~***~
Ku zaskoczeniu Venory reszta dnia minęła jej bardzo szybko i nie wiedzieć kiedy nastał czas na nocny postój i rozbicie namiotów. Paladynka poczuła znajomy ucisk na żołądku. Jak zwykle przed spotkaniem z Alusair czuła tremę. Lecz tym razem już potrafiła całkiem dobrze nad nią zapanować.
-
Pójdziemy do niej od razu jak tylko zaczną rozbijać namioty. Poprosimy o spotkanie z nią i albo przyjmie nas od razu, albo odeśle i będziemy czekać na wezwanie przez nią - powiedziała rycerka spoglądając na krasnoluda.
-
Ale to, ja mam z tobą tam pójść?- Dundein zdziwił się niemało.
-
A skąd to zaskoczenie? Od początku mówiłam o tym - Venora mimowolnie uśmiechnęła się, widząc jego reakcję. -
Oczywiście nie ma problemu, żebym sama to zrobiła... W sumie... Tak nawet może być lepiej
-
Dobrze. Od razu mi ulżyło.- skomentował krasnolud. -
Mam nadzieję, że rozmowy pójdą po naszej myśli.- dodał.
-
Dam z siebie wszystko - zapewniła go paladynka i zeskoczyła z konia. Zaczęła siłować się z wiązaniami przy trokach, które trzymały tarczę w trakcie drogi. W końcu wzięła ją w ręce i powędrowała w głąb obozowiska rozkładanego na sporej polanie.
~***~
Dwójka Purpurowych Smoków zagrodziło Venorze drogę do namiotu halabardami.
-
O co chodzi?- spytał urzędowym tonem jeden ze strażników.
-
Chciałam prosić o rozmowę z Regentką - odpowiedziała krótko, bez przedstawiania się, bo już nie pierwszy raz widziała ich twarze.
Rycerz skinął głową najmłodszemu w niewielkim oddziale. Chłopak zniknął w namiocie, by po krótkiej chwili wrócić.
-
Jej wysoka mość, przyjmie cię.- oznajmił, a strażnicy postawili halabardy do pionu.
Venora uprzejmie skinęła im głową i przeszła między nimi, kierując się wprost do namiotu Alusair. Tuż przed płachtą zasłaniającą wejście zatrzymała się i wzięła głęboki oddech jakby miała zaraz zanurkować w głęboką wodę. Odetchnęła i odsunęła zasłonę, wchodząc do środka.
-
Witaj pani, wybacz, że zajmuję twój cenny czas - ukłoniła się nisko przed władczynią.
Królowa siedziała przy swoim, dębowym stole, gdzie jak przy naradzie spoczywała sterta papierów i drewniane figury przedstawiające rodzaje wojsk oraz kilka w kształcie miniaturowych orków i goblinów.
-
Mówi o co chodzi.- odezwała się chłodno.
Panna Oakenfold podeszła do stołu i gdy przy nim stanęła, ostrożnie położyła tarczę na dębowym blacie.
-
W trakcie podróży razem z Arlem natrafiliśmy na zapomniany krasnoludzki grobowiec. W nim znaleźliśmy to - Venora przetarła dłonią po wizerunku głowy kozła. -
Nazywa się Murem Gwinora Hammerstrikera. Wedle słów mojego towarzysza, kapłana Moradina, pochodzącego z Mirthilowej Hali, jest to zagubiony artefakt jego ludu, bardzo cenny nawet dla samego jego króla
-
Że niby gdzie to znalazłaś?- zapytała lekko potrząsając głową.
-
Na początku dnia, jakiś kawałek drogi w las od głównego traktu - lekko się uśmiechnęła, bo zdawała sobie sprawę, że brzmi to niewiarygodnie. -
Początkowo myśleliśmy, że to po prostu magiczna tarcza, lecz mój przyjaciel krasnolud aż zaniemówił gdy ją zobaczył -
Alusair oparła się plecami o oparcie stołka, przyglądając się Venorze.
-
To niezwykle dziwne, że w Królewskim Lesie znajduje się jakikolwiek grób krasnoluda…- pogładziła się dłonią po włosach, po czym chwilę masowała palcami skronie. -
Ale skoro grób spoczywa w Królewskim Lesie, tarcza należy do królestwa.- odparła znudzonym tonem.
-
Ciężko stwierdzić, dlaczego w tym miejscu znajdował się grób i jak długo w tym miejscu pozostawał w zapomnieniu... - zaczęła ostrożnie panna Oakenfold. -
Oczywiście nie ulega wątpliwości, co do tego, że tarcza należy do królestwa i dlatego moim obowiązkiem było ją przynieść tobie, pani - dodała. -
Myślę jednak, że skoro ten przedmiot jest tak ważny dla krasnoludów z Mithrilowej Hali, a to można byłoby go wykorzystać w celach politycznych
-
Mów dalej.- poleciła krótko królowa.
-
Krasnoludy to bardzo dumny naród, który szczyci się najlepszym znanym rzemiosłem w dziedzinie metalurgii. Sama pani jesteś w posiadaniu takiego dzieła sztuki które chroni twe życie w walce. Dla nich przedmioty należące niegdyś do wielkich wojowników ich krwi nabierają wartości sakralnych. Tak jak ta tarcza - opowiedziała spoglądając na przedmiot. -
Król Bruneor gotów jest dla znalazcy nadać status honorowego gościa... A gdyby tak wysłać oficjalne poselstwo z Cormyru, które dostarczy artefakt? Krasnoludy to bardzo dumny i honorowy lud, z pewnością będą chcieli się odwdzięczyć za ten gest
-
Myślisz dobrze. Ale nie mogę cię odesłać. Podróż do Mithrilowej Hali potrwa kilka tygodni, a ja potrzebuję cię tutaj.- wzruszyła ramionami.
-
Tak, pani, ani też ja nie mam zamiaru by ta krucjata mnie ominęła - odparła z zaangażowaniem Venora. -
Tarcza leżała dziesiątki lat w grobie. Na pewno nie zrobi wielkiej różnicy, gdy w tą podróż wyruszy się dopiero po zakończeniu tego co nas tu przywiodło - zapewniła.
-
Jestem przekonana, że po krucjacie również braknie ci na to czasu.- odrzekła Alusair uśmiechając się pod nosem. -
Inaczej nie jesteś Venora Oakenfold.- dodała.
Paladynka nie była w stanie powstrzymać uśmiechu.
-
Tak... To może być problematyczne... - powiedziała starając się zachować powagę. -
Przepraszam za swoje zachowanie - dodała naprędce. -
Jeśli jednak mogłabym zaproponować kogoś w zastępstwie za mnie to proszę wziąć pod uwagę mojego towarzysza, Dundeina z Mithrilowej Hali. Razem z twoim posłem, z pewnością przysłuży się dobrym stosunkom między naszymi królestwami
-
Pomyślę o tym.- obiecała szczerze, po czym odprawiła Venorę gestem ręki. Nim rycerka opuściła namiot, Alusair jeszcze ją zawołała.
-
Bestekes twierdzi, że orków zjednoczyła jakaś nieznana nam siła. Mówi, że orkowie mogą na nas czekać tam w górach i może nam to przynieść zgubę. Co o tym myśli Venora Oakenfold?- spytała spokojnym tonem.