Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że mikstura odwagi powoli zaczynała tracić na swej mocy. Blop doszedł do takiego wniosku gdy wraz z rykiem czegoś brzmiącego groźnie i co gorsze obco, zawahał się czy biec dalej. Wtedy w jego głowie zrodził się plan iście przebiegły i godny najlepszego zwiadowcy. Zabity szaman mógł mu się teraz przydać bardziej niż do tej pory to zakładał, a po wszystkim nadal mógł łepetynę postawić sobie jako ozdobę.
Kysh'Cysh zatrzymał się i skulił pod ścianą. Wyciągnął z torby zdobyczny czerep. Zamierzał unieść ją w jednej swej chuderlawej łapie, a w tym czasie w drugiej trzymałby szamaniego kijka. Był tylko pewien problem. Głowa była oślizgła od krwi oraz resztek śliny i smarków. Nie szło jej utrzymać w jednej ręce.
Rozwiązanie przyszło bardzo prędko. Blop dźgnął swoim nożykiem w potylicę, aż ostrze zachrzęściło. W ten oto sposób powstało trzymadełko do szamaniego czerepu. Było całkiem wygodne.
Przebrany za szamana Blop poprawił swoje wdzianko, uniósł głowę za trzymadełko i podpierając się kosturem ruszył w dalszą drogę. Przeszedł przez korytarz do kolejnej jaskini. Kilka par oczu spojrzała w jego kierunku ale w bladym półmroku podziemi nikt nie zwrócił uwagi na szczegóły karykaturalnej sylwetki i każdy zajął się swoim.
~ Blork? A to kanalia jeden! Ja wiedziałem, że to parszywa gnida i krasnoludzi bobek!~ przeszło nocnemu goblinowi przez uszatą głowę, ale teraz tylko rozglądał się za szefem i szedł przed siebie do swojej kanciapy.
Kysh'Cysh dotarł do siebie cały, zdrowy i tylko trochę pochlapany wydzielinami martwej głowy. Rzucił czerep obok kociołka i opierając się o szamanią pamiątkę stopą, wyrwał swój nożyk. Teraz zaczęła się najważniejsza część jego planu. Musiał znaleźć komplet do śmiesznych rożków, które miał w swojej torbie.
Wytarł dłonie o fartuch i rozpoczął misję przetrząsania swojego składziku w poszukiwaniu pistoletu, pamiątki po ataku na grupę ludzi.