Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2018, 23:16   #454
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po powrocie do Świątyni paladynka swoje kroki skierowała prosto do przeora, by zdać mu relację ze spotkania z Regentką. Coś Venorze podpowiadało, że Aleksander był niezwykle ciekaw jak jej poszła rozmowa.
- Chyba dobrze... - mruknęła pod nosem rycerka, kiedy kroczyła w stronę katedry. Zdążyła już ochłonąć z emocji jakie kipiały w niej zaraz po spotkaniu z władczynią. Venora była pozytywnie nastawiona do wyprawy, głównie przez wzgląd na to, że zapewne nie ona będzie musiała wydawać rozkazy, a jedynie je wypełniać. To w pewnym sensie było dla niej odetchnięciem od tego co się działo w jej życiu w ostatnich tygodniach.
Mijając mieszkańców świątynnego kompleksu, którzy kłaniali się Venorze mijając ją, paladynka w końcu znalazła się przed drzwiami gabinetu przeora. Zapukała w nie po czym weszła do środka.
- Królowa Regentka wyglądała na zadowoloną. Mam otrzymać oficjalny list z przydziałem w ciągu kilku dni - powiedziała od samego progu.

-Bardzo dobrze- odparł starzec ciepło się uśmiechając. -Powinniśmy pomyśleć nad doposażeniem Młota. No i lanca. Aż dziw, że jeszcze jej nie masz w swoim podstawowym ekwipunku…- skomentował Aleksander, kręcąc głową z dezaprobatą.
-A co z twoimi kompanami? Chcesz by udali się tam z tobą?- dopytywał.
- Wiem, że to żadna wymówka... Ale nawet nie miałam czasu pomyśleć o konnej walce... - spuściła głowę. - Tak, chciałabym, żeby mi towarzyszyli. O ile kapłan Moradina będzie miło widziany to Agness... Martwię się, bo o ile mi już dość dała dowodów swojej lojalności to wiem, że na pewno znajdzie się ktoś komu jej obecność będzie solą w oku, no i nie wiem co na to Regentka… Czy powinnam ją uprzedzić przed tym? Poprosić o zgodę? - westchnęła ciężko Venora i spojrzała na przełożonego z niemą prośbą by się na ten temat wypowiedział. - Chciałabym też prosić Ciebie o zgodę bym zabrała ze sobą na wsparcie kilku kapłanów. Sam przecież wiesz, że gdzie nie pójdę to zawsze znajdę ciężkie kłopoty - dodała i bezradnie wzruszyła ramionami.


-Naszym obowiązkiem jest wspierać królową regentkę i jej decyzje. Kapłani otrzymali przydział do krucjaty, jeszcze zanim dowiedziałaś się o swoim udziale w niej - odparł Aleksander, uśmiechając się łagodnie.
-Myślę, że jeśli chcesz aby Agness ci towarzyszyła, to mimo dobrych i szczerych chęci powinnaś spytać o zgodę Alusair- dodał szybko.
Venora ucieszyła się, że kapłani już się szykują do drogi. Ostatnio nie było jej tak łatwo uzyskać wsparcie ludzi do misji, ale też przecież wtedy były zupełnie inne okoliczności.
- Tak też zamierzam zrobić. Osobiście ją poinformuję o tym kim jest moja towarzyszka i zapewnię, że biorę za nią pełną odpowiedzialność - powiedziała ze skinieniem głowy. - A ta inna sprawa... Mówiłeś że masz pomysł na znalezienie Balthazaara - zaczęła nieśmiało temat.
-Pośród cormyrskich bojowych magów przebywa mój stary znajomy. Jest najlepszym magiem zajmującym się wieszczeniem, o jakim słyszałem. Alusair jest człowiekiem honoru i jeśli wasza misja się powiedzie zapewne zechce odpłacić za pomoc w zwycięstwie. Myślę, że Calahar podoła odnalezienia twojego przyjaciela.- wyjaśnił przeor.

Paladynka uśmiechnęła się szeroko. Faktycznie jeśli był sposób na odnalezienie Balthazaara, to tylko magia wieszczenia mogła w tym pomóc.
- Najchętniej bym już dziś pomówiła z tym magiem... Ale zdaję sobie sprawę, że szukając go, mogłabym przepaść na długo, a już dałam słowo Regentce - zapewniła przeora, żeby nie obawiał się z jej strony samowoli, której już raz się dopuściła. Ale wtedy sytuacja była zupełnie inna, tyczyła się bezbronnych dzieci, a nie doświadczonych wojowników, którzy przynajmniej z założenia, świadomie pakowali się w kłopoty u boku panny Oakenfold. Venora zmrużyła oczy zastanawiając się czy jeszcze o coś powinna wypytać przełożonego. Przypomniało jej się, że jeszcze przed wyjazdem spotkała się z Elzem, a ten spomniał o rozmowie ze swoim mistrzem.
~ Zapytam o to sir Krispina ~ pomyślała czarnowłosa, mając nadzieję, że przełożonemu udało się spotkać z tą tajemniczą personą.

- Dziękuję tobie za pomoc, za zbroję... Za wszystko - powiedziała w końcu Venora, uśmiechając się promiennie do przełożonego. - Udam się poszukać towarzyszy, pomówię z nimi, żeby przygotowali się. Ale najpierw wrócę do swojej celi i zdejmę pancerz... Ah, przydałby mi się giermek - dodała żartobliwie na koniec, odnosząc się do tego jak uciążliwe jest ubieranie ciężkiej zbroi.
-Właśnie... - przeor zrobił zamyśloną minę i spojrzał Venorze w oczy. -Ostatnio rozmawiałem z sir Grenwildem. Jego wnuk ma już szesnaście lat i Grenwild poprosił mnie osobiście o przydział na służbę któremuś z rycerzy. Wiem, jednak że twoje towarzystwo to liczne niebezpieczeństwa…- pokręcił głową. -A co ty o tym sądzisz?- spytał.
W pierwszej chwili Venorę ucieszyła ta informacja. Nigdy nawet nie podejrzewała, że tak wcześnie mogłaby mieć własnego giermka, ale jej doświadczenie i przebyte przygody dorównywały nie jednemu rycerzowi w sile wieku.
Mina jednak jej zrzedła gdy wytknął jej przypadłość. Przez moment nie wiedziała co odpowiedzieć, ale własny giermek nie był zwykłą fanaberią czy lenistwem, a faktyczną potrzebą. Jednak skoro ów dziadek osobiście rozmawiał z samym przeorem w tej sprawie to musiał być kimś ważnym, albo przynajmniej przyjaźnić się z Aleksandrem. Tak czy inaczej groźba, że młodzieniec stanął by przed zagrożeniem dużo ponad jego siły, było ogromne w towarzystwie panny Oakenfold. Z drugiej strony giermek ma stać z tyłu i tylko w przygotowaniach do walki pomagać rycerzowi, a nie w niej mu towarzyszyć. Od tego już miała Dundeina i Agness.

- Jeśli tylko potrafi prosto trzymać miecz to bardzo chętnie... Ale faktycznie, może niech decyzje podejmie sam zainteresowany i jego dziadek, po tym jak... Zapoznają się z niedogodnościami towarzyszenia mi? - zaproponowała czarnowłosa. - Na próbę mogłabym tego dzieciaka zabrać na krucjatę - dodała, choć w jej ustach słowo jakie użyła do określenie owego giermka było dosyć zabawne, skoro ona miała ledwie osiemnaście wiosen.
-Przemyślę to…- przytaknął głową pannie Oakenfold, po czym poklepał ją po ramieniu. -Jakie masz plany na ten czas, kiedy będziesz oczekiwać wezwania Alusair?- spytał unosząc brew.

Rycerka wzruszyła ramionami.
- Na Smocze Wybrzeże nie ruszę bo czasu mi nie starczy... Będę się starać jakoś wyczekać wezwania przez Regentkę... Sam wiesz, że nie radzę sobie z czekaniem - Venora skrzywiła się jakby zjadła coś kwaśnego. - A w międzyczasie spotkam się z Dundeinem i Agness, powiem im jak sprawy się mają. Pokręcę się po mieście to może uda mi się kupić młot choć w ułamku podobny do tego, który stracił krasnolud... Może odwiedzę bibliotekę i Henk rozpozna symbol rodowy na tatuażu Agness - zaczęła wymyślać sobie zajęcie na poczekaniu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline