- A więc jednak to o to chodzi... To jeszcze gorsze niż zostać wybraną przez Koronę... - westchnęła cierpiętnie księżniczka. Rozłożyła skrzydła na boki, opadła na poduszki, po czym chwyciła za koc i narzuciła go na siebie, chcąc się pod nim ukryć przed odpowiedzialnością jaka nad nią wisiała.
Siedziała tak pod kocem w milczeniu, nie chcąc spod niego wychodzić. Ale niestety anielica miała niespokojnego ducha i w jednym miejscu ciężko jej było wysiedzieć. Szczególnie kiedy pomyślała o swoim rodzeństwie i rodzicach. Dla dobra sióstr i brata chciała się postarać by wypełnić swoją rolę jak najlepiej. W sumie to chyba nawet cieszyła się, że to nie na nich spadł ten obowiązek.
~ Dam radę, bogini nie może się przecież mylić. Pobłogosławiła mnie po narodzinach i dała ten dar... ~ Origa zacisnęła pięści.
Anielica raptownie usiadła w klęczki na łóżku, zrzucając z siebie koc. Rozejrzała się po pokoju, zatrzymując na chwilę spojrzenie na dziewczynce. Otworzyła usta, żeby coś do niej powiedzieć, ale zrezygnowała.
Westchnęła ciężko i skierowała wzrok na tacę z jedzeniem. Zdenerwowanie snem w pełni już z niej zeszło, choć wciąż czuła to obrzydzenie jakie miała na widok krwi płynącej ku niej.
- Przynajmniej nikt mnie nie zmusi do ożenku... Prawda? - zapytała retorycznie Origa z kwaśną miną i wstała, by wziąć sobie coś z przygotowanych przekąsek. - Zgłodniałam od tego wszystkiego... Wiesz kiedy podadzą posiłek? - dodała.