Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2018, 00:29   #484
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Na jakąś godzinę przed świtem obudziło ją pukanie do drzwi. Młody i zaspany akolita przeprosił, że jej przeszkadza, ale wyjaśnił że to na polecenie przeora. Venora była wdzięczna i kazała chłopakowi poczekać jeszcze chwilę za drzwiami, bo miał być jej potrzebny. Kiedy została sama, wnet ubrała się i zawołała akolitę. Z jego pomocą nałożyła na siebie pancerz po czym podziękowała mu, pozwalając odejść. Paladynka zabrała miecze, tarczę i torbę, wbijając na koniec spojrzenie w zbroję.

Ostatecznie Elfi pancerz został w celi, w obawie, że mogłaby go stracić wraz z torbą, jak to już raz miało miejsce z jej dobytkiem. Wychodząc z pokoju zaczęła się gonitwa. Wpierw do stajni a później do karczmy, a w drodze miała tylko nadzieję, że jej kompani będą tam czekali by z nią wyruszyć. Tak po prawdzie to nie mogłaby mieć im za złe gdyby stwierdzili, że mają dość jej towarzystwa i "przygód", które na wszystkich ściąga.

~***~

Obóz wojsk Alusair znajdował się w jednej trzeciej drogi do Królewskiego Lasu. Ogniska i namioty było widać z oddali. Świetlista łuna unosiła się nad zbiorowiskiem wszelkiego rodzaju żołnierzy, wśród których największą liczbę prezentowała piechota. Odgrodzone miejsce, gdzie odpoczywały konie jazdy zajmowało spory kawał polany na zboczu wzgórza, to świadczyło o równie imponującej liczbie konnicy. Na środku obozu znajdowało się największe skupisko namiotów, a wśród nich stał największy - królewski. Na czatach, na skraju obozu, stacjonowało wielu wartowników, szczególnie członków oddziału łuczników. Kiedy Venora i jej towarzysze zostali dostrzeżeni, od razu ruszyła im na przeciw grupka dziesięciu zbrojnych, a jeden z nich był członkiem zakonu Purpurowego Smoka. Po krótkim przedstawieniu się, komitet powitalny odeskortował Venorę do serca obozowiska, gdzie czekał przydzielony jej namiot. Panna Oakenfold była zdziwiona tym faktem, lecz najwyraźniej Alusair uznała, że Venora dotrze jeszcze tej nocy.


Namiot był dostatecznie wielki, by pomieściła się w nim cała trupa służki Helma. Tamci przyjęli ten fakt z wielką ulgą i radością, bo zawsze to przyjemniej spać z dachem nad głową. Ognisko powoli dogasało, ale dawało dość żaru by można było przy nim ogrzać dłonie i stopy.
Do wymarszu wojsk mieli około godziny. Dundein od razu ułożył się w śpiworze, obok ogniska. Gustav również usiadł na ziemi i przymknął oczy.
-Zdecydowałam- odezwała się niespodziewanie Agness, zwracając na siebie uwagę pozostałych w namiocie kobiet.
Otulona kocem Venora siedziała w swoim śpiworze wahając się czy iść spać, czy może machnąć na to ręką. W zamyśleniu wpatrywała się w płomienie, więc gdy odezwała się jej towarzyszka to uniosła pytające spojrzenie na nią.
- O czym? - zapytała panna Oakenfold i przechyliła lekko głowę na bok.
-Kiedy wrócimy z tej wyprawy zdobędę się na pokutę, a następnie poproszę o przygarnięcie mnie do kleru Tempusa- oznajmiła zdecydowanym tonem. -Jestem gotowa przyjąć słuszną wiarę, a Tempus jest w tej chwili najbliższy memu sercu. Szanuje jego dogmaty i również uwielbiam walczyć- dodała. Wyznanie Agness wywołało ciepły uśmiech na twarzy Anger.
-Wraz z Gustavem będziemy za ciebie poręczać jeśli zajdzie taka potrzeba.- skomentowała kapłanka Młota na wrogów.

Venora chwilę trawiła to oświadczenie. Oczywiście nie wierzyła gdy Agness mówiła, że nie przyjmie już żadnego boga. Zaraz też zaczęła sobie przypominać dogmaty Tempusa i gdy tak o tym myślała to biorąc pod uwagę charakter exkultystki, ten bóg wydawał się być dobrym wyborem.
- Będę ciebie wspierać w twojej pokucie - odezwała się w końcu Venora i uśmiechnęła ciepło do Agness.
-Dziękuję.- odparła przyjacielskim tonem. -Ale to nie znaczy, że przestanę ci dokuczać.- uśmiechnęła się zadziornie. -Może pośród tych setek żołnierzy poznasz jakiegoś rycerzyka, co w końcu rozpali twoje łono ha!- zaśmiała się głośno i odwróciła plecami do Venory, by ogrzać się przy ognisku.

Panna Oakenfold przewróciła oczami.
- Agness, proszę cię, nie zrób mi wstydu - jęknęła w odpowiedzi Venora, nie mając już dziś siły się z nią o to sprzeczać. - Przybyłam tu walczyć i udowodnić przed Regentką swoją wartości, a nie szukać męża... - westchnęła i mocniej się owinęła kocem. - Ja nawet nie mam na to czasu... - mruknęła.
-Znajdź sobie gońca…- odparła pod nosem Agness. -Załatwi sprawę w biegu he he he…- zagrzmiała śmiechem.
Venora fuknęła coś pod nosem i skryła głowę pod kocem, kładąc się w śpiworze choćby po to by nie musieć ciągnąć tego tematu.

~***~

Kiedy na horyzoncie pojawiło się ospałe słońce, wartownicy zadęli w róg budząc żołdaków i dając im znak, że czas na składanie obozu. Niespełna godzinę później wojska były gotowe do drogi i Venora ujrzała wijący się przez milę pochód żołnierzy armii królewskiej. Niedaleko za szpicą pochodu toczyła się wielka karoca, której strzegł tuzin Purpurowych smoków. Na przedzie poruszała się konnica, a po za zasięgiem ich wzroku, krążyli szpiedzy i przepatrywacze.
Paladynka Helma wpatrywała się w karocę, myśląc o tym co powiedział Aleksander. Zaczęła się zaraz martwić, że od razu po przybyciu do obozowiska nie poszła widzieć się z Alusair, która ponoć miała dla niej specjalne zadanie.
- Zostawię was na chwilę, muszę pomówić z Regentką - nagle oznajmiła Venora i pogoniła Młota. Czarny rumak wyszedł z szeregu i rycerka bokiem zaczęła wyprzedzać kolejnych konnych rycerzy, zbliżając się do celu. Zwolniła gdy zbliżyła się do rycerza w purpurze.
- Jestem lady Venora Oakenfold, chciałam prosić o rozmowę z Regentką - powiedziała do niego.

-Dzisiaj o zmroku, kiedy rozbijemy obóz na noc odbędzie się zebranie. Wtedy pomówisz z królową.- odrzekł jej starszy, lecz przystojny i zadbany mąż w srebrnej zbroi, ze złotymi elementami. Jego purpurowy płaszcz falował na wietrze, a rumak na grzbiecie którego jechał był niemal tak wielki jak Młot i równie posłuszny woli jeźdźca.
Paladynka chwilę mu się przyglądała, zastanawiając czy powinna naciskać na to spotkanie.
-Dobrze - odparła krótko i zebrała wodze, by zatrzymać Młota i wyczekać, aż jej kompani się z nią zrównają.
~ Ciekawe czy moi bracia tu są... ~ zastanawiała się, spoglądając po twarzach rycerzy z purpurowymi płaszczami.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline