Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2017, 23:50   #421
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Błysk żądzy krwi rozpalił się w oczach Grzmota i równie szybko przygasł. Spojrzał odrobinę smutnym wzrokiem na bezgłowe truchło goblina opadające na ziemię. Czuł niesamowity zawód. Liczył że ten przeciwnik zapewni mu odpowiednią rozrywkę a skończyło się na ledwie przedsmaku. Jako, że w okolicy brakowało innych przeciwników przepełniający go głód pozostanie niezgaszony. Wypełni go jeszcze czym innym. Przypiął broń do pasa, a tarczę na plecach. Sięgnął po rzucony wcześniej topór i również odłożył go na miejsce. Dodatkowo schylił się po tasak i miksturę. Ściął nim główkę flakonu wlewając życiodajny płyn do ust. Nie smakował tak źle jak przypuszczał.
Wolnym krokiem ruszył w kierunku posłusznego, i jedynego żywego, goblina w kącie. W dłoni ważył zdobyczny tasak. Uśmiechnął się paskudnie
- A z tym co robimy?

- Kurwa jego mać - wrzasnął Grzmot słysząc rewelacje Axima. Ostrze tasaka wbiło się w mebel kilkanaście cali od twarzy goblina. Zdrajca wyślizgnął się z ich rąk. Cała ta bieganina była jak psu gówno. Tylko się upierdolili. Spojrzał na rycerzyka.
- Jeżeli kiedyś spotkamy jeszcze tego zielonego kurwiego syna jest mój, zgoda!?
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 13-12-2017, 23:12   #422
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Szczęśliwy z zakończenia walk krasnolud skupił się jeszcze krótko na tym, co magiczne a ukryte przed ich oczyma i prosząc Grungniego o wskazanie drogi udał się za wskazaniem.

Powracając do grupy w dłoniach niósł cztery egzotyczne banany, które na jego prośbę stworzyła Perła. Postanowił zachować je na czarną godzinę.
 
Avitto jest offline  
Stary 14-12-2017, 23:49   #423
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Walkiria natychmiast pobiegła tam gdzie zniknął jej z oczu Rozpruwacz i Axim. Jednego chciała własnoręcznie zabić, a co do drugiego, miała olbrzymią nadzieję, że nic mu się złego nie stanie. Nim jednak zdążyła tam dotrzeć już ujrzała twarz Janrara.

Wieść że Rozpruwacz im uciekł była okropna. Ale nic już na to nie mogli poradzić. Najważniejsze było to, że sami przeżyli coś co było jawnym samobójstwem. Bitewny nastrój zaczął opuszczać Arunsun, gdy rozglądała się po sali. Miała olbrzymią ochotę rzucić się w ramiona Aximowi, ale publiczne okazywanie uczyć było teraz zbędne. Przeżyli i to jej teraz wystarczyło, bo dzięki temu mogli wspólnie cieszyć kolejnym dniem życia. Byli w gołębniku i udało się im mocno przetrzebić szeregi wroga. Jej ogniste spojrzenie spoczęło na goblinie, który się poddał. Miała co do niego pewne plany, lecz najpierw...

Ruszyła do pomieszczenia gdzie były trzymane ptactwo pocztowe. Walkiria wyjęła zalakowaną wiadomość, która miała trafić do Lysandra.
- Gdyby Wszechstwórca nam nie pomógł to list nie miałyby jak trafić do adresata - mruknęła pod nosem kiedy rozglądając się po klatkach szukała najlepiej wyglądającej ptaszyny, która miałaby największe szanse dotrzeć do celu.

W końcu Walkiria dokonała wyboru, umieściła wiadomość na orle i wypuściła go. Zmęczona walką na chwilę przysiadła się pod ścianą, by ochłonąć i zebrać siły na drogę powrotną. Przymknęła oczy i po cichu zaczęła modlić się do Wszechstwórcy, dziękując za uratowanie życia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 21-12-2017, 18:56   #424
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Esmond dołączył ze swoją grupą do towarzyszy w gołębniku. Bjorf pomógł zidentyfikować zdobyczne przedmioty.

Axim podniósł bicz (I) +2, zasięg: cel na pierwszej lub drugiej kratce przed sobą. Jeśli posiadacz wyszkolony jest w broni [egzotycznej] ma szansę +2 na przechwycenie broni lub przedmiotu trzymanego przez przeciwnika.
- Dziękuję rycerzu. –Pokiwał z wdzięcznością potłuczony szlachcic, zerkając na rycerską zbroje Axima. – Nazywam się Nervir Windsorrow, będę wdzięczny za eskortę w bezpieczne miejsce. – Mężczyzna powoli zaczął rozmasowywać potłuczoną twarz.

Chłodny Topór (II) +3, +1 zimno, topór dwuręczny wrócił w posiadanie Balkazara. Ork wyszedł na zewnątrz i szukał miejsca upadku Rozpruwacza. Plama krwi i połamane gałęzie ujawniły twarde lądowanie uciekiniera. Przez parę metrów ciągnęły się krwawe ślady, które stopniowo się urywały niknąc w końcu w gęstych leśnych krzaczyskach. Rozpruwacz musiał zasuwać jak najdalej i jak najszybciej mógł, może liczył na to, że dotrze do obozu przed orczą księżniczką.

Grzmot podniósł Siekacz Koni (II) +4, +1 przeciwko zwierzętom typu [koń] i [pies]. Uzupełnił swoją żywotność napojem i przypilnował jeńca.

Olaf wiedziony magią zawędrował piętro niżej do jednego z pokoi, gdzie leżało ciało żołnierza z odciętymi palcami. Palce walały się po podłodze i meblach. Magia wskazała księgi na półce, na których spoczywał odcięty palec z pierścieniem. Bjorf zidentyfikował go jako Pierścień Tarana (II): Zawierający czary: 1 raz dziennie Szarżujący Taran (otoczony magią rozpędzasz się i wpadasz w jeden cel) +6 szansy obrażeń, 2 dodatkowe punkty ruchu. 2 razy dziennie Odepchnięcie celu o 2 kratki. 2 razy dziennie rozbicie wskazanych pojedynczych drzwi/ściany/okna z drewna.
Stworzone przez Olafa owoce zepsują się przez noc, gdy zaklęcie odnowi się w perle.

Gdy Sybill wróciła do ptaków dołączyła do niej Ryfui z nowym towarzyszem. Pierzasty przedstawił się jako Alister, jak się okazało opiekun potrafił się komunikować z ptactwem. Po szybkim nakarmieniu i napojeniu ptactwa znalazł orła należącego do Lysandra i przypiął mu wiadomość ruchu oporu.
- Zabarykadujcie drzwi za nami. Zostanę tutaj i roześle ptactwo do innych sprzymierzeńców mogących nam pomóc. Jak dostanę jakieś wiadomości zwrotne zgłoszę się do naszych sił przy bramie.

Walkiria następnie ruszyła do goblina pilnowanego przez Grzmota. Skierowała ku niemu swoje płomienne oczy i odezwała się w rodzimym języku paraliżując go w trwodze. Goblin nerwowo kiwał głową chłonąc każde słowo kobiety i zezował co chwilę na potężnego barbarzyńcę obok, który na koniec wziął go za fraki i wyrzucił przez frontowe drzwi. Goblin wylądował na 4 kończynach i pognał w stronę lasu z wiadomością od ognistookiej.

Bjorf podniósł oszczep, którym dostali Balkazar i Sybill.
- Urocze Porażenie (II) Zestaw Trofla Włócznika +3 obrażenia, sięga przeciwnika i cel za nim. 1 raz dziennie Porażenie piorunem +6. 1 raz dziennie Zauroczenie Osoby (na humanoidalną osobę, która w rezultacie będzie cię traktowała jak przyjaciela przez 1 misję, nie działa na bossów i mądrzejsze jednostki). Ktoś chętny?

Rag podniosła Biały Łuk (III) +5 pozostawiony po siwym goblinie.
- Ładne cacko, w sam raz dla mnie.

Drużyna udała się do dzielnicy Bram zdać relację z misji zakończonej sukcesem. Następnie zostali odesłani z pełnymi sakiewkami przez Kadle do Wodnego Kryształu na zasłużony odpoczynek. Górnicze miasteczko na ten moment świeciło większymi pustkami. Zamieszkane było przez dzieci, kobiety i rannych mężczyzn. Kręciło się po nim kilka patroli, kupców i najemników. Jednak mieszkańcy wciąż pamiętali o zbliżających się świętach Świata Zrodzenia. Uliczki i budynki były udekorowane w ozdobne materiały i świecidełkami przedstawiającymi żywioły, życie i wolną wolę. Większość ras świętowało przez kilka dni dary i łaski jakie dostali od swoich konkretnych bogów, których wyznają. Nawet złe rasy świętowały je na swój sposób wychwalając dary śmierci, choroby i destrukcji. Zwyczajem było również wymienianie się różnymi drobiazgami z bliskimi przy uroczystej kolacji lub rozłupywanie im czaszek w kilku zakątkach świata.

(na święta i sylwestra przechodzimy do doca)
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 21-12-2017 o 21:56.
Ranghar jest offline  
Stary 28-12-2017, 22:01   #425
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Olaf, gdy tylko trafił do tawerny został wezwany przez kapłanów Grungni. Ciągle jeszcze rozgrzany gonitwą za Rozpruwaczem dotarł na miejsce i stanął przed głównym kapłanem i kilkoma innymi braćmi. Po kilku drobnych uprzejmościach przeszli do sedna.
- Dostaliśmy doniesienia z dzielnicy Bram, że kościół spłonął doszczętnie. Czy udało się Tobie dotrzeć do wnętrza nim to się stało? Jak wyglądała tam sytuacja, zastałeś jakiś kapłanów w środku?
- Po tym, co widziałem nie będę strzępił jęzora po próżnicy. Tamtejsi kapłani zostali wyrżnięci do nogi a ciała pochowane w kryptach nieznana siła ożywiła i posłała do dalszej walki na powierzchni. Obrzydliwość płynęła główną nawą jak rzeka i po odbiciu dzielnicy Bram powrócę tam by pomóc oczyścić krypty z zalęgłego weń zła.
-Nasi sprzymierzeńcy donoszą, że drogocenna biblioteka na pierwszym piętrze doszczętnie spłonęła, a zapasy zostały rozgrabione lub zniszczone w pożarze. Co gorsza zniknęły ciała naszych braci pochowane w kryptach. Mamy uzasadnione podejrzenia, że ktoś wykradł ciała i relikty w celu bezczeszczenia ich
- zwierzchnik przetarł spocone czoło, przez dłuższą chwilę bił się z myślami, ale w końcu odezwał się poważnym głosem.
- Co gorsze, z falą ataków na miasto wzrosła aktywność złych bogów. Ich energia przebudza się na nowo w dawnych miejscach ich kultu. Jeden z naszych młodszych braci wykrył mroczne wpływy matki demonów Lamashtu w pobliżu więzienia, w dzielnicy Młota. Zarzekał się, że widział białe, demoniczne sylwetki przechodząc między celami - krasnolud ściągnął grube okulary z nosa i zbliżył się z powagą w oczach do Olafa.
- Potrzebujemy, abyś z grupką przyjaciół udał się do więzienia i zbadał sytuację. Nie możemy sobie pozwolić na rozkwit sił ciemności nad własnymi głowami, we własnej dzielnicy. Oczywiście niezwłocznie musimy Ciebie przeszkolić w walce z demonami, będziesz musiał się więcej dowiedzieć o ich naturze i słabościach oraz w jaki sposób są przywoływane i kontrolowane. Czy możemy na Ciebie liczyć bracie? Czy Grugni może na Ciebie liczyć?
- Jeśli właśnie ta sprawa jest dla nas priorytetowa, wielebny, z radością się nią zajmę. Czy wiadomo, kogo przetrzymywano w więzieniu gdy zostało zajęte przez wrogie siły?
- W większości pewnie złodzieji i oszustów szukających wzbogacenia tanim kosztem w Młocie. Zdarzają się dostawcy, którzy przywożą bubel, a sprzedają po najwyższej cenie. Jak straż przyłapie takich ludzi to lądują w areszcie i muszą przez długi czas odpracowywać swoje winy w kuźniach lub magazynach.


Po rozmowie z arcykapłanem Olaf nieco ochłonął i nieco bez nadziei udał się na modły. Rozważał dogłębnie czy ich wyprawę do gołębnika można było rozpatrywać w kategoriach porażki i sukcesu. Choć otrząsnął się już nieco z odrętwienia po wizycie w dzielnicy Bram w dalszym ciągu, gdy zamykał oczy, miał przed sobą zmaltretowane i ożywione ponownie ciało swego pobratymca. Uspokajając myśli doszedł do wniosku, że tylko zdobycie wiedzy zbliży go do zrozumienia Grungniego i jego zamysłów wobec jego kapłana. Zakończywszy modlitwę udał się do przydzielonych mentorów i uważnie wysłuchał, co mieli do przekazania.

Nie liczył godzin, które u nich spędził. Głowa mu od wiedzy spuchła i miał wrażenie, że ledwo mieści się w drzwiach. Trochę zmieszany udał się do “Studni rdzy” gdzie bez słowa przywitał się z obecnymi uniesioną dłonią i ruszył spełnić kufel piwa dla utrwalenia wiedzy. Gdy w końcu ich grupa zebrała się w pełnym składzie otwarcie zapytał zebranych:
- Jakie macie teraz plany? Nie bardzo miałem ochotę wracać na powierzchnię, ale kapłani skierowali mnie do posługi w dzielnicy Młota. Mam wizytować tamtejsze więzienie. Podobno demony się tam zalęgły - dodał ciszej.
 
Avitto jest offline  
Stary 29-12-2017, 15:34   #426
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Lordem Windsorrow (post wspólny MTM, Mag, Raga)

Axim Jarnar zgodnie z danym słowem, odeskortował szlachcica Nervira Windsorrowa w jedyne znane mu bezpieczne miejsce, jakim był Wodny Kryształ. Tam upewnił się, że uratowany podczas poprzedniej misji człowiek dostanie odpowiednią opiekę medyczną oraz miejsce do spoczynku.

Kiedy Nervir został opatrzony oraz odzyskał chociaż część utraconych po torturach sił, Axim usłyszał od niego, że ten ma dla nich jakieś zadanie. Najemnik polecił mu oczekiwać w tawernie “Studnia Rdzy”. Jednocześnie Jarnar postarał się dotrzeć do wszystkich członków drużyny i oznajmić im o zaistniałej sytuacji.


Według zamierzeń żołnierza, spotkanie zostało zorganizowane. Zamawiając dzban wina, Axim wraz ze wszystkimi, którzy byli w stanie dotrzeć na miejsce, dosiadł się do stołu, który zajmował szlachcic.
Balkazar w nowej zbroi stał oparty o ścianę nieopodal stołu. Zastrzyk gotówki jaki dostał od Sybill potraktował jako formę żołdu. Od ostatniej przygody duma przestała mu ciążyć, ale jeśli chodzi o honor to tutaj było zupełnie inaczej. Zbroja była dosyć wygodna, ale żeby była naprawdę przydatna w walce musiała leżeć jak druga skóra. Ork postanowił wykorzystać każdą sposobność aby ją rozchodzić. Nie przykładał wielkiej uwagi do sytuacji przy stole do momentu gdy nie wyczuł zbliżającej się Walkirii.
Nie czekali długo, gdy ubrana w tunikę Sybill pojawiła się na schodach prowadzących z piętra, gdzie znajdowały się pokoje gościnne. Sądząc po wilgotnych włosach i wypiekach na twarzy, ledwo co musiała wyjść z balii. Walkiria bez słowa podeszła do stołu zajmowanego przez Janrara i Nevira, przysiadając się na ławie tuż przy swoim wybranku.
- Widzę, że dochodzisz do siebie - stwierdził Jarnar do szlachcica, polewając wszystkim chętnym karmazynowego trunku. - Masz nam coś do powiedzenia? - zagaił mimochodem.
- Jeszcze raz dziękuje wam za pomoc. Pozwólcie stosownie się przedstawić. Lord Nervir Windsorrow, doradca królewski w sprawach rzemiosła i eksportu zagranicznego. Moja rodzina opiekuje się zakładami wyrabiającymi szkło w całym królestwie, szklanymi oknami, drzwiami, misami i wazonami. Projektujemy i wyrabiamy wyroby również na specjalne zamówienia i gusta. Jeśli pijecie napoje, to pijecie je z naszego szkła. Prowadzimy również eksport za granicę - mężczyzna z dumą reklamował swój interes. Jednak zaraz zdał sobie sprawę, że nie ma na celu zyskania nowych klientów, a bardziej chce prosić o pomoc.
- Nim spotkaliśmy się w tych niezręcznych okolicznościach w gołębniku. Przed tym jak pan zrobił sruuuuu po blacie na kolanach ścinając łby tym ohydnym goblinom, a pani, piękna pani… - spojrzał z podziwem w kierunku Axima, a później Sybill, która w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko znad kielicha z winem które sączyła sobie, przysłuchując się rozmowie mężczyzn.- No czym to ja, a właśnie! Byłem w naszym zakładzie, w dzielnicy Młota wraz z rodziną i pracownikami. Orki i gobliny próbowały wedrzeć się do środka. Poprowadził ich jakiś pół-elf, który gołymi pięściami rozbijał drzwi i okna. Akurat byłem w tym momencie na podwórzu i udało mi się bezpiecznie oddalić, ale bardzo się martwię o los ojca, siostry i naszych pracowników. Szukałem pomocy gdzie mogłem, ale wszędzie toczyły się już walki. Usiłowałem się dostać do gołębnika by wysłać prośbę o pomoc do koszarów w pozostałych dzielnicach, ale małe draby mnie zaskoczyły, a resztę widać wymalowaną na mojej twarzy.- Twarz wciąż była mocno opuchnięta, posiniaczona w ciemne fiolety i żółcie z licznymi śladami gojących się się powoli zadrapań. Szlachcic powoli napił się wina, które i tak lało mu się co chwila po strupach na ustach.
- Nie mam wiele do zaoferowania w tej chwili, wszystko co miałem zabrały mi te małe dranie, ale jeśli zgodzicie mi się pomóc to, to co znajdziecie w zakładzie może być wasze. Powinny się tam znajdować różne wartościowe metale i surowce, spiżarnie mają duże zapasy jedzenia i alkoholu. Proszę pomóżcie mojej rodzinie, póki jest jeszcze szansa. - pełen nadziei spojrzał na Axima.

Axim Jarnar przepłukał gardło winem, a następnie potarł usta dłonią, przysłuchując się słowom szlachcica. Chociaż najemnik pomógł wcześniej Nervirowi bez zawahania, to na jego twarzy nie malował się wyraz współczucia. Najwidoczniej niechęć do wysoko postawionych osób nadal się w nim tliła, jak na starego żołdaka przystało. Mimo to nie był już w wojsku a świat, który wszyscy znali, uległ zmianie. Axim również.
- Lordzie Windsorrow... - zaczął, podtrzymując napięcie, jakby następne słowa najemnika miały zawyrokować o losach jego rodziny. Jednocześnie odwrócił poważną twarz w stronę Walkirii, posyłając jej dyskretny uśmiech. - oczywiście pomożemy wiernemu słudze króla Jerzego, o ile w zamian będziemy mogli liczyć na wsparcie twojego rodu w prowadzeniu tej wojny - dokończył, skupiając ponownie uwagę na arystokracie.
- Nasze siły są rozproszone. Na szczęście w dzielnicy Młota znajduje się przyczółek Złotych Lwów. Nie sądzę, że oddelegowują dla nas swoje jednostki, ale przynajmniej będziemy mieli się gdzie wycofać - dodał Axim, drapiąc się po brodzie. - Popytam moich towarzyszy, zobaczę, kto się do mnie dołączy na tę misję. Zanim to jednak zrobię, lordzie Windsorrow, chciałbym jeszcze zadać kilka pytań - zagaił, pochylając się nad stołem, wpatrzony w posiniaczone oblicze szlachcica.
- Czy do tego zakładu prowadzi jakieś tylne, może ukryte wejście? Czy w środku zastaniemy pułapki? I ostatnie, czy pańska rodzina mogła się tam zabarykadować w którymś pomieszczeniu? - najemnik obrzucił go pytaniami, po czym upił tęgi łyk wina.

- Ukrytego wejścia nie ma, są cztery prowadzące z zewnątrz, w kilku miejscach mamy przeszklony dach, ale to ze szkła twardszego od metalu. Widziałem jak rozbite zostało wejście od strony sklepu. Po równoległej stronie budynku jest wyjście od strony pieców hutniczych. Po drugiej stronie zakładu są drzwi od załadowni towarów i drzwi do recepcji dla bardziej finezyjnych zamówień.
Mężczyzna zmrużył oczy wytrącony pytaniem o pułapki. - Pułapki? W zakładzie pracy i miejscu spotkań biznesowych? Jak pan może! Chociaż z pewnością by się przydały na tę chwilę! - Wzburzony uderzył ręką o stół. - Do rozpalonego pieca chyba nie weszli, mam nadzieje, że zdążyli zabarykadować się gdziekolwiek, ale co to da jak facet rozwalał gołymi rękoma drzwi. Jedyna nadzieja, że udało im się dotrzeć do któregoś wyjścia nim ich zieloni dopadli.

- Dobrze… - westchnął Axim. - To powinno na razie wystarczyć - kiwnął głową, a następnie obejrzał się na towarzyszy. - Ktoś ma jeszcze jakieś pytania?
Sybill wzruszyła ramionami.
- Chyba więcej informacji nam nie potrzeba - stwierdziła kapłanka odstawiając na blat stołu pusty kielich. - No i raczej nie muszę mówić, że pójdę tam z tobą. - dodała na koniec, z mrugnięciem oka skierowanym do Jarnara.
- Chyba nie liczyliście na to, że pójdziecie tam beze mnie? - padło zaraz potem retoryczne pytanie od strony Balkazara, który cały czas przysłuchiwał się rozmowie.
- W porządku - skinął Axim, zaglądając jeszcze raz do kubka, jakby miał nadzieję dostrzec tam resztki wina. Jako iż naczynie było już wysuszone do dna, odstawił je na bok. - W takim razie jesteśmy umówieni, lordzie Windsorrow - zawyrokował najemnik i wyciągnął dłoń w stronę szlachcica.
- Dziękuje, proszę pośpieszcie się. - Nerwy ustąpiły z twarzy mężczyzny, a chwilę później było widać ponowny szacunek i podziw dla rozmówców, gdy ściskał im kolejno dłonie.
- Zrobimy co w naszej mocy - zapewniła Sybill, spokojnym tonem głosu. Następnie kobieta wstała od stołu i spojrzała na Janrara. - Muszę się rozejrzeć po mieście, mogę liczyć na twoje towarzystwo? - zapytała posyłając mu ciepły uśmiech.
- Oczywiście - odparł Axim, po czym klepnął dłońmi w blat stołu i posyłając jeszcze uśmiech lordowi, wstał z ławy i ruszył za Walkirią.
- Kiedy wyruszamy? - zapytał Balkazar zbliżając się i kładąc Jarnarowi wielką dłoń na ramieniu.
Najemnik odwrócił spojrzenie na orka, przystając.
- Chciałbym ruszyć z samego rana. Będziemy poruszać się po powierzchni, a w ten sposób łatwiej wypatrzymy zasadzki wroga - odparł.
Balkazar skinął raz głową i ruszył w kierunku karczmarza. Zamówił porcję mięsa, a następnie udał się w kierunku stodoły aby w spokoju zjeść, przygotować ekwipunek i wypocząć przed kolejną misją.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 29-12-2017, 19:04   #427
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Kochankowie cz. 1

Po trudach ostatniej bitwy jedyne czego Walkiria w tej chwili chciała, to spędzić kilka chwil spokoju, by odetchnąć od tego, co było już za nią i jej towarzyszami i przygotować się na kolejne starcia, które musiały się wydarzyć. Sybill z zadowoleniem przyjęła zgodę Axima na towarzyszenie jej. Para wspólnie opuściła karczmę "Studnia Rdzy", która była im w ostatnich dniach domem. Arunsun lekko trzymała dłoń na ramieniu mężczyzny, nie powstrzymując się przed okazywaniem swojego przywiązania względem niego. W końcu to był ich czas wolny i nie musiała się tak bardzo powściągać ze swoimi uczuciami.
- Tak po prawdzie to sama nie wiem co chciałabym kupić - zaczęła rozmowę Arunsun. - Chyba przydałyby mi się magiczne przedmioty, które zwiększyłyby moją magiczną moc... Mogłabym wtedy więcej życia wyciągać z przeciwników - zamyśliła się po tych słowach.

Axim szedł raźno z Walkirią u boku. Dla własnej wygody rycerską zbroję zostawił w tawernie, przechadzając się w przeszywanicy, którą nosił pod spodem. Do pasa z kolei miał przytwierdzonego Wyzwoliciela. Magiczne ostrze promieniowało delikatnie światłem bijącym z ogromnych kamieni szlachetnych weń zatopionych.
- Może jakieś pierścienie? Albo amulet? Z pewnością nie zaszkodzi ci więcej biżuterii - zaproponował, zaglądając w płomieniste oczy Sybill, obdarzając ją przy tym ciepłym i oddanym uśmiechem.
Walkiria zaśmiała się lekko. Przybliżyła się do mężczyzny, od którego niezmiennie czuła ciepło jakie towarzyszyło uczuciu, jakim ją obdarzał.
- Tak, świecidełek nigdy za wiele dla kobiety? - odparła z rozbawieniem i mrugnęła do niego. Spojrzała na swoją dłoń na której miała już dwa pierścienie. - Kiedyś gardziłam kobietami, które obsypują się złotem. Przynajmniej moje mają większy sens, niż tylko wzbudzenie zazdrości u innych dam dworu - westchnęła i posmutniała. - Wiesz... Ja naprawdę myślałam, że nie wyjdziemy z tego cało... A to wszystko przez moją decyzję. Gdybym nie rozdzieliła tych orków... Dobrze, że rozeszło się to po kościach i udało się wykonać zadanie - pokręciła głową.
Najemnik przysunął się bliżej Sybill i cmoknął ją delikatnie nad uchem.
- To nie twoja wina. Nie mogłaś przewidzieć ich zachowania. Poza tym wciąż jesteś świeżo upieczoną Walkirią. Minie trochę czasu, nim opanujesz swoje moce, a w tym władanie nad wszystkimi rasami ku chwale Wszechstwórcy - odpowiedział pocieszająco i uśmiechnął się do niej szerzej.
- Najważniejsze, że wszyscy wyszliśmy z tego żywi, a do tego udało nam się uratować tego żałosnego arystokratę. - Na wspomnienie lorda Windsorrowa skrzywił się lekko.
- Szkoda tylko, że nie udało nam się zabić tego... - Arunsun powstrzymała się w ostatniej chwili od użycia przekleństwa. - Mam tylko nadzieję, że ten goblin, którego puściłam sprawdzi się w roli. Oraz by Agako się powiodło w tym, cokolwiek sobie tam umyśliła... Jej ufam - - dodała na koniec, spoglądając na Axima.

- Nie martw się, najdroższa. Prędzej czy później dopadniemy Rozpruwacza. O ile już nie wyzionął ducha. Skubany miał mnóstwo szczęścia, że przeżył odrąbanie ręki i upadek z trzeciego piętra - mruknął pod nosem Axim, kręcąc głową.
- Jednak nie myśl o tym teraz. Skupmy się na tej odrobinie czasu, jaki możemy spędzić prywatnie. Co zamierzamy robić po zakupach? - zagaił, po czym ponownie nachylił się do jej ucha. - Bo ja na pewno mam dobre plany na wieczór - szepnął.
Sybill westchnęła przeciągle i w końcu się rozpogodziła.
- Przyznaj się, wypatrzyłeś sobie jakieś młode dziewczę do towarzystwa - zażartowała sobie, a w ślad za tym przysunęła się do niego bliżej, całując znienacka w policzek. - Jestem wdzięczna ci, że mnie w tym wszystkim wspierasz - dodała uśmiechając się do niego promiennie. Nie czekając na jego odpowiedź, korzystając z chwilowego zakłopotania mężczyzny, pociągnęła go za sobą i zaraz znaleźli się między straganami kupców. Spojrzenie Sybill zatrzymało się na stoisku z orężem.
- Chyba tego nie potrzebujemy? - spojrzała na Jarnara, a następnie na jego miecz, który wisiał mu u pasa.
Mężczyzna rzucił fachowym okiem po stosie mieczy, toporów oraz młotów, zatrzymując się na chwilę. Widocznie broń działała na żołnierza jak biżuteria na kobietę z dworu i nie mógł się powstrzymać przed chwilą zadumy.
- Nie, u mnie w porządku. Wystarczy, że noszę dwa miecze - odparł rozbawiony, wspominając swój oręż legionisty, który zostawił w tawernie razem ze zbroją.
- Myślę jednak nad nową tarczą - kiwnął głową i zerknął za siebie, jakby chciał dostrzec przewieszony za plecami stalowy puklerz. - Ta już trochę przeżyła, a dodatkowo nie była pierwszego sortu - westchnął, po czym ponownie skupił uwagę na Sybill.
- Zdecydowanie - Walkiria powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem. - Większa tarcza byłaby dla ciebie bardziej odpowiednia - zgodziła się z nim. - Jakaś duża i porządna tarcza... - dodała i zaczęła się przyglądać temu co oferuje płatnerz.

- Poczekaj, skarbie - rzucił Axim, kładąc jej dłoń na ramieniu i zaraz żywo pochylił się nad stoiskiem, przeglądając kupkę metalu. Sprawdzał jedną tarczę za drugą, wreszcie zatrzymał się na którejś.
- Ile pan za nią chce? - zawołał do sprzedawcy, przykuwając jego uwagę. Starszy krasnolud o długiej, poszarpanej brodzie i ogorzałej twarzy zbliżył się do najemnika i zerknął na trzymany przez niego przedmiot.
- To będzie osiemdziesiąt złotych, szanowny panie - odparł płatnerz z błyskiem w oku. Axim pokiwał głową i zdjął swoją starą tarczę, podając ją krasnoludowi.
- Dam tą na wymianę, co pan na to? - zaproponował Jarnar. Płatnerz przez moment oglądał wręczony mu puklerz z każdej strony, wreszcie westchnął, niezbyt przekonany.
- Zejdę panu piątaka z ceny, może być? - odpowiedział sprzedawca.
- Jak najbardziej - Axim przytaknął ochoczo i zaraz też wyciągnął sakiewkę, odliczając podaną kwotę. Już po chwili najemnik był z powrotem u boku Sybill, uśmiechając się do niej promieniście, najwidoczniej zadowolony z zakupu.

- Więc jak, kontynuujemy zakupy, szanowna pani? - zagaił z uśmiechem, po czym ucałował jej dłoń.
Ta zabawa w "normalność" bardzo odpowiadała Walkirii. Mogła przez ten krótki czas udawać, że nie jest nikim znaczącym, ot tylko zwykłym najemnikiem rozglądającym się po straganach.
- Tak... Kiedy przebierałeś tu, sama też się przyjrzałam, ale niczego lepszego niż to co mam, nie znalazłam. Za to tam widziałam magiczne błyskotki - wskazała Arunsun, po czym ruszyła przodem.

Sprzedawca widząc jej ogniste spojrzenie, zgiął się w pół, kłaniając przed nią.
- Witaj wspaniała Walkirio - wyjąkał, choć nie ze strachu, a wrodzonej niezdolności do płynnego wysławiania się.
Sybill skinęła mu głową i bez słowa zaczęła się rozglądać po jego towarach.
- Wezmę ten... ten... i... ten - sięgnęła po trzy pierścienie, każdy wykonany z innego metalu szlachetnego i ozdobiony kolorowym drogocennym kamieniem.
- Oh... To... To będzie... Sto osiemdziesiąt... - wydukał sprzedawca.
Walkiria sięgnęła po swoją sakiewkę i wysypując z niej nieco monet, odliczyła sumę.
- Niech Wszechstwórca ma cię w swej opiece - powiedziała na odchodne Sybill, zabierając swoje zakupy. Odwróciła się na pięcie i spojrzała na Axima. Ten jednak stał już przy innym straganie, również z pierścieniami. Właśnie kończył transakcję, kiedy spostrzegł Sybill i zaraz ruszył w jej stronę.
- No to chyba będzie tyle... - mruknęła, ale ponad ramieniem mężczyzny dostrzegła coś co ją zainteresowało. Ruszyła w tamtym kierunku i kiedy Jarnar do niej dołączył mógł zobaczyć co to było. Stragan od którego dochodził skrzek zwierząt. A przy nim Sybill stała przyglądając się klatkom, w których owe stworzenia były zamknięte.

- Podoba mi się ten kruk - wskazała ptaszysko, które wyglądało na nieco chorowite. Miało ono chyba białe pióra, ale w tej chwili umorusane było mocno w sadzy czy innym brudzie.
Najemnik stanął za ramieniem Sybill, obserwując uważnie kruka. Jako iż na zwierzętach nie znał się tak dobrze, jak na orężu, wydawał się lekko zagubiony.
- Cóż, bez dwóch zdań jest wyjątkowy… co akurat pasuje do ciebie - odparł, uśmiechnięty. - Tylko czy chcesz go zabierać ze sobą na misję? - zapytał.
- Hymmm... Zawsze możemy go wykorzystać jako wezwanie wsparcia - zaproponowała Arunsun i wyciągnęła rękę do klatki. Ptaszyna skuliła się przez co kobieta cofnęła dłoń. - Jest chory... Albo tak bardzo nieszczęśliwy z powodu zamknięcia - stwierdziła.
- Myślę, że powinnaś się nim zaopiekować. W tak ciężkich czasach zapominamy o tych najmniejszych i najsłabszych - skwitował najemnik, przenosząc spojrzenie z Sybill na kruka-albinosa.
- Masz rację, wezmę go - ucieszyła się, że Axim podziela jej zdanie. Od razu sięgnęła do mieszka i wyciągnęła z niego pięćdziesiąt monet. Bez najmniejszych negocjacji ceny wręczyła pieniądze sprzedawcy, który akurat opowiadał innemu kupującemu o właściwościach jego żab i węży.
- Tego tam biorę - powiedziała Sybill wskazując na kupkę piórek sklejonych nieszczęściem, jaką w tym momencie był wybrany przez nią ptak.
Sprzedawca mocno się zdziwił, ale pieniądze przyjął bez zawahania.
- Tak tak, będzie pani zadowolona, tak - zapewnił ją trochę nerwowym tonem.

Kleryczka wróciła się po klatkę z krukiem i zabrała ją.
- Myślę, że jak go umyję mydłem to będzie wyglądał znacznie lepiej - stwierdziła, gdy odchodzili od straganu gdzie dokonała zakupu. - Podejrzewam, że sprzedawca próbował go czernić sadzą.
- Mogło tak być. Niestety żaden targ nie obejdzie się bez krętaczy - mruknął Axim i wyciągnął rękę po klatkę, oferując pomoc w jej noszeniu.Sybill bez słowa przekazała mu swój ostatni zakup i para ruszyła dalej w tłum, szukając nowego celu.
- To gdzie teraz, płomyczku? Odwiedzałaś już dzisiaj świątynię Wszechstwórcy? - zapytał, zainteresowany.
Sybill wyraźnie spodobało się to jakim zdrobnieniem ją określił.
- To wspaniały pomysł - ucieszyła się na jego propozycję.- Najpierw jednak wróćmy do karczmy zostawić zakupy - zarządziła i tam też się skierowali.

- Muszę ci się przyznać, że teraz wstyd mi za to, jak dawniej podchodziłam do swojej wiary... Trochę traktowałam Wszechstwórcę jak czynnik, który za wszelką cenę utrudnia mój żywot... - wyznała mężczyźnie cichym szeptem, tak by nikt nie podsłuchał słów Walkirii.
- Nie ty jedna, najdroższa - odparł Axim z uśmiechem. - W wojsku, zwłaszcza wśród żołdaków na pierwszej linii mało kto zwracał uwagę na Wszechstwórcę. Trudno się dziwić, skoro ich jedynym przeznaczeniem było przejść jak najwięcej kroków i umrzeć jak najpóźniej. Nawet najbardziej wierzący przestali dostrzegać w tym sens, kiedy zostali zrzuceni do tego piekła - Jarnar skrzywił się lekko i pokręcił głową. - Ostatnim pocieszeniem był dla nas Gorum. On rozumiał naszą dolę i stąpał u naszego boku za każdym razem, kiedy wychodziliśmy w bój. Każdy żołnierz, czy tego chciał czy nie, zwracał się do niego z modłami. Dziękował za przeżyty dzień i prosił o następny, a kiedy przychodził na niego czas… błagał, by zabrał go ze sobą. - Najemnik spojrzał zamyślony przed siebie, nie zwalniając kroku.
- Tak… to trudny czas na wiarę i gdyby nie ty… - mężczyzna zerknął w oczy swojej wybranki. - Pomyślałbym, że bóg opuścił nas już dawno.
- Taaak, wskrzeszenie że zmarłych jest bardzo wyraźnym znakiem, że bóg istnieje i jednak trzyma rękę na pulsie. Nawet gdy obwiniamy go za własne nieszczęścia... - na koniec wypowiedzi Sybill odwróciła zawstydzone spojrzenie, wbijając wzrok w ziemię. -Teraz już myślę inaczej... Nawet jeśli moja siostra zginęła w ataku demona na króla Jerzego, to jestem spokojna o jej duszę, Wszechstwórca na pewno przyjął ją do siebie - dodała cicho.
- Jestem pewien, że grzeje już u niego stołek i obserwuje swoją siostrę z góry - odparł ciepło Axim i na chwilę objął jej ramię, które potarł dłonią, jakby chciał ją rozgrzać.
- W takim razie resztę dnia spędzamy w świątyni i wśród twoich wyznawców. Może znajdziemy jeszcze chwilę, by potrenować wspólnie? - zaproponował, z lekką nutą ekscytacji.
Sybill spojrzała na Janrara z zainteresowaniem.
- To wspaniały pomysł! - stwierdziła z entuzjazmem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 30-12-2017, 22:51   #428
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Kochankowie cz. 2

Jak postanowili, tak zrobili. Walkiria Wszechstwórcy oraz jej towarzysz resztę dnia spędzili na modleniu się w świątyni, rozmowie i wysłuchiwaniu problemów wiernych, ale także na zgłębianiu nauk o samym Wszechstwórcy. Nie dało się odebrać Walkirii zaangażowania, z jakim wypełniała swój święty obowiązek. Najemnik Jarnar choć nie odstępował jej na krok, nie mógł pochwalić się takim oświeceniem. Mimo to pomagał wybrance Wszechstwórcy we wszystkich obrządkach i przemawiał do ludu prostym oraz rzeczowym językiem. Jako człowiek o wysokiej reputacji, szybko zdobył posłuch wśród mieszkańców Wodnego Kryształu. Młodzieńcy, ale także starsi przychodzili do niego, by wypytywać o szczegóły jego przygód oraz prosić o rady. Bez dwóch zdań para Sybill oraz Axim wywierała duże wrażenie na mieszkańcach tego podziemnego miasteczka, nawet na tych niespecjalnie religijnych. Dwójka bohaterów mogła cieszyć się tytułem idolów dla co najmniej skromnego grona fanów.


Godzinowa wskazówka zegara przesuwała się po tarczy, chociaż pory dnia i nocy nie miały większego wpływu na ten podziemny świat. Para bohaterów otoczona wianuszkiem słuchaczy z trudem opuściła świątynię i otaczający ją ogród. Zmęczeni, ale nadal nie wyczerpani, umknęli przed publiką i schowali się na tyłach tawerny “Studnia Rdzy”. Tam odpoczęli przez chwilę, siedząc w swoich objęciach pod murami przybytku. Kiedy zregenerowali siły, postanowili kontynuować wysiłek.

Znaleźli kawałek wolnej przestrzeni, który przekształcili na prowizoryczny ring. Axim Jarnar stał obnażony do pasa z kijem w dłoni symulującym miecz. Jego sylwetka przez ostatnie dni znacznie się polepszyła. Zrzucił zbędne kilogramy nagromadzone przez lata dezercji, zamieniając je na wyrzeźbione niczym posąg boga wojny Goruma muskuły. Szerokie barki opinał splot twardych jak stal mięśni. Krępe ramiona oraz kudłata klatka piersiowa nosiły ślad licznych blizn i zagojonych ran, nie pozostawiając na jego skórze wiele nietkniętej powierzchni.

- Gotowa? - zapytał najemnik, wpatrując się w swoją przeciwniczkę. Przejechał kciukiem po kąciku ust, uśmiechając się do Walkirii.
- Oczywiście - Sybill wstała z pieńka, na którym siedziała, czekając, aż mężczyzna przygotuje się do sparingu. Ona w przeciwieństwie do swojego towarzysza nie musiała się rozbrajać z pancerza i nie przebierała się z tuniki, którą założyła na siebie po kąpieli. W ręku trzymała drąg w roli broni, którym zakręciła młynek. Na jej ruch rozległo się złowrogie krakanie, dobiegające z kąta ich prowizorycznego ringu. Stała tam klatka, a na niej siedział kruk. Ptaszysko było już prawie całkiem białe, gdzieniegdzie tylko pozostały mu na piórach resztki sadzy. Zwierzę stało na szczycie swojego więzienia i z rozpostartymi skrzydłami suszyło pióra po szorowaniu ich wodą z mydłem.

- Nie chce, żebyśmy się bili - powiedziała Walkiria, przenosząc spojrzenie z kruka na Jarnara. Poprawiła uchwyt na drągu i uśmiechnęła się. - Axim, tylko nie śmiej się z mojej techniki walki. Na swoją obronę mam to, że jako kleryk miałam większe talenty ku magii niż do fechtunku - zaczęła się tłumaczyć mu, nim jeszcze zaczęli sparing.
Najemnik uśmiechnął się, okrążając Sybill, którą nie spuszczał z oczu.
- Spokojnie. Ten trening nie ma na celu, bym ja pokonał ciebie lub ty mnie. Chciałem, żebyśmy poćwiczyli pracę ze sobą. Prawda jest taka, że odkąd się z tobą związałem, nie potrafiłem odstąpić cię na krok. Rozumiem, że jest to spowodowane moim uczuciem do ciebie i jak najbardziej to akceptuję - Axim zatrzymał się przed Walkirią, ważąc kij w dłoni.
- Koniec końców jestem jednak żołnierzem, nawet jeśli dezerterem. I jako żołnierz dostrzegam w tej sytuacji ogromną słabość. W momentach krytycznych ty lub ja możemy popełnić jakiś drastyczny błąd, pobudzany chęcią ochrony drugiej osoby za wszelką cenę. Skoro więc jesteśmy parą w życiu prywatnym, dobrze będzie, jeśli zostaniemy parą na polu bitwy i nauczymy się walczyć jak para. Opanowując odpowiednie strategie podwyższymy naszą skuteczność, a może nawet przedłużymy żywotność - wyjaśnił spokojnie, po czym stanął w lekkim rozkroku.

- No dobrze, zaczynajmy - polecił i ruszył na Walkirię.

Sybill skinęła głową i pochwyciła drąg oburącz. Jarnar natarł na nią wyprowadzając atak bronią w jej lewy bok, a Walkiria chcąc uskoczyć przed tym, tak ustawiła swoją imitację miecza, żeby cios Axima ześlizgnął się po jej "ostrzu". Kobieta uśmiechnęła się gdy poczuła, że wojownik włożył w to zdecydowanie mniej siły niż się tego ona spodziewała, dlatego jej plan powiódł się. Sybill wykonała półobrót lecz nie miała już miesca, by atakować. Axim nie dał jej na to czasu, wykonał krótki zamach prowadząc oręż od dołu. Kleryczka prawie nadziała się na ten cios, chyba tylko dzięki refleksowi zdążyła w porę się osłonić swoim drągiem. Tym razem Sybill odskoczyła w tył, zwiększając dystans od mężczyzny, lecz ten natychmiast podążył za nią.
Dłuższą chwilę Walkiria skupiona była na kontrowaniu ataków przeciwnika, nie mając wiele miejsca na myślenie jak zaatakować. Pot zaczął występować jej na czoło, gdy zmęczenie zaczęło w nią wstępować.

W końcu wydawało jej się, że dostrzegła szansę na atak. Wykorzystała to i już prawie sięgnęła boku Axima, ale opuszczenie gardy sprawiło, że poczuła lekkie uderzenie w biodro.
- Niech to, za bardzo skupiłam się na tym, żeby cię trafić - sapnęła Arunsun, ale nie była zaskoczona, że ją sięgnął. Zamiast tego kontynuowała, a mężczyzna przeszedł do defensywy, wyraźnie chcąc dać kobiecie okazję do wymachiwania kijkiem na niego. Raz po raz instruował ją by poprawiała swoją postawę szermierczą.
- Zdecydowanie trudniej ciebie trafić niż goblina - zaśmiała się po tym jak wyprowadziła oburącz cios od góry i Axim bez większego wysiłku zbił to lekkim ruchem nadgarstków, przez co "ostrze" broni Sybill ześlizgnęło się na bok, z całą siłą jej ciosu.
- Gobliny z reguły atakują z większa zaciekłością, nie myśląc o następnych posunięciach. Zawsze staraj się przewidzieć następny ruch przeciwnika, tylko poprzez obserwację położenia jego ciała. Nawet mistrz fechtunku zdradza się ze swoimi atakami, o ile potrafi się przejrzeć jego fintę - wyjaśnił pogodnie najemnik, zakręcając młynek kijem w dłoni.
- Spróbujmy jeszcze raz, później odpoczniemy. Garda!
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 30-12-2017, 23:19   #429
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Przebiegliście przez podziemne kanały prowadzeni przez Rag i Ryfui. Dziewczyny znały kanały pod dzielnicą Młota jak własną kieszeń i pióra. Po wyjściu na zewnątrz podróżowaliście razem przez większość czasu przemykając od domu do domu. Często przeczekując wrogie patrole w cieniu budynków i ulicznych straganów. W końcu przyszedł czas rozdzielenia się na dwie mniejsze grupki. Drużyna A w składzie Axim, Sybill, Balkazar, Rag i Draug oraz Nedia ruszyli ku fabryce szkła. Drużyna O w składzie Olaf, Esmond, Ryfui, Grzmot i Kargul oraz Erskine ruszyli ku więzieniu.

Drużyna A

Cisza unosiła się wokół dużej fabryki. Nie było widać przeciwników, ani pracowników. Na zewnątrz wszystko wyglądało spokojnie. Jedynym uchybieniem były rozbite drzwi do sklepu wbudowanego w róg fabryki. Według słów lorda powinny znajdować się tu jeszcze trzy inne wejścia. Jak na fabrykę szkła przystało zdobiły ją grube okna, a w kilku miejscach na dachu kopułki z przeszklonym sufitem. Kominy wypluwały z siebie czarny dym. Axim wymienił z Draugiem kilka pośpiesznych słów każąc najemnikowi iść przy sobie i wypatrywać zasadzek. Sybill również poleciła Nedi, aby ta trzymała się blisko niej i czekała na polecenia (przed budynkiem możecie się poruszać o dowolną ilość pól, wewnątrz liczymy już kratki)



Brąz - Balkazar
Fiolet - Sybill
Niebieski – Axim
Czerwony -Rag

Drużyna O

Więzienie osadzone było na wzgórzu. Dookoła znajdowały się łąki, co było bardzo rzadkim widokiem w dzielnicy Młota. Ścieżka usypana z piachu i żwiru prowadziła do jedynego wejścia do obiektu. Przy wejściu znajdowały się dwie drewniane budki strażnicze i wygięta metalowa brama. Za nimi ciągnął się wąski korytarz otoczony grubym murem prowadzącym ku kolejnym budką strażniczym, a za nimi znajdowały się lekko uchylone ciężkie drewniane drzwi. Ciemność spowijała korytarz wewnątrz więzienia, a ptaki pochowane w murach złowieszczo zaczęły skrzeczeć. Olaf szybko zgadał się z Kargulem, aby ten czuwał obok niego, w takim miejscu warto mieć oczy wokół głowy (liczenie kratek zaczynamy po minięciu krat przy pierwszych budkach strażniczych).



Żółty - Olaf
Jasnozielony - Ryfui
Biały – Grzmot
Zielony -Esmond
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 30-12-2017 o 23:31.
Ranghar jest offline  
Stary 31-12-2017, 12:34   #430
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Fabryka, czy więzienie? Misja Axima czy zadanie Olafa?
Po krótkiej chwili namysłu Esmond zdecydował się, by ruszyć z Olafem. Co prawda wyprawa w poszukiwaniu członków rodziny lorda Windsorrow mogła przynieść więcej złota, lecz to, co działo się w więzieniu, zdało się Esmondowi czymś, co stanowi większe zagrożenie.

Słowo 'więzienie' źle się kojarzyło chyba wszystkim (prócz, być może, strażników więziennych). Budynek, przed którym się znaleźli, nie wyglądał zachęcająco, a to, że rozwalona brama nie stanowiła przeszkody dla tych, co chcieli wejść lub wyjść, stanowiło niewielką zachętę do wkroczenia do ciemnego wnętrza.

- Nie ma na co czekać - mruknął Esmond, po czym przywołał swego 'przybocznego' rycerza, sir Erskine'a.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172