Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2018, 23:56   #528
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ze strony maga było też to miłe i bardzo przemyślane, bo przecież nie wypadało by była sam na sam z nim w komnacie.
~ Hipokrytka... ~ zganiła się w myślach, bo przecież nie wahała się wiele, gdy w Espar blondyn zaprosił ją do swojej izby. Wkrótce paladynka mogła dać swojemu ciału w pełni odpocząć od ciężaru zbroi.
- Dziękuję za pomoc - powiedziała odruchowo do magicznego sługi, choć ten pewnie zniknął w chwili gdy ostatnie wiązanie puściło. Panna Oakenfold poukładała elementy pancerza i przebrała się w chyba ostatnie czyste szaty jakie miała. Pozostałe ubrania ułożyła na podłodze z zamiarem przekazania ich służkom do prania. Już miała wyjść z pokoju, gdy przypomniało jej się, że obiecała czekać w nim na wieści czy dane jej będzie widzieć lorda.
Na szczęście kasztelan nie kazał pannie Oakenfold czekać zbyt długo i niedługo później do jej komnaty przybył młody chłopak z wiadomością od zarządcy zamku. Lord spał, a medycy nalegali by przełożyć sprawę na poranek następnego dnia. Młodzieniec przekazał te wieści i pobiegł ciemnym korytarzem, gdzieś w głąb zamku, a Venora została sama w komnacie.
Venora zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami.
-Niech to szlag z tymi medykami... - skomentowała z niezadowoleniem, zupełnie nie rozumiejąc ich niechęci. Mogła przecież użyć swoich zdolności nawet nie budząc chorego. Ale może faktycznie nie było potrzeby? Lord na pewno był w dobrych rękach i naleganie teraz tylko będzie niepotrzebnym proszeniem się o waśń z medykami Lathandera.

~ Przecież nikt nie uwierzy, że taka małolata jak ja może cokolwiek zrobić w tej sprawie ~ westchnęła. Nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Wbiła spojrzenie w stertę brudnych ubrań i uznała, że zajmie się przyziemnymi sprawami, znajdzie służkę, a następnie pójdzie na kolację, może jeszcze któreś z jej "podwładnych" tam będzie się stołować. Upięła do pasa pochwę z mieczem, zostawiając Szpon Zimy pod łóżkiem. Zawinęła ubrania w śpiwór, który też należało odświeżyć i wyszła z komnaty. Idąc korytarzem po kilku chwilach natrafiła na dziewkę idącą z wiadrem wody.
- Proszę to uprać i suche odnieść do mojej komnaty - wręczyła drobnej dziewczynie o włosach w kolorze mysiego blondu, która pokiwała pospiesznie głową i pokłoniła się przed rycerką. Była też pomocna we wskazaniu drogi do stołówki. Venora zgodnie z jej wskazówkami ruszyła w dalszą drogę.
W wielkiej i długiej komnacie pełnej stołów i ław siedziała masa ludzi. Większość stanowili zapewne rycerze i straże. Na miejscu dostrzegła Segrid i Farafira oraz błądzącego między stołami Dundeina, który ewidentnie czegoś szukał. Venora dosiadła się do swoich towarzyszy. Kolacja była dość skromna, ale w miarę pożywna. Obok misy z jajecznicą leżały bochenki chleba oraz znikająca w oczach garść warzyw i owoców.

Po chwili dołączył do nich Dundein niosąc wielki dzban. Po zadowolonym wyrazie twarzy Venora zrozumiała, że krasnolud znalazł swój ulubiony trunek.
-Ciekawe jakie mają tu piwo!- krzyknął by dobrze go usłyszeli w panującym dookoła hałasie.
- Zakładałam, że jedyne czego możesz szukać to alkoholu - odparła mu z rozbawieniem Venora. - Mam chyba jeszcze z dwie butelki bimbru w torbie - mrugnęła do krasnoluda, który już polewał im piwo do kubków. - Gdzie Agness i Arlo? - zapytała paladynka spoglądając na Segrid. O ile zakładała, że mag mógł szukać szpiega Khaliego to nieobecności wojowniczki należało się lepiej przyjrzeć.
-Widziałaś jak ona wygląda? Ledwie trzymała się siodła. Nie wiem czy nie padła trupem w swojej komnacie…- skomentowała z szyderczym uśmiechem na ustach.
- Też racja. Na jej miejscu poszłabym od razu do kąpieli a po niej spać. Nie najlepiej znosi tą zimnicę - pokiwała głową paladynka. Sama nie miała zbytnio apetytu i tylko sięgnęła po jabłko. - Co sądzicie o tym miejscu? - dopytała.
-Zamek jak zamek. Dobrze usytuowany. Rad jestem, że jego mieszkańcy są po naszej stronie, bo nie wyobrażam sobie szturmować tego molocha…- rzekł Farafir z pełnymi ustami.
-Nie czeka ktoś na ciebie?- spytała Segrid trącając lekko Venorę łokciem w bok.
- Co wy z tym szturmowaniem - Venora pokręciła głową z dezaprobatą na słowa łucznika, a następnie spojrzała na krasnoludkę. - Niestety lord mnie dziś nie przyjmie. Medycy uznali, że jeszcze ma się dzisiejszą noc przemęczyć z chorobą - fuknęła, myśląc że o to pyta przewodniczka.

Krasnoludka przewróciła oczami i upiła kilka łyków piwa nie drążąc więcej tematu. Przy stole zapanowała cisza, choć wokół panował gwar. Pierwszy zjadł Dundein. Krasnolud poklepał się po wydętym brzuszysku i z zadowoleniem przetarł rękawem twarz.
-No i to mi się podoba! Brakuje tylko, żeby ta twierdza znajdowała się pod górą a nie na jej szczycie, ale narzekać nie będę ha!- rzekł radosnym tonem.
Sącząca swoje piwo Venora spojrzała na kapłana.
- Nie sądzicie, że to dziwne? Zaoferowałam pomoc, a oni nie chcą jej przyjąć. Przecież jutro lord byłby już zdrów - rycerka wciąż nie mogła pogodzić się z tym faktem.
-I tak będzie jutro zdrów. A może sługi boją się, że się na nich nieziemsko wkurwi, jeśli go zbudzą?- spytała Segrid, wzruszając ramionami. -Co mu tam jest niby? Ospa? Toż to nie zagraża jego życiu, więc co się tak burzysz?- spytała unosząc brew.
Panna Oakenfold westchnęła ciężko. Dopiła resztę piwa i odstawiła kufel. Przetarła dłonią twarz.
- Pewnie masz rację. Niepotrzebnie się tego uczepiłam - oparła się łokciami o blat. - Ospa mi się od razu kojarzy z epidemią jaka nawiedziła lata temu biedne dzielnice w stolicy. Ledwo co do zakonu mnie przyjęli i pomagałam przy leczeniu chorych - wytłumaczyła swoje przewrażliwienie.

-A może po prostu jesteś w gorącej wodzie kompana i wszystko chciałabyś na już?- Segrid uniosła brew po raz kolejny.
-Potwierdzam…- wtrącił Dundein, wstając od stołu. -Szefowo, można jutro pognić na pryczy, czy musim wstać skoroświt?- spytał, zatrzymując się za plecami rycerki.
Czanowłosa spojrzała na krasnoluda, a jej zmęczony wzrok mówił "i ty przeciw mnie?". Ale zaraz się uśmiechnęła przyjaźnie. Teoretycznie mieli sprawdzić trasę do twierdzy. Teraz po prawdzie wystarczyło wysłać gońca i mogliby poczekać, aż dojdzie tu królewski pochód. Była też opcja by ruszyć za bramę. Już jednak widziała marudzenie Agness. Tego to zapewne nawet Arlo by nie poparł. No i ostatnia opcja to powrót do orszaku, by zatwierdzić raporty osobiście, po tym jak wcześniej przyniesie je goniec. To chyba było najbardziej odpowiednie podejście. Tak czy inaczej jutrzejszy dzień powinien być przeznaczony na odpoczynek. Każde z nich na to zasłużyło.
- Dobrze, nie musimy wstawać skoro świt - oznajmiła na tyle głośno by Farafir i Segrid to usłyszeli. - Ale pamiętaj trzymać fason, nie skończyć pod stołem. W końcu po tej wyprawie będziesz posłem w ważnej sprawie, a takiemu nie przystoi źle się zachowywać
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline