Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2018, 16:01   #548
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=2JxujsJ5reU[/media]

Trzy Wywerny otoczyły Venorę, próbując na wszelkie możliwe sposoby ranić służkę Helma. Walka jednak nie przypominała osaczenia, a wręcz przeciwnie. Panna Oakenfold dosłownie tańczyła między potworami odsuwając się od zasięgu zamaszystych ciosów ogonami. Bastionem Rycerza parowała ciosy kolczastych skrzydeł oraz zwinnie uskakiwała przed gryzącymi paszczami bestii. Z boku wyglądało to na dramatyczną defensywę w wykonaniu rycerki, lecz tak naprawdę tylko jeden z ataków zdołał dosięgnąć policzka paladynki, pozostawiając na nim niewielką, krwawiącą ranę.
Venora posłała gniewne spojrzenie bestii, której udało się ją zranić i to właśnie na tym gadzie skupiła swoją uwagę. Pierwszy cios Szponu Zimy przeciął powietrze poziomo, pozostawiając na paszczy potwora głęboką bruzdę, z której trysnęła ciemno czerwona posoka. Rycerka odpłaciła się potworowi tym samym, lecz to nie był koniec jej zemsty. Kolejny cios lodowego miecza spadł z góry łamiąc z łatwością kość utrzymującą skrzydło potwora. Gad zawył z bólu kompletnie tracąc kontrolę nad walką, a Venora dokończyła dzieła wbijając z niewyobrażalną siłą miecz w głowę wywerna dokańczając jego żywota.

Dundein radził sobie całkiem nieźle ze swoimi dwoma przeciwnikami. Jego młot był znacznie cięższy i wolniejszy od miecza Venory, ale kapłan wcale się tym nie przejmował i sprawnie wykorzystywał to w walce. Żelazna głowica jego młota dwukrotnie gruchnęła gada w korpus, sprawiając mu wiele cierpienia. Drugi z potworów wykorzystał ten moment i zajadle zaatakował skoncentrowanego krasnoluda. Trujące żądło przebiło płyty napierśnika i dźgnęło Dundeina w bark. Krasnolud odwrócił się w kierunku poczwary, a ta nadal nie ustępowała próbując go ugryźć i podrapać kolcem na skrzydle. Na szczęście brodaczowi udało się uniknąć większości tych ataków i wywern tylko raz trafił go kolczastym skrzydłem.
Wtem do akcji wkroczył raniony przez brodacza stwór. Ból w korpusie utrudniał ruchy bestii, lecz mimo wszystko i jej udało się dźgnąć Moradinitę w plecy swoim trującym żądłem. Na szczęście krasnoludy były wysoce odporne na toksyny i po Dundeinie nie było widać śladu osłabienia.
-Moradinieeee!- krzyknął na całe gardło, biorąc kolejny wymach swoim młotem.

Kolejne dwa stwory osaczyły Segrid. Krasnoludka atakowała zaciekle, lecz jej buzdygan niewiele był w stanie zdziałać, gdy uderzał o twarde łuski bestii. Na szczęście mithrilowa zbroja przewodniczki była równie skuteczna przeciwko atakom gadów, co łuski tychże potworów.
Arlo również nie patyczkował się z gadem, który wybrał go sobie za cel. Młody mag zaczął inkantować zaklęcie, zanim stwór do niego się zbliżył, a kiedy już był blisko czarodziej unikając szczęk wywerna zbliżył się na niebezpieczną odległość i wiele ryzykując dotknął poczwary. Gad zawył głośno i jego ciało nagle, w mgnieniu oka zmieniło się w jaszczurkę wielkości ludzkiej dłoni. Mag uśmiechnął się pod nosem i rozdeptał zwierzę bez krzty litości.
Farafir miał najmniej szczęścia ze wszystkich. Dwa rozjuszone stwory otoczyły go, odbierając mu największy atut - możliwość strzelania z łuku. Żądło jednego z oponentów raniło łucznika w udo, lecz ten dzielnie starał się ignorować ból i raz po raz atakował długim mieczem. Agness niewiele wnosiła do walki. Jej buzdygan co prawda trafiał w kąsającego gada, ale stwór nie wyglądał jakby ciosy exkultystki robiły na nim wrażenie. Na szczęście jego ataki również nie potrafiły przebić się przez zbroję wojowczniki.

Dwie wywerny z zaciekłością gryzły, drapały i okładały ogonami paladynkę, ale nie udało im się ani razu przebić przez jej obronę. Venora wyczekała je i gdy jeden z jej oponentów chciał sięgnąć paszczą jej twarzy, ona odbiła jej łeb tarczą i zamaszystym ruchem głęboko przerysowała jej bok lodowym ostrzem. Z podłużnej rany polała się kaskada krwi. Bestia zaskrzeczała, ale jej ryk nagle się urwał, gdy kolejny cios paladynki zakończył żywot wyverny, pozbawiając ją łba. Panna Oakenfold uśmiechnęła się z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
- I leż tam! - warknęła paladynka.

Kolejne, dwie gadziny nie odstępowały na krok kapłana Moradina. Jednej z nich udało się porządnie go poranić, podczas gdy krasnolud skupił się na drugim. Na szczęście od niego oberwał tylko ogonem. Dundein grzmotnął swym młotem trafiając wyvernę w udo. Niestety nadal nie wystarczyło to by powalić przeciwnika.
Segrid podobnie jak rycerka zgrabnie unikała ataku gadów, których pazury co najwyżej zgrzytały po jej pancerzu. Problemem natomiast dla krasnoludki było trafienie, w któregoś z jej przeciwników. W końcu udało się jej i łupnęła buzdyganem wyvernę w kark. Cios, choć Segrid włożyła w niego sporo siły, nie zrobił wielkiego wrażenia na gadzie.
W tym samym czasie czarodziej nie zrażony chaosem walki, wypowiadał kolejne zaklęcie. W tej chwili było widać wyraźnie, że wojenni magowie nerwy mieli ze stali, bo choć w koło kotłowały się potwory, Arlo skupiony był na rzucaniu czaru. A gdy wypowiedział ostatnie słowo i wskazał palcem jedną z wywern, ta odwróciła się i rzuciła zaciekle na swojego pobratymca, stając tym samym w obronie Farafira.

Dudniące odgłosy rozchodziły się po korytarzu za każdym razem, gdy golemy okładały się pięściami zaciekle, niczym dwóch pijanych dokerów w taniej karczmie i nie wyglądało by któryś miał ustąpić. Najmniej szczęścia spośród towarzyszy panny Oakenfold, miała tym razem Agness. Wszystkie jej ciosy chybiły. Czy to przez zmęczenie, czy nieuwagę, wyverny wykorzystały jej słabość i jeden z gadów trafił ją żądłem w bok. Exkultystka pobladła po tym i zachwiała się, co sprawiło, że prawie bezbronnie przyjęła na siebie ciosy pazurzastych skrzydeł przeciwnika.
- Do mnie parszywce! - krzyknęła panna Oakenfold by odciągnąć w ten sposób wyverny od swoich kompanów, którzy gorzej radzili sobie z nimi niż ona.
Venorze udało się skupić na sobie uwagę dwóch potworów. Jeden zostawił Agness na pożarcie swojemu pobratymcowi, a drugi odpuścił Segrid. Nim bestie zbliżyły się do rycerki Arlo zdołał wesprzeć ją jednym ze swoich zaklęć, które jeszcze bardziej wzmocniły jej zdolności bojowe.

Segrid w tym czasie potarła dłonią jedną z run na swojej zbroi a ta zalśniła i lecząc wszystkich towarzyszy w pobliżu. Walka trwała w najlepsze. Wywerny kąsały i obrywały na zmianę. Jedne mniej, drugie bardziej. Bez dwóch zdań, to Venora przodowała w zadawaniu ran potworom, samej obrywając najmniej ze wszystkich awanturników. Krew tryskała na około, a kolejne potwory padały martwe na ziemi, ze zmrożonymi ranami. Wywerny widząc coraz gorszą sytuację na polu walki w pełni zwróciły uwagę na służce Helma, która nieprzerwanie cięła i dźgała żądlące jaszczury. Kompani wspierali ją atakując od tyłu, ale to ona tutaj grała pierwszoplanową rolę. Kiedy ostatni z jaszczurów padł martwy u stóp rycerki, ta czuła jak całe jej ciało zalane jest potem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline