Kysh'Cysh nie poddawał się i zaczął zapamiętale przegrzebywać swoją sakwę. Stojąc w ostatniej linii swoich pobratymców nawet nie zwracał przez to uwagi na pole bitwy.
- Ha! Ha! - wydał z siebie zadowolony pomruk. Na samiutkim dnie, gdzieś pomiędzy rozsmarowanym grzybem, a korkiem od flaszki, którą rzucił w tłum, znalazł dwa dziwne przedmioty. Dwa rożki zatkane woskowym korkiem z prochem. Trybiki w jego główce poszły w ruch, gdy zastanawiał się skąd ma to cholerstwo.
Dostał olśnienia!
- Ludzie! - wspomniał mu się atak na te dziwaczne kreatury. Wszystkie dziwne rzeczy, których nie dało się ani wsadzić na kończyny lub choćby do nosa, trafiły w przydziale Blopowi. W mig nocny goblin skojarzył, że ma jeszcze coś do kompletu. Ale to siedziało w jaskini. A do jaskini trzeba było się wpierw dostać. Rożki na powrót znalazły się w torbie, a Kysh'Cysh wziął w rękę swój nożyk. Złapał kilka głębokich oddechów wpatrując się w drogę jaka była przed nim. Na szczęście wciąż był pod wpływem mikstury odwagi, więc nie czuł zbytniego strachu przed tym co zamierzał zrobić.
Przytulił do siebie mocno torbę, skulił się w sobie i rzucił się biegiem wzdłuż ściany jaskini (biegnie od spodu mapki, tam gdzie jest pusto), żeby przedostać się do następnej jaskini.