Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2018, 13:54   #472
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
~"To skoro masz wpływ na przeszłość… To nie pozwól odejść wybrańcowi”~

Paladynka wstrzymała oddech wpatrując się prosto w gadzie ślepia niebieskiego smoczydła, które nawet przygarbione z przemarznięcia, górowało swą posturą nad jej sylwetką. Nie wątpiła, była pewna tego kogo miała przed sobą. Czuła dziwną mieszankę ekscytacji i zmartwienia spowodowane tym spotkaniem. Po raz kolejny miała przed sobą namacalny dowód prawdziwości tego co pokazywały jej senne koszmary.
~ A więc to tak się spotkaliśmy…? Nie... To nie tak… Wtedy musiało być inaczej… Co to oznacza? ~ przeszło jej przez myśl, a serce mocniej zabiło, bo przecież wedle słów niebieskiego z jej snów mieli się poznać dopiero parę lat po powstaniu Tiamat. Bez słowa zbliżyła się do krat celi więziennej, nawet na chwilę nie odrywając spojrzenia od jaszczura.

- Xalaz'sir... - jego imię Venora wypowiedziała powoli, wyraźnie i na tyle głośno, że jej kompani nie mieli problemu usłyszeć. Mimika smoczydeł przestała być już dla niej taką zagadką, odkąd spędziła z Balthazaarem tyle tygodni w podróży, dlatego uważnie badała reakcję wymienionego. Skupiła się też na tym by wyczuć jego aurę lecz bardziej zrobiła to z nawyku, niż celowego działania. W śnie co prawda nie czuła od niego zła, ale podobnie przecież było z Agness.
-Asskbener kalahat ponurd!- krzyknął jaszczuroczłek, błyskawicznie doskakując bliżej krat. -Aż tylu was przysłał by mnie zabić?- warknął już nieco spokojniej przyglądając się przez oblodzone kraty celi Venorze i jej towarzyszom.
-Ja znam ten symbol…- zatrzymał wzrok na napierśniku Anger, gdzie widniał emblemat Tempusa - Młota na wrogów. -Nie wiedziałem, że tacy jak wy paktują ze smokami…- skomentował z szyderczym uśmiechem. -Róbcie co do was należy i oszczędźcie mi tylko waszego biadolenia…- odsunął się od krat czekając cierpliwie.

Paladynka mimowolnie uśmiechnęła się. Dłonią sięgnęła do swojej szyi i spod pancerza wyciągnęła na wierzch swój medalion. Symbol Helma ukazał się oczom smoczydła.
- Czyżbyś naraził się Kultowi Smoka? - zapytała Venora.
-Naraziłem się wielu tyranom… Po co wypytujesz, zabij mnie i skończmy tę farsę.- odparł rycerce.
- Dziś może być twój szczęśliwy dzień - Venora położyła rękę na lodowej kracie. - Myślę, że moglibyśmy się dogadać, bo też mam z nimi zatargi
-Więc nie przybyłaś mnie zabić?- spytał zdziwiony.
Panna Oakenfold pokręciła głową.
- Biorąc pod uwagę okoliczności... Stawiałabym, że bogowie mnie przysłali by cię odnaleźć - odparła mu z pełną powagą w głosie i spojrzała przez ramię na kompanów. - Wydaje się, że wystarczy walnąć w kratę kilka razy młotem, żeby otworzyć - spytała patrząc na Dundeina i Gustava.

-Jak to?- Gustav rzucił Venorze chłodne spojrzenie. -Mamy go wypuścić?- dopytywał.
-Postradałaś zmysły?- smoczydło zwróciło się do panny Oakenfold. -Jest szalona, tak?- spojrzał na Anger stojącą najbliżej krat.
Panna Oakenfold była najbardziej zaskoczona reakcją smoczydła.
- Tak wypuścimy go i nie, nie jestem szalona - odpowiedziała paladynka niezrażona ich komentarzami. - Nie stójcie jak kołki. Anger masz może jeszcze jedną Ciszę? - dodała.
-Tak, ale powinniśmy zachować to zaklęcie. Smok sam powiedział, że czuł cię na wiele mil. Pewnie wie, że udało nam się przeżyć.- odrzekła kapłanka.
-Skoro nie przysłał cię ten przeklęty gad… To skąd znasz moje imię?- Xalaz’sir uniósł brew nachylając się nieco bliżej krat.
- Odpowiem ci na to pytanie, gdy się stąd wszyscy wydostaniemy - odpowiedziała rycerka i spojrzała na Anger. - Skoro i tak mnie wyczuwa to Cisza w niczym nie pomoże. Jak spotkamy białego to Agness pośle na niego Cień. A teraz przynajmniej nie zleci się tu cokolwiek kręci się po tych korytarzach jak zaczniemy się tłuc w tą kratę
-W tej części zamku nie ma nic po za tym białym skurwielem…- odparł z złością w głosie. -Walenie na nic wam się zda. Próbowałem wiele razy. To jak grochem o ścia…- w pół zdania przerwał mu krasnolud, który po prostu wziął zamach młotem i uderzył z łoskotem. Lód ze stalowej kraty rozprysnął się po całej celi i korytarzu, ale krata jedynie lekko zadrżała.

-Mówiłem…- skomentował nieudolną próbę oswobodzenia go.
- Hymm. Macie magiczne młoty to jakby się postarać to w końcu puści... Albo wspólnymi siłami podważymy kratę - Venora wskazała na zawiasy drzwi celi. - Chyba, że gdzieś tu znajdziemy klucze - po tych słowach odeszła od uwięzionego i zaczęła rozglądać się za czymś w rodzaju posterunku strażników. Sama pamiętała, że gdy była zamknięta w lochu to klucze do jej celi mieli strażnicy czuwający nad osadzonymi.
-Ten zamek powstał w kilka dni. Myślisz, że ulegnie orężu ze skromną esencją magii?- zakpił Xalaz’sir.
-Te cele otwierały się tylko kiedy on tu przychodził. Tylko on je potrafił otworzyć. Z resztą nie widziałem tu nikogo poza nim i tymi cholernymi golemami…- dodał kręcąc głową.
-Faktycznie… Tu nie ma zamka…- krasnolud nie mógł wyjść z podziwu.
- Skoro powstał tak szybko to na pewno znajdzie się jakaś niedoróbka - stwierdziła Venora, niezrażona pesymizmem towarzyszy i osadzonego. - Nie ma rzeczy niemożliwych, damy radę znaleźć rozwiązanie - dodała. - Spróbujcie rozbić tą ścianę - wskazała bok celi, który wyglądał jakby był stworzony z lodu podobnie jak przegroda, którą zagrodził ich wcześniej biały smok. - Chyba, że któreś z was zna czary, które mogłyby teraz okazać się przydatne? - paladynka z nadzieją spojrzała po towarzyszach.

-Nie jesteś szalona a naiwna…- smoczydło pokręciło łbem. -Twoje proste czary mary nic tu nie pomogą. Żeby otworzyć tę przeklętą celę musisz przyprowadzić tu gospodarza tego zamku. W swej ludzkiej postaci...- ukazał skrawek kłów w karykaturze uśmiechu. Venora znała ten uśmiech. Widziała go w snach.
Paladynka dziwnie się poczuła widząc jego grymas.
- Jak niby miałabym tu przyprowadzić smoka i to jeszcze w ludzkiej postaci? - panna Oakenfold pokręciła głową. - Odnoszę wrażenie, że wcale nie zależy ci na opuszczeniu tego miejsca - powiedziała Venora wyzywającym tonem. - Jakby tak go pomniejszyć magią to by się zmieścił między kratami... Albo przyzwać jakąś ognistą istotę to by podgrzała pręty i dało się je wygiąć... Nie, tego chyba już nie mamy. Hymm albo roztrzaskanie? Rdzewienie? - rzucała pomysłami patrząc po towarzyszach.
-To chyba, prędzej sprowadzimy tu tego smoka niż maga, który za sprawą magii otworzy te kraty…- pokręcił głową Gustav.

- Najpierw spróbujcie rozbić tą ścianę lodu - nakazała Venora, tak jak wcześniej już wspomniała by młotami rozkruszyć lód, z którego wydawały się być zrobione ściany celi smoczydła. - Jak się tu w ogóle znalazłeś? - zapytała wracając spojrzeniem na Xalaz’sira.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline