Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2018, 00:16   #478
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Zdechnij w końcu! - warknęła Venora. - Tam jest! Trzeba go dobić - krzyknęła do towarzyszy i ponownie biegiem ruszyła przez salę. Po drodze śpiesząc się trąciła jedną z lodowych figur, która po przewróceniu roztrzaskała się na drobne kawałki.
Jeszcze zanim opuściła środek komnaty pełen figur, dołączył do niej Dundein. A po chwili również Agness. Towarzysze pojawili się na miejscu w ostatniej chwili. Demon wił się w bólu i agonii na posadzce, próbując odczołgać się do tyłu, lecz na niewiele się to zdało. Za plecami Venory pojawił się Gustav, a chwilę później Anger.
-Nie… To nie możliwe! To nie możliwe! To twoja przeklęta krew mnie osłabiła! Twoja przeklęta krew!- krzyczał wijąc się bez opanowania.
Venora pochwyciła rękojeść swojego miecza i wyszarpnęła go z trzewi demona.
- Pozdrów ode mnie pozostałe demony które tam odesłałam - syknęła i z zimną satysfakcją bijącą od jej oczu, cięła klingą w szyję, dekapitując przeciwnika.
Przeklęte truchło padło bez tchu na ziemi.
-Dobra robota młoda damo…- Gustav klepnął rycerkę w plecy.

-Ciekaw jestem czy to podziała na wrota…- Dundein od razu zmienił temat by nie spoczywać na laurach.
Venora pochwyciła odciętą głowę demona i spojrzała ku wspomnianemu problemowi.
- Powinno lada chwila zniknąć... - powiedziała paladynka, a w jej głosie więcej było nadziei niż pewności co do własnych słów.
Grupa czym prędzej ruszyła w kierunku schodów a następnie na górę do miejsca gdzie znajdowały się lodowe wrota. Te faktycznie były podniesione ukazując oczom Venory piękną komnatę z masą lodowych figur, lecz nim grupa ruszyła w tamtą stronę, Dundein zwrócił uwagę Venory na niewielkie pomieszczenie z dwoma bryłami lodu. Teraz pomiędzy nimi znajdowała się błekitna moc, którą panna Oakenfold od razu rozpoznała jako bramę między wymiarami.
- Oby nie okazało się, że trzeba tam się udać... - skomentowała paladynka. - Znajdźmy tego smoka w końcu i wynośmy się stąd, bo mam dość mam tego miejsca - powiedziała i skierowała się w głąb sali tronowej, którą w pierwszej kolejności zamierzała przeszukać.

Była to największa z wszystkich komnat, które do tej pory zwiedzili w cytadeli, choć nie dorównywała gabarytom jaskini pod lodową budowlą. Wszystko tutaj lśniło, a lodowe bryły z których zbudowane były ściany zostały tak dokładnie wypolerowane, że było w nich widać odbicia śmiałków. Ściany pulsowały czerwoną energią, tak jak na dole w komnacie z ołtarzem. Na środku pomieszczenia znajdowała się piękna figura przedstawiająca białego smoka, a pod ścianami stały posągi przedstawiające liczne, smocze abberacje i kreatury smoczej krwi. Pod ścianą, na lewo od wrót znajdowały się kręte schody które prowadziły na piękny balkon, gdzie stał tron godny prawdziwego władcy. Wszystko oczywiście było wykreowane z lodu.
- Może jak zniszczymy jego figurę to przyjdzie nas przepędzić - zasugerowała Venora i ciężko westchnęła. Wszystko wskazywało na to, że będą musieli użyć portalu. Nim jednak podjęta została o tym decyzja, paladynka przeszła się schodami w górę, by spojrzeć na salę z balkonu i stojącego tam tronu.


-Nie wiem, czy mamy tyle czasu…- skomentowała Agness wskazując ręką komnatę z portalem. Energia powoli słabła, a czerwień, którą pulsowały ściany blakła. Czasu na podjęcie decyzji i działań Venora miała bardzo mało.
- Niech by to... - panna Oakenfold przygryzła wargę w niepewności. - A niech będzie, chodźmy tam - zdobyła się w końcu na tą decyzję.
W odbiciu falującej magii portalu paladynka dostrzegła białą, śnieżną aurę, oraz majaczące w oddali górskie szczyty sięgające niemal niebios.
-Musimy przejść po kolei! Inaczej magia teleportacyjna może uszkodzić nasze ciała…- przestrzegał krasnolud doganiając szybkiego kroku Venory.
- Jeszcze tego by brakowało... Wejdę pierwsza. Ruchy! - ponagliła pozostałych. Dobrze wiedziała co to może oznaczać jeśli portal nagle się zamknie. Ale jeśli ktoś miał ryzykować to właśnie ona sama w pierwszej kolejności. Panna Oakenfold zrobiła krok i mimo swej wrodzonej odporności na mróz poczuła jak jej ciało w jedną sekundę doznaje solidnego wstrząsu od przenikliwego na wskroś zimna. Venora poczuła jak powietrze prawie zamarza w jej płucach i jak ciemnieje jej przed oczami.


Kiedy otworzyła oczy ujrzała oślepiająco białą pustynię lodu i śniegu. Porywisty wiatr niemal wytrącał ją z równowagi a powietrze na tej wysokości w ogóle jej nie służyło. Portal przeniósł ją na szczyt góry przysypanej śniegiem aż do samego podnóża i gdzie tylko jej wzrok sięgał. Venora odwróciła się prędko do tyłu by sprawdzić jak jej kompani zareagowali na panujące tutaj warunki, ale nie było tam ani jej towarzyszy ani międzywymiarowej bramy.
-Czekałem tu na ciebie… Na prawdę myślałaś, że zostawiłem swoje skarby bez straży w opuszczonym zamku?- paladynka spojrzała w prawo a w cieniu górskiego szczytu ujrzała wysokiego mężczyznę o odkrytym torsie i skostniałym z mrozu ciele. Mężczyzna uśmiechał się pod nosem i gdyby nie białe jak śnieg oczy, oraz lód przypominający włosy możnaby uznać tajemniczego jegomościa za przystojnego.
-Zaimponowałaś mi… Nie podejrzewałem, że przyzwiecie pana twierdzy. A już za nic w świecie nie przypuszczałbym, że go pokonacie. Ale coś w środku mej duszy podpowiadało mi, że mnie zaskoczysz. Moja intuicja nigdy mnie nie myli.- rzekł ze spokojem w głosie.


~ Czułam w kościach, że tak to się skończy ~ przeszło pannie Oakenfold przez myśl, gdy powoli rozglądała się po otoczeniu, słuchając wypowiedzi... smoka. W całym tym zamieszaniu zapomniała, że w dłoni nadal trzymała łeb demona i w momencie kiedy zdała sobie z tego sprawę, rzuciła ją ku nieznajomemu i ta wbiła się w śnieg u stóp Krwi na śniegu.

- W Otchłani demony, które pokonałam pewnie już tworzą klub, którego liczba członków systematycznie rośnie - skomentowała jego wypowiedź Venora, prostując się. - Szczerze mówiąc to miałam nadzieję, że znajdę tam twój skarb, ale nie koniecznie na to liczyłam - dodała wykazując się swobodą w tej rozmowie. - Teraz jesteś dość zainteresowany by ze mną pomówić? - zapytała, a jej ton wyrażał szacunek. Rycerka dobrze wiedziała, że nawet z wrogiem często rozmową można więcej wygrać, niż rozlewając w koło krew.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline