Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2018, 17:57   #450
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Od razu uderzył w nią smutek. Ostatnie dni mało co spała, a na nogach trzymała się tylko dzięki magicznemu pierścieniowi, który pozwalał jej odpocząć po nawet krótkim śnie. A w nich nie miała lekko. Koszmary, choć zwyczajne, wciąż zabierały ją do tej przeklętej jaskini. Były też uporczywe myśli o tym jak można było tego wszystkiego uniknąć. Pocieszała się, że gdy wróci do Zakonu to przynajmniej zobaczy w końcu Albrechta, lecz i to nie miało być jej dane.
- I czego ja się spodziewałam? Że wrócę, a on będzie tu na mnie czekał z otwartymi ramionami? - jęknęła, powstrzymując się od łez, bo właśnie na to po cichu liczyła.
I choć jej smutek był jeszcze większy niż przed rozmową z Augustem, to tak po prawdzie panna Oakenfold nie miała siły nawet płakać. Było jej w tej chwili bardzo ciężko. Dwóje jej bliskich przyjaciół przepadło, a ona nie miała pomysłu jak ich znaleźć. Po części Venora miała nawet pretensję do kapłana, że zniknął, bo przecież pisała do niego listy, prosiła, groziła…

~ Ale czy osoba, którą demon opętał może być winna swoich czynów? ~ natychmiast sama zaczęła go bronić i szukać tłumaczeń jego zachowania. Stan upojenia, w którym się znajdowała paladynka bardzo sprzyjał rozmyślaniom na trudne tematy.
~ Nawet Marret została opętana przez demona… ~ wspomniało jej się wyznanie paladynki, również będącej tak jak Venora aasimarem. Teraz czarnowłosa zastanawiała się czy początkowe wielkie zaangażowanie Albrechta w odbudowę budynku przeznaczonego na kaplicę Helma było może spowodowane jego próbą zagłuszenia piekielnych podszeptów.
~ Ale gdzie do cholery mógł zniknąć? Do czego demon mógłby chcieć go wykorzystać… ~ pokręciła głową i ciężko westchnęła. Pocieszające w tej sprawie było przynajmniej to, że ktoś już go szukał. Z pewnością na Helmicie, który ruszył w drogę za Albrechtem można było polegać, ale jeśli chodziło o Ricka… Chłopak choć niedoświadczony to miał łeb na karku, a i Okhe dbała by nie był po prostu kolejnym tępym zabijaką.

Venora wstała z miejsca i zachwiała się. Musiała oprzeć się o ścianę, by złapać równowagę. Chwilę tak postała, wpatrując się w przestrzeń przed sobą, aż w końcu sobie przypomniała, że powinna się rozebrać z pancerza.
Rozbrajanie się nie było proste, a i podniosło ono poziom irytacji, jaki dręczył rycerkę. Sporo czasu minęło nim się z tym uporała. Płyty spoczęły rozrzucone na podłodze, względnie tylko ułożone, by było którędy przejść przez pomieszczenie. Venora podeszła w końcu do stolika, na którym stała misa i lustro. Chwilę tak się przyglądała swojemu odbiciu, zastanawiając czy nie odpuścić już sobie. Było w końcu już bardzo późno i też ze zmęczenia ledwo co na oczy widziała.

- Nie, muszę się wziąć za siebie. Szczególnie jeśli mam się jutro widzieć z Regentką - odpowiedziała sobie. Więc kolejne minuty zeszły jej na toalecie, następnie na rozczesywaniu włosów, później na oglądaniu własnego ciała w poszukiwaniu nowych blizn, aż w końcu przebrała się w świeżą koszulę. Przynajmniej czysta poczuła się choć odrobinę lepiej.
Venora w końcu padła na łóżko i otaczając się kocem, skuliła się, wtulając głowę w poduszkę. Westchnęła z ulgą, bo była to naprawdę znaczna różnica od sypiania na ziemi przez ostatni dekadzień.
Upojenie alkoholem sprawiło, że nie musiała walczyć z bolesnymi wspomnieniami i prędko zasnęła.

18 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Suzail, świątynia Helma

Obudziła się kilka chwil przed świtem. Otulona kocem, z zaspanym spojrzeniem, usiadła na łóżku i wbiła wzrok w okno, gdzie nieboskłon zaczynał szarzeć wraz ze wschodem słońca.
Przez chwilę Venora miała wrażenie, że wszystko co złe tylko jej się przyśniło. Już miała wrócić do spania, ale przecierając twarz dostrzegła na nadgarstu ślady po otarciach. Venora jęknęła przeciągle i schowała ręce pod koc. Miała wielką ochotę zostać w swojej celi, wręcz schować się w niej przed światem.

Ale w miarę jak się wybudzała w niej świadomość oraz czuła jak bardzo suszy ją w gardle, docierało do niej jak niemądre były to myśli. Bo po pierwsze sama wybrała sobie tą drogę życia, to po drugie los i tak upomniałby się o swoje. Dlatego łatwiej pannie Oakenfold było uznawać, że sama świadomie się w to wszystko zaangażowała, choć dobrze wiedziała, że jej rola już była za nią zaplanowana nim przyszła na świat.
Porzucając marudzenie, Venora wstała i zaczęła się szykować. Umyła się dokładniej niż to zrobiła w nocy i chwilę spędziła przed lustrem zastanawiając się jak powinna zaczesać włosy. Nigdy nie przykładała uwagi do swojego wyglądu, ale tak jakoś świadomość, że ma się spotkać twarzą w twarz z Regentką obudziło w niej obawę, że nie wystarczająco godnie wygląda by dostąpić tego zaszczytu.

- Jakbym nie miała większych problemów... - fuknęła na swoje odbicie w lustrze i odłożyła grzebień na stolik, poddając się w kwestii upinania czarnych kosmyków. Skończyło się jedynie na kilku wsuwkach, które nie pozwalały grzywce na zasłanianie oczu.
~ August mówił, żebym sobie za wiele nie wyobrażała... Ale nawet jeśli Alusair ma wielu znamienitych rycerzy to jednak chce pomówić ze mną osobiście. Przecież wystarczyłby rozkaz przysłany tu do Aleksandra i bez gadania bym poszła na bitwę ~ zaczęła się zastanawiać gdy ubierała odświętne szaty, które ostatni raz miała na sobie stawiając się na audiencji u przeora. ~ Może chce mnie zobaczyć tylko dla zwykłej rozrywki, posłuchać moich opowieści? W końcu nawet moi przełożeni mają problem uwierzyć w nie ~ Venora zmarszczyła brwi.

- Muszę dać z siebie wszystko, żeby sprostać wyobrażeniu jakie ma o mnie Królowa… - spojrzała na swoją zbroję. Chwilę dłuższą wahała się czy nie powinna jej założyć. Ostatecznie uznała, że to nie będzie konieczne, choć w pancerzu przynajmniej wyglądałaby poważniej. Przytroczyła jedynie do pasa pochwę z mieczem
~ Odwiedzę jeszcze Aleksandra. Przywitam się z nim i dopytam go o etykietę dworską ~ zdecydowała, odpuszczając sobie zgadywanie co do tego jak powinna się zachowywać.
Wychodząc ze swojego pokoju zdała sobie sprawę, że na stołówce właśnie zaczęło się śniadanie. Tam też zapewne mogła spotkać Aleksandra… Choć, możliwe było, że od czasu jak stał się przorem to jadał już wyłącznie z najwyżej postawionymi w Zakonie. Po krótkim namyśle, Venora uznała, że pójdzie od razu do izby przeora, bo ani nie była głodna, ani też nie miała ochoty opowiadać o swojej podróży, a na stołówce z pewnością wszyscy by ją o to wypytywali.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline