Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2018, 15:47   #568
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wszystko działo się błyskawicznie. Z półmroku, zza zielonego kamienia wyłoniła się postać mężczyzny w błękitnej szacie. Paladynka na sam jego zacisnęła mocno szczękę, szykując się na cokolwiek przeciwnik na nich szykował.
-To sługus Kultu Smoka!- warknęła Agness wskazując palcem osobnika. Mężczyzna miał oblicze skryte pod kapturem, ale jego energiczne ruchy rąk świadczyły, że na powitanie przybyszom szykuje jakieś zaklęcie. Widząc to Arlo stanął w miejscu, uważnie się przyglądając inkantacjom kultysty. Cormyrski czarodziej wojenny mruczał pod nosem jakieś słowa w tylko sobie znanym języku. Po chwili Venora zrozumiała, że jej ukochany odczytuje zaklęcie, rzucane przez przeciwnika. Wciąż zaskakiwało ją to co potrafił i przy każdej walce udowadniał, że dobre zdanie jakie miała o nim Regentka nie było czczymi słowami. Kiedy wypowiedział ostatnie słowo z rąk kultysty wystrzeliła błyskawica, a Arlo krzyknął kilka słów i wykonał zamaszysty ruch kosturem, odbijając elektryczny pocisk w ostatniej chwili. Piorun uderzył krok obok wrogiego maga.
-Serce smoka! Szybko! Ja zajmę maga!- ponaglił towarzyszy. Venora jednak miała chwilę zawahania by zostawić maga bez obstawy. Krasnoludy ruszyły jako pierwsze. Bieg wąskimi schodami był niebezpieczny, ale to one czuły się najlepiej w takich właśnie warunkach.
Widząc to, jeden ze smoczych golemów zapikował w kierunku Segrid i Dundeina, lecz ich przewodniczka skorzystała z błogosławieństwa jednej ze swych run i uderzyła w nadlatującego stwora oślepiająco białą energią. Konstrukt odleciał, ale na jego miejscu pojawiły się dwa kolejne.

Venora nie mogła dłużej zwlekać, dobyła Szponu Zimy i gotowa na bój minęła Arla biegnąc na pomoc krasnoludom. Jeszcze tylko jeden raz odwróciła się za siebie by spojrzeć jak radzi sobie jej ukochany. Wtedy z powietrza uderzył raniony chwilę wcześniej przez Segrid trzeci ze smoczych golemów. Stwór uderzył w rycerkę całym impetem swego cielska wbijając ją dosłownie w ścianę.
Panna Oakenfold straciła dech w piersi na krótką chwilę i omal wypuściła z rąk swój miecz. Sekundę później odzyskała świadomość i poczuła silny ból w żebrach, lecz nie to było najgorsze. Smoczy golem złapał ją w swoje szponiaste łapska i uniósł w powietrze, wznosząc się kilkanaście metrów nad dnem jaskini. Venora szarpała się jak tylko mogła aż w końcu udało jej się oswobodzić prawą rękę.
Golem wyczuł niebezpieczeństwo i spojrzał w dół, a gdy dostrzegł co się święci, spróbował ugryźć rycerkę. Venora odruchowo dźgnęła mieczem w przód trafiając fartownie w otwartą paszczę stwora. Bestia zaszamotała się nerwowo, a Venora poczuła jak wielkie pazurzyska napierają na jej zbroję, próbując zmiażdżyć i pokiereszować jej ciało i kości.
~ Nie jest dobrze... ~ przeszło jej przez myśl gdy gorączkowo starała się rozwiązać swoją patową sytuację. Służka Helma walczyła z całych sił, ale potwór był znacznie od niej silniejszy. Po za tym krążył niemal pod samym sklepieniem jamy i gdyby udało jej się oswobodzić w pełni to runęła by w dół jak kamień. Kątem oka udało jej się zobaczyć jak Agness wskakuje jednemu ze smoków na grzbiet i tłucze go na oślep swym buzdyganem po rogatym łbie. Arlo inkantował kolejne zaklęcie. Venora odwróciła głowę i spojrzała w okolice serca. Kultysta właśnie kończył inkantować zaklęcie. Moc splotu przybrała postać czarnej strzały, która pofrunęła w kierunku Venory.

Rycerka słyszała o tym zaklęciu. Nagle wszystko stało się jasne. Smoczy golem nie miał ich zatrzymać, a odciągnąć Venorę na bezpieczną odległość. Teraz była bezbronna. Bez towarzyszy, bez okazji do ukrycia się. Smoczy golem trzymał ją na prostej linii drogi dezintegracyjnego pocisku.
~ Jest źle, bardzo źle! ~ nerwowo szamotała się, a pot zalewał jej twarz. Służka Helma wiedziała, że ma tylko kilka sekund. Plan, który zakiełkował w jej głowie był jedynie spontaniczną opcją przedłużenia swojego życia o kilka sekund. Kobieta wyczekała sekundę aż skrzydło smoczego konstrukta będzie najbliżej i modląc się do Helma wymierzyła cios na oślep. Ostrze lodowego miecza rozcięło twardą błonę skrzydła i smok stracił równowagę, wierzgając w powietrzu energicznie. Dezintegracyjny pocisk uderzył z charakterystycznym gwizdem, lecz panna Oakenfold nie czuła bólu ani cierpienia. Dopiero po chwili dostrzegła jak ciało konstrukta na jej oczach zwyczajnie znika. Pocisk trafił golema dezintegrując go w kilka sekund. Uścisk pazurzastych łap ustąpił, a paladynka poczuła jak nieubłaganie zbliża się w kierunku dna jaskini. Nieuchronność końca jej żywota była tak namacalna jak w chwili, gdy tonęła w zimnej wodzie w jaskini czarnych smoków. Venora po raz pierwszy od dawna poczuła strach przed własną śmiercią.
-Venorooo!- krzyk Arla niósł się echem po ścianach jamy, a potem nastała cisza i ciemność.

Rozdział Specjalny: A gdyby tak...

Zdobyte doświadczenie: 20 000 PD

Oślepiający blask obudził Venorę ze snu. Ciepły, poranny wiatr musnął jej twarz, poruszając przezroczystą tuniką, którą miała na sobie. Wesoły świergot ptaków z łatwością przekrzykiwał szum drzew. Venora poczuła na udzie dłoń.
-Obudziłaś się?...- znajomy głos Arla, wypełnił jej serce żarem. Venora czuła na szyi oddech swego kochanka. Jego dłoń delikatnie powiodła po jej boku, aż w końcu zatrzymała się na piersi, skrytej pod bardzo cienką warstwą materiału tuniki. Mężczyzna złapał ją mocno i lekko uszczypnął w sutka, sprawiając jej ten przyjemny ból, który lubiła. Kiedy otworzyła oczy ujrzała wnętrze wielkiej komnaty oraz czerwony baldachim nad głową, na łóżku. Stonowane kolory ścian, złote świeczniki, piękne ramy obrazów na ścianach, ogromny żyrandol i masywna szafa z dębowego drewna dawały Venorze do zrozumienia, że ugoszczono ją po królewsku.
Nie pamiętała zbyt wiele. Jedynie bardzo odległe prześwity upadku z wysokości. Dotykająca ją dłoń ukochanego przegnała te myśli precz i Venora szybko uległa pieszczotom ukochanego.
Arlo delikatnie przewrócił ją z boku na brzuch i rozchylił uda, po czym bez ceregieli wszedł w nią energicznie. Jego silne ruchy budziły dreszcze na całym ciele Venory, która w pełni mu się oddawała.


Mężczyzna posapywał jej do uszu, a rytmiczne dźwięki ich ciał podniecały gorącą atmosferę w komnacie. Venora ściskała w dłoniach aksamitne prześcieradło, jęcząc z rozkoszy. Arlo w końcu doszedł i położył się obok muskając ją palcem po plecach. Venora spojrzała w końcu na swojego ukochanego i poczuła w sercu dziwaczny ucisk. Twarz jej ukochanego była dojrzała, ciało umięśnione, włosy krótkie choć nadal w kolorze złocistego blondu. Arlo był dorosłym mężczyzną, a nie chłopcem jak go zapamiętała.
Czarnowłosa wyciągnęła ku niemu rękę i pogładziła opuszkami palców po policzku czarodzieja. Chwilę tak w milczeniu przyglądała mu się, czule głaszcząc go. Czuła to przyjemne rozleniwienie w całym ciele, które zawsze pojawiało się po tym jak się kochali. Upajała się uczuciem, którym darzyła blondyna. Lecz ten ucisk na sercu nie dawał jej spokoju. Przysunęła się blisko do Arla i przytuliła do jego nagiej piersi, chcąc w jego ramionach ukryć się przed własnymi wątpliwościami, które niczym wieczorna mgła zasnuwały jej myśli, ale nie rozumiała skąd się brały.
-Gdzie my jesteśmy? - zapytała cicho i nieśmiało, gdy zdała sobie sprawę, że sama nie zna na to odpowiedzi.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline