Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2018, 23:57   #456
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-A o gigantach mgielnych słyszałaś?!- odparł poważnym tonem, a jego twarz była kwintesencją powagi. -Zaledwie półtorej dnia drogi stąd, na południowym krańcu podnóża Grzmiących Wierchów, tuż przy królewskim trakcie. Panoszy się tam cała banda tych skurwieli. Zabili naszych kamratów - wymieniał argumenty tłumaczące jego zachowanie. -Wasi strażnicy nas zbywają tłumacząc brakami kadrowymi…- pokręcił głową i nadął się jak kowalski miech oczekując na odpowiedź rycerki.
-My z wami pójdziemy!- wypaliła ochoczo Agness, podchodząc do Venory. -Jeśli wyręczymy straże i pozbędziemy się gigantów z traktu, regentka nie będzie musiała się zastanawiać nad moimi intencjami. Damy jej dowód, że nie chcę nikomu wbić miecza w plecy na tej wyprawie- syknęła, by jej słowa nie poniosły się po gospodzie.
Panna Oakenfold spojrzała na towarzyszkę kątem oka. To co powiedziała było całkiem z sensem, bo gdyby zaczęła rozmowę z Regentką mając już na potwierdzenie swoich słów jakiś czyn ex kultystki dokonany dla dobra królestwa to byłoby Venorze łatwiej przekonać władczynię.
- Siądźcie z nami przy stole i na spokojnie pomówmy - powiedziała rycerka i ruszyła z powrotem do Dundeina.


Kiedy resztą dołączyła do niej, paladynka zaczęła się zastanawiać czy w ogóle będzie na to czas.
- Co tam się wydarzyło? Ilu was było? - zapytała, spoglądając badawczo po nieznajomych.
Nieznajomi kultyści Tempusa usiedli przy stole w nieco spokojniejszych humorach niż byli przed chwilą.
-Nazywam się Gustav, a to moja siostra Anger.- przedstawił się i swoją towarzyszkę, po czym głos zabrała ona.


-Stacjonujemy w zrujnowanej strażnicy na wschód od północnego traktu królewskiego…- wyjaśniła znacznie spokojniejszym tonem od brata.
-Czekaliśmy na naszego brata i jego towarzyszy. Wędrowali do nas z Proskur, wzdłuż wybrzeża. Spóźniali się wiele dni, a wiadomości od nich nie było, więc ruszyliśmy im na przeciw.- wtrącił znowu Gustav.
-W miejscu, gdzie podnóża Burzowych Rogów wysuwają się najbardziej na południe, a wyżynne tereny niemal stykają się z dzikimi plażami Smoczego morza natrafiliśmy na rozbite powozy i ślady bitwy- powiedziała Anger.
-Szukaliśmy niespełna dzień, aż trafiliśmy na spływającą z gór mgłę, tak gęstą że nie widać wyciągniętej przed siebie ręki... - dodał kapłan.
-I wtedy natrafiliśmy na gigantów. Było ich kilku. Nie zauważyli nas, cudem uniknęliśmy śmierci... - Anger pokręciła głową.
-Ale możemy tam wrócić i pomścić naszego brata i jego kompanów!- Gustav zacisnął dłoń w pięść. -No i oczyścić szlak z niebezpieczeństw.- wyprostował się i splótł ręce na piersi, a do stolika podeszła córka karczma, podając rodzeństwu po kuflu piwa.
Panna Oakenfold spojrzała po swoich towarzyszach i na ich twarzach dostrzegła gotowość do działania. Po prawdzie to i sama chciała im pomóc, bo po stracie Albrechta i Balthazaara była wyczulona na tym punkcie.
- Macie konie? Kiedy będziecie gotowi do drogi? - zapytała z powagą Venora, patrząc po rodzeństwie.
-Od rana kręcimy się po Suzail pytając po szynkach i uliczkach czy znajdzie się odważny, który chciałby nam pomóc!- odparł kapłan.
-Mamy konie i jesteśmy gotowi choćby zaraz ruszyć w drogę- dodała jego siostra.
Venora pokiwała głową w zamyśleniu. Doskonale rozumiała irytację Gustava.
- Jestem Venora, a to moi towarzysze Agness i Dundein - przedstawiła ich, dopełniając formalnościom. - Pomożemy wam. Ruszymy jutro z samego świtu. Do tego czasu ja pomówię z moimi przełożonymi, zaopatrzymy się w konie i uzupełnimy zapasy na drogę - zdecydowała.

-I to mi się podoba! Cholerni giganci wasze dni są policzone!- Gustav ewidentnie się ucieszył, nie kryjąc tego w ogóle.
-Wszelkie łupy trafią do was, za wyjątkiem rzeczy należących do naszego brata i jego towarzyszy. To relikwie, które powinny trafić do świątyni Tempusa, dla nowych kapłanów. W orężu i pancerza poległych w boju kryje się duch walki. To co dla nas najważniejsze.- wyjaśniła Anger.
Paladynka uśmiechnęła się lekko.
- Będziecie też winni nam przysługę - dorzuciła swoje warunki udziału. - Spotkamy się o świcie za główną bramą miasta - dodała.

~***~


Paladynka prosto z karczmy ruszyła do swej rodzimej świątyni. Po drodze zamartwiała się tym, że obiecała już tamtemu rodzeństwu, a przecież jej przełożony może kategorycznie jej tego zabronić. W końcu to była dość daleka wyprawa i do tego niebezpieczna. Dlatego też logicznym dla niej było zacząć od przekonania Augusta, że sobie poradzi z tym zadaniem.
Ku zdziwieniu Venory, Krispin tylko chwilę pokręcił nosem. Co prawda argument jaki podsunęła jej Agness nie specjalnie do niego przemawiał, ale zapał młodej paladynki by wspomniane tereny stały się bezpieczne już tak. Jak zawsze, kazał jej zachować ostrożność i wrócić jak najszybciej. Panna Oakenfold jeszcze na odchodne poprosiła go o pozwolenia na trzymanie dwóch dodatkowych koni w świątynnej stajni, obiecując że z własnej kieszeni opłaci paszę dla nich.

~***~


Z ciężkim sercem szła przez górne miasto. Porażka z łupieżcami umysłu była dotkliwa zarówno w kwestii emocjonalnej jak i materialnej. Venora martwiła się czy ma dość złota by dobrze przygotować się do wyprawy. Virgo polecił jej znajomego sprzedawcę broni, który na pewno nie oszuka jej przy wycenie tego co miała przeznaczone na sprzedaż. Również od kulawego kapłana dowiedziała się, który handlarz ma najlepsze konie przyuczone do walki.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline