Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2018, 16:19   #562
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Też ich nie cierpię. Na sam zapach mnie mdli - zgodziła się z nim współczującym tonem.
-Z kim tutaj przybyłaś? Ilu was jest? Jaki macie plan?- spytał szybko, bez owijania w bawełnę.
- Poznasz moich towarzyszy jak cię stąd wyciągniemy - odpowiedziała mu zdawkowo. - Pamiętasz, w której sali jest ten kamień?
-Byłem nieprzytomny, kiedy mnie prowadzili do lochów. Ale pamiętam portale. Wiele portali w jednym pomieszczeniu.- odrzekł mężczyzna.
- Minęliśmy po drodze tylko jeden - skomentowała pod nosem. - To trochę za mało, żeby znaleźć - pokręciła głową. - Powiedz mi jeszcze jak dostałeś się do tego zamku i skąd dowiedziałeś się o smoku? Byłeś sam czy miałeś towarzyszy?
-Jestem sam. Tropię Koronę od wielu lat. Starłem się z nim kilka razy, lecz zawsze zwyciężał. Tym razem, postanowił mnie uwięzić bym już nigdy nie wszedł mu w drogę. Ale nie przewidział, że znajdzie się zuchwały człowiek, który wejdzie do jego leża i mnie uwolni…- elf zaśmiał się pod nosem.
- To co, próbujemy sprawdzić czy mikstura pomniejszenia cię uwolni? - zapytała Venora, zostawiając tą decyzję w rękach uwięzionego.

Mężczyzna chwilę milczał, spoglądając na flakon. W końcu jednak skinął głową i pozwolił sobie nalać do ust gęstą zawartość butli. Na jego twarzy zakwitł wyraz obrzydzenia, lecz po chwili już najgorsze minęło. Jego ciało powoli zaczęło się kurczyć. Farafir od razu doskoczył bliżej by złapać go w pasie. Po chwili członki więźnia z łatwością wysunęły się z energetycznych kajdan, a łucznik postawił go na ziemię.
-Jak długo to będzie działać?- nieznajomy spytał Venorę.
Panna Oakenfold uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z efektu i zaraz użyczyła elfowi własnego ramienia by pomóc mu utrzymać równowagę, gdy stał już na własnych nogach.
- Za jakieś dziesięciu minut powinieneś wrócić do normalnego rozmiaru - odpowiedziała czarnowłosa i pierwsza wyszła z celi. - Teraz wyglądasz jak niziołek - skomentowała i wyobraziła sobie jakby wyglądał Balthazaar, gdyby wypił taką miksturę.
~ Byłby nad wyraz uroczym jaszczurkiem ~ stwierdziła z nostalgią i tęsknotą za mrukliwym smoczydłem.
- Jestem lady Venora Oakenfold, a mój kompan zwie się Farafir - przedstawiła ich w końcu. - A tobie jak na imię elfie?

-Jestem Silwer.- odrzekł głosem, który teraz kompletnie nie pasował do jego aktualnego niziołczego wyglądu. -Potrzebuję twojego miecza.- rzekł chłodnym tonem. -Daje słowo, że oddam.- podkreślił.
- Nie dam ci go, bo zrobisz sobie krzywdę - odparła Venora tonem dającym do zrozumienia, że to nie podlega dyskusji. - Chodźmy, wezmę jeszcze róg tego konstrukta. Może przyda się Arlowi - dodała wspominając napotkanego kiedyś elfiego maga, który szukał takiego składnika i ruszyła do truchła.
-Zielona Korona mnie nie zabił, więc i twój miecz mi nie zaszkodzi. Straciłem tu wiele czasu, więcej nie mam zamiaru marnować. Daj miecz.- niemal rozkazał.
- Nie - odparła paladynka spokojnym tonem i zatrzymała się dopiero przy zabitym, czy raczej zniszczonym smoczym strażniku. Zamachnęła się oburącz i cięła w łeb by odciąć róg. - Nie pójdziesz teraz na smoka, bo spalisz nasz element zaskoczenia. A to nam mocno utrudni nasze poszukiwania tego co jest potrzebne, żeby go zabić - wyjaśniła.
Silwer stanął przed Venorą, zatrzymując ją gestem ręki. -To nie było pytanie.- rzekł, a z jego nosa nagle wydobyła się zielonkawa mgiełka, którą rycerka błyskawicznie poczuła w swoim nosie. Kątem oka spojrzała na Farafira, który jakby zatrzymał się w czasie, w bezruchu. Sekundę później rycerka zrozumiała co stało się z łucznikiem. Dziwaczna mgła, którą wypuścił z nosa Silwer, działała paraliżująco i choć z całych sił starała się przezwyciężyć uczucie rosnącej beznadziei, nie podołała.

Elf wyjął miecz z jej sparaliżowanej dłoni i pobiegł w głąb lochów, znikając w ciemnościach. Venora odwrócona w drugą stronę słyszała krótką chwilę jego kroki, a nim paraliż przestał działać po oswobodzonym jeńcu już nie było śladu.
-Oooo… Sooo… Co on… Co on nam zrobił?...- odezwał się po chwili Farafir, kiedy odzyskał władzę nad swoim ciałem.
Venora miała ochotę krzyczeć ze złości, irytacji i bezsilności, ale paraliż skutecznie to jej uniemożliwiał. Bo gdyby mogła, to jej krzyk na pewno poniósłby się po całych lochach, a może i nawet dalej.
~ Co za skończony kretyn!! ~ była wściekła na samą siebie i mocno żałowała, że zmarnowała na tego parszywego niewdzięcznika i złodzieja swoje mikstury. Nie doszło by do tego, gdyby nie uwolniła elfa. Po raz kolejny ratowanie kogoś kończyło się źle dla jej sprawy, bo teraz wszystko mogło szlag trafić przez tego szaleńca. Kim on w ogóle był? Bez problemu trzymał Szpon Zimy, a przecież gdy Gustav tylko go dotknął to miał poważnie oparzoną dłoń. No i ten jego paraliżujący oddech. Panna Oakenfold pozostawało mieć jedynie nadzieję, że udający efla Silwer, bo teraz już wątpiła, że nim był, uda się wpierw zniszczyć kamień o którym sam wspomniał, a nie rzuci się z całą furią na nieśmiertelnego smoka. Bo Szmaragdowemu, choćby był samym bogiem, nie odbierze życia nawet z jej mieczem z szaleńczym zaangażowaniem jakie miał. Paraliż powoli ustępował.

- Wracamy... Do portalu... - wypowiedziała z trudem paladynka, kiedy zaczęła odzyskiwać władzę nad swoim ciałem. - Musimy ostrzec pozostałych, że Silwer pewnie ściągnie na nas problemy... - dodała. Mając już pełną kontrolę nad swoimi ruchami Venora schyliła się po odcięte z głowy czarnego smoka rogi. Wtedy wspomniało jej się, że napotykane przez nią golemy miały w sobie drogie kryształy, dzięki którym chyba działały. Postanowiła zabrać ten, który był w tym konstrukcie, by nie było szans aby powstał. Tylko, takiego kryształu nie było tu nigdzie widać. Venora uniosła spojrzenie i skierowała je na Farafira.
- Możesz spojrzeć, czy na tym konstrukcie nie ma jakiś szlachetnych kamieni? - poprosiła łucznika. - Te które do tej pory napotykałam miały takie i potrzebowały ich by działać. Dobrze byłoby temu zabrać jego. O ile ma. - dodała na koniec nieco sceptycznie.
-Nic tu nie widać…- łucznik obskoczył zabitą bestię do okoła próbując zlokalizować wspomniany kryształ.
-Może być w środku ciała? Ten potwór wygląda jak poskładany z części innych. Może jego twórca umieścił kamień na miejscu serca? To by miało nawet sens…- wzruszył ramionami, oczekując dalszych instrukcji od Venory.
- To by nawet miało sens - powiedziała pod nosem paladynka i sięgnęła do swojej torby. Wyciągnęła z niej miecz w pochwie, którą od razu przytroczyła do swojego pasa. Dobyła miecza o ostrzu z białej stali i użyła go by rozciąć korpus istoty, żeby sięgnąć miejsca, w którym powinno być serce.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline