Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2018, 16:22   #476
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Grupa dość szybko trafiła z powrotem do lochów, gdzie siedziało przemarznięte szmoczydło. Xalaz’sir podniósł wzrok i wziął głęboki wdech w płuca.
-Niech zgadnę. Nie da się przejść do górnej części zamku?- spytał jak doświadczony wieszcz.
- Nie inaczej - skinęła głową Venora. - W podziemiach znaleźliśmy coś w rodzaju składu trofeów... Chyba umieścił tam wszystkich poszukiwaczy przygód jacy stanęli mu na drodze. Każdy zamieniony w lodową statuę. Jest też ołtarz i zamrożone zwłoki złożonej na nim ofiary, która miała wycięte na ciele jakieś demoniczne runy - zaczęła mu opowiadać po kolei. - Było też inne pomieszczenie, z jarzącą się jasnym światłem olbrzymią kolumną z lodu, stojącą na środku ogromnej sali, śmierdzącej zgnilizną i siarką. No i na koniec, idąc ostatnim korytarzem, stanęliśmy przed ślepą uliczką... - pokręciła głową. - A mianowicie były tam wielkie stalowe wrota z inskrypcją w smoczym języku. Mówi ona, że wejść przez nie może tylko ktoś godzien oglądania tronu. Jakieś pomysły jak rozwiązać ten problem? - na koniec wbiła pytające spojrzenie w smoczydło.

-Jestem wojownikiem, nie mędrcem- odparł, po czym potarł szponiastą łapą o zmarznięty łeb. -Macie może coś do jedzenia?- spytał niespodziewanie. -W jaskiniach widzialem lodowe mefity. Ale wątpie żeby wiedziały coś o zamku. A co z tym ołtarzem? Może trzeba złożyć jakąś ofiarę by otworzyć przejście?- wzruszył ramionami.
Panna Oakenfold sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła z niej pakunek z kawałkiem mięsa usmażonego w obozowisku gigantów, a którego sama nie zjadła, bo nie miała apetytu, a żal jej było zostawiać i marnować. Podała go jaszczurowi.
- Nienawidzę tego miejsca - westchnęła paladynka, bo wyglądało na to że nie obejdzie się bez utoczenia krwi. - Mam nadzieję, że ten rozlew krwi był jedynie przejawem sadyzmu a nie konieczności... Może moja krew będzie się bardziej liczyć... - Chodźmy do piwnicy... - rzuciła ponuro i tam skierowała swoje kroki.
-Jeśli macie jakieś naczynie oddam wam i trochę swojej juchy.- rzekł z pełnymi ustami, łapczywie żując odgryziony kawałek mięsa.
- Ja nic nie mam, ale jak okaże się, że krwi jest za mało to weźmiemy hełm, któregoś z poległych wojowników i wrócimy po twoją krew - Venora mówiła o tym z wyraźnym obrzydzeniem jakie wywoływało w niej samo wspominanie o tym.

~***~

Mina paladynki robiła się coraz bardziej posępna gdy zbliżali się do sali trofeów. Przechodząc ponownie pomiędzy lodowymi figurami, Venora przypomniała sobie dzień kiedy jeden z paladynów którzy jej towarzyszyli gdy przeszukiwała katakumby, poległ zamordowany w ofierze do przyzwania demona. W walce z nim ona sama poległa. Venora nerwowo potarła dłonią swój napierśnik, czując nagłą duszność jak wtedy kiedy topór zmiażdżył jej pierś.
~ Teraz przynajmniej sama potrafię stanąć do walki z demonem... ~ pomyślała na pokrzepienie się.

Panna Oakenfold zatrzymała się przed ołtarzem i dokładnie go obejrzała.
- Nie ma co zwlekać... - stwierdziła i dobyła miecz w dłoń. - Powinnam sobie naciąć rękę? - zapytała, spoglądając na Agness.
-Tak.- odparła rzeczowo exkultystka. -Każdy z nas sobie natnie, a ty nas uleczysz swoją paladyńską mocą, żeby rana się zasklepiła. Zbliżcie się.- nakazała i po chwili towarzysze zbliżyli się do ołtarza nadstawiając ręce w gotowości.
-Będzie bolało tylko chwilę. Zaciskajcie dłoń, to szybciej się utoczy.- poinstruowała ich.

-Kto by pomyślał, że będziesz nam takich rad udzielać…- mruknął Dundein. -Jeśli poczujecie się słabo, to od razu mówcie. Trzeba uleczyć wasze rany, zanim osłabniecie. Nie wiadomo co nas czeka kiedy krew zasili ołtarz.- dodał i pozwolił Venorze naciąć sobie rękę nad nadgarstkiem.
Paladynka w głowie miała całą masę argumentów za tym, że nie powinni tego robić. Zdjęła magiczny pierścień który chronił ją przed pomniejszymi zranieniami. Odetchnęła głęboko po czym zacisnęła zęby i nacięła swoją skórę. Zapiekło ją, ale nie na tyle by się skrzywić, zgodnie z tym co poradziła ex-kultystka, zaczęła rozluźniać i zaciskać pięść co faktycznie przyspieszyło upływ krwi. Karmazynowa ciecz w końcu zaczęła skapywać na ołtarz.
- Oby cel uświęcił środki... - mruknęła pod nosem Venora.

Po krótkiej chwili każdy z członków grupy w imię wyższego dobra naciął sobie ręce, a parująca krew zaczęła powoli wypełniać wydrążone w granitowym blacie kanaliki. Krew w końcu dotarła do otworów w ołtarzu.
-No i co?- fuknęła Anger, która najgorzej znosiła utaczanie własnej krwi. -Zaczyna mi się robić miękko w nogach…- skomentowała a jej twarz nieco pobladła.
Nagle spod zmarzniętych zwłok, zapulsowała czerwona energia, a po chwili wypełniła ona ściany i sufit. Teraz już delikatna poświata zmieniła kolor na krwiście czerwony.
-Chyba działa. Ulecz nas.- polecił Dundein i zanim skończył zdanie w komnacie zapachniało siarką. Venora skinęła głową i nie zwlekając ani chwili uleczyła każdego, po czym nałożyła spowrotem na swój palec magiczny pierścień.


-Na Tempusa!- Gustav wzdrygnął się wskazując sąsiedni kraniec komnaty. Wtedy dostrzegli rosłą i skrzydlatą sylwetkę. Czart miał blado błękitny kolor skóry, a z jego skroni wyrastały długie i zakręcone rogi. Stwór miał ponad trzy metry wzrostu a jego skrzydła dwa razy tyle. Oczy mieniły się niebieską energią. Jego ciała nie chronił żaden pancerz, ale gruba warstwa lodu, służąca za naturalną zbroję. Demon wyszczerzył swoje zębiska i wyprostował się.
-Cóż to za kpina! Jak śmialiście użyć plugawej krwi niebian by mnie przywołać?!- zagrzmiał, a jego głos poniósł się echem pomiędzy zamarzniętymi ciałami. Demon uniósł ramię przed siebie, a w jego dłoni zmaterializował się wielki sopel lodu, który przybrał kształt miecza. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż czart powtórzył czynność i już po chwili trzymał w lewej ręce długą na dwa metry lodową włócznię.
-Wypatroszę wasze truchła i wykąpię się w waszej krwi!- krzyknął i jednym, potężnym ciosem przepołowił trzy najbliższe ciała uwięzione w lodzie.


- Twoje niedoczekanie! - krzyknęła Venora, chcąc skupić na sobie uwagę demona. Uwolniła magię zaklętą w Bastionie Rycerza, a klinga jej miecza rozświetliła się wyraźnym blaskiem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline