słów Walkirii.
- Nie ty jedna, najdroższa - odparł Axim z uśmiechem. - W wojsku, zwłaszcza wśród żołdaków na pierwszej linii mało kto zwracał uwagę na Wszechstwórcę. Trudno się dziwić, skoro ich jedynym przeznaczeniem było przejść jak najwięcej kroków i umrzeć jak najpóźniej. Nawet najbardziej wierzący przestali dostrzegać w tym sens, kiedy zostali zrzuceni do tego piekła - Jarnar skrzywił się lekko i pokręcił głową. - Ostatnim pocieszeniem był dla nas Gorum. On rozumiał naszą dolę i stąpał u naszego boku za każdym razem, kiedy wychodziliśmy w bój. Każdy żołnierz, czy tego chciał czy nie, zwracał się do niego z modłami. Dziękował za przeżyty dzień i prosił o następny, a kiedy przychodził na niego czas… błagał, by zabrał go ze sobą. - Najemnik spojrzał zamyślony przed siebie, nie zwalniając kroku.
- Tak… to trudny czas na wiarę i gdyby nie ty… - mężczyzna zerknął w oczy swojej wybranki. - Pomyślałbym, że bóg opuścił nas już dawno.
- Taaak, wskrzeszenie że zmarłych jest bardzo wyraźnym znakiem, że bóg istnieje i jednak trzyma rękę na pulsie. Nawet gdy obwiniamy go za własne nieszczęścia... - na koniec wypowiedzi Sybill odwróciła zawstydzone spojrzenie, wbijając wzrok w ziemię. -Teraz już myślę inaczej... Nawet jeśli moja siostra zginęła w ataku demona na króla Jerzego, to jestem spokojna o jej duszę, Wszechstwórca na pewno przyjął ją do siebie - dodała cicho.
- Jestem pewien, że grzeje już u niego stołek i obserwuje swoją siostrę z góry - odparł ciepło Axim i na chwilę objął jej ramię, które potarł dłonią, jakby chciał ją rozgrzać.
- W takim razie resztę dnia spędzamy w świątyni i wśród twoich wyznawców. Może znajdziemy jeszcze chwilę, by potrenować wspólnie? - zaproponował, z lekką nutą ekscytacji.
Sybill spojrzała na Janrara z zainteresowaniem.
- To wspaniały pomysł! - stwierdziła z entuzjazmem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline